Znowu nieco dłużej nie pisałam i znowu mi sie sporo zebrało do pokazania.
Na zdjęciu poniżej mój twórczy nieład na komodzie w jadalni.
Byłam dziś na zajeciach plastycznych przed południem i malowalam nieco tę akwarelę, którą widac w tle. Muszę ją skończyć nareszcie! Bo maluje jak nic ze dwa miesiące, albo i dłużej, tj. nie maluję, a raczej w głównej mierze to stoi sobie ona te ponad dwa miesiące. Ale obiecałam sobie przez kolejne dwa tygodnie wszystko pokończyć. Nawet też kredki woskowe i pastele olejne naszykowane jak widać, żeby dokończyć martwą naturę z dyniami, ale niestety dziś się nie udało. Poza tym do gry powróciły druty, jak widać, kolejny resztkowy projekt. Robię przód i tył jednocześnie, żeby odpowiednio zaplanować te resztki. Zaczęłam też szydełkiem filetową serwetkę w kolorze czerwonym, plan jest, żeby do świąt skończyć. W okładce z matrioszkami, którą uszyłam ze dwa lata temu aktualna lektura: Sofia Brandon "Podróżuj, gotuj, bądź zdrowa".
Wpis dodaję do akcji u maknety.
A oto skończony (nareszcie!) biało-czerwony top. Pewnie na przyszły sezon letni założę.
Zdjęć na modelu nie będzie, bo jakoś nie miałam ochoty rozbierać się prawie do rosołu ;) Ale, jak mnie przekonacie, to może się jakieś zrobi ;)
Dotarła tez do mnie od Basi z bloga Minął dzień wędrująca książka i nawet już przeczytana została w tempie ekspresowym, czyli przez trzy dni. Basia dołożyła mi gazetki po polsku, właśnie to mnie zawsze najbardziej cieszy. Czuję się wtedy bliżej życia w Polsce...
Bransoletka z pewnością bedzie pasować do topu :)
Akcję wędrująca książka organizowała Iwona na blogu Pomieszane- poplątane
I na koniec jeszcze rysunek, który mi się dzisiaj udało skończyć na zajęciach plastycznych. Też swoje odstał ;) Uwaga, czy dzieci już spią? ;)
Pozdrawiam serdecznie!