Juz od dluzszego czasu myslam nad zalozeniem dla siebie Art Journala. Podobal mi sie ten pomysl coraz bardziej. Ale, jak zabrac sie do niego? Pokazac nikt nie pokaze, wiec oczywiscie zaczelam zwiedzac blogi w poszukiwaniu inspiracji, a takze udalo mi sie kupic jedna gazete i ksiazke na temat mixed media. Suma sumarum efekt koncowy to raczej moje pomysly i eksperymenty, choc mocno przeze mnie przemyslane, to jednak nie poparte wieksza praktyka- art juornal na razie otrzymal nowa okladke, zobaczymy kiedy pojawia sie wpisy. Mysle, ze po czescie bedzie to rowniez dla mnie szkicownik. Ach, gdzie te czasy, gdy wychodzilam do parku na 2-3 godziny, zeby poczytac, albo porysowac? A wracajac do art journala to z wierzchu wyglada tak:
z przodu
z tylu
i kilka zblizen na szczegoly. Zalezalo mi na tym, zeby spodnai warstwa, w oryginale zadrukowana w kwadraty wspolgrala z tym, co pojawi sie na wierzchu, jednoczesnie chcialam utworzyc efekt glebi, czyli, te kwadraty ze spodu maily byc naprawde glebiej, niz to, co na wierzchu. Takze napis Art Journal mial robic wrazenia optycznego zludzenia i "wystawac do przodu" I co udalo sie?
W pracy uzylam farb akwarelowych, kartonu zabarwianego torebka od herbaty, farb akrylowych, papieru jedwabnego, czarnej kredki, oraz... lisci :) Niektore kontury to odrysowane liscie ;) Powiedzcie osoby znajce sie troche na artjournalingu, czy to "cos" w ogole do czegos sie nadaje? ;)
A teraz dla uspokojenia oczu krotka relacja z wczorajszej wycieczki naszego choru do Bambergu. Oto kosciol, gdzie mielismy wystep:
oraz wnetrze widziane z choru:
dary dozynkowe w sredniowiecznej katedrze:
Dzielnica zabytkowych domkow nad rzeka Regnitz zwana Mala Wenecja. Spojrzcie na te cudowne kolory odbite w wodzie:
Sredniowieczna starowka
i cesarski ogrod rozany z czasow napoleonskich:
Gdybyscie mieli okazje kiedys tam zawitac to ogromnie polecam to urokliwe miasteczko.
Pozdrawiam serdecznie :)