Kochani!
Dziękuję za miłe słowa,
życzenia i gratulacje z okazji rocznicy bloga.
Smutno mi tylko,
że nie mieliście ochoty wziąć udziału w konkursie :(
Pytanie przecież było łatwe,
wystarczyło opisać to co Wam w duszy gra
(poza książkami).
Być może używane książki nie są dla Was atrakcyjne...
albo tytuły nie te?!
Zgłosiły się tylko dwie osoby :(
Jedna osoba opisała coś, co jest mi kompletnie obce,
nie do końca zrozumiałe,
ale tak interesujące, że niedługo sama spróbuję...
A druga...
cóż chyba wyczuła nosem co mi ostatnio w głowie siedzi :)
Jej pasją jest ogród,
a ja właśnie szukam działki,
by móc stworzyć swój własny azyl :)
Trudno wybrać jedną z dwóch wypowiedzi,
które dotyczą skrajnie różnych zainteresowań.
Dlatego dziewczyny,
wygrywacie obie!
GRATULUJĘ!
Proszę Was o podanie wybranego tytułu w komentarzu.
Która z Was pierwsza się tu pojawi będzie miała pierwszeństwo w wyborze,
tę drugą proszę o zwrócenie na uwagi na wskazanie poprzedniczki,
bo każdy tytuł występuje tylko raz.
A oto wypowiedzi dziewczyn:
Zanim rozpocznę wykonanie zadania urodzinowego kilka słów ode mnie. Po kilku latach przygody z blogowaniem coś się u mnie popsuło, mniej piszę, mniej komentuję i trochę mi tego żal i brakuje mi tego też. Nie wiem co się dzieje. Podziwiam osoby, które od lat potrafią w miarę regularnie pisać,i nie mam tu na myśli codziennego publikowania postów. To jest cel nieosiągalny kiedy pracuje się zawodowo. Dobrze, dosyć smęcenia, przejdźmy do przyjemniejszych spraw.
Mam nieodparte wrażenie, że do mojego hobby nie będę Cię musiała mocno namawiać. Przez te kilka lat naszej wirtualnej znajomości zdążyłam Cię troszeczkę poznać i wiem co Ci czasem w duszy gra.
Oprócz czytania (i kupowania!) książek, słuchania muzyki moim lekiem na całe zło jest zajmowanie się ogrodem i pielęgnacja roślin. Zanim stałam się posiadaczką tego co aktualnie mam, namiętnie zajmowałam się doniczkami na balkonie w bloku. Na trawnikach pod blokiem posadziłam krzewy róż, podarowane mi przez mojego wówczas jeszcze kandydata na męża, przycinałam je, opryskiwałam, dbałam o nie i złościłam się na widok zniszczeń - czy to nieuważnego kosiarza trawnika, czy przechodniów-amatorów cudzych kwiatów.
Pracując po 8-9 godzin w biurze przy komputerze po powrocie do domu oddychałam głęboko piersią kiedy mogłam pogrzebać w ziemi w doniczkach. To najbardziej mnie relaksowało.
To zamiłowanie do zajmowania się roślinami miałam już w dzieciństwie kiedy razem z sąsiadkami rówieśniczkami siałyśmy kwiatki na trawnikach między klatkami. Teraz dziewczynki tego już nie robią. W każdym razie nie widzę śladów takiej zabawy w moim rodzinnym mieście na osiedlu.
Co mogę Ci poradzić jak będziesz zajmować sie ogrodem. Zainwestuj również w drzewka owocowe, krzaczki z warzywami i owocami. Samodzielnie wysiana mieszanka sałat, truskawki i maliny zrywane z krzaczka, fasolka, koperek, szczypiorek dają tyle radości. Własne, z pewnego źródła, zdrowe jedzenie. Jak zrywam koperek do ziemniaków albo szczypiorek do jajecznicy to czuję się jakbym była artystką tworzącą własne dzieło sztuki. :-)))
Jako bukiet do domowego wazonu dedykuję Ci zdjęcia z mojego dzisiejszego posta:
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci dalszego owocnego blogowania!
Izabelka
i
Był sobie kiedyś ejotek i hexon. Dwoje ludzi, którzy po pracy nudzili się.... Czyli popołudniami i w weekendy. Postanowili znaleźć sobie zajęcie... Ogromnie zaintrygowała ich zabawa o nazwie "opencaching" i zaczęli o niej czytać w internecie - https://opencaching.pl/index.php
Stworzyli dla siebie nazwę EjoHex Team i 7.11.2008 roku zarejestrowali się w serwisie. Dlaczego wtedy akurat? 11.11 jest przecież świętem i bardzo chcieli tego dnia udać się na pierwszą wyprawę, w celu wytropienia skrzynek (skrzynka, zwana popularnie keszem to pojemnik, który należy odszukać - szczegóły niebawem).
Nie wiedzieć dlaczego świeżo upieczeni keszerzy (poszukiwacze keszy) nie wybrali na miejsce pierwszych poszukiwań Krakowa, gdzie mieszkali ale udali się poza miasto... Może chcieli jednocześnie odpocząć od zgiełku?? Albo nabrać wprawy, bo jednak szukanie w miejskiej dżungli jest trudniejsze... Wszak sporo kręci się wszędzie mugoli (tak nazywani są niewtajemniczeni w kesze ludzie).
Ich pierwszą znalezioną skrzynką był "Straszny dwór" - opuszczona ruina, do której na szczęście nie musieli wchodzić. Drugie miejsce okazało się być małym, drewnianym kościółkiem zaś trzecie znalezisko tego dnia ukryte było niedaleko dworku, przekształconego w restaurację.
To był udany dzień. Choć EjoHex Team nie wiedział wtedy, że 3 skrzynki na cały dzień to ogromnie malutki wynik... Ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?
Po powrocie do domu, skrzynki zostały zalogowane na stronie a poszukiwacze już planowali kolejny wypad. Zabawa ogromnie im się spodobała. Najpierw tylko szukali, potem zaczęli sami również ukrywać kesze dla innych. Ich zestaw poszukiwawczy wciąż się rozrastał - GPS, zeszyty, notatniki, magnesy, pojemniki, logbboki (dzienniczki), saperka, latarki, rękawice... i obowiązkowo małe gadżety na wymianę. Później zaczęli też drukować fajne certyfikaty FTF (dla pierwszych znalazców), przenosić Geokrety oraz produkować swoje... Uczestniczyli też w spotkaniach ludzi tak samo pokręconych jak oni w swoim hobby. Były eventy w Krakowie, na Śląsku i wielu innych miejscach. Przed jednym z takich spotkań wkopali w lasku nawet beczkę - jedną z większych skrzynek jakie keszerzy widzieli na oczy - by uczcić przecięcie współrzędnych 50 i 20. Ale nie była to największa skrzynka...
Każdą wolną chwilę team poświęcał temu hobby. Planował nowe zagadki, rozwiązywał quizy innych (wszak czasem trzeba pogłówkować, by znaleźć...), zaś w specjalnych notesach ejotek wpisywał dokładną trasę na kolejną wyprawę. Oczywiście hexon był od brudnej roboty :) I od wysokości. Ejotek zaś pilnował porządku w notatkach oraz kiedy wymagane jest zdjęcie lub hasło do zalogowania na stronie.
W każdy weekend teamu nie było w domu, z samego rana pakowali prowiant i wyruszali np. na Śląsk lub w kierunku Tarnowa, by przez cały dzień znaleźć - najlepiej - 30 skrzynek. Bo w którymś momencie zaczęło ich kręcić - oprócz samego szukania i poznawania fajnych miejsc - również brylowanie w statystykach :) [najwyższym naszym miejscem było 3 w znalezionych] Była też wyprawa z innym teamem do Warszawy, z dwojgiem innych keszerów udali się w okolice Białegostoku, byli też w Szczecinie gdzie spędzili cudny czas z pewną keszerską rodziną. Jeździli weekendy do Częstochowy, Rzeszowa, Bielska-Białej. Szukali nad morzem, w Niemczech, na Słowacji i na autostradowych MOPach. Do rodziców ejotka też nie jechali najkrótszą i najprostszą drogą lecz gdzieś bokiem, gdzie były skrzynki nieznalezione...
Ale najciekawszy był moment, gdy wzięli ślub... Był październik. Na porządny urlop za zimno, do Egiptu mieli lecieć w marcu... Ale tak od razu wracać do pracy?? Nie! EjoHex Team miał lepszy pomysł - podróż poślubna nr 1 poprzez polskie tereny okeszowane! Przez tydzień przemieszczali się od Wrocławia, poprzez Poznań i Bydgoszcz aż do Torunia. Mieli zarezerwowane hotele, spisane skrzynki na każdy dzień (z możliwością dodania nowo powstałych). Czy ktoś w równie zwariowany sposób spędził tydzień poślubny?
Obecnie EjoHex Team nie ma już czasu na keszowanie, ale wciąż nie wypada z obiegu... Podczas każdego urlopu poszukuje skrzynek, które znajdują się w pobliżu miejsca ich pobytu.
Ale o co chodzi w tym całym szukaniu, skrzynkach, logbookach, spotkaniach? Najpierw trzeba się zalogować na stronie opencaching (jest też wersja ogólnoświatowa geocaching), by zobaczyć mapkę. Dawniej można było zakładać skrzynki tak zwane wirtualne, więc może od nich rozpocząć poszukiwania? Pozostałe skrzynki to pojemniki o różnej wielkości, które odpowiednio opisane ktoś chowa pod współrzędnymi tylko sobie znanymi. W pojemniku znajduje się logbook, czyli swego rodzaju dzienniczek skrzynki, gdzie należy się wpisać. Jeśli jest większych rozmiarów to powinien tam być również ołówek i gadżety, którymi można się wymienić - to cieszy najbardziej dzieci! Po wpisaniu odkładamy skrzynkę na miejsce.
Podczas szukania i odkładania skrzynki należy nie zwracać na siebie uwagi i zrobić to tak, by mugole nie ukradli skrzynki. Jak to zrobić? Sposobów jest wiele... "na fotografa", "sznurowadło mi się rozwiązało", "nogi mnie bolą - usiądźmy", na sztuczny tłum, gdy poszukiwaczy jest grupa... Ogólnie rzecz ujmując trzeba być sprytnym. Czasem przydaje się wzrost, czasem bycie małym. Dawniej w modzie było zakopywanie skrzynek. Istnieją też skrzynki magnetyczne, czyli zamocowane na magnesie. Czasem znaleźć jest łatwo, gdyż współrzędne zamieszczone przez założyciela na stronie poprowadzą nas na miejsce a czasem musimy kierować się jeszcze dodatkowymi fotografiami lub spojlerem, czyli mega podpowiedzią. Najciekawiej jest wtedy, gdy skrzynka jest zupełnie niewidoczna lub tak zamaskowana, że zupełnie nie przypuszczasz, iż na nią patrzysz... Jakie cuda się czasem zdarzają... :)
W specjalnym pudełku w domowym zaciszu leżą skarby - stare logbooki, które zabieraliśmy z naszych skrzynek, gdy były przepełnione. Naszywki, naklejki i geocoiny zdobyte na spotkaniach lub znalezione w skrzynkach. Na urlop czekają dwa geokrety, by wywieźć je nad morze i zostawić w jakiejś większej skrzynce... Zaś w notesach i logbookach wciąż widnieją wpisy znalazców (modne stały się też pieczątki) oraz pieczątki innych keszerów ze spotkań. Zapomniałabym o notesie z pieczątkami z letterboxów :)
Można spotkać świetnych ludzi z pasją (czasami przypadkowo przy jakiejś skrzynce), poznać ciekawe miejsca... Możecie mi wierzyć, w Waszych miastach istnieją miejsca, których nie znacie a które urzekają pięknem...
ejotek
Prawda, że ciekawe???
................................................................................
Mogłabym na tym zakończyć, ale.... jest jeszcze coś :)
Niespodzianka!
Niespodzianka trafi do... Pani Ewy Łoski z Wydawnictwa Adamada,
która postanowiła podzielić się ze mną swoim hobby
już poza konkursem :)
Jej hobby to akwarystyka roślinna.
Co to takiego?
Niech odpowiedzi udzielą poniższe zdjęcia!
Pani Ewo, proszę o podanie wybranego tytułu
oraz adresu, na który mogę go przesłać :)
Do wyboru są poniższe tytuły: