Tłumacz: Stanisław Tekieli
Tytuł: W proch i pył
Wydawnictwo: Harlequin
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Ilość stron: 398
Każde samobójstwo jest bardzo przykre (jak zresztą śmierć w każdym innym wydaniu). Jednak w przypadku samobójstwa bliscy zwykle zaczynają się obwiniać, doszukują swojej winy lub zastanawiają się, w którym momencie mogli zapobiec tej śmierci. Kiedy zmarłym jest policjant to jego śmierć chcąc nie chcąc budzi kontrowersje, zmusza do refleksji, ale też zastanawia czy to na pewno było tylko samobójstwo.
Andy Fallon, był śledczym z wydziału wewnętrznego, ponadto niedawno postanowił przyznać się do odmiennej orientacji seksualnej. Dla niektórych kolegów z pracy już sam fakt bycia jednym z "wewnętrznych" było złe, a do tego gej? W policji z komendy w Minneapolis aż roiło się od homofobów! Nie był nim jednak Sam Kovac z wydziału zabójstw, dla którego każda śmierć, nawet samobójcza, jest podejrzana i rozpatrywana pod kątem morderstwa. Nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że jest inaczej, dlatego też wraz ze swoją zawodową partnerką Nikki Liską na własną rękę podejmuje się śledztwa. Dziwnym zbiegiem okoliczności niecały tydzień później także Mike Fallon, ojciec Andy`ego odbiera sobie życie. Mike był legendą całego oddziału, więc jego śmierć dla wszystkich była szokiem. Sam Kovac już wie, że nie spocznie nim nie pozna prawdy.
Przyznam szczerze, że do książki robiłam cztery podejścia, co miesiąc od momentu jej otrzymania czytałam pierwsze 30 stron i odkładałam, bo zupełnie nie mogłam wgryźć się w treść. Pewnie dlatego, że książka nie zaczyna się od... trupa :) Thrillery kilka lat temu były jednak moim ulubionym gatunkiem, dlatego nie dałam za wygraną. W lutym w "Grze w kolory" obowiązuje kolor czarny, więc wiedziałam, że muszę się wziąć w garść i "przejść" przez nieco nudnawy początek, by zagłębić się w lekturze.
Książka porusza dwa kontrowersyjne tematy samobójstwo policjanta oraz odmienną orientację seksualną (i to w miejscu, gdzie zdecydowaną większość pracowników stanowią mężczyźni). Sam Kovac wie, że to niewygodne tematy i najlepiej jeśli o wszystkim nie będzie się rozgłaszać opinii publicznej. Jego podejrzliwa natura, a może zwyczajne "zboczenie zawodowe" nie pozwala zamieść sprawy pod dywan tylko dlatego, żeby cała ta sytuacja nie wpłynęła źle na wizerunek policji. Drąży temat, przesłuchuje świadków, szuka motywów i sposobności. Przyjmuje różne wersje zdarzeń, co nie wszystkim się podoba. Jedni zwyczajnie nie chcą rozdmuchiwać sprawy, niektórzy boją się o swoją karierę, inni nie chcą rozgrzebywać starych ran, jeszcze inni po prostu mają coś na sumieniu.
Przez cały czas myślałam, że wszystko wiem, że nie muszę czytać całości, bo i tak wiem kto lub co się za tym kryje. Jakież że było moje zdziwienie gdy okazało się, że moje zdolności detektywistyczne w tym przypadku były naprawdę marne! Zdołałam odgadnąć jedynie mały fragment przeszłości, który tak naprawdę chyba był najbardziej oczywisty. Jednak w rozwiązaniu sedna sprawy poległam, i to jak! Jeszcze przy samym końcu książki byłam przekonana, że wszystko wiem... całe szczęście jestem bibliotekarzem, a nie śledczym, i to jeszcze z wydziału zabójstw. A tak na poważnie, to nie pamiętam kiedy ostatnio jakiś thriller zaskoczył mnie aż tak bardzo. Zwykle potrafiłam bezbłędnie rozwiązać każdą sprawę, czasem mój osąd różnił się tylko szczegółami, ale żeby aż tak się pomylić?!
Brawa zatem dla autorki, która potrafi wprowadzić czytelnika w błąd, sprowadzić go na manowce, gdy ten pewny siebie myśli, że wszystko wie. Poza wątkiem kryminalnym autorka świetnie nakreśliła postaci występujące w książce, i to nie tylko te główne. Ukazanie życia codziennego Sama Kovaca i Nikki Liski bardzo urzeczywistnia ich postaci, sprawia, że darzymy ich większą sympatią. Szczerze kibicowałam Samowi w jego nowym, rodzącym się dopiero uczuciu, choć potencjalny związek nie był wcale łatwy. A później... ach, lubię kiedy nawet w kryminałach jest czas na ludzkie słabości, uczucia, rozterki. Być może szukam ich podświadomie, gdyż od dłuższego czasu to obyczajówki rządzą moim sercem.
Zaskakujące rozwiązanie, kontrowersyjny temat, para detektywów z krwi i kości to przepis na sukces. Polecam książkę głównie fanom thrillerów i kryminałów. Miłośnicy obyczajówek odnajdą w książce cechy determinacji i konieczność poznania prawdy, nawet jeśli miałaby być niewygodna. Ludzka strona życia detektywów też nie pozostanie im obojętna.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Pani Monice z Wydawnictwa:
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu (2,6 cm)
- Stronnicowe wyzwanie (398 z 467)
- Klucznik (wydana w 2014 roku)
- Gra w kolory (czarny)
- Z literą w tle (H)
- 52 książki w 2015
Recenzja trafia do Bazy Syndykatu Zbrodni