Z nowych czesanek w sklepiku pierwszą, którą uprzędłam jest Punta Arenas. Nie, nie ma takiej rasy owiec ta czesanka pochodzi z owiec hodowanych w Patagonii w Chile. Nazwę wzięła prawdopodobnie od głównego miasta w tej okolicy, a okolica słynie z hodowli owiec, wydobycia węgla a obecnie turystyki. Informacje na temat tego runa są bardzo oszczędne. Prawdopodobnie nie jest to runo "powtarzalne", czyli owce krzyżują się bez nadzoru i trudno określić czy przeważą geny Corriedale, Rommney czy merynosów, taki mix. Mapa Google pokazuje mi w tym rejonie wielki skład wełny, więc pewnie jest to wszelkie runo spełniające warunki micronów z tych okolic.
Z mojego świata dziewiarskiego to dalej robię sweter, ale już prawie koniec. Sweter ma tradycyjny opis, ale jest również filmik, autorka pokazuje jak przechodzić poszczególne etapy produkcji swetra. W momencie rozdzielania robótki z pracy w okrążeniach na stronę prawą i lewą zsuwa oczka za pomocą takiej żyłki, sprytnie montowanej na końcówce druta. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam sobie takie "wężyki" kupić.
Pewnie, że do tej pory sobie spokojnie radziłam za pomocą zapasowej żyłki do drutów, ale takie gadżety zawsze mnie pociągały. Żyłki znalazłam w rozsądnej cenie w sklepie "Między drutami", do tego druty nr 3 ChiaoGoo (miałam takie, ale złamałam) no i motek tęczowej włóczki na skarpety.
Namieszałam też trochę resztek, ale to co wygląda dobrze w mieszance wcale nie zapowiada ładnej nitki. Będzie to kolejna nitka w kolorze szmat z resztek, z czasów PRL - jak to dobrze, że dodałam nylonu, kolor w sam raz na robocze skarpety do ogrodu :)
Pozdrawiam Was niedzielnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz