Jest takie przysłowie o "trzymaniu dwóch srok za ogon" w moim przypadku to raczej cała ptaszarnia - będzie o tym za chwilę :)
Najpierw o tym że, skończyłam sukienkę dla siostrzenicy trochę było z nią problemów, nie za bardzo podobał mi się początek (pruty trzy razy) i nie do końca podoba mi się boczne zbieranie oczek - jakoś w wełnie wychodzi wszystko tak miękko.
Najpierw o tym że, skończyłam sukienkę dla siostrzenicy trochę było z nią problemów, nie za bardzo podobał mi się początek (pruty trzy razy) i nie do końca podoba mi się boczne zbieranie oczek - jakoś w wełnie wychodzi wszystko tak miękko.
Sukienka nabrana metodą z nitką pomocniczą, ryż i prawe oczka jedynie plisa zrobiona ściągaczem i dodane dziurki na wstążkę.
kolor najbliższy prawdzie - łosoś |
wstążka w talii też zapinana na zatrzask można zmienić na inną |
Pod sam koniec dziergania jak zwykle spanikowałam i dokupiłam motek - bo braknie - braknąć nie brakło - nawet zostało - no i ja zostałam z motkiem tego łososiu. Poszłam do pasmanterii z zamiarem oddania ale po drodze przypomniałam sobie o takiej malinowej czerwieni i pewnej torebce, która mi się spodobała. Wróciłam z motkami na torebkę i materiałem na podszewkę (spódnica z lumpeksu). Nie wiem kiedy to zrobię ale obiecuję sobie, że znajdę czas.
Tak przyglądam się tej biżuterii u Frasi, ciągle coś nowego i nawet bym to przeżyła wszak nie noszę biżuterii ale sama chęć spróbowania jak to zrobić to już inna kwestia nie dawało mi to spokoju. A już całkowicie pogrążyło mnie to - bardzo mi się spodobała ta forma bransoletki.
moja całkiem pierwsza - trochę za duża |
koraliki Toho - 28 w okrążeniu - z tej jestem w pełni zadowolona |
Miotając się pomiędzy tymi "ptaszyskami" nie wiem kiedy pokażę coś skończonego .
Pozdrawiam Was serdecznie próbując się opamiętać :))