Jesień i zima to idealny czas na odpalenie świeczek, wosków i aromatycznych kadzidełek. Przyznam, że nie jestem największą fanką piernikowych aromatów i stronię od słodkich babeczek ale zapachy rozgrzewające, dymne które otulają nas niczym ciepły kocyk są zdecydowanie moimi ulubionymi.
Fireside marki WoodWick to niesamowita kompozycja ambry, wetywerii i piżma. Dla mnie pachnie paloną sosną, ogniskiem rozpalonym nieopodal lasu i świeżo znalezionym chrustem.
Intensywna woń rozchodzi się stopniowo po pomieszczeniu. Najpierw delikatnie wkrada się w każdy kąt a po chwili zaczyna dominować. Należy zdecydowanie do tych ciężkich ale nie duszących. Nadaje się do dużych pomieszczeń. Idealna na prezent dla facetów i dla wszystkich którzy uwielbiają leśne, dymne klimaty. Serdecznie polecam wypróbowanie "Fireside" bo jestem pewna, że spodoba się zdecydowanej większości.
Uwielbiam "rozpalać" go w moim domowym "kominku" gdy siedzę pod kocem w ciepłej piżamie i popijam łyk grzanego wina, ciepłej herbaty lub kakao. Zapach choć w opowieści może wydawać się pospolity należy do tych "Oryginalnych" i z pewnością trudno będzie znaleźć jego odpowiednik.
Choć na mojej klimatycznej tacy (pepco) znajduje się wiele pozycji po ten sięgam ostatnio najczęściej. Koniecznie dajcie znać czym u was pachną jesienne wieczory.
Wosk do kupienia między innymi tutaj -> klik
xoxo