Kilka tygodni temu w lutym, przyszła paczka z czesankami do sklepiku, a ja popadałam w totalny zachwyt nad grafitowym runem. To nic, że to merynos dla tego pięknego grafitu jestem w stanie nawet ścierpieć merynosa. Od razu miałam pomysł jaki z tego runa może być sweter, były nawet nikłe próby zakupienia gotowej włóczki na ten projekt ale skoro jest tak cudowne runo to po co kupować.
Czesanka jest prawdziwie grafitowa i celem przybliżenia jej kolorystyki wstawiam zdjęcie zrobione w namiocie bezcieniowym - to najwierniejsza kolorystyka jaką można zobaczyć na tych zdjęciach.
Samo przędzenie odbyło się szybko i sprawnie, uprzędłam 5 motków po jakieś 90 g, sama czesanka niby merynos ale nie tak do końca. Nie wiem czy ten kolor mi się "rzucił na oczy" ale podczas przędzenia nie miałam tego wrażenia "budyniowatości" jaką czuję za każdym razem jak przędę merynosa.
Podczas przędzenia wyciągnęłam z taśmy kilka takich kołtunów, wygląda to jak zbity włos puchowy tylko merynos nie ma włosów puchowych on cały jest z włosa puchowego. Co ciekawe te jasne włoski, którymi jest poprzetykana ta czesanka w kołtunach nie występują. W książce o rasach owiec użyto słowa "uncommonly" (niezwykle rzadko, unikatowo) w odniesieniu do typowo czarnego, szarego czy moorit ubarwienia. W internecie znalazłam oferty sprzedaży czarnego runa merynosów ale z grafitem już nie poszło tak dobrze, w dodatku te czarne to na zdjęciach miały ten odcień wpadania w brąz. Trochę mi się rozjaśniło jak wylewałam szaro-niebieskawą wodę po praniu. Mam takie lekkie podejrzenie, że temu runu ktoś pomógł zdobyć "naturalnie" grafitowy wygląd. Runo nadal będę sprzedawać jako naturalne (tak jak je kupiłam) ale miejcie ten wpis na uwadze, to odkrycie nie zepsuło mi cieszenia się tym cudownym kolorem.
Sweter mi się podoba jest zrobiony tradycyjnie od dołu, rękawy wrabiane od góry z główką, skosy na ramiona za pomocą rzędów skróconych, rękawy dość długie by było ciepło w nadgarstki, szersze pod pachami. Sweter jest bez taliowania, on jest szerszy niż moje dotychczasowe swetry ze względu na filcowanie się dzianiny w okolicy pach.
Tył zupełnie prosty, rękawy ze plecionką przez całą długość, również na ściągaczu. Golf dość szeroki i niestety na niego musiałam uprząść jeszcze włóczki, wygląda na to, że to "tyci tyci" szersze daje wymierne braki w innym miejscu. Mam podobny golf zrobiony z Bfl z mnóstwem plecionek ale dopasowany i z wagą ok 440 g a tu ponad 500 g.
Obecnie nie nacieszę się chodzeniem w swetrze bo wiosna już solidnie daje o sobie znać, a sweter jest wyjątkowo ciepły. Wiem tylko tyle, że pomimo swego merynosowego pochodzenia zapowiada się na jeden z moich ulubionych swetrów.
Z danych technicznych: druty 3,5 mm oraz 3,75 mm i ponad 500 g własnej przędzy tradycyjnej 3-nitki.
Od teraz znowu będą małe formy w postaci skarpet, no i może rękawiczek :)
Pozdrawiam Was niedzielnie.