Jakiś czas temu kupiłam książkę bo dostałam kod zniżkowy i z wszystkich odłożonych do "zakupienia kiedyś" wybrałam "Japanese Stitches Unraveled", książka ładnie wydana: dobry papier, twarda okładka tylko treść taka sobie.
Po kilku latach użytkowania mój domowy sweter wygląda jak szmata do podłogi, powstał dość dawno ale jak dla mnie i tak nie wytrzymał tyle co swetry z własnej przędzy. Opowieść o trwałości przędzy to wpis na osobny post i pewnie taki powstanie. Mnie jego degradacja, niby niewidoczna zaskoczyła jak zobaczyłam się ostatnio w lustrze w tym swetrze brrr....
Prucie i pranie poszło sprawnie, wzoru nie musiałam szukać bo brązowy był swetrem praktycznie idealnym więc robi się nowy "brązowy" tylko teraz będzie szary. Na lato mam taki nieśmiały plan zrobić sobie jeszcze jeden domowy ale z własnej przędzy i myślę, że jak za jakieś 10 lat nadal będę pisać to się dowiecie, że on jeszcze żyje i miewa się dobrze.
Kocie skarpety robi się przyjemnie, prawie na finiszu tylko pomimo 73 oczek w obwodzie nie będą dla mnie tylko dla kogoś o wąskiej stopie a dlaczego - o tym napiszę jak je skończę.
Mój resztkowy sweter jest na tym etapie, w dalszym ciągu raz zachwyca innym razem nie patrzę bo nie rozumiem wcześniejszych zachwytów. Muszę uprać ostatnie motki na rękawy by skończyć i potem się zobaczy co z nim zrobię albo będę chodzić albo nie :)
Jest jeszcze prawie narysowany wzór na nowe rękawiczki ale w Corelu jak wydrukuję to pokażę bo chyba mi się bardzo podoba :)
Pomidorki to drobno owocowe odmiany typu cherry (najmniej podatne na zarazę ziemniaczaną) są jak widać w 10 odmianach ale jest też większa Lima i San Marzano ta ostatnia odmiana to na sos do pizzy - tylko niech urosną :)
W ogrodzie tym razem prządki na czas, nawet rzodkiewki już wyszły pod osłoną, tylko jakoś tak mało wszystko cieszy - kiedyś udawało się to zrobić pomimo pracy teraz jest to zajęcie zastępcze by nie myśleć o braku pracy - oby nie na długo.