z komputerem spowodowały, że przez dobrych kilka dni nie dało się z niego korzystać. Nie było więc możliwości, by napisać posta czy cokolwiek umieścić w sieci. Klawiatura wariowała i sama pisała mi różne znaki. Przeinstalowałam sterowniki i nic. W końcu córka rzekła, żeby klawiaturę wyczyścić mechanicznie i jak się okazało była to złota rada. Pędzelek powymiatał kurze, paprochy i psią sierść i wróciło do normalności. Wczorajszego posta zamieściłam, dzięki temu, że miałam go w archiwum i mogłam skorzystać z wcześniej opracowanych materiałów.
A tu w kolejce czeka relacja z wyprawy w góry, czterodniowej z córką i wnuczkami. No i inne zaległe wpisy. Teraz już myślę, że będę mogła systematycznie opracowywać posty.