Tytuł: Dziunia ale dama. Powieść o Hance Bielickiej
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 314
Obraz życia mieszkańców jednego z urokliwych domów na wsi. Powinna być bajka - przecież tak wielu z nas marzy o takim życiu, ale tej historii daleko od cukru i lukru.
To się właściwie nie mieści w głowie, ale zmęczona życiem Karolina po prostu wybrała sobie TEN dom, by w nim odnaleźć spokój. W jednej chwili weszła z butami w czyjeś życie, do przypadkowej rodziny i tak już została.
Dom z marzeń nie do końca jest taki uroczy i romantyczny. Na jesieni panuje w nim przejmujący chłód, ciągle czuć wilgoć, jest buro i szaro. Karolina jednak nigdy nie czuła się bardziej "u siebie", na właściwym miejscu.
Początkowo książka mnie nie porwała. Nie polubiłam bohaterki, denerwowała mnie niemal wszystkim. Nie rozumiałam jak można się tak zachowywać, jak mogła podjąć tak ryzykowną decyzję? I jak to możliwe, że Adam się na to zgodził? Miałam wrażenie, że autorka pisze od niechcenia, z nonszalancją. Irytowało mnie to, a jednocześnie jakaś siła kazała czytać dalej i z każdym kolejnym rozdziałem dostrzegałam wartość tej pozycji.
Właściwie to po lekturze powieści czuję się oszołomiona, nieco zszokowana (tym jak wiele treści przekazuje tak niewielka, niepozorna książka). Poznając lepiej Adama i Pawła zaczynałam rozumieć ich wycofanie, ostrożność, dystans, czy zachowania, które nie znając kontekstu oceniane są przez innych bardzo źle.
Książka daje do myślenia. Uświadamia jak często krytykujemy innych nie wiedząc jaki niosą ze sobą życiowy bagaż. Adam i Paweł są najlepszymi przykładami na to, że nie powinno się oceniać ludzi, bo często nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że jedna osoba może być tak okrutnie doświadczona przez los.
Ciekawi mnie czy inni czytelnicy podobnie jak ja interpretują tytuł. Dla mnie jest on metaforyczny - niemal widzę jak kruszy się lód w sercach bohaterów, jak atmosfera się ociepla, jak wreszcie mija przeszywające zimno.
Dziękuję za możliwość przeczytania książki
Autor: Robyn Carr
Ważne! Książkę można z powodzeniem czytać bez znajomości pierwszej części cyklu.
Część pierwsza - "Słońce po burzy".
W małych miasteczkach może faktycznie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, ale jest też druga strona medalu - dzięki temu gdy tylko ktoś ma kłopoty, pozostali od razu niosą pomoc. Nie inaczej jest w Virgin River.
Do Virgin River przypadkowo trafia kolejna nieszczęśliwa kobieta. Paige wyraźnie się czegoś boi, przed czymś ucieka, ale początkowy brak zaufania nie od razu pozwala jej wyjawić z czym się boryka. Dziewczyna nie mogła trafić lepiej. W barze prowadzonym przez byłych marines Jacka i Proboszcza (Johna) Paige i jej synek znajdują suche schronienie, ciepły posiłek i wygodne łóżko. Coś co miało być tylko na chwilę szybko zmienia swój status i Paige niepostrzeżenie "wrasta" w społeczność tej małej osady.
Jak się okazuje, ze wsparciem bliskich można wyjść nawet z naprawdę paskudnej sytuacji. Niestety po przyjeździe do Virgin River problemy Paige się mnożą. Kobieta bez życzliwości i opieki mieszkańców osady nie miałaby najmniejszych szans, by zmierzyć się z przeszłością. Oczywiście nie będę zdradzała co się wydarzyło, ale przyznam, że kilka razy byłam mocno zaskoczona.
W tej części cyklu bardzo dużo się dzieje. Historia Paige jest chyba ciekawsza od poprzedniej, poza tym poznajemy bliżej kolejnych bohaterów związanych Virgin River, przez co jeszcze lepiej "czujemy się" w tej osadzie, właściwie mamy wrażenie, że sami jesteśmy częścią społeczności. Jesteśmy bardziej zżyci z mieszkańcami, przez co losy bohaterów nie są nam obojętne.
Jest zdecydowanie lepiej, choć niestety jakość dialogów jest porównywalna z poprzednią częścią. Z ciekawości przypomniałam sobie recenzję pierwszej książki tej autorki, którą czytałam - "Ulotne chwile szczęścia" i ze zdziwieniem stwierdzam, że miasteczko i jego społeczność, które tam mnie tak urzekły to właśnie Virgin River i, że to piąta część cyklu! Czytałam ją 10 lat temu i byłam zachwycona! Sprawdziłam, że książka tłumaczona była przez tę samą osobę, może więc to ja się stałam bardziej wymagająca? Oczytałam się przez ten czas z obyczajówkami i szukam czegoś więcej niż tylko ciepłe miasteczka, swojskie klimaty i przyjaznych ludzi.
Książkę otrzymałam z księgarni
taniaksiazka.pl - dziękuję :)
Książkę przeczytałam za pośrednictwem Wydawnictwa HarperCollins
Autor: Agnieszka Jeż
Bestseller z księgarni Taniaksiazka.pl
Kolejna sprawa Wiery Jezierskiej - sierżant z Giżycka podobnie jak poprzednie nie zapowiada się na łatwą do rozwiązania. Najpierw znika osiemnastoletnia, spokojna i skromna dziewczyna, a zaraz potem ktoś znajduje ciało jej ojczyma. Być może te dwie sprawy się łączą, choć Ewelina i Robert się szczerze nie lubili i woleli nie wchodzić sobie w drogę... podobno...
Wiera musi zmierzyć się z tym śledztwem sama. Jej mentor - Janusz Kosoń odchodzi na zasłużoną emeryturę. Właściwie to Wiera dostaje nowego partnera, Remigiusza Staronia, ale czuje się w pełni odpowiedzialna za to śledztwo. Dochodzenie jest żmudne i niejasne, ciągły brak dowodów i świadków mocno ogranicza pole manewrów. Wiera opiera się właściwie tylko na poszlakach i zmuszona jest nieco blefować, by otrzymać jakiekolwiek nowe ślady.
Uwielbiam ją! Podoba mi się jej strategia, podejście i przeświadczenie, że każdy szczegół się liczy. Brawa dla autorki, z każdą kolejną książką sprawia, że czytelnik coraz bardziej kibicuje Wierze. Obserwowanie jej pracy jest prawdziwą przyjemnością. Znowu próbowałam razem z bohaterką rozwiązać te sprawy. Wiedziałam, że autorka będzie chciała zaskoczyć, dlatego szukałam w głowie nieoczywistych rozwiązań, ale i tak się nie udało. Pomyliłam się, a przynajmniej w mojej pierwszej wersji, w którą wierzyłam do 250 strony. Potem udało mi się poprawnie wytypować zabójcę Nęckiego, ale sprawy zaginięcia Eweliny się nie domyśliłam.
Wiera Jezierska nie jest najbardziej przebojową i pewną siebie kobietą, ale wkłada wiele wysiłku w to, żeby koledzy z pracy widzieli w niej dobrego fachowca i mieli o niej dobre zdanie. Chciałaby być jak Kosoń, ale wydaje mi się, że mroczna przeszłość, która nadal ją prześladuje nie pozwala jej w pełni rozwinąć skrzydeł. Widać, że nie ma jeszcze tej pewności, ale niektóre z jej pomysłów są naprawdę zaskakujące i godne podziwu, jak chociażby sposób wytypowania kochanki Nęckiego. To było naprawdę ciekawe, od momentu zdobycia jej rysopisu do wytypowania konkretnej osoby. Już jestem ciekawa czym zaskoczy mnie kolejna książka :)
Podoba mi się to, że autorka opisuje takie "zwyczajne" śledztwa, bardziej pasują mi one do polskich realiów, niż te, które rozwiązują się w 5 godzin, a śledczy wszystkie dowody i świadków dostają na tacy. U Agnieszki Jeż na początku jest zawsze jedna wielka niewiadoma, a odkrycie prawdy jest naprawdę trudnym procesem i bohaterka musi się się sporo nakombinować, żeby wysupłać istotne fakty z tego czego się po drodze dowiaduje (często są to naprawdę drobne elementy, jak chociażby wynoszenie przez kogoś śmieci) i dopasować je do całości. Wiera potrafi wyłapywać te drobnostki w dowodach, zeznaniach i śladach na miejscu zbrodni. Zdecydowanie chcę więcej!
Książkę otrzymałam z księgarni
taniaksiazka.pl - dziękuję :)
Inne książki z serii o Wierze Jezierskiej:
- "Szaniec" - moja recenzja - książkę można kupić >tutaj<
- "Odpłata" - moja recenzja - książkę można kupić >tutaj<
Autor: Agnieszka Jeż
Piękny, stylowy, górski, drewniany dom ... na Mazurach, a pod deskami... góral. W tej zbrodni nic nie wiadomo, nie ma świadków, ani motywu. Czy tę sprawę w ogóle da się rozwiązać?
Tym razem Wiera Jezierska sama ma się zająć rozwiązaniem sprawy zabójstwa, a trafia jej się wyjątkowo trudna, zagmatwana zagadka.
Lubię Wierę. Choć nie jest żadną miss, mistrzynią intelektu, ani gwiazdą w swoim fachu. Może właśnie dlatego wydaje się być bardzo autentyczna. Ma słabości, obawy, popełnia głupie błędy, bywa naiwna i niedojrzała. Bardzo ciąży jej kiepskie pochodzenie i dysfunkcyjna rodzina. Przeszłość wyryła w jej duszy wiele rys, ale widać, że próbuje się z tym uporać, a już na pewno pragnie wszystkim udowodnić, że nie jest gorsza od innych. W wyjaśnienie sprawy zabójstwa Grzegorza Chyca angażuje się całą sobą (dosłownie i w przenośni). W trakcie śledztwa musi zmierzyć z osobistą porażką, ale nie poddaje się.
Podoba mi się to, że sprawa Chyca nie jest rozwiązana w sposób spektakularny - zupełnie nie pasowałoby mi to do polskich realiów. Dochodzenie jest żmudne i niepewne. Wiera nie wie dokąd zmierza, nie wiedząc, który fakt jest tu istotny i kluczowy. Początkowe działania wydają się mało efektywne, ale fragment po fragmencie odkrywa się przed czytelnikiem (i Wierą) cała prawda.
Postać Wiery, jej sposoby działania, a także kontakty z Kosoniem i Przyzwan są spójne z poprzednią częścią. Widać konsekwencję autorki w budowaniu postaci. Podoba mi się! Chcę więcej!