Taran Matharu kiedyś jawił mi się jako egzotyczny przystojniak z jakiegoś romansidła. Dopiero po jakimś czasie odkryłam, że pisze na Wattpadzie i to dopiero jak! Najwyraźniej nie tylko ja byłam oczarowana jego historią, bo w 2015 roku na rynku wydawniczym pojawił się Summoner: Początek i z marszu podbił serca. Połączenie wielu różnych wątków i wspomnienie o Pokemonach czy Tolkienie sprawiło, że Matharu, to jedno z gorętszych nazwisk.
Nawet najbardziej zapiekły wróg wojownika może się stać jego najlepszym nauczycielem.
I tak przechodzimy od zachwytów nad poprzednią seria, do pierwszego tomu kolejnej. Zawodnik to inna liga, trochę bardziej dorosła i dziwnie zbliżona do Igrzysk Śmierci czy Więźnia Labiryntu. Główny bohater jest zmuszony do walki na... arenie w dziwnym świecie. Bo nastolatki też potrafią walczyć.
Poznajcie Cadea Cartera, którego lot samolotem zmienił się w wyprawę do innego świata i to takiego bardzo dawno, dawno temu. Chłopak został oskarżony o kradzież laptopa i trafia pod kuratelę. Przez wspomnianą wcześniej lotnicza podróż otaczają go prehistoryczne stwory, dawne zdobycze cywilizacji i tubylcy dziwnej planety. Na całe szczęście nie jest sam, ale nie jest to do końca pociecha. Nie ma jednak czasu na gadanie, bo główny bohater, od samego początku zostaje wrzucony w wir walki, a jego wątpliwej reputacji znajomi będą musieli mu pomóc. Juhu, dziwni obcy tak bardzo potrzebni. Okazuje się, że walki są kontrolowane przez bliżej nieopisane istoty, a cała przygoda może różnie się skończyć. Stawka są losy planety Cadea, a na drodze staną dinozaury czy legioniści. Brak wyjścia: walcz lub giń, trzeciej opcji nie ma.
I już na starcie można zadać sobie pytanie. Zaczerpnięcie z innych książek to dobry pomysł? Tak i nie. Tak – jeśli robi się to na własnych zasadzać, a nie prowadzi typową zżynkę. Nie – jeśli nie wnosi się nic nowego. Na całe szczęście Taran ma głowę na karku i zawsze kieruje się tym pierwszym. Czerpie inspiracje, ale całościowo tworzy coś nowatorskiego. A jeśli do tego można nauczyć się czegoś o historii, to ja jestem bardzo chętna. Cade ma sześć dni do rundy kwalifikacyjnej i nie może jej oblać. Wszak nie chciałby żeby Ziemia zniknęła. Bohater trafia z młodocianymi przestępcami do zupełnie innej rzeczywistości. Żeby przetrwać decyduje się na działania na własną rękę. Tylko czy jego rozległa wiedza na temat historii mu w tym pomoże?
Przez całą książkę zastanawiałam się gdzie ja tak naprawdę trafiłam. Planeta niby trochę podobna do naszej, ale sprzed tysięcy lat, jednak szczegóły zupełnie tutaj nie pasują. Zabrakło mi lepszego opisu otoczenia. Miałam wrażenie, że postacie skaczą z jednej lokacji do drugiej jakby za pomocą pstryknięcia palców. Nie lubię zbędnych opisów, jednak tutaj było ich za mało żeby do końca wczuć się w klimat. Wiadomo, że czytelnik działa wyobraźnią, a sprawa była naprawdę utrudniona. Na brak eksploracji mógł mieć wpływ nieubłaganie uciekający czas, ale mimo wszystko można było lepiej pochylić się nad kreacją przedstawionego świata.
Dalej pojawia się pewien problem, ponieważ otoczenie jest szczątkowo przedstawione, za to dinozaury... Autor chyba chciał stworzyć Jurassic Park na własnych zasadach. A w międzyczasie dowiadujemy się, że wspomniany film to bajkopisarstwo niezwiązane z rzeczywistością. Tak, dinusiów jest tu naprawdę dużo i można nieźle poszerzyć sobie o nich wiedzę,
Bohaterowie są dobrze wykreowani i mamy przekrój większości charakterów. Cade to taki trochę chłopiec do bicia, który oczywiście lubi naukę. Wcześniej gnębiony przez kolegów, teraz pomaga im przetrwać. Postacie drugoplanowe są dość barwne, ale ekstremalnie skrajne. Mamy tutaj kozaków, którzy wiedzą najlepiej oraz chcą być przywódcami, jak i owieczki bojące się odezwać. Urozmaiceniem całej watahy są dziewczyny przeniesione z lat 80. Tak naprawdę one najbardziej potrafią trafić do serca. Akcja książki jest zawrotna i utrzymana w dobrym tempie. Nie ma zbędnych zapychaczy, ani ciągnących się w nieskończonych dywagacji bohaterów. Po prostu jest w punkt, dobrze dopracowana.
Polecam Zawodnika. Niby skierowana do młodszych czytelników, ale ja świetnie się bawiłam i mogę stwierdzić, że jest dla każdego. Jeśli intrygują was prehistoryczne czasy, dinozaury oraz walka o przetrwanie, to na pewno coś dla was. Fantastyczna lektura, która nie obciąża głowy, a daje miło spędzić czas. Mimo kilku niedociągnięć dobrze wspominam przygodę z kolejną książką Tarana.
Moja ocena: 5/6
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.