Pokazywanie postów oznaczonych etykietą młodzież. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą młodzież. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 maja 2019

Sowie opowieści: Ałbena Grabowska - „Nowy Świat"


Wspierajmy polskich autorów jest moim motywem przewodnim od dłuższego czasu. Może to dziwić, i to bardzo, bo kiedyś byliśmy bardzo oddaleni od siebie. Na całe szczęście rynek się zmienił i dostajemy coś więcej, niż rozbebłane obyczajówki, które aż biły mnie po twarzy kartkami. Tak, polscy autorzy przedstawiają przed czytelnikiem zupełnie inny świat. Ałbena Grabowska głównie pisze obyczajówki, ale nie takie jak wyżej wspominane i Nowy Świat, to coś zupełnie innego w jej dorobku. Zaleciało fantasy na kilometr, w którym wszystkie zasady zostały zmienione. Chcesz wiedzieć więcej? Zapraszam dalej. 

Dom dziecka i trójka przyjaciół, to tylko początek niesamowitej przygody, do której zabiera nas autorka. Sky, Estra i Maroon to zapominane dzieci, które wychowują się u Rodziców. Mają dość ucisków i przyjętego porządku, dlatego uciekają z domu nazwanego Kolebką i wtapiają się w tłum. Każde z nich ma swoje zadanie, żeby zapewnić przetrwanie całej trójce. Bunt maszyn, który zmienił zasady gry, wpłynął na całe społeczeństwo. Świat dzieli się na dwie klasy: Wyżynę, w której jest dobrobyt, a mieszkańcy nie muszą się o nic martwić i tych niższych, którzy muszą walczyć o przetrwanie każdego dnia. Pewnego dnia zostaje porwana córka prezydenta Wyżyn, a bohaterowie zostają wmieszani w spiralę przygody. Co jest prawdą, a co tylko ułuda? 


I teraz przejdźmy do konkretów, bo to one są najważniejsze. Autorka pierwszy raz bawiła się fantasy i wyszło jej to nawet dobrze. Styl pisania jest lekki. Opisy dość ubogie, ale za to nie przytłaczają swoimi skomplikowanymi zwrotami. Widać trochę naleciałości z obyczajówek, ponieważ skupiamy się bardziej na uczuciach, przemyśleniach i dialogach między postaciami. Poznajemy ich najgłębsze myśli. Ma to swoje plusy i minusy. Nie zostajemy przytłoczeni, ale też opisywany świat jest tylko szczątkowy i chciałoby się go lepiej poznać. 

Bohaterowie, szczególnie ci główni, to szereg indywiduów, którzy bardzo się od siebie różnią, a jednocześnie są sobie bliscy. Nie mogę powiedzieć, że kogoś polubiłam bardziej, a innego mniej. Estera to informatyczny freak, Maroon pracuje fizycznie w kopalni, a Sky ma głowę nie od parady i zapamiętuje wszystkie dane. Muszę przyznać, że to trio jest dobrze skonstruowane i nie da się nie lubić. Idealna paczka przyjaciół. 


Jak już wspominałam, świat jest podzielony na lepszych i gorszych, co przypomina trochę rzeczywistość. Oczywiście nie w tak abstrakcyjny sposób jak w powieści, jednak u nas też można spotkać się z takim porównaniem. Masz kasę, to jesteś lepszy. Światem rządzi pieniądz. W tym dziwnym otoczeniu nie ma sprawiedliwości czy równości. Daleko też szukać szansy na rozwijanie pasji czy umiejętności. Dosłowna walka o przetrwanie. Żyj lub giń. 

Książka uruchamia w czytelniku wiele emocji. Na pewno jest smutek, na stan rzeczy, złość, na niesprawiedliwość czy radość, kiedy bohaterom coś się udaje. Nie ukrywam, że cały czas im kibicowałam, a każdą wygraną odbierałam jak swoją. Tempo jest bardzo dobrze dobrane do fabuły. Rozwija się powoli i nie ma zbędnych zaskoczeń. 



Powieść jest idealną propozycją na jedno popołudnie, kiedy chcecie poczytać o innej rzeczywistości, która nie jest wcale daleka od naszej. Bohaterowie są dobrze przedstawieni, a całość spójna. Naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Autorce gratuluje wyjścia ze strefy komfortu i spróbowania czegoś nowego. Nie jest to może wybitne dzieło, a raczej lekka lektura skierowana do młodzieży, gdzie starzy wyjadacze też się odnajdą. Podoba mi się przedstawienie przyjaciół, którzy nie bacząc na przeciwności zawsze walczą o swoich.

Moja ocena: 4/6

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Czytaj dalej »

środa, 20 lutego 2019

Sowie opowieści: Mona Kasten - „Save me"


Kiedy widzę taką okładkę, moje serce szybciej zaczyna bić! Tak, jestem sroką i jak coś błyszczy, moja głowa odwraca się w tamtą stronę, niczym pod wpływem zaklęcia. Front Save me jest po prostu piękny! Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale jak cieszy oko, to jest to dodatkowy plus. Za ciekawą fasadą kryje się historia pięknego i bogatego mężczyzny oraz skromnej kobiety, kojarząca się trochę z opowieścią o Kopciuszku. Która z nas nie wyobrażała sobie choć raz, że tajemniczy książę dostrzega właśnie ją i zabiera do świata pozbawionego zmartwień? 

Zazwyczaj przebaczenie to reakcja na krzywdę. Ale nawet jeżeli człowiek wybaczy drugiej osobie ból, który mu sprawiła, to jeszcze nie oznacza, że ten ból po prostu zniknie. Dopóki trwa, wybaczenie jest błędem.

Ruby Bell to biedna dziewczyna, która dostała stypendium w prestiżowej szkole. Maxton Hall to placówka dla elity. Uczą się w niej najbogatsi. Wszyscy jeżdżą luksusowymi brykami, kasy mają jak lodu, a imprezy to dla nich praktycznie każde popołudnie. Główna bohaterka jest zupełnie inna. Chociaż temperamentu jej nie brakuje, to nie ciągnie jej do błyszczących rzeczy. Chce zrobić swoje i dostać dyplom, aż trafia się on...James Beaufort. Król szkoły, przywódca elity, podrywacz, imprezowicz... Taki typ chłopaka, za którym większość lasek się ogląda, a kolesie chcą być tacy jak on. Ona marzy o prestiżowych studiach, a on o imprezie. Totalne przeciwieństwa. Nawet za specjalnie nie widują się na korytarzach, aż do pewnego dnia. Ruby odkrywa sekret rodziny Jamesa, który mógłby ich zniszczyć. Od tego czasu chłopak pilnie ją obserwuje i nie może dopuścić żeby się wygadała. Ich relacje się zacieśniają, a dziewczyna coraz bardziej się do niego zbliża. Czy da radę dalej być obojętna, a może przystojniak na dobre skradnie jej serce? 


Zacznijmy może od bohaterów. Ruby jest szalenie ambitną dziewczyną, która planowanie ma na poziomie eksperta. Wszystko poukładane i oznaczone. Od dawna wie czego chce oraz do tego dąży. Swoje cele stawia na pierwszym miejscu. Cały czas pracuje nad doskonaleniem siebie, żeby tylko dostać się na Oksford. Sprawę utrudnia jej fakt, że nie jest majętna i miała utrudniony start, dopóki nie dostała prestiżowego stypendium. Poza tym jest cicha, ale kiedy trzeba – zadziorna. Nie daje sobie w kasze dmuchać. Życie towarzyskie odłożyła na boczny tor i nie chce rzucać się w oczy, dlatego ma jedna przyjaciółkę o imię Lin. Widać, że podbije kiedyś świat. I tak sobie żyłą w szkole przez dwa lata do czasu, aż James ja dostrzegł. 

Może właśnie to pociągało mnie w niej od samego początku. Ona bierze swój los we własne ręce, a ja jestem tylko pionkiem na planszy.
Ona żyje, ja tylko egzystuję.
Nie pasujemy do siebie.

James to typ podrywacza, który w miarę czytania książki udowadnia, że to tylko fasada. Nie brak mu pewności siebie, ale nie jest bez serca. Ma objąć władzę nad rodzinnym biznesem i wydaje się jakby całe jego życie było zaplanowane – bez konsultacji z samym zainteresowanym. Musi działać pod dyktando ojca. A w środku po prostu się dusi od nadmiernych oczekiwań. 

Tak zupełnie różne osoby, a jednak coś ich połączyło. W miarę czytania odbiorca poznaje ich uczucia, rozterki oraz troski. Oczywiście ostatecznie chcą być razem, ale na ich drodze staje wiele skomplikowanych sytuacji, rodzina chłopaka, cele Ruby. Z książki można dowiedzieć się, że nie wystarczy chcieć żeby coś osiągnąć. Trzeba zaciekle o to walczyć. Nie brak tu scen wywołujących śmiech, ale również łzy wzruszenia. Najlepsze jest to, że Ruby jest taka jakiego gra James. Zna swoją wartość i nie boi się walczyć o to, czego pragnie. On z kolei wydaje się wyluzowany, ale w środku to niepewny siebie chłopak. 


Mona Kasten nie stworzyła oderwanego od rzeczywistości świata, jakby mogło się wydawać. Relacja bohaterów nie jest pozbawiona realizmu, a wiele scen może przydarzyć się w codziennym życiu. Oczywiście jest tu przepych, ale mam wrażenie, że głównie dla podkreślenia niektórych wątków. 

Fabuła jest poprowadzona bardzo zgrabnie. Nie ma zbędnych zapychaczy tekstu, a każda scena jest prowadzona w jakimś konkretnym celu i dodaje smaczku historii. Bardzo szybko się czyta oraz jeszcze szybciej żałuje, że się skończyło. Trafiłam na kilka scen, które wywołały u mnie lekki skręt kiszek, ale nie rzucają się bardzo w oczy i szybko się o nich zapomina. Postacie drugoplanowe są uzupełnieniem treści oraz często się pojawiają. 



Podoba mi się i mam nadzieję, że będę mogła sięgnąć po kontynuację historii Ruby i Jamesa. Mimo szkolnego przepychu, to bohaterowie nie są odrealnieni. Typowe nastolatki, tylko z trochę większą kasą. Zakończenie szokuje i wywołuje chęć dalszego czytania. Po prostu chce się wiedzieć, czy wszystko dobrze się skończy. 



Moja ocena: 4/6 

Dziękuje za egzemplarz Wydawnictwu Jaguar.

Czytaj dalej »

środa, 11 października 2017

Sowie opowieści #52 Cawthon Scott - Srebrne oczy. Five Nights at Freddy's

Strach przerażenie powoli wpełza na grzbiet. Oni są coraz bliże, a ty nie masz gdzie uciec - co robisz? Horror, to jeden z moich ulubionych gatunków. Czy to filmowych, książkowych czy jakiejkolwiek innej dziedziny. Mimo że zawał czai się tuż za rogiem, ja dziarsko wchodzę w odmęty szaleństwa...


Wszystko jest dobrze, a ty jak za sprawą czarodziej

Czytaj dalej »

środa, 7 czerwca 2017

Sowie opowieści #44 Kasie West - Chłopak z innej bajki



Kiedy poznaje się styl pisania autora/ki, wtedy już wiadomo czego można się spodziewać po następnych powieściach. Nie inaczej jest z Kasie West. Od pierwszej książki przekonała mnie, że warto jej zaufać. Każda powieść jest lekka, przyjemna i zaskakująca. Niby wszystkie są podobne, ale jednocześnie różne. Wiem, że mnie nie zawiedzie, a każda napisana przez nią powieść przypadnie mi do gustu. Nie inaczej było z „Chłopakiem z innej bajki”


Chodzi o wasz hotel?Jestem najzupełniej pewna, że nie chcę być pokojówką kiedy dorosnę -  mówię do Xandra gry jedziemy przez parking



Fabuła

Caymen to nastolatka, która ma trochę inne problemy niż reszta jej rówieśników. Od najmłodszych lata pomaga mamie w sklepie z lalkami. Kobiety ledwo wiążą koniec z końcem, a główna bohaterka nie chce spędzić swojej przyszłość w sklepie. Nie wyobraża sobie jednak zostawić matkę i wyjechać gdzieś daleko. Rodzicielka zaszczepiła w niej wiele cech, również niechęć do bogaczy. Zblazowani, wymagający, roszczeniowi oraz widzący tylko czubek własnego nosa. Tak postrzega ich Caymen. W połączeniu z jej sarkastycznymi podejściem do życia, otrzymujemy mieszankę wybuchową. Xander musi przebić się przez myślenie dziewczyny, inaczej nic nie będzie z ich znajomości. Chłopak jest przedstawicielem wyższej klasy, której tak nie znosi dziewczyna. Czy uda im się znaleźć wspólny język? Czy mimo różnic będą razem? Jaką tajemnicę skrywa matka dziewczyny i jak wpłynie ona na ich dalsze życie?


Moim zdaniem


Autorka przedstawiła zderzenie dwóch różnych światów. Bogatych pariasów, których mogą pozwolić sobie na wszystko o czym marzą oraz biednego społeczeństwa. Ci drudzy muszą walczyć na każdym kroku o lepsze jutro. Wśród nich jest Caymen. Siedemnastolatka nie zna innego życia niż sklep z lalkami oraz pomoc mamie. Jak na swój wiek, jest bardzo odpowiedzialna. Dźwiga na swoich barkach dużą odpowiedzialność. Od zawsze była sama
z mamą. Każda wolną chwilę poświęca na rozwinięcie biznesu. Xander to bogaty chłopak, który nigdy nie zaznał biedy. Wbrew swojej woli ma zająć się rodzinnym biznesem. Wzbrania się przed tym jak tylko może. Szuka innego zajęcia dla siebie. Ich drogi przeplatają się na tym właśnie etapie. Nastolatki dostrzegają, że ich pragnienia i marzenia wcale się tak bardzo od siebie nie różnią, mimo że każde wiedzie inne życie. Główni bohaterowie są wykreowanie bardzo dobrze. Twórczyni przedstawiła ich obawy oraz cechy charakteru, które sprawiają, że tak dobrze się rozumieją. Chłopak jest zafascynowany podejściem Caymen. Jej buntownicza natura fascynuje go i przyciąga.  

Postacie drugoplanowe idealnie wpasowują się w stworzoną historię. Skye, najlepsza przyjaciółka Caymen to wulkan energii. Ma mnóstwo pomysłów, a życie kształtuje według własnego pomysłu. Nie boi się niczego. Chce się bawić
i korzystać z życia. Jest idealną przyjaciółką, tak jak Mason. Wokalista Zrzędliwych Ropuch oraz chłopak Skye. Wydaje się outsiderem, ale kiedy trzeba staje na wysokości zadania. Fragmenty powieści, które przedstawiają ich relacje bardzo przyjemnie się czyta. Mama głównej bohaterki to kobieta po przejściach. Próbuje stworzyć coś własnego i dać jak najlepszy przykład swojej córce. Ciągle się o nią martwi i chce żeby Caymen uczyła się na jej błędach. Kolega Xandera wprowadza trochę zamętu, ale to dobrze. Musi się coś dziać. Postacie przedstawione w książce, to mieszanka wybuchowa. Każdego można polubić na swój własny sposób.

Jego znajomy głos sprawia, że schodzi ze mnie napięcie. W niczym nie przypomina Roberta. Gdyby był taki sam, zmyłby się zaraz po odkryciu, ze mieszkam nad naszym sklepem. Ta myśl dodaje mi otuchy.




Kasie West, kolejny raz napisała powieść z polotem, ale także dużą dozą humoru. Książkę czyta się szybko, dzięki jej lekkiemu stylowi pisania. Nie ma tu miejsca na niezrozumienie tekstu. Wszystko jest logiczne, a fabuła rozwija się wraz z czytaniem. Znając styl pisania autorki można się spodziewać jak potoczą się losy w „Chłopaku z innej bajki”. Nie obyło się jednak bez zaskakujących wątków, które wprowadziły rozterki do fabuły. Przedstawiona historia jest bardzo prawdziwa i może zdarzyć się w życiu codziennym. Kolejna ciekawa oraz przyjemna treść spod pióra Kasie West.

Przedstawione światy na pozór mogą wydawać się zupełnie różne. Kiedy jednak człowiek zbada je dokładniej, okazuje się, że bohaterów bardzo dużo łączy. Wychowani są w zupełnie inny sposób, ale nie widać między nimi różnicy. Oczywiście przeczytać można także o typowych „przedstawicielach” snobistycznej odsłony. Wtedy najlepiej widać, że nie to gdzie się człowiek urodził, a to jaki jest decyduje
o jego losie. Twórczyni pokazała blaski i cienie każdej grupy społecznej.

„Chłopak z innej bajki” to lektura, która uprzyjemni wieczór. Jest to idealny tytuł na wieczór, kiedy człowiek wraca po ciężkim dniu w pracy. Można sięgać bez zastanowienia. Taki gatunek nazywam typowym „omdóżdżaczem” i odskocznią od codziennych problemów. Jeśli zna się poprzednie dzieła autorki, wiadomo co czeka czytelnika. Fabuła jest miła dla oka, a książkę bardzo szybko się kończy. Dzięki małej dozie tajemnicy, nie da się oderwać od fabuły. Aż chce się wiedzieć co skrywa mama Caymen. Zakończenie nie wyjaśnia wszystkich wątków, co wywołuje pewna dozę frustracji. Jest to też sposób na dopowiedzenie sobie, przez czytelnika, jak niektóre wątki potoczą się dalej. Może autorka powróci kiedyś do świata bohaterów i wyjaśni kwestie, które są niewyjaśnione?



Polecam. Książka pokazuje schemat biednej dziewczyny i księcia z bajki, w ówczesnych realiach. Trochę inne spojrzenie, ale jakie ciągające! Pozytywna lektura, która wywoła napady śmiechu oraz chwile zadumy. Właśnie tak pisze Kasie West. Nigdy nie jest nudno. Polecam wszystkie książki autorki. Wywołanie ciepłych uczuć, gwarantowane!







Moja ocena: 6/6


Znasz może „Chłopaka z innej bajki? A może zaczytywałaś/łeś się w innych lekturach od Kasie West? Napisz co sądzisz o twórczości tej genialnej kobiety.

Za książkę dziękuję Monice, która musi znosić moje maile oraz całemu wydawnictwu Feeria Young.  

Czytaj dalej »

środa, 10 maja 2017

Sowie Opowieści #37 Suzanne Young - Dzikie serca



Młodość rządzi się swoimi prawami. Można się wyszaleć, być nieodpowiedzialnym i nie martwić się co będzie jutro. Ach, co to były za czasy gdy było się pięknym i młodym. Człowiek miał tyle pomysłów na siebie, a uciekający czas nie miał znaczenia. Życie od weekendu do weekendu, wspólne wyjścia po szkole na drożdżówki lub inne rarytasy. Bardzo dobrze wspominam swoje nastoletnie lata. Był to czas wielu pierwszych razów. Randek, poważnych zakupów, próby alkoholu czy całonocnych imprez. Tak powinno być u każdego, ale nie zawsze jest. Idealnym przykładem jest książka Suzanne Young „Dzikie serca”. Autorka pokazała jak może wyglądać młodzieńcze życie, kiedy poważne problemy są co krok, a odpowiedzialność decyduje o przyszłości.

Marzę, żeby Kathy odwiozła Evana do domu i żebym mogła go uściskać. On wymaga ode mnie wielkiej odpowiedzialności, ale jest mój. Bez niego jestem pusta.



Fabuła

Życie Savannah nie jest usłane różami. Jej największe problemy zaczęły, gdy przebiła ołówkiem dłoń swojego byłego chłopaka Patricka. Oczywiście została tą najgorszą, a nikt nie bierze pod uwagę faktu, że naśmiewał się jej z jej upośledzonego brata. Przez swój występek trafia do Brooks Academy, szkoły dla trudnej młodzieży. Podobno jej brak kontroli nad gniewem sprawia, że jest niebezpieczna dla otoczenia.

Na domiar złego dziewczyna sama opiekuje się młodszym bratem. Jej matka zniknęła, a ojciec woli regularnie zaglądać do kieliszka, niż opiekować się swoimi dziećmi. Ciotka Kathy chce przejąć opiekę nad chłopcem. Uważa, że Savannah się do tego nie nadaje. Dziewczyna robi wszystko, aby tak się nie stało.

Nagle w jej życiu i szkole pojawia się Cameron, który jest niebezpieczny. Dlaczego? Ponieważ można się w nim zakochać, a główna bohaterka nie może sobie na to pozwolić. Do tego Patrick nadal wokół niej się kręci. Czy Savannah wygra walkę o brata? Czy ujarzmi swoje dzikie serce i się nie zakocha? I czy Patrick da jej nareszcie spokój?


Moim zdaniem


Kocham, kocham i jeszcze raz kocham. Od pierwszego zdania, aż po ostatnie. Jakiś czasem temu zaczytywałam się w książkach
z serii „Program”. Nie mogłam sobie odpuścić najnowszego dzieła autorki. Szczególnie, że podjęła się innych wątków. Muszę przyznać, że jej styl jest jeszcze lepszy niż w poprzednich dziełach. Sama nie wiem jak to jest możliwe. Tekst się dosłownie wssysa oczami. I naprawdę nie żartuję. Od kiedy otworzyłam okładkę, nie mogłam jej wypuścić z rąk.

Savannah, to bohaterka z krwi i kości, która musi radzić sobie
z niemałymi kłopotami. Młodszy brat , którego kocha ponad wszystko, jest trudnym przypadkiem. Napady złości
i nadpobudliwość są u niego na porządku dziennym. Do tego jest kochany, słodki, a główna bohaterka nie wyobraża sobie życia bez niego. Kiedy pojawia się wizja, że mogą jej go odebrać, zrobi wszystko, aby się tak nie stało. Jednocześnie zatraca przy tym swoje nastoletnie życie. Przyjaciele, Retha i Travis, starają się jej pomóc jak mogą. Kolejnym problemem jest Patrick, który nie chce zostawić dziewczynę w spokoju oraz domaga się przeprosin.
I nagle w jej życiu pojawia się Cameron. Jest z zupełnie innego świata. Takiego, który ogląda się tylko na okładkach kolorowych gazet. Rodzące się między nimi uczucie jest magnetyczne, wciągające. Dosłownie kropka nad i całej książki. Autorka zgrabnie wplotła początek romansu między ważniejsze wątki. Chwała jej za to. Nie jest to kolejna książka, która skupia się tylko na uczuciu dwojga bohaterów. Wszystko jest wyważone
i odpowiednio dopasowane. 



Stoimy tak o chwilę za długo, żadne z nas się nie rusza. Cameron na pewno czuje, ze serce mi wali, albo przynajmniej dostrzega, że rwie mi się oddech. 





Bohaterowie pierwszoplanowi są bardzo dobrze wykreowani. Poznajemy uczucia głównej bohaterki oraz to jak postrzega świat. Nie jest głupiutka nastolatką, która zastanawia się gdzie pójść na kolejną imprezkę czy w co się ubrać. Młoda dorosła zajmująca się domem. Dlatego Cameron jej tak wadzi. Poukładane życie nagle może się rozpaść. Denerwuje mnie w jej charakterze jedno, że cały czas mówi: nie zrobię, nie zrobię, a i tak to robi. Głównie
w przypadku Camerona. Można zrzucić to na karb nastoletnich hormonów. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Jakby autorka chciała pokazać, że Savannah zajmuje się poważnymi sprawami, ale w środku nadal popełnia nastoletnie błędy. Nie takie duże jak inni młodzi, ale zawsze.

Cameron to istny cukiereczek całej książki. Trochę niebezpieczny oraz tajemniczy. W swoim wnętrzu skrywa uczuciowego gościa, który ma dużo, ale lubi się tym dzielić. On tak samo, jak główna bohaterka, popełnił w życiu błąd, za który musi wziąć teraz odpowiedzialność. Autorka w bardzo subtelny sposób ukazała jaki tak naprawdę jest. Jego charakter ukazuje się czytelnikowi stopniowo podczas czytania. Jak dla mnie jest to typ wymarzonego chłopaka. 

Na uwagę zasługują także postacie drugoplanowe. Retha to totalna buntowniczka, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Walczy
o swoje z mocą zawodnika MMA. Jest zazdrosna i zadziorna, a dla przyjaciółki oraz chłopaka zrobi wszystko. Przyjaciółka idealna, która nigdy nie zostawi w potrzebie. Travis jest bardziej spokojnym typem. Dlatego z Rethą się fajnie uzupełniają. Oddany, przyjacielski, ale tylko dla tych najbliższych. Mimo trudnego dzieciństwa, walczy o lepsze jutro. Savannah nie mogłabym sobie wyobrazić lepszych przyjaciół. Patrick to typ, którego się nielubi od pierwszego momentu. Arogancki, zapatrzony w siebie buc. Myśli, że wszystko mu się należy. Był z główną bohaterką, ale w ogóle nie zwracał uwagi na jej problemy. Liczy się tylko on i to jemu powinna poświęcać czas. Straszny z niego dziad.



Cameron nie jest rozluźniony i uśmiechnięty. Oczy ma zmrużone, a usta wygina mu grymas. Przysuwam się odrobinę bliżej, zafascynowana jego złością.






I trochę jeszcze o fabule. Przeważnie lubię, kiedy akcja rozwija się miarowo, ale ma dość dobre tempo. Tutaj nie ma miejsca na wielkie zwroty akcji, a mimo to książka plasuje się wysoko. Przede wszystkim przez swój klimat. Trochę mroczny, gnuśny, dobijający, ale z tą cudowną iskierka nadziei, że może wszystko będzie dobrze. Ten rodzaj, kiedy człowiek liczy na sukces w swoim życiu. Ta niepewność oraz jednoczesna lekka radość. Dosłownie taka jest cała książka. Właśnie przez to nie można się oderwać. Dochodzą dobrze wykreowane postacie i ciekawa historia – książka idealna. Uważam, że w swoim gatunku, to jeden z lepszych reprezentantów.  

Polecam tak bardzo mocno, że aż tupię nogami z przejęcia. Autorka pokazała siłę miłości, ale nie tylko tą romantyczną. Dała wielkie pole dla tej działającej między rodzeństwem. Nakreśliła ją w cudowny sposób. Dużo jest tutaj też odniesień do słowa poświęcenie. Ile młody człowiek jest zdolny porzucić, aby druga osoba była szczęśliwa. Czego można się wyrzec dla większego dobra. Mimo, że wątek nie jest oryginalny w ogólnym rozumieniu, to patrząc szczegółowo już tak. Połączenie, wszystkich najważniejszych wątków, sprawia że pomysł jest nowatorski. Swoisty powiew świeżości. Gwarantuje, że książka jest warta poświęcenia dla niej czasu. Nie będzie on stracony, a wręcz odwrotnie. Przyniesie wiele nauki i otworzy oczy na kwestie, które w pośpiechu dnia codziennego pomijamy.







Moja ocena: 6/6

A Wy znacie już coś z twórczości Suzanne Young? Mam nadzieję, że recenzja Was przekonała, żeby dać szansę „Dzikim sercom”. High wing sowixy :D

Za książkę dziękuję Monice oraz wydawnictwu Feeria Young.


Czytaj dalej »

wtorek, 28 lutego 2017

Sowie Opowieści #35 Michelle Falkoff - "Pod presją"




Bycie coraz lepszym, zdolniejszym, szybszym, idealnym – do tego dąży każdy z nas. Chęć osiągania coraz więcej
w życiu jest dobrym objawem, póki nie przysłoni rozsądnego myślenia. W dzisiejszych czasach „wyścig szczurów” jest wszechobecny i dosięga coraz więcej aspektów życia. Co stało się ze spokojem oraz harmonią? Czy naprawdę trzeba wypruwać sobie flaki, żeby być z siebie zadowolonym? Brakuje mi w życiu tego, że wszystko miałam pod kontrolą. Ten, kto twierdzi, że na wszystko znajdzie się czas – jest w błędzie albo nigdy nie musiał zmagać się z prawdziwymi problemami. Każdy z nas je ma lub miał, ale nie wszyscy tak duże, że nie potrafili sobie z nimi poradzić. Kara, główna bohaterka „Pod presją”, zmaga się z koszmarem swojego życia. Gdy znajduje rozwiązanie idealne, coś idzie nie tak. Czyżby nie było złotego środka?


Słuchając jej, oddychałam głęboko. Cieszyłam się, że zna mnie tak dobrze i wie, że najlepszym sposobem, bym się uspokoiła, jest logiczna rozmowa - gdyby była tylko miła i urocza, nigdy nie przestałabym płakać. 



Fabuła

SAT – jeden z najważniejszych testów dla uczniów szkół średnich w Stanach Zjednoczonych. Podstawa przyjmowania na wiele uczelni wyższych. Kara jest prymuską od zawsze. Ciągle goni w stronę perfekcji. Nie wyobraża sobie, że może nie studiować. Harvard to jej marzenie. Na przeszkodzie może stać jeden ważny powód – strach. Dziewczyna panicznie boi się zdawać testu. Nie potrafi poradzić sobie z ogarniającą ją paniką. Na ratunek przychodzi rozwiązanie ratujące jej przyszłość. Tylko czy na pewno? Sprawa jest nielegalna, a główna bohaterka zostaje na tym przyłapana. Perfekcyjna Kara będzie musiała poradzić z nowym światem. Pełnym kombinowania, pogróżek, nowych znajomych
i może miłości? Otworzą się przed nią nowe możliwości oraz konieczność podejmowania trudnych decyzji. Czy Kara poradzi sobie w tej sytuacji? Czy wyluzuje i postara się żyć pełną piersią?


Moim zdaniem

Temat stary oraz często wykorzystywany : perfekcja. Wiem, że wiele osób za nią goni. Nie jestem jedną z nich. Może wydawać się to dziwne i niezrozumiałe, ale taka jest prawda. Wystarczy mi normalne życie, bez zbędnego przepychu, tak żeby można było normalnie żyć. Oczywiście nie mówię tutaj o rozwoju osobistym. Temu zawsze jestem przychylna, jednak nie jestem typem: po trupach do celu. Kiedy widzę osoby, które za wszelką cenę, gnojąc innych, próbują się wybić – robi mi się przykro. Nie powinno być tak, że każdy dba o swoje dobro? Po co zaglądać komuś innemu do „ogródka”? Nigdy tego nie zrozumiałam, chyba już tak zostanie.

Kara jest typem najlepszej z najlepszych. Zawsze narzuca sobie coraz więcej zajęć. Obowiązki są po to żeby się mnożyły. Taka presja potrafi człowieka wykończyć. Nie wyobrażam sobie żyć pod ciągłym nadzorem własnej głowy. Słyszenie myśli: Pamiętaj, jesteś naj. Nikt nie może Cię pokonać. Możesz więcej, mocniej, częściej. Jak można żyć z takimi myślami? Czy tak się w ogóle da? Dzięki Michelle Falkoff wiem, że można, ale wszystko ma swoją cenę. Główna bohaterka chodzi ciągle zestresowana. Każdy aspekt życia chce mieć pod kontrolą. Kiedy jej coś umyka, pojawia się panika oraz uczucie bezradności. Postrzeganie jej osoby przez rówieśników, również nie pomaga w problemie. Perfekcyjna Kara, taki przydomek otrzymała już dawno temu. Ciągła presja rodziców potęguję sytuacji. Dziewczyna czuje, że kiedy tylko coś pójdzie nie tak, to ich zawiedzie. Opracowali dla niej cały plan przyszłości: gdzie pójdzie na studia, co będzie po nich robić, jaka będzie jej przyszłość. Cały nacisk nie pomaga na stan psychiczny bohaterki. Nawet w domu musi być ciągle najlepsza. Ciągła presja, brak możliwości „spuszczenia pary” - to nie może skończyć się dobrze. Po kolejnym ataku paniki Kara wie, że musi sięgnąć po inne metody niż dotychczas. Decyduje się na nielegalny narkotyk, który ma ją uspokoić. Podczas zakupu ktoś dziewczynie robi zdjęcie co wywołuje spirale szantażu.

W książce czytelnik spotyka się z szerokim gronem różnych osobistości. Każdy z bohaterów ma swoją tajemnice. Różnica charakterów sprawia, że w książce dzieje się dużo. Główna bohaterka, mimo swoich wad, jest bardzo silna i stara się na każdy możliwy sposób sobie radzić z problemami. Nie każda decyzja Kary jest racjonalna, ale właśnie tak działają nastolatki. Posuwa się do dość drastycznego kroku, który wpływa na jej dalsze życie. Podczas czytania można zobaczyć jak bardzo się zmienia się na lepsze. Poznaje siebie od nowo oraz odkrywa siłę, o którą by się nie podejrzewała. Autorka ukazuje krok po kroku każdą jej zmianę.

"To nie może dziać się naprawdę", myślałam. Znów spojrzałam na zdjęcie i spróbowałam skupić myśli. Na pewno to efekt uboczny działania tabletek. Może jest coś, o czym nie wspomniała Alex, na przykład halucynacje paranoidalne. 


Nowi przyjaciele są dla niej ostoją, przez cały czas czuje ich wsparcie. Alex jest zakręconą dziewczyną, która wie czego chce. W krótkim czasie zdobywa sympatię czytelnika. Raj jest wyluzowanym chłopakiem skrywającym swoje prawdziwe oblicze. Jego zmiana jest subtelniejsza niż Kary, ale powoduje że pałam do niego dużą sympatią. Od każdej postaci bije inna cecha, która jest godna naśladowania. Nie ma mowy o powtarzalności. Wydawać by się mogło, że całość będzie pokręcona i zagmatwana. Takie myślenie jest błędne, ponieważ wszystkie aspekty są dopracowany, a całość jest spójna.

Autorka poruszyła problem „na czasie”. Kiedy dopalacze
i narkotyki są bardzo szeroko dostępne, pokazała ich każdą stronę. Co rusz słyszy się, że jeden syrop pomoże na koncentrację, a inna tabletka przyspiesza przyswajanie wiedzy. Są różne odmiany: te legalne, szeroko reklamowane oraz te bardziej „z podziemia”. Nawet ja znam parę osób, które w czasach licealnych brały psychotropy, ponieważ nie potrafili poradzić sobie z oddziałująca na nich rzeczywistością. Wszystko jest dla ludzi, ale powinno być przepisywane przez specjalistów oraz pod obserwacją. Nielegalne narkotyki to wielkie ryzyko. Mogą przynieść odwrotny skutek do upragnionego przez człowieka. Młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy z ryzyka. Tylko ten jeden raz, przecież na pewno nic mi się nie stanie. Nie każdy jednak potrafi poprzestać na jednorazowym wybryku.

Michelle Falkoff stworzyła dzieło trafiające w sedno. Nie ma tutaj obrzydliwych czy też odpychających scen. Jest to książka szokująca wydarzeniami. Autorka w prosty sposób przekazała swoją wizję, która jest prawdziwa oraz dająca do myślenia. Po opisie sądziłam, że będzie to książka pokazująca szkodliwe działanie substancji odurzających, jednak się myliłam. Treść skupia się w głównej mierze na nastoletnich problemach oraz problemie szantażu. Jak jedna decyzja może wpłynąć na dalsze życie. Spirala kłamstw i niedopowiedzeń nigdy nie znika, a wręcz rozrasta się do monstrualnych rozmiarów. Główna bohaterka oraz jej przyjaciele muszą poradzić sobie z szantażystą. Odkryć kim jest i położyć zastraszaniu kres. Po drodze wychodzi, że każdy
z nich ma coś do ukrycia oraz stracenia. Czasem najbliższa osoba może zranić najmocniej.





Dawno nie przeczytałam książki tak szybko. Fabuła wciąga, a ja nawet na moment nie oderwałam się i już kończyłam ostatnią stronę. Nie zgadłam kto pogrywa z bohaterami, dzięki czemu czytanie było jeszcze przyjemniejsze. Kto to jest, dlaczego to robi? Szybciej, szybciej, muszę wiedzieć! Styl pisania autorki jest spójny. Pozwala na całkowite „wgryzienie” się w historię. Autorka przedstawia nastoletnie dramaty z lekkością i precyzją. Akcentuje fabułę wtedy kiedy trzeba. Uwypukla znaczenie przyjaźni oraz jak bliskie osoby pomagają przebrnąć przez gorszy czas. Pokazuje co dzieje się z człowiekiem, który postanawia wszystko trzymać dla siebie. Jak przyjaźnie, aż po grób mogą się rozpaść z powodu wstydliwego sekretu. Najlepiej pokazać to na podstawie młodzieżowego środowiska.


Podsumowując: polecam! Nie tylko młodym, ale także tym starszym, którzy na pewno wyciągną coś dla siebie. Pojęcie zaufania jest ważne w każdym wieku. Autorka uczy i pokazuje jak stać się lepszą wersją siebie. Strach ma wielkie oczy, a czasem proste rozwiązania są najlepsze. Uważam, że każdy powinien sięgnąć po „Pod presją”, ponieważ jest to pouczająca oraz prawdziwa książka. Z całego serducha polecam!







Moja ocena: 5/6


Sowixy, musicie przeczytać "Pod presją". Dla skrzydlatych jest to lektura obowiązkowa.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Feeria Young.

Czytaj dalej »