Urban fantasy to mój ulubiony gatunek. Wiem, że nie powinno się nikogo ani niczego faworyzować, ale taka jest prawda. Obojętnie czy sięgam po rodzimych autorów czy po zagraniczne dzieła, moja dusza się raduje, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Ok, są lepsi i gorsi przedstawiciele, ale ostatecznie zawsze kończę powieść zadowolona.
Zachęcona pozytywnymi reakcjami, postanowiłam sięgnąć po twórczość Igi Wiśniewskiej. W ramach prywatnej akcji: bo polskie nie jest takie złe, zasiadłam do serii. I muszę przyznać, że mój kontakt z Przebudzoną wspominam bardzo dobrze. Koniec lania wody, przejdźmy do recenzji.
Tak naprawdę wszyscy jesteśmy samotni. Rodzimy się sami, żyjemy sami, potem umieramy i nie żyjemy. Też sami.
Przebudzona to drugi tom serii Wolne Miasto Rades. Nikt już nie jest bezpieczny. Księżyc nie gwarantuje spokoju. Ulice pustoszeją, a wszyscy chowają się w swoich domach. Niebezpieczna bestia wychodzi na ulice i poluje na ludzi, a nieznany morderca zabija paranormalnych.
Władca zmiennokształtnych, David, chce rozwiązać zagadkę obu zbrodniarzy i odkryć czy sprawy są ze sobą powiązane, a czas ucieka. Kolejna pełnia jest coraz bliżej. Musi zebrać zespół, który pomoże mu wyjaśnić zagadkę. Niestety nie wszyscy są skorzy do pomocy. Co wyniknie z połączenia zupełnie różnych osób? Czy uda im się odkryć, kto zabija? I najważniejsze – czy Wolne Miasto Rades nareszcie będzie bezpieczne?
Iga Wiśniewska, kobieta, która pokusiła się o wydanie serii Wolne Miasto Rades, urodziła się w 1994 roku, w Kielcach. Studiowała w Lublinie, na koncie ma dwa licencjaty oraz kilka wydanych tytułów. Uwielbia zabijanie bohaterów książkowych, czyżby drugi Martin? Pasjonatka mocnych brzmień, kultury rosyjskiej i ciepełka. I to właśnie ona sprawiła, że uwierzyłam w polskie urban fantasy. Dała mi szansę na podtrzymanie wewnętrznej radości.
Kolejny raz! Tak, Iga znowu dała nam ciekawy tom, który czyta się z zapartym tchem. Jeden wieczór i po sprawie. Jest to jednocześnie smutne i radosne. Jeśli spojrzy się na szybkość pochłaniania tekstu, wtedy się wie czy coś jest dobre. Tu jest naprawdę zacnie. Autorka bogato opisuje wykreowany świat, nie zapomina o żadnym szczególe. Każda sytuacja jest realistyczna. Można przyczepić się do sporych rozmiarów opisów, ale w tym przypadku naprawdę nie wadzą.
Twórczyni, w swoje dzieło wplotła bardzo dużo odniesień, zapożyczeń oraz wierzeń, które sięgają nawet mitologii. Zrobiła to jednak w zupełnie inny sposób, niż znani autorzy. Podczas czytania nie czułam jakbym spotkała się z utartymi schematami, wręcz przeciwnie. Przebudzona, jak i pierwszy tom Przeklęta, to nowatorskie podejście do tematu. Niczego nie można być pewnym. To co wiemy, nie ma racji bytu. I to jest właśnie piękne, ponieważ nie ma nic gorszego niż przewidywalność, którą spotyka się w dzisiejszych czasach. Aż się odechciewa czytać coś nowego.
Przez chwilę prowadziliśmy pojedynek na spojrzenia, który w rzeczywistości był walką o dominację. Powietrze wokół nas zgęstniało, poziom agresji podskoczył. Wystarczył jeden ruch, żebyśmy rzucili się sobie do gardeł.
Mimo że jest to drugi tom, to można go czytać, bez znajomości pierwszej części. Oczywiście, umknie wtedy parę smaczków i możliwości lepszego wniknięcia w fabułę, ale nie jest to jakieś upierdliwe. Co do akcji, to uderza od pierwszych stron. Tempo jest naprawdę szybkie, ponieważ fabuła jest dobrze dopracowana. Nie wyłapałam jakiś sprzeczności czy uchybień. Spotkałam się jednak z czymś, to uradowało mnie ponad miarę. Romans nie jest głównym wątkiem! Nie ma tu miejsca nie wielkie poświęcenia, w imię dobra ukochanej osoby. Ok, każdy lubi czytać o miłości, ale nie powinna ona przysłaniać kluczowych wątków. Romans jest subtelny, lekko uzupełnia treść i pozwala działać wyobraźni. Podoba mi się ten zabieg, ponieważ relacje bohaterów podnoszą temperaturę, pozostawiają niedosyt i chęć na więcej.
Widać, że autorka się rozwija. Sięga po coraz odważniejsze zabiegi literackie. Jej język nabiera głębi, charakteru i dużej ilości odniesień. Dialogi są plastyczne, wypełnione humorem. Nie da się nie śmiać, kiedy się je czyta. Wykreowany świat jest dynamiczny, pełny ciekawych postaci, bogato opisany z nutką mroku. I oczywiście, kolejny raz, zakończenie daje szansę na kontynuację. Mam nadzieję, że tak będzie, ponieważ coraz bardziej wtapiam się w świat Igi Wiśniewskiej. Nie chce przegapić niczego, co napisała. Jej styl jest lekki, przystępny oraz wciągający.
Bohaterowie są wyraziści i nie ma tu miejsca na rozlazłych typków. Podoba mi się opowiadanie fabuły przez więcej, niż jedną postać. Można lepiej poznać świat książki oraz odkryć powody obecnego stanu rzeczy. Cudowne jest to, że przy tak bogatej obsadzie, nie da się pogubić. Czasem mam z tym problem, kiedy narracja jest prowadzona przez wiele osób. Tutaj wszystko jest płynne, historie się przenikają. Postacie opisane są dokładnie i nie ma żadnych faworytów. Kłębowisko różnych osobowości, daje wiele radości.
Każdy wilkołak aż za dobrze rozumie, co przeżywa kobieta przed okresem. Gdy nadchodzi pełnia, czujemy się podobnie – rozdrażnieni, niekontrolujący gniewu i agresji.
I co ja mogę wam napisać na koniec? Oczywiście, że polecam. Kawał dobrego urban fantasy, którego kolejny tom ląduje na liście top! I ja wiem, dla mnie to też jej szok - w moim sercu gości polska autorka. I nie będę wybrzydzać tylko gorliwie czekać na kolejna książkę, pełną akcji, humoru i ciekawego otoczenia, od którego nie chce się uciec. Polecam z całego serducha.
Moja ocena: 5/6
Za książkę dziękuję autorce oraz wydawnictwu Lucky.