Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cudowna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cudowna. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 października 2018

Sowie opowieści #68 James Patterson, Emily Raymond - First Love



Za oknem zimno, ciemno i wiatr hula, a ja przychodzę do was z książką pełną wakacyjnych wrażeń. Myślałam, że będzie to typowa, lekka lektura o rodzącej się miłości, nadziejach oraz młodzieńczych wyskokach. Come on! Tytuł na to trochę wskazuje. Dostałam jednak coś więcej. 


Wiedziała, że czasami ludzie muszą szukać całymi latami tego, na czym najbardziej im zależy. I niektórzy, ci zaczarowani, natrafiają całkiem przypadkiem na to, czego pragną.


First Love to typowa powieść drogi. Główni bohaterowie wybierają ucieczkę od życia. Nie chcą mierzyć się ze swoimi problemami, szczególnie Axi. Dziewczyna pragnie zapomnieć o złym, nudnym, jednostajnym życiu, które nie daje jej wiele radości. Opracowała plan podróży i wciąga w niego przyjaciela Robinsona. Zostawia za sobą tatę alkoholika, który nie potrafi poradzić sobie sam ze sobą, szkołę i wszystkie problemy. Droga ma być dla niej nowym startem. Ten specyficzny duet przeżyje wiele przygód, radości, miłości, ale też smutku oraz żalu. Główna bohaterka jest mocno zadurzona w przyjacielu i stara się to ukryć. Zadanie nie jest łatwe, kiedy śpi się we wspólnym łóżku lub namiocie. Jak zakończy się ta szalona przygoda? Czy bohaterowie zostaną złapani? Czy miłość nimi zawładnie, a może życie ma jakieś inne plany? 

Tak, tak i jeszcze raz tak! First Love nie jest taka, jakiej się spodziewałam. Napisana w taki sposób, jakby czytało się pamiętnik. Nie ma tu przesadzonej słodyczy, pierdzących jednorożców, ani tęczy od Troskliwych Misiów. Treść „napisana życiem”. Tak, wiem, dziwne sformułowanie, ale idealnie odnoszące się do książki. Wszystko co jest tam opisane - jakby wyjęte z głów dwójki szalonych nastolatków, które podejmują decyzje pod wpływem chwili. Ok, niektóre sytuacje są przejaskrawione, ale nie w taki sposób żeby mogło przeszkadzać w odbiorze. 


Jeśli ta podróż okaże się błędem, będzie to najpiękniejszy błąd, jaki kiedykolwiek popełniliśmy".


Axi, to dziewczyna, której życie nie rozpieszczało. Przeszła naprawdę wiele. Wyrwanie się z małego miasteczka, to jedyny ratunek. Jest typową nastolatką: trochę zamknięta, zwariowana, z marzeniami, które chce osiągnąć. Polubiłyśmy się bardzo szybko. To właśnie ona jest narratorką. Znamy jej wszystkie myśli. Nie inaczej było z sympatią do Robinsona. To typ zawsze uśmiechnięty, zabawny, uwielbiający kontakt z ludźmi. Przyciąga do ciebie jak magnes. Oboje trafili do mojego serducha, ponieważ nie są idealni, popełniają błędy, wiele ryzykują i nie boją się pokazać przy tym lęku. Są po prostu „ludzcy”, a do tego bardzo szczerzy. Ich droga jest prawdziwa, a czytelnik wkręca się w ich przygody. Dołączenie wątku romantycznego było trafionym zabiegiem. Jest subtelnie wpleciony w fabułę i jej nie dominuje. 



Świeży start sprawia, że Axi oraz Robinson, są odważniejsi niż normalnie. Pozwalają sobie na więcej. Odniosłam wrażenie, że żyją tak, jakby jutra miało nie być. Smakują każdą minutę życia. Właśnie to jest serce całej książki. Emocje, którymi częstują nas bohaterowie, są bardzo silne i mają różne zabarwienie. Śmiech, łzy, smutek, radość cały czas się przeplatają. Rodzące się uczucie jest dopełnieniem wszystkiego. Jakby dopiero w drodze do nich dotarło, ile dla siebie znaczą. Zawsze lubiłam czytać powieści, które pokazują pierwsze momenty związku. 




Końcówka to istna petarda, którą jedni pokochają, a inni cisną książką w kąt z poczuciem niesprawiedliwości. Mi się podobała. Dzięki niej powieść nie jest typową propozycją rynkową. Serwuje inne wrażenia. Dzięki takiemu zabiegowi, powieść First Love zostaje z czytelnikiem na dłużej. 



Wiem, że First Love zostało podciągnięte pod New Adult, ale dla mnie jest czymś więcej. Podjęte decyzje nie są szczeniacką samowolką, a raczej życiowymi wybojami, które trzeba pokonać. Pozycja bardzo dojrzała jak na ten gatunek. Bohaterowie nie płyną tylko z prądem, ale decydują się na swój los. Wszystko czego się podejmują jest świadome, mimo że w wielu sytuacjach muszą działać pod presją czasu. 





Duet James Patterson oraz Emily Raymond stworzyli coś nie zwykłego. Treść jest przejrzysta i łatwo trafia do czytelnika. Interakcje między postaciami są bardzo dobrze dopracowane. Nie ma miejsca na zbędne lanie wody, jakby twórcy wiedzieli od razu, co bohaterowie mają przekazać. Dialogi są pełne radości, przekomarzań, ale też smutku, refleksji, zazdrości i złości. Dokładnie tak, jak w życiu. Na uwagę zasługują również zdjęcia, które pojawiły się w środku. To dokumentacja podróży Axi i Robinsona. Pozwalają lepiej sobie wyobrazić miejsca, w których byli. 



Bohaterowie dojrzewają na naszych oczach. Każdy ich wybór sprawia, że stają się bardziej świadomi. Dziewczyna i chłopak, z pierwszych stron przeistaczają się w kobietę oraz mężczyznę na końcu. First Love to propozycja, którą wiele osób będzie chciało zatrzymać. Ja już dwa razy do niej wracałam. Pokazuje jak przełamać obawy, lęki. Wprowadza w chwile zadumy oraz daje poczucie, że to czego się boimy jest najwięcej warte. Nie ma co czekać, tylko zepchnąć strachy do piwnicy i podjąć wyzwania. Wtedy człowiek czuje, iż naprawdę żyje, może osiągnąć to czego zapragnie. Cudowna. Koniecznie musicie przeczytać!





Moja ocena: 6/6

Za książkę dziękuję z całego serducha wydawnictwu Feeria Young.


Czytaj dalej »

sobota, 14 stycznia 2017

Przedpremierowo Sowie opowieści #32 Veronica Roth - Naznaczeni śmiercią



Zwaśnione rody i dzieci, które nie mają wpływu na swój los. Tak zagmatwane są życia w „Romeo i Julii”. Wątek ten, jest często wykorzystywany przez pisarzy. Nie inaczej było z Veronicą Roth, która w nowej powieści, postanowiła pójść w trochę innym kierunku niż dotychczas.

I wyszedł. Miał rację: wiedziałam, zawsze wiedziałam. Chciał by wszyscy wiedzieli, że cienie wędrujące pod moją skórą potrafią nie tylko zadawać ból. Że potrafią także zabijać. Od teraz miałam być nie tylko Biczem Ryzeka. Nadszedł czas awansu na Kata Ryzeka. 


Fabuła 

Walka i krew, pot oraz łzy. Tak można pokrótce odwzorować spotkania dwóch walczących ze sobą rodów. Kiedy Shotet spotyka się Thuvhe - trup ściele się gęsto. Nie ma innej opcji. Żyją na jednej planecie, w jednej galaktyce, ale od wielu lat prowadzą między sobą wojnę. Cyra jest córką władcy Shotet, a Akos – synem z Thuvhe. Wielkim zrządzeniem losu spotykają się. Początkowa niechęć przeradza się w wzajemne zrozumienie oraz pomoc. Kiełkujące uczucie, przebija przez ich pancerze, które wyhodowali przez lata. Tylko czy w tak brutalnym świecie, ich miłość ma rację bytu? Czy będą umieli zawalczyć o siebie nawzajem, czy zły los rozdzieli ich na zawsze?  


Moim zdaniem

Veronicę Roth zna już chyba każdy. Podbiła rynek swoją serią Niezgodna, która ukazała się w trzech tomach. Przyznaje się, bez bicia, że nie nie przeczytałam wszystkich. Trochę inaczej jest z ekranizacjami, ponieważ te mam na bieżąco. Nie to, że pałam jakąś wielką miłością, ale chętnie obejrzę. Są lepsze i gorsze momenty. Jak to z super seriami bywa, każdy fan czekał na informację o nowej książce swojej ulubionej autorki. Nie powiem, żebym nie spała po nocach w oczekiwaniu. Fajnie będzie zapoznać się, ale nie jest to must have. Nie ukrywam, seria Niezgodna wyszła
w takim momencie, że odebrałam ją jako literaturę wtórną, które trąca starym kotletem. Wiele scen nie zaskakiwało, mimo że całość jest przyjemna w odbiorze. Solennie kibicuje pół-rodacze i mam nadzieję, że osiągnie wszystko co najlepsze. Zresztą liczby nie kłamią. Jest fenomenem. Może to po prostu ja miałam przesyt, w tamtym okresie, konkretnego gatunku.

Cały czas byłam przekonana, że nowa książka Veronicy wyjdzie nakładem Ambera. A tu taka niespodzianka! Moje ukochane wydawnictwo pokusiło się o takie zaskoczenie. Ale od początku. Już od samego początku grudnia, słyszałam, że wydawnictwo Jaguar chce nas zaskoczyć styczniową nowością. Czekałam i czekałam. Czułam, że jeśli moje najlepsze wydawnictwo tak pisze, to będzie to super petarda. I stało się! Poznałam tytuł, zobaczyłam okładkę oraz... przepadłam. Szybko ustawiłam się po egzemplarz przedpremierowy. Nie było innej opcji! I tak to się stało, że dzisiaj przekazuje wam recenzję tego cudeńka. Bo jest to niezwykłe dzieło.


Pragnął jej. Pragnął przesunąć palcami po jej ostrych kościach policzkowych. Pragnął spróbować smaku zgrabnego znamienia na szyi, poczuć jej oddech na swoich ustach, owinąć jej włosy wokół palców, aż nie będzie mógł ich uwolnić.  

Mamy świat zwaśniony, mroczny, ciemny i rządzony przez chłopaczka, który boi się swojego losu. Ryzek, brat Cyry, udaje twardziela na zewnątrz, a w środku trzęsie się jak osika. Czy los się spełni, a on zginie śmiercią niechybną? Lud Shotet żyje w ciągłym strachu. Nie wiedzą co może stać się za chwilę. Cyra ma dar wyjątkowy, który chętnie by komuś oddała. Najmniejszy jej dotyk sprawia ból. Doprowadza do utraty zmysłów, a ofiara błaga o śmierć. Najpierw była narzędziem w rękach ojca, a teraz stała się marionetką brata. Akos, jako jeden z nielicznych pomaga jej w cierpieniach. Odcina działanie nieubłaganego nurtu. Jego dotyk jest ukojeniem. Buntownicza natury Cyry
i determinacja Akosa, powodują, że bohaterowie stają się sobie bliżsi. Walka z uczuciem jest zaledwie tchnieniem książki, lecz wprowadza niezdrową ciekawość. Strasznie im kibicuje.

Książka, jest dla mnie petardą wśród ostatnio czytanych. Taki orzeźwiający oddech, po długiej zimnie. Naprawdę nie spodziewałam się, że książka Pani Roth, wywoła u mnie niezdrową fascynację. Powód jest prosty: idealne wyważenie wątków. Nie ma czegoś za dużo albo za mało. Ok, moja dusza romantyczki, chciałaby więcej scen relacji Cyry i Akosa. Wiem jednak, że takie podejście do tematu jest zdrowe, ponieważ wzbudza fascynację oraz niedosyt. Nie przeładowuje książki zbędnym mydleniem oczu. Autorka idealnie pokazała rodzące się, zakazane uczucie. Sami bohaterowie z nim walczą i nie potrafią określić.
Z czasem zauważają zachodzące w nich zmiany.

Najbardziej żal mi głównej bohaterki. Przyjazna i otwarta, musiała zamknąć swoje uczucia przez nurt. Wszyscy się jej boją, a jest to bardzo silne uczucie. Nie podoba mi się, że jest narzędziem w rękach despoty. Nie liczy się z jej uczuciami. Cel jest najważniejszy, a nie to co jego siostra straci przez takie działania. Dlatego Cyra walczy na swój własny sposób. Uczy się języków, szkoli się w walce, próbuje osiągnąć jak najwięcej. Jest to swoisty objaw buntu oraz nadzieja na wolność. 

Akos i jego brat Eijeh zostali brutalnie wyrwani ze swojego świata. Ich naród, Thuve, jest pokojowo nastawiony. Wrzuceni do nowej rzeczywistości musieli zmienić patrzenie na świat. Akos nauczył się nienawidzić tego, co mu się nie podoba. Autorka bardzo dobrze pokazała wpływ nowego środowiska, na zmianę charakteru. Jak nowe otoczenie wpływa na zachowanie. Dzięki rodzącemu się uczuciu do Cyry, poznał jak to jest walczyć za coś więcej, niż tylko swoja rodzinę. Na początku chciał ją wykorzystać do ucieczki, z czasem jednak zobaczył, że nie każdy z Shotet jest taki zły. Zaufanie to ciężka sztuka. Czy Cyra i Akos zbudują nić porozumienia, aby wyrwać się spod władczych macek Ryzeka?
Uważam, że „Naznaczeni śmiercią” to dobra, lecz ciężka lektura. Od samego początku czułam się zagubiona. Dlaczego? Przez mnogość informacji. Dawno nie musiałam przyswajać tyle dziwnych nazw
i sformułowań. Czułam się jak dziecko we mgle. Gdy już myślałam, że opanowałam sztukę poruszania się po świecie Cyry i Akosa, za chwile wchodziłam na minę. Za dużo kombinowania. Zawsze wiedziałam, że autorka ma bogatą wyobraźnię, ale tutaj przedobrzyła. Nazwy są obco brzmiące i ciężkie do zapamiętania. Nawet metoda skojarzeń nic nie daje. Za dużo światów, za dużo kombinowania. I nie licz, drogi czytelniku, że im dalej w las, tym łatwiej. Trzeba po prostu pogodzić się, że książka ma taki urok. Jeśli przymkniesz oko na ten aspekt, gwarantuje, że dalsza droga będzie cudowna. Książka jest warta wysiłku, o jest!

Nie mogłam się oderwać. Międzygalaktyczne podróże nie są moimi ulubionymi, ale tym razem wsiąknęłam jak woda w gąbkę. Autorka idealnie bawi się uczuciami. Kiedy potrzeba to je łagodzi, by za chwilę podkręcić licznik na maksa. Nie myślałam, że tak się wczuję! Najbardziej reagowałam na wątki dotyczące Cyry i Akosa. Ryzek'a nienawidzę tak bardzo, że sama wydrapałabym mu oczy. Veronica Roth niejednokrotnie wywiodła mnie w pole. Gdy już myślałam, że znam dalsze losy książki, ona obracała fabułę o 180 stopni. To jest takie piękne. Kiedy treść zaskakuje czytelnika. Na początku byłam zbulwersowana, bo jak to tak! Za chwilę jednak stwierdzałam, że co to za zabawa, kiedy wiesz jak fabuła się potoczy. Ukłony dla twórcy, za pokazanie prawdziwego talentu pisarskiego. Przysięgam – dawno tak nie czekałam na nowy tom! Mam nadzieję, że Jaguarki zaraz nam go zaserwują.  

Chęć, by umyć ręce zmieniła się w niecierpiącą zwłoki konieczność. Podeszła do zlewu. Leżał na na nim kawałek mydła domowej roboty, zatopionymi w środku płatkami czystnika. 


Żeby nie było taki idealnie, muszę wspomnieć także
o minusach. Natłok informacji. Za dużo dziwnych nazw, za dużo światów. Innym minusem jest dłużyzna scen. Opis nurtu, czy odwiedzanych światów – usypia. Nie wnosi nic znaczącego do fabuły, a potrafi nudzić gorzej niż Tolkien. Innym ujemnym aspektem są uczucia. Ja wiem, że rodzinna planeta Cyry, to dranie i zimnokrwiste bydlaki, ale bez przesady. Bliska osoba umiera, a tutaj nie ma opisu żałoby. Nawet najgorszy bydlak potrafi pokazać uczucia. Takie sceny są nierealne i wywołują lawinę myśli. Dlaczego autorka tworzy aż tak duży kontrast. Niepotrzebnie w moim odczuciu.

W całej książce, najbardziej polubiłam Cyrę. Przeszła piekło w swoim życiu. Kiedy miała 10 lat, zabiła człowieka na rozkaz ojca. Jej nurt uaktywnił się przez samolubne pobudki brata. Kiedy ma się taką rodzinę, nie potrzebni są wrogowie. Mimo, że przeszła wiele, wcale nie oczekuje współczucia. Wręcz przeciwnie, przez lata wyrobiła sobie twardą skórę oraz odseparowała od uczuć. Spotkanie z Akosem zmieniło wszystko. Możemy zobaczyć, jak dziewczyna, która straciła już nadzieję, odżywa na nowo. Ma nowy cel i uczucia. Tak strasznie jej kibicuje. Nauczyła się żyć z tak strasznym darem. Akos jest jej ukojeniem, jednak ona nie lubi go wykorzystywać. Swoim charakterem i podejściem, sprawiła że stał się jej przyjacielem. Nie oceniał jej, a wręcz przeciwnie – starał bronić. Z czasem odkrywają, że łączy ich wspólny cel.

Uwaga! Pojawiają się także bohaterowie drugoplanowi. Wow, wiem. Dawno nie spotkałam się, żeby było im poświęconej tyle uwagi. Poznajesz ich życie, zwyczaje, imiona, cechy i co chcą osiągnąć. Nie są potraktowani po macoszemu. Możesz się także z nimi utożsamiać. Swoista nowość, wśród książek skupiających się tylko na głównych bohaterach.

Zapomniałabym o jednym z trzech najważniejszych aspektów, który wręcz zmusza do sięgnięcia po książkę. Masz więc znaną autorkę, super wydawnictwo i.... okładkę! Jest piękna i na pewno nie da się jej nie zauważyć. Nie wiem czy ktokolwiek będzie potrafił się oprzeć.

Podsumowując: brać szybko i czytać! Nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć na swoim koncie „Naznaczonych śmiercią”. Veronica Roth rozwija się pisarsko i zostawi cię z maksymalnym niedosytem. Jej warsztat zmienił się diametralnie. Oczywiście na korzyść. Niby w kwestiach międzygalaktycznych powiedziano już wszystko. Jednak nie! Autorka pokazała nową twarz, swoją i gatunku w którym pisze. Mam wielkiego kaca książkowego. Takiego, które dawno nie miałam. Polecam wszystkim. Przygody Cyry i Akosa są warte każdego czasu z nimi spędzonego.



Moja ocena: 5,5/6 ( za te przydługie sceny 0,5 punktu w dół)


Lubicie Veronice Roth i jej wyobraźnie? Koniecznie musicie sięgnąć po "Naznaczonych śmiercią". Za przedpremierowy egzemplarz dziękuję kochanemu Wydawnictwu Jaguar i niezastąpionej Agnieszce :)


Czytaj dalej »