środa, 10 listopada 2004

Isabel Allende


To miał być tylko komentarz do postu Babydoll. Nie udało się jednak... zbyt wiele chciałam powiedzieć i wkradał się chaos. Postanowiłam wrócić do siebie i tu napisać o książkach (nie są to nowości na ryku wydawniczym), które gorąco polecam do przeczytania. Idealne na długie wieczory. Jest to dziwna trylogia. Pisana zupełnie nie po kolei... Ja już nawet nie jestem pewna w jakiej kolejności to się układa. Ale chyba Córka fortuny, Portret w sepii i na końcu Dom duchów... Przy czym Portret w sepii był napisany jako ostatni. Naprawdę... nieźle to zagmatwane. Książki te są niesamowite, barwne a histrie toczą się wartko i nie pozwalają na przerwyanie czytania (typ książki ciągnącej, nie puszczającej, czytasz, czytasz... aż do końca). Są pełne codziennej magii, zapachu, smaku Chile i egzotyki dziewiętnastowiecznych Chin. Ehhh co to za książki.... czas sobie je chyba odświeżyć...

Portret w sepii

Aurora de Valle, główna bohaterka „Portretu w sepii”, to wnuczka Elizy Sommers i Pauliny de Valle z „Córki fortuny”, a zarazem adoptowana córka Severa del Valle, ojca jasnowidzącej Clary z "Domu duchów", pierwszej powieści Isabel. Historia opowiedziana na kartach "Portretu w sepii" to brakujące ogniwo łączące obie powieści. Zamykają się w niej losy niektórych bohaterów "Córki fortuny.", a zarazem zarysowują sytuacje, których rozwiązanie znamy już z "Domu duchów". Całość układa się w barwny fresk - jak zawsze u Isabel Allende - splątane ścieżki życia jej bohaterów stanowią odbicie dziejów kraju i całego kontynentu.

Córka fortuny

W roku 1849 amerykański stan Kalifornia ogarnia gorączka złota. W tym samym czasie w chilijskim mieście Valparaiso mieszka młoda dziewczyna Eliza Sommers. Kiedy jej kochanek, Joaquin Andieta, w poszukiwaniu fortuny postanawia wyjechać na północ, decyduje się ruszyć za nim. Upiorna podróż, jaką odbywa "na gapę" pod pokładem żaglowca, i wieloletnia tułaczka sprawiają, że niewinna dziewczyna wyrasta na nieprzeciętną kobietę. Córka fortuny to opowieść o czasach naznaczonych przez przemoc i chciwość, w których bohaterom udaje się ocalić miłość, przyjaźń, współczucie i odwagę.

Dom duchów

Dom duchów jest pełną ciepła opowieścią o rodzinie Estebana Trueby, o pokoleniach kobiet, które go otaczały, o jego dzieciach i wnukach. Ich losy splatają się z historią i są świadectwem dramatycznych przemian ludzkiej kondycji na przestrzeni dwudziestego wieku. Gwałtowny temperament ojca rodziny i niezwykła nadwrażliwość jego żony komplikują wzajemne relacje bohaterów i choć prowadzą do tragicznych przesileń, równocześnie składają się na serdeczną opowieść o świecie wielkich codziennych emocji.

Z pełną odpowiedzialnością polecam również pozostałe książki Isabel Allende. Troszkę zazdroszczę tym, którzy mają przeczytanie tych książek przed sobą, nawet nie spodziewają się co ich czeka :)))))

Komentarze:

  • a wiesz , ze "corke fortuny mam ". Dostalam kiedys od meza na gwiazdke. A co smieszniejsze , on przeczytal a ja jeszcze nie. Ale to niedlugo naprawie. Dzieki za taki dlugi poscik o ksiazkach. ~BABYDOLL, 2004-11-11 06:59
  • Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z lektury... Polecam też Jonathana Carrolla, jeśli jeszcze nie czytałaś.... :)~Akka, 2004-11-11 18:37
  • Czytałam je bardzo dawno i póki co nie wrócę do nich. Nie mówię, że nigdy, ale na pewno nieprędko. Kiedyś coś dla mnie znaczyły, kto wie, czy dzisiaj nie popsułabym tego. Dzisiaj książkami Allende zaczytuje się moja córka. ~gasta, 2004-11-18 21:59
  • Ja chciałabym wrócic do nich, ale póki co mam ogromną kolejkę nowych książek, wiec powtórki muszą zaczekac :) a czasu ostatnio jakoś mało..:) ~Akka, 2004-11-19 20:11
  • 2009/06/14 15:52:46
    To moja ukochana pisarka.
    "Dom dusz" czytać mogę bez końca.
    A ponieważ to książka, od której zaczęłam znajomość z Isabel Allende - pozostaje najważniejszą.
    Przeczytałam jednak wszystkie.
    Nawet serię o "Zorro" ;-)

poniedziałek, 8 listopada 2004

Dan Brown - Kod, Anioły i Twierdza


Zainspirowana tekstem Bomili... i gorącą dyskusją na jej blogu na temat czytania, postanowiłam napisać o książkach Dana Browna u siebie...

Kod Leonarda da Vinci

W Luwrze zostaje popełnione morderstwo. Jego ofiarą jest kustosz. Zwłoki zostają znalezione w pozycji przypominającej sławny rysunek witruwiański, na którym renesansowy artysta przedstawił idealne proporcje ludzkiego ciała. W zbrodnię zamieszany jest - według policji - profesor z Harvardu, znawca symboliki religijnej. Sprawy komplikują się, gdyż umierający kustosz pozostawił szereg zagadek, które mają pomóc wskazać winnych tej zbrodni i trzech innych popełnionych tej nocy na wpływowych mieszkańcach Paryża. Ale mają też doprowadzić do czegoś znacznie bardziej istotnego.

Kod Leonarda zdobył ogromną popularność nie tylko u nas w kraju. I wieeele osób już czytało tą książkę. Jeśli jeszcze ktoś się waha... to czas z tym skończyć i przeczytać ;). Książka ta podobała mi się bardzo. Naprawdę ciężko przerwać czytanie przed zakończeniem. Nie znam nikogo, kto zacząłby czytać i nie skończył przed upływem tygodnia...

Anioły i Demony

Główny bohater powieści, badacz symbolizmu i wykładowca Harvardu Robert Langdon, zostaje pilnie wezwany do szwajcarskiego ośrodka badań, by dokonać analizy tajemniczego symbolu, wypalonego na ciele zamordowanego naukowca fizyka. Ku swemu zdumieniu odkrywa, iż symbolem tym posługiwało się tajemne bractwo iluminatów, uważane już za należące do historii. Bractwo to było niegdyś najpotężniejszą podziemną organizacją na świecie. Tymczasem pojawia się znów na ziemi, by przeprowadzić ostatnią fazę swej legendarnej wendetty wobec najbardziej znienawidzonego przez siebie wroga - Kościoła katolickiego.

To trzecia książka Browna (Kod jest 4). Wg mnie jest to jego najlepsza książka tych trzech, które czytałam. Wciąga aż do bólu... Jesli komuś Kod... się choć trochę podobał to Anioły.... trzeba przeczytać KONIECZNIE!!

Cyfrowa twierdza

Błyskotliwy technothriller. NSA konstruuje potężny superkomputer, pozwalający złamać każdy szyfr metodą "brutalnego ataku". Dzięki niemu amerykański wywiad może czytać komunikaty przesyłane przez terrorystów i szpiegów, oraz udaremniać ich plany. Genialnemu japońskiemu kryptologowi udaje się stworzyć nie dający się złamać szyfr nazwany "Cyfrową Twierdzą". Grozi, że przekaże go do publicznego użytku.

Twierdza to pierwsza książka Browna. Nie ma co urkywać.... jest słabsza. Ale to wcale nie znaczy, że jest ZŁA. I pewnie nie traciłaby tyle gdyby była przeczytana przed Kodem... i Twierdzą... Miłośnikom Browna polecam... ja nie żałuję, że to zrobiłam. Należy tylko pamiętać, że to pierwsza ksiażka, i że może być słabsza... wtedy nikt nie powinien być bardzo zawiedziony.

Życzę miłego czytania w jesienno-zimowe wieczory :)))

Komentarze:

  • No to trochę czasu mam z głowy... I parę złotych... :)))))))) ~bomila, 2004-11-09 12:36
  • Może kiedyś przecytam. Kiedyś, bo czasu nie za wiele, więc i książki muszą być "kolejkowane" w jakiś sposób.
    Moze spodoba sie Wam książka, o któej piszę na dziennaczytanie ?
    Ta z kolei niedługa, ok. 50 kartek :-) ~Stara Gazeta, 2004-11-09 18:08
  • Gość: monia402, 82-44-35-24.cable.ubr03.craw.blueyonder.co.uk
    2008/08/18 22:54:45
    "Kod" i "Cyfrowa Twierdza" dobre, podobnie jak "Zwodniczy punkt", nie znam, niestety, Aniołw i Demonów

środa, 13 października 2004

J. L. Wiśniewski - Samotność w sieci, Los powtórzony


Samotność w sieci - powieść tak współczesna, że bardziej nie można: z internetem, pagerem, elektronicznymi biletami lotniczymi...... a zresztą... po co mam to pisać. Jak wiele jest osób w sieci, które nie czytały tych zdań. Jeśli nawet nie czytały książki, to przynajmniej te kilka zdań umieszczonych na okładce i często przytaczanych w artykułach i reklamach. Książka ta wywołała wiele sprzecznych uczuć i reakcji. Raz były to opinie pozytywne, innym razem skrajnie negatywne, rzadko ktoś pozostawał obojętny. Choćby dlatego warto ją przeczytać, aby mieć swoje własne zdanie na ten temat, aby nie być kimś, kto nie wie o czym mowa. Mam wrażenie, że szum wkół tej książki troszkę jej zaszkodził, nie ludziom, którzy na niej zarabiają bo sprzedaż napewno dzięki temu wzrosła, ale samej ksiażce. Wiele ludzi sięgnęło po nią już z jakimś nastawieniem i często okazywało się, że nie tego się spodziewali..... Ja przeczytałam ją gdy już unosił się szumek, ale nie był on na tyle wielki, abym spodziewała się "czegoś"... Przeczytałam ją jednym tchem... (ale to nie nowość :)) Podobała mi się, nie mam jej nic do zarzucenia... była ciekawa... porwała mnie..... na te kilkanaście godzin byłam tam z jej bohaterami.... ale nie zostałam tam... Jak się tak teraz (a minęło już troszkę czasu i wiele wydarzyło się w moim życiu) nad tym zastanawiam... to mam uczucie, że to dobra książka... ale nie wielka... sama nie wiem.... Kto czytał ten wie... kto nie czytał to polecam. Sami oceńcie....

Wczoraj zabrałam się za czytanie innej książki Pana Janusza, Los powtórzony.Ludzki los to nie tylko prosta suma wydarzeń w życiu człowieka. To przede wszystkim zapis stanów emocjonalnych - buntu wobec przeznaczenia, rozpaczy wobec nieuchronnosci tego, co przed nami.... Wiele o niej jeszcze nie napiszę, ale wiem, że przy czytaniu płaczę, dlatego tak wolno mi idzie. Po kilku zdaniach odkładam i postanawiam nie czytać jej dalej. Ale nie mogę. Znowu sięgam i czytam. Może to tylk mnie wydaje się takie smutne, może nie płaczę nad bohaterami, ale nad sobą, bo to co jest tam napisane przypomina o czymś.... nie jestem pewna.... może jak przeczytam do końca to będę wiedziała...

Komentarze:

  • W moim życiu pewne książki pojawiają się nagle, spontanicznie i o dziwo czasami są tak realne jakby były o mnie. Dwa lata temu kiedy ją czytałam, pamiętam płyneły łzy... stali przed samochodem ze skórzanymi siedzeniami w kolorze szmpana... w tym samochodzie w drodze na Saint Germain... nadal lubie tą książkę, ale nie chce narazie do niej wracać. Pozdrawiam, ~GOA 2004-10-14 10:01
  • Ja chciałabym do niej wrócic, ze względu na post epilog, nie chcę go czytac samego, bo nie pamiętam dobrze zakończenia.... a na ponowne czytanie chyba nie mam teraz siły.... więc post epilog musi poczekac spokojnie na półeczce....:)~Akka, 2004-10-14 19:46
  • Płacz bywa oczyszczający... Jeśli Twój taki jest - czytaj! :)) ~bomila, 2004-10-14 10:04
  • No właśnie nie wiem czy takie jest... ale czytam, już chyba nie płaczę.... przynajmniej dzisiaj nie płakałam... takie wygadanie się (tam) chyba troszkę pomaga..... ~Akka, 2004-10-14 19:49
  • We mnie ta książka poruszyła wszystkie uczucia na raz.Niesamowite przeżycie... ~zejka, 2004-10-25 17:47
  • Tej drugiej (Los powtórzony) nie czytaj raczej... bo to rzeczywiście powtórka... dośc marna zresztą :)))) ~Akka, 2004-10-25 21:47

Dopisek z dnia 1.09.2007
Niestety tej książki nie doczytałam do końca... zbyt wiele nieszczęść jak na jedną książkę. Szczególnie ciężko było mi to czytać wtedy... gdy miałam własnych nieszczęść w nadmiarze. Stanowczo dla tamtej książki czas był nieodpowiedni...

2007/09/02 00:33:38
Witam:) S@motność przeczytałem 7 razy,kilka razy przesłuchałem audiobooka i dla mnie ta książka jest wielka...może dlatego że spotkała mnie podobna historia z podobnym zakończeniem...może dla tego że mam własny egzemplarz z odciskiem ust, pokropiony perfumami i z komentarzami kogoś dla mnie ważnego...W każdym razie dla mnie jest to jedna z ważniejszych książek jakie przeczytałem. Pozostałe książki pana J.L Wiśniewskiego także przeczytałem ale nie wywarły na mnie juz takiego piętna jak S@motność.Pozdrawiam S@motny w Sieci ;)
2007/09/02 16:20:23
Witam :)
Ja nie potrafiłabym już wrócić do tych książek... ale były w moim życiu... w swoim czasie. Ich czas się skończył. Na szczęście są miliony nowych. Pozdrawiam.
Gość: monia402, 82-44-35-24.cable.ubr03.craw.blueyonder.co.uk
2008/08/18 22:56:53
"Samotność..." uważam, że to jedna z lepszych książek ostatnich lat w polskiej literaturze

sobota, 2 października 2004

Białe jabłka, Szklana zupa - Jonathan Carroll

Vincent Etterich, lekkoduch i kobieciarz, ku swemu zdumieniu niespodziewanie wraca po śmierci między żywych. Nękany przez tajemnicze zjawy dowiaduje się, że powrócił do życia za sprawą swojej jedynej miłości Isabelle. Ma ona wkrótce urodzić jego dziecko, które uratuje naruszony porządek świata, pod warunkiem, że ojciec przekaże mu wszystko to, czego się nauczył i co widział po tamtej stronie. Kłopot w tym, że Vincent niczego nie pamięta...
(J. Carroll, Białe jabłka)

Jonathan Carroll to autor kilkunastu książek, między innymi Krainy Chichów, Kości księżyca.... nie będę wszystkich wymieniała, bo nie o to chodzi.... Dla mnie to autor bardzo ważny... Wszystkie jego książki były dla mnie szalenie zajmujące. Jego twórczość zlała się w mej pamięci w jedną całość, tak jakby była to jedna historia... z wieloma bohaterami. Ciągle mam w pamięci niepowtarzalny klimat i nastrój... Wszyscy, którzy czytali... i dali się oczarować, wiedzą o czym mówię. Jest to świetna lektura na jesienno zimowe wieczory. Carroll zajmuje bardzo ważne miejsce (i obszerne) na regale z moimi książkami. Wszyscy znajomi, którzy dali się namówić na przeczytanie jakiejkolwiek jego książki... wracali później po resztę. I wychodzili szczęśliwi z całą bibliografią Carrolla.

Ważnym elementem prozy Carrolla jest umiejscowienie akcji kilku jego książek w Wiedniu. Wiedeń wywarł na mnie ogromne wrażenie, a czytając te książki, choć na moment wracam tam... znowu chodzę tymi uliczkami. Znalazłam w sieci stronę Wiedeń według Carrolla (link jużnie działa, gdy znajdę czas to poszukam tego raz jeszcze). Polecam ją tym, którzy czytają, czytali lubą zamierzają... czytać Carrola.

Na zdjęciu u góry po prawej... projekt okładki najnowszej książki Carrolla "Szklana zupa". Ma to być kontynuacja "Białych jabłek". Już nie mogę się doczekać...

Komentarze z poprzedniego bloga:

  • O, to jest ciekawe, realne ślady różnych powieści. Niedawno wydano album o Poznaniu, widzianym oczami bohaterów książek Musierowicz. Ja sama. przymuszona przez córkę, chodziłam razem z nią tymi poznańskimi tropami.~Stara Gazeta, 2004-10-07 23:05
  • Tak.. to bardzo ciekawe, planuję na przyszłe wakacje taką właśnie wycieczkę po Wiedniu, o Poznaniu też myślałam, nie wspominałam jeszcze o tym, ale wychowałam się na książkach Musierowiczowej właśnie... miały na mnie ogromny wpływ i jestem bardzo ciekawa jak wyglądają te miejsca z książek... czy też mają taki klimat... jak te w książce... ~Akka, 2004-10-08 08:28
  • Jonathan Carroll - "Głos naszego cienia" leży na półce strasznie długo i nie mogę się do tego zebrać, sama nie wiem dlaczego.
    Może teraz po Twoim komentarzu "przetre" z niej kurz.
    Pozdrawiam. ~GOA, 2004-10-07 23:52
  • No to koniecznie, w jakiś długi, jesienny, spokojny wieczór odkurz tą książkę. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy daje się oczarować Carrollowi... ale koniecznie napisz mi co myślisz o tej jego książce... Pozdrawiam i czekam :) ~Akka, 2004-10-08 08:29
  • Hehe... nie patrz na błędy, ja też czasami je robie nieświadomie zresztą. Mój koronny ze szkoły postawowej "tagrze" zamiast "także" teraz już tylko się z tego śmieję, i nawet miło wspominam. ~GOA, 2004-10-10 12:25
  • jestem fanatykiem tworczosci carrolla pod wplywem jego ksiazek zmienilo sie moje patrzenie na swiat i poglad na czlowieka jego osobowosc i wnetrze ...kazda jego ksiazka to nie tylko kraina pelna doznan estetycznych ale takze podroz poruszajaca wnetrze wrazliwych duszyczek..... pozdrawiam moj blog...... subtle.blog.onet.pl [email protected], 2004-12-02 12:26
  • Która z książek Carrolla oczarowała Cię najbardziej , i które czytałaś? ~Iri, 2005-04-07 21:32
  • Czytałam wszystkie jego książki, które przetłumaczono na polski. A oczarowała mnie całość. Jego proza ma to do siebie, że nie wyrzyna się w pamięci podzielona na kawałki tylko jako całość. Nie potrafiłabym dzisiaj powiedzieć o czym jest każda z jego książek, ale pamiętam nastrój, magię... tylko miłośnicy Carrolla to rozumieją :)) Pozdrawiam serdecznie i polecam Carrolla :) ~Akka, 2005-04-07 21:44

wtorek, 28 września 2004

J. Olczak-Ronikier - W ogrodzie pamięci

Jak żyło się w poczuciu ciągłego zagrożenia? Dowiadując się, już jako dziecko, że w kraju, w którym mieszkasz, uważają cię za "coś gorszego" i tylko dlatego mogą cię znieważyć? Nigdy nie zadałam tego pytania. Więc nie znałam odpowiedzi. Mogę sobie to wyobrazić, że należało mądrze wybierać ścieżki życiowe i przyjaciół, by nieuniknionych przykrości było jak najmniej.

Bohaterkami tej "prywatnej" historii z Historią w tle są najbliżsi krewni autorki: babka, rodzeństwo babki, ciotki, wujowie i kuzyni. Zasymilowani Żydzi - polscy inteligenci. Pracowici pozytywiści, którzy za swoje główne zadanie uznali służbę narodowi. Romatnyczni szaleńcy, którzy uwierzyli, że można dźwignąć z posad bryłę świata. Jedni i drudzy znaleźli się później w diabelskich trybach totalitaryzmów: komunistycznego i hitlerwoskiego.

Nie przepadam za biografiami, choć nigdy nie skreślam od razu książki za gatunek, który pozornie reprezentuje. Zawsze najpierw daję jej szansę, oglądam, zaglądam, czytam przypadkowe fragmenty. Tą książkę spotkałam właśnie tak całkowicie przypadkiem, podczas przedświątecznych zakupów w markecie. Spodobała mi się okładka więc wzięłam ją do ręki, zajrzałam do środka a tam.... pięknie wydane na ślicznym papierze literki.... układające się w ciekawe zdania. Zanim się zorientowałam przeczytałam kilka stron. Wiedziałam już wtedy, że muszę..... muszę ją mieć. Cena niestety była ciut wysoka.... ale byłam pewna, że warto. Oznajmiłam więc mężowi, że ja pod choinką nie chcę niczego innego tylko TĄ książkę. Muszę przyznać, że bardzo się nie zdziwił... Troszkę mnie już zna :)))). Ani przez chwilę, nie żałowałam decyzji... zakupu tej książki. Książka piękna, tak cudownie gruba..... prawdziwa uczta.... Oczywiście gdy rozpakowałam tą książkę pod choinką... znałam już wszystkie fotografie.... niektóre fragmenty.... Nie czytałam.... ale dokłądnie ją wcześniej obejrzałam..... Czy muszę pisać, że polecam??

2009/09/24 17:13:31
Witaj, bardzo podoba mi się Twój blog i stosunek do książek...
A w ogrodzie pamięci bardzo chciałam przeczytać, niestety nie mogłam jej kupić
w swoim czasie...
Może gdzieś ją wygrzebię... bo przypomniałaś mi ten tytuł.
Pozdrawiam.

niedziela, 26 września 2004

E. L. Voynich - Szerszeń

"Odkryłem, że mnie oplątano kłamstwem... ot, drobne doświadczenie życiowe, ale jak powiedziałem, byłem młody i zarozumiały i myślałem, że kłamcy idą prosto do piekła. Więc uciekłem z domu i ugrzązłęm w Ameryce Południowej, tonąc lub pływając, jak się dało. Bez centa w kieszeni, nie umiejąc słowa po hiszpańsku, miałem, by zarobić na chleb, białe ręce i pańskie przyzwyczajenia. Więc naturalny rezultat był ten, że wpadłem w otchłań prawdziwego piekła, gdzie przestałem wierzyć w piekło zmyślone. Otchłań to była co się zowie..."

Chciałam napisać coś o tej książce... wyjęłam ją z regału, otworzyłam blog, napisałam tytuł.... i stwierdziłam, że nie wiem co napisać... Książkę tą czytałam baaardzo dawno temu, pamiętam mniej więcej o czym ona jest, nie pamiętam szczegółów... ale wiem, że jest to książka bardzo ważna dla mnie. Pamiętam klimat, okoliczności, w których ją czytałam. Pożyczyłam ją wtedy od koleżanki. Później chciałam ją koniecznie kupić ale była nie do dostania. Prosiłam koleżankę aby mi ją dała.... bo jej się nie podobała nawet. Wiele razy prosiłam, kilka razy pożyczałam aby znowu przeczytać. Kiedyś, kiedy już o niej zapomniałam prawie, dostałam ją od niej na urodziny. Książka była już zaczytana okropnie, zniszczona, chyba tylko przezemnie. Ale chyba nigdy wcześniej ani później, żaden prezent tak mnie nie ucieszył... Teraz mam ją na swojej półce... i tyle mam związanych z nią wspomnień. Nie będę pisać o czym ona jest... Próbowałam znaleść w internecie jakiś tekst o niej... i nic nie znalazłam. Kilka linków się wyświetliło, ale nic w nich nie było. Jeśli uda Wam się tą ksiażkę dostać, przeczytajcie, spróbujcie, wg mnie warto, może i Wam się spodoba. A może ktoś ją czytał... W obu przypadkach dajcie mi znać... proszę... Niech się dowiem, że nie jestem jedyna.... :))))

Po dwóch latach dopisuję kilka nowych informacji. Można je przeczytać w komentarzach ale postanowiłam uporządkować zawartą tam wiedzę i przedstawić ją tutaj.

Niedawno napisała do mnie Agata [w komentarzach[. Prawdziwa kopalnia wiedzy na temat Szerszenia i innych powieści E.L. Voynich. Oto co zostawiła:

"W roku 1910 Voynich napisała "Przerwaną przyjaźń", która opowiada o losach Artura w Ameryce Południowej od momentu kiedy przyłączył się do ekspedycji Dupre i do jego powrotu do Europy i wyjazdu do Włoch (kiedy zaczyna się II część Szerszenia). Jeśli władacie rosyjskim można ją znaleźć w internecie. W oryginale angielskim i w tłumaczeniu rosyjskim - "Szerszeń" nosi tytuł "Giez" - The Gadfly. Książka była ekranizowana trzykrotnie. Po raz pierwszy w ZSSR w latach 50-ch - muzykę napisał Szostakowicz (film fabularny). W 1980 powstał 3-odcinkowy serial tv. częściowo nakręcony we Włoszech, a częściowo na Krymie. Kardynała Montanellego w tej wersji grał Sergiusz Bondarczuk, a Gemmę - Anastazja Wertyńska. Obecnie we Lwowie powstaje serial (chyba co najmniej 50-odcinkowy) w koprodukcji ukraińsko-chińskiej. (Szerszeń jest tam jedną z najpopularniejszych powieści dla młodzieży). Ja po książkę sięgnęłam dzięki owemu serialowi z 1980r (można ściągnąć e-mulem plik nazywa się "Ovod") - ale najpierw przeczytałam Szerszenia po rosyjsku, potem po angielsku, a wersję polską kupiłam dla ciekawości - i przyznam, że tłumaczeniu przydałoby się uwspółcześnienie i zweryfikowanie z oryginałem. Mam pytanie: czy w waszych egzemplarzach macie na początku cytat z Ewangelii Łukasza?" [Agata]

I jeszcze raz:

"Jeśli chodzi o te 2 pozycje związane z Szerszeniem - to wywołują one sprzeczne opinie wśród czytelników - jedni uważają je za słabsze - spotkałam się ze stwierdzeniem, że "Przerwana przyjaźń" to typowe dzieło autora, który nie może uwolnić się od swojego bohatera. Z drugiej strony wiele osób twierdzi, że obie książki są lepsze i autorce wyrządzono krzywdę lansując wyłącznie Szerszenia". [Agata]

[Tutaj] można przeczytać angielski artykuł o E.L. Voynich.

Poniżej kilka zdjęć na temat:

Portret z Luwru, który posłużył za inspirację przy tworzeniu postaci Artura.

Artur w filmie z roku 1980.

Artur w filmie z lat 50-tych.

A teraz najlepsze :) Fragmetn powieści E.L. Voynich "Przerwana przyjaźń", której tłumaczenie nigdy nie ukazało się w Polsce. Mam je oczywiście dzięki uprzejmości i wysiłkowi Agaty!! Za jej pozwoleniem dzielę się nim z Wami.

Jest to fragment 4 rozdziału, w którym spotykamy Artura.

"Kotara cicho podniosła się i opadła. Odwróciwszy się i zobaczywszy stojącego w wejściu człowieka Rene zaskoczony omal nie podskoczył. Rzeczywiście było to straszydło. Jose, można chyba było wybaczyć. Chyba w całym Ekwadorze nie znalazłoby się bardziej żałosnego ludzkiego wyrzutka. Biedak doprowadzony był do takiego stanu, kiedy samo nieszczęście wywołuje raczej wstręt niż współczucie. Rene popatrzył na brudne szmaty, na bose pokaleczone nogi, potem przeniósł wzrok na okaleczoną lewą rękę, nagie ramię, tak wychudzone, że przez skórę wyraźnie wystawały kości, na pałające głodnym wilczym blaskiem oczy pod splątanymi kosmykami czarnych włosów. Oczywiście metys. Jednak ten brązowy odcień skóry bardziej przypominał opaleniznę niż naturalny kolor. Ale jak mógł Europejczyk znaleźć się w tak rozpaczliwej sytuacji? Co go do tego doprowadziło?. . pomyślał Rene i z zaciekawieniem wpatrzył się w twarz nieznajomego.. Wyrażała ona tylko jedno. Głód. Wzruszywszy ramionami Rene zaczął zadawać zwykłe pytania. - Oferuje Pan nam swoje usługi jako tłumacz? Do tej pory człowiek milczał. Nadal stał w drzwiach trzymając się kotary i szybko oddychając. Teraz odparł szeptem: - Tak. - Jakie Pan zna języki? -Francuski, hiszpański, angielski, keczua, guarani i... jeszcze kilka."

(...)

"Zwykle kuleję o wiele mniej niż teraz, proszę Pana. Nie będę zostawał w tyle. Mówiąc to człowiek gwałtownie zrobił kilka kroków do przodu, odchodząc wreszcie od wejścia. Co by nie mówić, teraz kulał tak mocno, że musiał oprzeć się ręką o stół. Rene już zauważył pokrytą bliznami lewą rękę, na której brakowało 2 palców. Teraz zerknął і na prawą, zdrową, sądząc, że zobaczy na paznokciach niebieskawe dołki, demaskujące metysa. Przecież to biały!... zdumiał się Rene. Opalenizna na ręce była prawie kawowa, jednak paznokcie niezaprzeczalnie udowadniały, że w żyłach tego człowieka nie ma ani kropli tubylczej krwi. I taka piękna ręka z niedowierzaniem myślał Rene... Coś w nim sprawia, że zupełnie nie przypomina zwykłego włóczęgi. Może doprowadziło go do tego pijaństwo? A jeśli nie, to jest sens go wyprobować, sprawdzić. Rene jeszcze raz wpatrzył się w nieznajomego, i zszokowało go nieludzkie napięcie w ciemnych oczach. Powodowało w nim odczucie niezręczności, rozdrażniało swoja niestosownością. Dlaczego on tak patrzy? Co się z nim stało? Nie, nic z tego nie wyjdzie; czy można wiązać się z człowiekiem, który ma taką twarz? A nuż poderżnie w nocy komuś gardło lub pójdzie ukradkiem do lasu i się powiesi. Brrr! -Niestety. Powiedział Rene - raczej nie będzie Pan nam pasować. Potrzebujemy... trochę innego człowieka. Żaden z odrzuconych przez Rene tłumaczy nie odszedłby bez krzyku i kłótni, bez próby rozczulenia go. A ten zrobił krok do przodu, z głęboką rozpaczą zajrzał w oczy Rene i nie mówiąc ni słowa, odwrócił się do wyjścia. - Proszę poczekać!- wykrzyknął Rene. Chude ramiona człowieka drgnęły, zatrzymał się i powoli odwróciwszy zastygnął, opuściwszy głowę. - Nie podejmę ostatecznej decyzji bez rozmowy z dowódcą ekspedycji - kontynuował Rene - Proszę na to za bardzo nie liczyć nie sądzę, żeby Pan nam pasował, ale może Pan na niego poczekać. Rene ogarnął absurdalny i dręczący wstyd, jakby uczynił coś obrzydliwego, jakby podle uderzył istotę niezdolną do własnej obrony. Niech go diabli – myślał. Co mogę zrobić? Brać go to głupota. Na pewno zachoruje i będziemy musieli się wokół niego krzątać. Pewnie też kradnie. I chyba do tego ma suchoty... Człowiek nagle podniósł wzrok. Jego oczy nie były czarne, jak początkowo wydawało się Rene, a niebieskie, koloru morskiej wody." [E.L.Voynich, Przerwana przyjaźń]

PS. Dziękuję! Bez Ciebie nie udało by mi się napisać tej notki.

W związku z tym, że teksty te przenoszę ze swojego starego bloga w innym miejscu... poniżej wkleję komentarze do tego postu... szkoda byłoby je utrocić.

  • Cóż. To była jedna z książek dzieciństwa, przeczytanych przeze mnie mimo zakazu rodziców :-))) Zapraszam na książkowe pogaduszki do siebie. ~oko (moimokiem), 2004-09-26 22:48
  • Czytałam wiele lat temu... a teraz MAM !!! Kupiłam, na Allegro za marne grosze i boję się przeczytać powtórnie. Boję się że może mi się już tak bardzo nie podobać... ~Majolla, 2004-10-14 00:22
  • Ja teraz też tak mam... oglądam ją tyko, cieszę się, że mam.... ale brak mi odwagi przeczytać.... ~AkkA
  • Szukam od jakiegoś czasu i nie moge nbawet pozyczyć,nikt nic nie wie.Była kiedys tam w bibliotece w moim miasteczku ale za stara by trzymać.Gdzie ja zdobyc!!!?? ~cini-mini, 2004-12-01 14:39
  • Przykro mi ale nie wiem, ja sama długo szukałam, czekałam... w sklepie nigdy nie widziałam. Sprawdziłąm teraz w sklepie internetowym i też niestety nie ma w żadnym :(. Pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach :))) ~AkkA
  • Ja też czytałam ją dawno temu, ale ciągle wspominam i każdemu polecam. Znalazłam ją na regale rodziców i zafascynowała mnie już po kilku stronach.
    Niestety pożyczyłam ją koleżnce, która niezbyt szanuje książki i sam "rytuał czytania" jak się okazało. Zgubiła mi naderwaną okładkę i nawet nie pamiętam czy tę książkę mi oddała. Ciągle sobie o tej książce przypominam, tak jak dziś i dlatego sprawdziłam czy na necie coś wiadomo o tym tytule. Jestem zdziwina ,że tak ciężko tą książkę dostać. Tym bardziej muszęodnależć tą moją.
    Niesamowita pozycja dla każdego czytelnika. pozdrawiam ~otylia, 2004-12-09 12:33
  • Popieram Cie całkowicie !!!!!! ksiązka ta wywarała na mnie duże wrażenie czytałam ja jakieś dwa lata temu i tez nie pamietam szczegółow. ~justyna_17, 2005-04-06 17:33
  • Czytałam ją bardzo dawno, parę razy...pamiętam dokładnie o czym była, płakałam nad nią jak bóbr, podziwiałam głównego bohatera, za to, że zrezygnował z miłości, bo wybrał honor... Też całe lata szukam tej pozycji, ale nigdzie nie ma...Piękna książka. ~bowana, 2005-06-09 12:19
  • Zajrzałam dziś na allegro i okazało się, że jest w sprzedaży kilka sztuk tej książki za grosze. Jeśli ktoś jej szuka to... to wiadomo co robić ;) ~Akka, 2005-11-15 18:14
  • Czytałam tą książkę jeszcze w podstawówce. Dzieki Pani bibliotekarce, która namówiła mnie do jej przeczytania :) do dziś miło wspominam tą książkę, która wywarła na mnie wielkie wrażanie. Po raz pierwszy płakałam nad stronami książki. Piekna opowieść. ~Kasia, 2007-07-11 09:25
  • Chciałam Ci podziękować za tego bloga,dzięki niemu dowiedziałam się,że oprócz ,,Szerszenia",jest jeszcze jedna książka o losach Artura i mogłam przeczytać jej fragment.
    ,,Szerszenia " pierwszy raz przeczytałam kilkanaście lat temu.Pamiętam ,że książka bardzo mi się podobała ,ale teraz wiem że wtedy jej nie zrozumiałam .Przeczytałam jak zwykłą powieść,a jej nie można tak czytać.
    W tym roku kupiłam ,,Szerszenia " na allegro dosłownie za grosze.Przeczytałam już chyba z 7 razy i wiem ,że ciągle będę do niego wracać.Uważam ,że jest to jedna z najlepszych książek jakie czytałam(a czytałam już dużo) Trudno mi jednak powiedzieć w czym tkwi jej fenomen ,dlaczego tak bardzo mnie porusza.Tak wiele myśli mi sie nasuwa,ale kiedy próbuje je napisać,za każdym razem stwierdzam ,że nie potrafie tego wyrazić.Więc nie bedę już próbować :).
    Jeśli chodzi o ,,Przerwaną przyjaźń"lub też ,,Przyjaźń przerwaną" bo z takimi tytułami się spotkałam , to uważam,że dorównuje ,,Szerszeniowi".Przeczytałam ją dopiero raz(mam ją od wczoraj:))Ale wywarła na mnie takie samo wrażenie.
    Nie do końca prawdą jest ,że ,,Przyjaźń przerwana '' nigdy nie ukazała się w języku polskim.Myślę,że miałam ogromne szczęście ,bo udało mi się kupić tę książkę własnie po polsku.Wydana została prawdopodobnie w 1932roku , nakładem ksiegarni J.Czerneckiego (J.C.Waszawa), ,,z upoważnienia autorki przełożyła z angielskiego Marja Kreczkowska".Znalazłam ją w internecie,w antykwariacie.Była to najdroższa książka jaką kiedykolwiek kupiłam,ale było warto.Pozdrawiam. ~Aga, 2007-08-21 15:16
  • Gość: Anka, chello087207116017.chello.pl
    2007/09/02 15:24:26
    "Szerszenia" dostałam od babci na odczepnego, nie miałam już nic do przeczytania w jej biblioteczce, nowe również były już przeczytane, a kasy na najnowsze nie było....
    i pamiętam jak dziś, babcia Hela przyniosła mi książkę w twardej oprawie z jakimiś zmazami na tle flagi włoskiej..."masz, to książka dla dorosłych, nie wiem czy ją zrozumiesz, a jak komuś powiesz, że Ci ją dałam, to.....koniec cytryny bez skórki"( uwielbiałam wtedy zajadać się cytryną z cukrem hahaha)
    ech, to była miłość od pierwszej strony.....połowy nie zrozumiałam, nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, ale....miała w sobie coś takiego...
    czytam ją przynajmniej 2 razy do roku, a potem, tata mi podpowiedział, gdzie mam poszukac o tle historycznym, o tych wydarzeniach w książce opisanych....w końcu zaczęłam rozumieć treść...
    uwielbiam do niej wracać....właśnie ją wyciągnęłam z półki, przeczytam dziś i powspominam...
    dziekuję, za ten wpis
    przypomniałaś mi o niej, akurat kiedy zastanawiałam się co by przeczytać...
    2007/09/02 15:44:08
    Witaj :)
    Cieszę się bardzo, że nadal odnajdują się osoby, dla których Szerszeń ma znaczenie. Ogromnie mi miło, że dzięki tej notce budzą się wspomienia... nie tylko moje... i zawsze są ciepłe.
    Jeśli prowadzisz bloga... daj mi adres do niego. Chciałabym "jakoś" zgromadzić miłośników Szerszenia. Nie mam jeszcze pomysłu jak to zrobić... ale zrobię to. Potrzebne mi tylko "namiary".
    Zostawię jednocześnie apel do innych... odezwijcie się... jeśli nie tutaj... to piszcie na mój e-mail [email protected]
    2007/09/02 21:02:44
    to ja, czyli Anka z ww wpisu;) przepraszam, myślałam, że się zalogowałam,
    bardzo chętnie dopiszę się do klubu miłośników Szerszenia"
    mój blog:
    sardyna.blox.pl/html

    2008/01/28 09:16:41
    Hej!
    Właśnie kilka dni temu zauważyłam "Szerszenia" na półce z książkami za 1 zł w bibliotece. Przypomniało mi się, że czytałam o nim tutaj u Ciebie i kupiłam. Na razie tak go trochę ostrożnie oglądam i bardzo jestem ciekawa;) Tym bardziej, że po opisie na okładce pradopodobnie nigdy bym po tę książkę sama z siebie nie sięgnęła. Jak już się zdecyduję i przeczytam, to napiszę o wrażeniach!
    2008/01/28 09:26:11
    Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń... na szczęście 1 zł to nie jest wielki wydatek... więc jeśli nawet nie spodoba się... to nie będziesz miała wielkiego żalu :)
    Gość: szerszeń, 80.48.225.16
    2008/06/26 00:00:06
    Witam!
    ksiązke czytałam bardzo dawno temu. Wywarła na mnie kolosalne wrażenie, bardzo pozytywne zresztą. Książka była moja. Potem pożyczyłam koleżance i tyle ja widziałam.
    chętnie sięgnęłabym po nia jeszcze raz.
    Gość: Dana, c-98-200-140-164.hsd1.tx.comcast.net
    2008/07/27 08:12:12
    I ja czytalam te ksiazke. Mialam moze 12 czy 13 lat. Czesto do nie wracalam. Dzisiaj, wloczac sie po internecie trafilam na zadane przez kogos pytanie" "Jakie ksiazki doprowadzily Was do lez". Chcialam odpowiedziec, ale nie znalam angielskiego tytulu i tak oto trafilam tutaj.

    Tak, byla to jedna z nielicznych ksiazek, nad ktora plakalam, ale i tak do nie wracalam. Konczylam czytac i zaczynalam czytac od nowa. Niie mam jej dzisiaj, bo zostala w Polsce.
    2008/07/27 11:44:48
    Polecam "Przyjaźń przerwaną" czytamyksiazki.blox.pl/2007/09/Przyjazn-przerwana-EL-Voynich.html która jest uzupełnieniem Szerszenia. Razem tworzą piękną całość.
    Gość: szeherezada, ase115.neoplus.adsl.tpnet.pl
    2008/12/10 20:08:43
    Ksiażka była zakazaną w domu ale mój ojciec głośno mówił o niej i utożsamiał sie w pewnym sensie z głownym bohaterem..Był nią zafascynowany.Kiedyś wreszcie przeczytalam ją ukradkiem, wyjmując ją z walizki na szafie gdzie była schowana przede mną razem z Dziejami grzechu żeromskiego.Minęło od tej pory wiele lat.Ja jestem już babcią malutkiego Mikolaja.Postanowilam odzyskać tą książkę zagubioną w zawieruchach przeprowadzki.Chcę ją ponownie przeczytać a może przyczyta ją za kilkanaście lat mój Wnuk, bo to raczej książka dla facetów.Pozdrawiam.
    2008/12/10 20:55:02
    Życzę udanych poszukiwań i wiele przyjemności z ponownej lektury. Dziękuję za piękną opowieść i przy okazji polecam Przyjaźń przerwaną, która razem z Szerszeniem tworzy całość.
    2009/01/06 19:43:49
    A ja mam bardzo stare wydanie tej ksiazki,przypuszczam,ze szla z rak do rak,az w koncu trafila do mnie,niestety nie ma juz okladki i co najsmutniejsze ostatnich stron epilogu,wiec tak naprawde nie moge jej doczytac do konca,a bardzo bym chciala.Moze ktos mi pomoze?
    2009/01/06 19:47:18
    Na czym kończy się Twoja książka... dokładnie, w wolnej chwili może przepiszę Ci po kawałku.
    Gość: marek grenda, gdańsk, chello087206175159.chello.pl
    2009/02/24 15:45:07
    To najważniejsza książka w moim życiu... Niestety przeczytałem ją zbyt będąc młodym... ledwie zdaje sie mając 14-16 lat... Teraz mam 42 i pamietam... Dlaczego najważniejsza ? Dlatego że tak naprawdę wstrząsająca, że byłem tak młody, że tak bardzo chciałem... Ktoś tu pisał że można ją spotkac na Allegro. Kupię za moment jezeli znajdę. Pierwotny egzemplarz gdzieś rozpłynął się w mgle czasu... Pozdrawiam.
    2009/02/24 16:26:28
    Szerze polecam połączenie lektury Szerszenia z Przyjaźnią przerwaną.
    czytamyksiazki.blox.pl/2007/09/Przyjazn-przerwana-EL-Voynich.html
    Gość: tadeusz, public32178.xdsl.centertel.pl
    2009/02/28 22:24:23
    czytałem ją w dzieciństwie ,po kilku latach w szkole sredniej chciałem do niej wrócić niestety nie dostałem jej w żadnej biblotece i pierwszy raz coś ukradłem to właśnie była książka szerszeń do dzisiaj szukam nowszego wydania chyba nie doczekam się
    Gość: tadeusz, public32178.xdsl.centertel.pl
    2009/02/28 22:28:58
    czytałem ją w dzieciństwie ,po kilku latach w szkole sredniej chciałem do niej wrócić niestety nie dostałem jej w żadnej biblotece i pierwszy raz coś ukradłem to właśnie była książka szerszeń do dzisiaj szukam nowszego wydania chyba nie doczekam się
    Gość: moni, 38.97.117.70
    2009/04/19 02:36:08
    Niestety nie czytalam, natomiast moja babcia tak (rocznik 1924). Ksiazka byla na tzw czarnej liscie ksiazek zakazanych przez Kosciol. Babcia po przeczytaniu wyspowiadala sie z niej i...nie dostala rozgrzeszenia az po jakims dluzszym czasie. Bardzo bym ja chciala przeczytac.
    2009/04/26 09:51:21
    jest na podaju:

sobota, 25 września 2004

Halina Poświatowska - Opowieść dla przyjaciela

Z tęsknoty pisze się wiersze
z bolesnej
drążącej śpiewny owoc ciała
patrząc na samotne palce
mogę wysnuć pięć poematów
dotykając moich napiętych ust
szepczę
i słowa - rozkołysane rytmem wielkiej wody
plotą się w wiersze
mokre
bardzo słono biegną poprzez twarz.

O tym, że wiersze Haliny Poświatowskiej są piękne... nie będę pisać, bo wiersze albo się lubi albo nie i nikt nie powinien namawiać do ich czytania. Ja te wiersze bardzo lubię, często do nich wracam, gdy jest mi źle... gdy jest mi dobrze... Ale nie o tym chcę pisać. "Opowieść dla przyjaciela" to proza autobiograficzna, którą Halina napisała w ostatnich dwu latach życia. To intymny pamiętnik do bezimiennego przyjaciela. Wstrząsający zapis lęków i obsesji człowieka, który na codzień obcuje ze śmiercią. Myślę że proza ta stanowi klucz do zrozumienia poezji Haliny Poświatowskiej. Nie jestem humanistką, to co rozumiem z literatury... to tylko to do czego sama dochodzę, czuję... Nie potrafię poprawnie analizować i inetrpretować wierszy, i nie chcę tego umieć. Poezję trzeba czuć... i rozmieć na swój własny, choćby błędny, sposób. "Opowieść dla przyjaciela" to piękna książka, bardzo smutna, więc lepiej nie czytać jej gdy samamu ma się nie najlepsze dni. Po przeczytaniu jej nie trzeba sięgać po wiersze, to nie musi być transakcja wiązana, ale wiele osób tak właśnie zrobi, znajdzie przyjemność w czytanu tej poezji. A może ktoś zna wiersze a nie czytał jeszcze "Opowieści...".

Od kilku tygodni na mojej półce stoją "Listy" H. Poświatowskiej. Nie czytałam jeszcze, więc się nie wypowiadam. Czekam na odpowiedni moment, wtedy napewno nie będę zawiedziona. Już się nie mogę doczekać.... ale jestem twarda... czekam. Tym bardziej, że czytam obecnie jakieś 6 książek i wypadałoby najpierw skończyć choć część z nich.... zanim zacznę następną. Ale są one takie fajne, tak bardzo nie chcę aby się kończyły....

piątek, 24 września 2004

Krystyna Janda - www.małpa.pl

"Nie mogę Wam powiedzieć wszystkiego. Wszystkiego? Co ja piszę?! Co najmniej czterdziestu procent tego, co myślę i przeżywam, nie mogę ujawnić, bo byłoby to nietaktowne, okropne. Jestem w swoich zapiskach szczera i impulsywna, choć pilnie strzegę kilku granic, które sobie wyznaczyłam" - pisze Krystyna Janda w pamiętniku prowadzonym od kilku lat na własnej stronie internetowej. Wybór z jej zapisków z roku 2000 i 2001 to lektura pełna ciepła, a zarazem celnych obserwacji i intelektualnych niespodzianek, promieniująca zgodą na życie we wszelkich jego przejawach.

Kupiłam sobie tą książkę pierwszego dnia, gdy tylko pojawiła się w księgarniach. Od jakiegoś czasu już na nią czekałam, niecierpliwie. Wspominałam już na równoległym blogu, o pamiętniku Krystyny Jandy w internecie. Były dni gdy byłam nim "opętana", ciągle do niego wracałam, wiele w nim mi się podobało. I wtedy właśnie została wydana ta książka... był to dla mnie odpowiedni moment, było pewne, że muszę ją kupić. Czytam sobie tą książkę baaardzo powoli, po małym kawałeczku, nie trzeba tu się spieszyć. Nie jest to kryminał, nie zgubi się wątku... Można się delektować... W przypadku tej książki nie trzeba kupować kota w worku, można zajrzeć do dziennika i zdecydować, czy TO akurat się podoba czy nie. Bo książka jest taka sama. Mnie ten dziennik a przede wszystkim osoba go pisząca tak bardzo się spodobał, że musiałam mieć go na papierze, ładnie wydane... na swojej półce. I spokojnie wracać do niego, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...