Kiedy widzę taką okładkę, moje serce szybciej zaczyna bić! Tak, jestem sroką i jak coś błyszczy, moja głowa odwraca się w tamtą stronę, niczym pod wpływem zaklęcia. Front Save me jest po prostu piękny! Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale jak cieszy oko, to jest to dodatkowy plus. Za ciekawą fasadą kryje się historia pięknego i bogatego mężczyzny oraz skromnej kobiety, kojarząca się trochę z opowieścią o Kopciuszku. Która z nas nie wyobrażała sobie choć raz, że tajemniczy książę dostrzega właśnie ją i zabiera do świata pozbawionego zmartwień?
Zazwyczaj przebaczenie to reakcja na krzywdę. Ale nawet jeżeli człowiek wybaczy drugiej osobie ból, który mu sprawiła, to jeszcze nie oznacza, że ten ból po prostu zniknie. Dopóki trwa, wybaczenie jest błędem.
Ruby Bell to biedna dziewczyna, która dostała stypendium w prestiżowej szkole. Maxton Hall to placówka dla elity. Uczą się w niej najbogatsi. Wszyscy jeżdżą luksusowymi brykami, kasy mają jak lodu, a imprezy to dla nich praktycznie każde popołudnie. Główna bohaterka jest zupełnie inna. Chociaż temperamentu jej nie brakuje, to nie ciągnie jej do błyszczących rzeczy. Chce zrobić swoje i dostać dyplom, aż trafia się on...James Beaufort. Król szkoły, przywódca elity, podrywacz, imprezowicz... Taki typ chłopaka, za którym większość lasek się ogląda, a kolesie chcą być tacy jak on. Ona marzy o prestiżowych studiach, a on o imprezie. Totalne przeciwieństwa. Nawet za specjalnie nie widują się na korytarzach, aż do pewnego dnia. Ruby odkrywa sekret rodziny Jamesa, który mógłby ich zniszczyć. Od tego czasu chłopak pilnie ją obserwuje i nie może dopuścić żeby się wygadała. Ich relacje się zacieśniają, a dziewczyna coraz bardziej się do niego zbliża. Czy da radę dalej być obojętna, a może przystojniak na dobre skradnie jej serce?
Zacznijmy może od bohaterów. Ruby jest szalenie ambitną dziewczyną, która planowanie ma na poziomie eksperta. Wszystko poukładane i oznaczone. Od dawna wie czego chce oraz do tego dąży. Swoje cele stawia na pierwszym miejscu. Cały czas pracuje nad doskonaleniem siebie, żeby tylko dostać się na Oksford. Sprawę utrudnia jej fakt, że nie jest majętna i miała utrudniony start, dopóki nie dostała prestiżowego stypendium. Poza tym jest cicha, ale kiedy trzeba – zadziorna. Nie daje sobie w kasze dmuchać. Życie towarzyskie odłożyła na boczny tor i nie chce rzucać się w oczy, dlatego ma jedna przyjaciółkę o imię Lin. Widać, że podbije kiedyś świat. I tak sobie żyłą w szkole przez dwa lata do czasu, aż James ja dostrzegł.
Może właśnie to pociągało mnie w niej od samego początku. Ona bierze swój los we własne ręce, a ja jestem tylko pionkiem na planszy.Ona żyje, ja tylko egzystuję.Nie pasujemy do siebie.
James to typ podrywacza, który w miarę czytania książki udowadnia, że to tylko fasada. Nie brak mu pewności siebie, ale nie jest bez serca. Ma objąć władzę nad rodzinnym biznesem i wydaje się jakby całe jego życie było zaplanowane – bez konsultacji z samym zainteresowanym. Musi działać pod dyktando ojca. A w środku po prostu się dusi od nadmiernych oczekiwań.
Tak zupełnie różne osoby, a jednak coś ich połączyło. W miarę czytania odbiorca poznaje ich uczucia, rozterki oraz troski. Oczywiście ostatecznie chcą być razem, ale na ich drodze staje wiele skomplikowanych sytuacji, rodzina chłopaka, cele Ruby. Z książki można dowiedzieć się, że nie wystarczy chcieć żeby coś osiągnąć. Trzeba zaciekle o to walczyć. Nie brak tu scen wywołujących śmiech, ale również łzy wzruszenia. Najlepsze jest to, że Ruby jest taka jakiego gra James. Zna swoją wartość i nie boi się walczyć o to, czego pragnie. On z kolei wydaje się wyluzowany, ale w środku to niepewny siebie chłopak.
Mona Kasten nie stworzyła oderwanego od rzeczywistości świata, jakby mogło się wydawać. Relacja bohaterów nie jest pozbawiona realizmu, a wiele scen może przydarzyć się w codziennym życiu. Oczywiście jest tu przepych, ale mam wrażenie, że głównie dla podkreślenia niektórych wątków.
Fabuła jest poprowadzona bardzo zgrabnie. Nie ma zbędnych zapychaczy tekstu, a każda scena jest prowadzona w jakimś konkretnym celu i dodaje smaczku historii. Bardzo szybko się czyta oraz jeszcze szybciej żałuje, że się skończyło. Trafiłam na kilka scen, które wywołały u mnie lekki skręt kiszek, ale nie rzucają się bardzo w oczy i szybko się o nich zapomina. Postacie drugoplanowe są uzupełnieniem treści oraz często się pojawiają.
Podoba mi się i mam nadzieję, że będę mogła sięgnąć po kontynuację historii Ruby i Jamesa. Mimo szkolnego przepychu, to bohaterowie nie są odrealnieni. Typowe nastolatki, tylko z trochę większą kasą. Zakończenie szokuje i wywołuje chęć dalszego czytania. Po prostu chce się wiedzieć, czy wszystko dobrze się skończy.
Moja ocena: 4/6
Dziękuje za egzemplarz Wydawnictwu Jaguar.