Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trauma. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trauma. Pokaż wszystkie posty
"Uwikłana" Alicja Sinicka

"Uwikłana" Alicja Sinicka

 Twórczość Alicji Sinickiej poznałam już jakiś czas temu. Jej "Stażystka" skradła mi serce. W porównaniu do innych rodzimych pisarek autorka stworzyła coś innego od nudnych, oklepanych powieści obyczajowych , romansów, erotyków czy powieści komediowo-kryminalnych , jakich wiele na naszym rynku wydawniczym. Jej thrillery są wielowątkowe, rozbudowane, mroczne i dopracowane. Nie są to książki napisane wielką czcionką, które da się przeczytać w jedno popołudnie. Alicja Sinicka może jeszcze nie jest Stephenem Kingiem czy Grahamem Mastertonem gatunku , jednak jej proza zmierza w dobrym kierunku. "Uwikłana" jest tego doskonałym przykładem. 

Zuza Wilk, poetka i instagramerka, zaczyna poznawać smak sukcesu. Jej debiutancki tom poezji okazał się bestsellerem, w planach ma kolejny, a profil na Instagramie rośnie z dnia na dzień. Mimo że dziewczyna rozwija skrzydła w działalności twórczej, sprawy rodzinne nie pozwalają jej w pełni cieszyć się tym, co osiągnęła. Wraz ze swoim chłopakiem, Michałem, postanawia wyjechać do urokliwego domku położonego w spokojnej miejscowości Zadry. Ale nie będą niestety sami: są tam już brat bliźniak Michała oraz ich wspólna przyjaciółka. Postarają się nie wchodzić sobie w drogę.


"Uwikłana" to drugi tom cyklu "Uwikłane" jednak proszę się tym nie sugerować. Obie książki nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego i można je czytać jako samodzielne powieści. Tym razem naszą główną bohaterką jest Zuza-poetka, która wraz z chłopakiem postanawia wyjechać na wieś by tam poszukać weny twórczej do napisania kolejnego tomiku poezji, o który upomina się wydawca. Jednak Zuza nie jest taką zwykłą bohaterką. Jej przeszłość skrywa tajemnicę, która zostaje przed czytelnikami odkryta. Otóż dziewczyna miała kiedyś siostrę. Co prawda nie była to siostra rodzona, lecz podobnie jak ona, adoptowana, jednak dwie młode kobiety łączyła silna więź. Pewnego dnia, podczas imprezy w lesie, Zofia znika. Pomimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań , nie zostaje odnaleziona. Wszyscy myślą, że padła ofiarą grasującego mordercy a jej ciało zostało zakopane. Zuza w to nie wierzy. Choć minęło już kilka lat wciąż nie może pogodzić się z zaginięciem traumy. Na dodatek męczy ją to, że nie pamięta wszystkich wydarzeń z "tamtej" nocy. Przeszłość wraca do niej w przebłyskach. Jest w nich krew, szło, las i ciało martwej kobiety. Czy to możliwe, żeby Zuza wiedziała co się stało z jej siostrą lecz nie jest w stanie sobie przypomnieć gdyż jej mózg blokuje przywoływanie traumatycznych wspomnień? Okazuje się, że nie tylko nasza główna bohaterka może wiedzieć co się wydarzyło w lesie. Jest ktoś jeszcze. I tutaj muszę wam powiedzieć, że autorka zainspirowała się jednym z moich ulubionych filmów "Koszmar minionego lata" w których bohaterka otrzymuje tajemnicze liściki z wiadomością "Wiem co zrobiłaś zeszłego lata" . Fabuła "Uwikłanej" opiera się na podobnym schemacie. Jednak tutaj wszystko odbywa się w internecie...jak widać pełna digitalizacji dokonuje się na każdej płaszczyźnie, nawet jeśli chodzi o zbrodnie. Nasz prześladowca ujawnia się w komentarzach na Instagramie , która to się pojawiają , to znikają, by w końcu doprowadzić ofiarę na skraj szaleństwa. 

Alicja Sinicka w rewelacyjny sposób tworzy mroczną atmosferę (aurę) swojej powieści. Wyobraźcie sobie srogą zimę i oddaloną od cywilizacji wiejską chatę, w której spotyka się czwórka ludzi, którzy nie do końca pałają do siebie sympatią. Mamy tutaj Zuzę, która ma początki paranoi, jej chłopaka (Michała) który stara się zachować trzeźwość umysłu oraz jego brata, który zrobił na mnie wrażenie dziwaka. Na dokładkę od czasu do czasu pojawia się była dziewczyna Michała, która okazuje się być teraźniejszą dziewczyną (czy może kochanką) jego brata.... troszkę jak w telenoweli prawda? I oczywiście jest jeszcze ktoś...ktoś kto czai się za drzwiami sypialni...szepcze, puka, dyszy i na dodatek wie co zrobiła Zuzanna. Muszę przyznać, że ja na miejscu głównej bohaterki spakowała bym manatki i uciekała gdzie pieprz rośnie już po pierwszej nocy. Już po tym jak zniknęła by moja maszyna do pisania . Nie wierzyłabym w zapewnienia o okolicznych pijakach, wiałabym tak szybko jak by mnie nogi poniosły. Ale dzięki temu, że Zuza była odważniejsza ode mnie miałam okazję troszkę się "pobać" czytając tę powieść. Naprawdę, momentami dostawałam gęsiej skórki. 3/4 książki było utrzymane w bardzo mrocznym klimacie co bardzo mi się podobało. Rozczarowało mnie jedynie samo zakończenie książki. Autorka krok po kroku budowała swoją fabułę, dokładała cegiełkę do cegiełki, opowiadała o wydarzeniach z przeszłości, malowała teraźniejszość i wybiegała w przyszłość. Wszystko było doskonale zbalansowane . Aż nagle coś się stało. Ostatnia część powieści spadła na mnie niczym lawina niosąca kamienie. Jednak punkt kulminacyjny nie zrobił na mnie takiego wydarzenia jak powinien ponieważ był zbyt pośpieszny. Choć wszystko zostało wyjaśnione to ja w te wyjaśnienia nie uwierzyłam. Moim zdaniem można było stworzyć lepsze , bardziej wiarygodne zakończenie. 

Alicja Sinicka jest z pewnością jedną z bardziej interesujących współczesnych polskich pisarek. Jej powieści są ciekawe, dopracowane i działają na emocje czytelnika. Trzeba naprawdę wielkiej siły woli by oderwać się od lektury. Jeśli lubicie mroczne kryminały czy thrillery z elementami stalkingu to zdecydowanie polecam. Podobnie jak poprzednie książki autorki. A ja już czekam na kolejne. 


Tytuł : "Uwikłana"

Autor : Alicja Sinicka

Wydawnictwo : Kobiece

Cykl : Uwikłane

Data wydania : 27 października 2021

Liczba stron : 360

 

Ten oraz wiele innych kryminałów i thrillerów znajdziecie na półce księgarni internetowej :

https://www.taniaksiazka.pl/

 
 

 

 

"Dar. 12 lekcji, dzięki którym odmienisz swoje życie" Edith Eva Eger

"Dar. 12 lekcji, dzięki którym odmienisz swoje życie" Edith Eva Eger

Niniejsza książka została napisana przez dr Edith Eva Eger, której udało się przeżyć Holokaust. Ma 92 lata i doktorat z psychologii. Dr Eger dzieli się okropnościami życia w Auschwitz oraz osobistymi historiami  swoich klientów, którym pomagała zmagać się z codziennymi wyzwaniami, przed którymi wszyscy stoimy. "Dar" to książka pełna nadziei, która dostarcza inspiracji nawet w najciemniejszych czasach. Dr Eger naprawdę sprawia, że czujesz, że możesz pokonać całe zło tego świata, ponieważ ona sama to zrobiła! Omówi techniki, które pomogą Ci wydostać się z osobistego więzienia i znaleźć wolność, by żyć jak najlepiej, bez względu na to, jakie były Twoje przeszłe doświadczenia. Czytając ten poradnik (i jednocześnie pamiętnik ) nie mogłam  uwierzyć, że po tym co autorka przeżyła i czego doświadczyła pozostała pełna tak pozytywnej energii. Jestem pod wrażeniem jej siły i wytrwałości. Przeszłość zamiast ją zniszczyć sprawiła, że stała się bardziej zaangażowana w życie. 

 Doktor Edith Eger, uznana terapeutka, która przeżyła Holokaust, oferuje nam pełen empatii, wnikliwości i humoru poradnik, który w subtelny, ale skuteczny i inspirujący sposób zachęca do zmiany sposobu myślenia i zachowań, które sprawiają, że wciąż tkwimy uwięzieni w przeszłości i nie potrafimy odnaleźć spokoju ani w pełni cieszyć się życiem. Historie z życia doktor Eger i jej pacjentów to inspirujące lekcje, które pomogą nam zrozumieć, że najczarniejsze chwile życia to najlepsi nauczyciele, oraz odnaleźć wolność dzięki sile wyboru. 


"Dar" to druga książka Edith Eger (koniecznie muszę przeczytać pierwszą ), która okazała się dziełem pełnym miłości, nadziei, poszukiwań i wyborów. To co sprawia, że czyta się ją z wielką przyjemnością i zainteresowaniem to fakt,  że napisana została przy użyciu powiązanych historii z  własnego życia autorki oraz niektórych jej pacjentów. Głównym celem opowiadanych  historii było zainspirowanie czytelników oraz przekazanie im pewnej uniwersalnej, choć często zapomnianej, wiedzy. Punktem wyjścia dla "filozofii" Edith Eger było to, że każde, nawet ​​te najciemniejsze chwile w życiu można zmienić w coś pozytywnego. Wszyscy mamy wybór w obliczu śmierci, smutku, straty, porażki, lęku, depresji lub innych emocji. Możemy poddać się tym uczuciom i pogodzić z porażką lub nauczyć się je przezwyciężać i żyć każdą sekundą życia. Mówiąc słowami Eger: „Życie — nawet ze swoją nieuniknioną traumą, bólem, smutkiem, nieszczęściem i śmiercią — jest darem. Darem, który sabotujemy, gdy więzimy się w naszych lękach przed karą, porażką i porzuceniem ". Edith Eger uważa, żer to właśnie ta wiara w siebie i celebrowanie życia  pomogły jej przetrwać Auschwitz. Dlatego też dziś, w wieku 92 lat, nadal przekazuje te same lekcje, których nauczyła się jako młoda dziewczyna, aby zachęcić swoich pacjentów do dokonywania dobrych wyborów. Eger wyjaśnia, że ​​najgorszym więzieniem, jakiego doświadczyła, nie jest więzienie, do którego wsadzili ją naziści, ale to, które dla siebie stworzyła, więzienie w jej własnym umyśle. Opisuje dwanaście najbardziej rozpowszechnionych przekonań, jakie poznała — w tym strach, żal, gniew, sekrety, stres, poczucie winy, wstyd i unikanie — oraz narzędzia, które odkryła, by radzić sobie z tymi uniwersalnymi wyzwaniami. Każdy rozdział dotyczy innego aspektu wyzwań, przed którymi wszyscy stoimy. Eger podkreśla, że choć traumy różnią się w zależności od osoby (na szczęście niewielu z nas doświadczy horroru obozu koncentracyjnego), ból jest bólem i ważne jest, jak sobie z nim radzimy. Autorka jest orędowniczką empatii i szacunku dla indywidualnego wyboru, ale podkreśla także  i potrzebę wzięcia odpowiedzialności za własne życie.

Jeśli ktokolwiek może udzielić praktycznej, mądrej, wnikliwej, możliwej do odniesienia, a nawet humorystycznej rady, to jest nią Edith Eger. Oczywiście wie, jak zostawić za sobą przeszłość i jak najlepiej wykorzystać to, co daje jej życie. Ona nie jest ofiarą, jest ocaloną; ale ona bardziej niż przeżywa, rozwija się bez względu na okoliczności, ponieważ wie, jak uwolnić swój umysł z pułapek, które tak często nas usidlają. Na szczęście łaskawie dzieli się z nami swoją mądrością. W "Darze", pani Eger radzi czytelnikom, jak uwolnić się z mentalnych więzień ofiary  takich jak ; unikanie; samozaniedbywanie; poczucie winy i wstydu; nierozwiązany żal; sztywność; gniew; paraliżujący strach; osąd; beznadziejność; nieumiejętność wybaczania. Szczerze mówiąc, nie znajdę chyba nikogo, kto nie odniósłby korzyści z przeczytania tej książki. Przed wczoraj nie znałam nawet imienia tej autorki, dziś wiem, że już nigdy nie zapomnę jej historii ani jej mądrości.

Wszyscy chcemy być szczęśliwsi, ale jak to zrobić? Jakie kroki możemy podjąć, aby poradzić sobie z negatywami, abyśmy mogli skupić się na pozytywach. Tę książkę czyta się prawie jak prywatną sesję z psychologiem, pozwalającą nam zastanowić się nad mądrością, którą ma do zaoferowania. Na końcu każdego rozdziału autorka zamieściła opisy kilku ćwiczeń, które czytelnik powinien zrobić – rzeczy, do których zachęca swoich pacjentów. Osobiście uważam, że KAŻDY mógłby skorzystać z tej książki – dla siebie lub aby pomóc komuś innemu. A co ja z niej wyciągnęłam ? Myślę, że mam o wiele więcej współczucia dla tych, którzy są szorstcy na zewnątrz - nigdy nie wiadomo, przez co przeszli i z czym się zmagają. Przykład miłości, życzliwości i cierpliwości doktor Eger jest godny podziwu. Zdecydowanie polecam. 
 
 
 
Tytuł : "Dar. 12 lekcji, dzięki którym odmienisz swoje życie"
 
Autor : Edith Eva Eger
 
Wydawnictwo : Rebis
 
Data wydania : 28 września 2021
 
Liczba stron : 236
 
Tytuł oryginału :  The Gift: 12 Lessons to Save Your Life 
 
 
 
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 



Kings of the Wyld

 
 


A dostępna jest w salonach lub sklepie internetowym sieci :  
https://www.empik.com/zbyt-blisko-daniels-natalie,p1227335289,ksiazka-p
 
 
 
 
 
"Trzecia siostra" Louise Jensen

"Trzecia siostra" Louise Jensen

 Zawsze żałowałam , że nie mam rodzeństwa. Przez całe dzieciństwo byłam sama, sama chodziłam do szkoły(z kluczem na szyi), sama odrabiałam lekcje, sama oglądałam telewizję. Rodzice często byli tak zapracowani, że nie mieli ochoty ani siły na zabawę. Właśnie w takich chwilach modliłam się, by mama zaszła w ciążę. Tak się jednak nie stało i do dziś jestem jedynaczką. I to się już nie zmieni. Ludzie, którzy mają rodzeństwo z pewnością lepiej zrozumieją bohaterów "Trzeciej siostry", będzie im się łatwiej z nimi utożsamić, zrobi to naturalnie, gdyż będą się kierowali doświadczeniem. Jednak nawet ja, osoba która nie posiada ani brata ani siostry, coś poczułam. Być może był to sentyment? Może empatia? braterska więź. Jakkolwiek by tego uczucia nie nazwać , jego pojawienie się zawdzięczam Louise Jensen i jej prozie. Autorka dzięki swojemu niezwykłemu talentowi pisarskiemu oraz wielkiej wyobraźni sprawiła, że weszłam na inną, bardziej rodzinną , płaszczyznę mojego jestestwa. Bardzo jej za to dziękuję. 

Więzy krwi je połączyły. Trauma je naznaczyła. Razem dorastały. Do prawdy muszą dojść osobno.
Oto siostry Sinclair – porwane jako dzieci przeżyły piekło, ale dwadzieścia lat później wydają się radzić sobie z traumą. Każda na swój sposób.Leah – jest perfekcyjną panią domu, matką i żoną. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja.Marie miała nieco mniej szczęścia. Ale niezbyt idealny związek z alkoholem pomaga jej o wszystkim zapomnieć, więc kobieta nie narzeka.No i Carly. Nigdy nie wybaczy sobie, że wtedy zawiodła siostry.


Jeśli masz młodsze rodzeństwo, prawdopodobnie z łatwością zrozumiesz złość i frustrację trzynastoletniej Carly Sinclair z powodu konieczności opiekowania się jej młodszymi bliźniaczkami Leah i Marie, gdy ich rodzice są w pracy… zwłaszcza, gdy dziewczynki nie postępują zgodnie z instrukcjami. Jej gniew zamienia się w panikę i desperacką próbę ich ochrony, gdy cała trójka zostaje uprowadzona. "Trzecia siostra"opowiadana jest w dwóch liniach czasowych : tej dziś i tej w przeszłości i uwaga, jest tutaj aż pięciu narratorów, trzy siostry oraz ich rodzice. To, co jest w tej powieści najlepsze , to fakt, że główny nacisk kładziony jest na psychikę naszych bohaterów oraz na samą dynamikę rodziny. Styl pisania autorki jest niesamowicie przekonujący. Momentami faktycznie czułam się tak, jak bym siedziała w głowie poszczególnych postaci. Odczuwałam ich emocje takie jak : strach, przerażenie, smutek, panikę i żal. Tych negatywnych było tutaj zdecydowanie więcej. Zresztą to co spotkało młode bohaterki zdecydowanie można podciągnąć pod miano horroru . "Trzecia siostra" to emocjonalna kolejka górska ze wszystkim, od poczucia winy, smutku, niemożności zaufania i strachu, który unosi się nad nimi jak ciągłe czarne chmury burzowe. Czytanie ich historii z perspektywy George'a również jest intrygujące, ponieważ pozwala czytelnikowi docenić szersze implikacje. 

Siostry Sinclair, trzynastoletnia Carly oraz ośmioletnie bliźniaczki, siostry Leah i Marie zostały uprowadzone z domu rodzinnego. Udało im się uciec swoim porywaczom, ale pobyt w niewoli pozostawił długotrwałe zniszczenia, które zmieniły ich psychikę i miał wpływ na późniejsze życie. Dwadzieścia lat później, w przeddzień rocznicy ich uprowadzenia, Leah sądzi, że jest śledzona, i uważa, że ​​to jeden z porywaczy wrócił, by szukać zemsty. Carly nadal obwinia się za ten dzień, a życie Marie też nie usłane różami. Jednak główny wątek fabularny koncentruje się głównie wokół Leah, która jest teraz mężatką i ma jednego syna Archiego. Kobieta nadal cierpi z powodu tego, co wydarzyło się wiele lat temu. Jej mąż nie chce dać wiary w to, że Leah może być śledzona. Mężczyzna myśli, że kobieta oszalała, a wszystko to dzieje się w jej głowie. Przyzwyczaiłam się do tego, że książki, których głównym tematem (lub tłem fabularnym) jest uprowadzenie mają dobre i szczęśliwe zakończenie. W końcu jak ktoś przeżył piekło to zasługuje na diametralną odmianę losu. Jednak powieść Jensen mnie zaskoczyła. Ma iście unikalną fabułę i zdecydowanie różni się od innych książek tego gatunku.  W miarę jak czytelnik otrzymuje informacje z przeszłości i teraźniejszości, historia powoli rozwija się, budując obraz uprowadzenia, uwięzienia oraz ich konsekwencji. Istnieje również ukryty wątek, który znajdziemy w narracji ojca dziewczynek.  Wszystkie historie są doskonale i harmonijnie ze sobą połączone i tworzą splątaną sieć tajemnic, kłamstw, zdrady, winy i strachu. Muszę przyznać, że bardzo łatwo było mi się zżyć z naszymi bohaterkami. Każda z dziewczynek była ofiarą. Każda przeżyła traumatyczne wydarzenia i absolutnie każda zasługuje na współczucie. Były tylko dziećmi. Dziećmi, które powinny  być chronione za wszelką cenę ... a nie używane jako pionki w brudnym i bezlitosnym świecie.  

W tej książce nie było niczego, co by mi się nie spodobało. Od pierwszej linijki do emocjonalnego zakończenia byłam całkowicie zafascynowana fabułą i czułam wiele empatii dla sióstr Sinclair. Daję Ci gwarancję,  że będziesz wstrzymywać oddech przez całą książkę, ponieważ jest tutaj tak wiele groźnych, szokujących, łamiących serce i niesamowitych zwrotów akcji, które zapewniają, że nie będziesz robić nic poza gorączkowym przewracaniem stron. To, co jest niesamowite w tym  thrillerze, to głębia przekazywanych emocji, wrażliwy portret trzech bardzo różnych dziewcząt / kobiet , które cierpią przez całe życie w wyniku jednej decyzji i kilku przerażających dni w niewoli. Poczucie, że życie zatrzymało się dla nich w dniu, w którym zostały uprowadzone, jest bolesne i bardzo realne. Każda z nich ma inny sposób na przetrwanie, a jednak wszystkie są przepełnione poczuciem winy, strachem i potrzebą izolacji.  Większość książki dotyczy życia po uprowadzeniu oraz traumy, której doświadczają nasi bohaterowie  gdy ich wzajemne  relacje się wypaczają, wiara zostaje utracona, a miłość nagle nie wystarcza. Przełączając się między ramami czasowymi, Louis Jensen fachowo ujawnia informacje, które dozowane są czytelnikowi niczym lekarstwo w kroplówce.

 W tej książce nie było niczego, co by mi się nie spodobało. Od pierwszej linijki do emocjonalnego zakończenia byłem całkowicie zafascynowany fabułą i czułem wiele empatii dla sióstr Sinclair. Od samego początku wiemy, że trzy dziewczynki zostały uprowadzone, ale przeżywają mękę i wracają do domu. Carly jest starszą i przyrodnią siostrą bliźniaczek Marie i Leah, ale jasne jest, że te dzieci łączy więź i miłość, która pomaga im być odważnymi i zaradnymi w sposób, który zapiera dech w piersiach. W rzeczywistości prawdopodobnie będziesz wstrzymywać oddech przez całą książkę, ponieważ jest tak wiele groźnych, szokujących, łamiących serce i niesamowitych zwrotów akcji, które zapewniają, że nie robisz nic poza gorączkowym przewracaniem stron. To, co jest niesamowite w tym psychologicznym thrillerze, to głębia przekazywanych emocji, wrażliwy portret trzech bardzo różnych dziewcząt / kobiet i ujęty kąt, widok ocalałych, którzy cierpią bez końca w wyniku jednej decyzji i kilku przerażających dni w niewoli. Poczucie, że życie zatrzymało się dla dziewcząt w dniu, w którym zostały uprowadzone, jest bolesne i bardzo realne. Każdy z nich ma inny sposób wytrwania, a jednak każdy jest pełen poczucia winy, poczucia winy, strachu i izolacji. To sprawia, że ​​czytelnik czuje się tak blisko dziewcząt, kiedy były znacznie młodsze, ale także wtedy, gdy śledzimy ich życie jako dorośli. Większość książki dotyczy życia po uprowadzeniu i traumy, której doświadcza się, gdy relacje się wypaczają, wiara zostaje utracona, a miłość nagle nie wystarcza. Przełączając się między ramami czasowymi, w których dziewczęta zostały zabrane, a ich kolejnymi próbami ucieczki, w dzisiejszych czasach jako dorośli, Louis Jensen fachowo ujawnia informacje, które kapią nieustannie w kroplówce, zapewniając światło i cień ich osobowości. 

Rzadko można znaleźć thriller psychologiczny, który w tak perfekcyjny sposób przedstawia szeroki zakres reakcji emocjonalnych u bohaterów. Książka ta jest tak pięknie napisana, tak pełna uczuć i ludzkich odruchów, że momentami byłam bliska płaczu. Było delikatnie, ale realistyczne, przerażająco ale z dużą dawką nadziei. "Trzy siostry" to momentami  zabawna (i niepokojąca zarazem), ale też inteligentna emocjonalnie  książka, której nie sposób nie polecić. Jak na razie to najlepszy tytuł przeczytany przeze mnie w tym roku. 


Tytuł : "Trzy siostry"

Autor : Louise Jensen

Wydawnictwo : Burda Książki

Data wydania : 28 października 2020

Liczba stron : 430

Tytuł oryginału : The Stolen Sisters 

 

Za możliwość przeczytania książki i jej zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu :  


 

 

 

"Szlam"Andrzej Mathiasz

"Szlam"Andrzej Mathiasz

Głównym powodem dla którego sięgnęłam po tę książkę jest jej tytuł "Szlam". Czy w was też słowo to wzbudza niepokój i obrzydzenie? Po przeczytaniu opisu fabuł, z którego się dowiedziałam o zamordowanych mężczyznach i brakujących fragmentach ich ciał, od razu zaczęłam się zastanawiać, o jakież to "części" chodzi. Czyży te tam na dole? O to faktycznie "szlam" , nie dość że gość zginął to jeszcze mu zrabowano klejnoty. Ale wyobraźcie sobie sytuację w której ofiara przeżywa? Budzi się,patrzy w dół, a tam czarna dziura... czy życie bez tych precjozów można w ogóle jeszcze nazwać życiem? Andrzej Mathiasz zabiera nas w podróż do niezbyt atrakcyjnego, mrocznego Lublina, gdzie psychopata morduje mężczyzn i pozbawia ich członków. Zadaniem czytelnika jest rozwiązanie zagadki i dowiedzenie się kto i dlaczego sięga po nóż. W czyjej głowie jest "szlam" który pozbawia myśli rozsądku, współczucia i miłości dla bliźnich. A może oprawca jest tak naprawdę ręką sprawiedliwości całej społeczności? Tego już musicie dowiedzieć się sami. 

W sercu lubelskiej starówki dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostaje znaleziona reszta zwłok mężczyzny.
Dochodzenie prowadzi prokurator Adam Szmyt, przeniesiony do Lublina ze stolicy. Pomagają mu ambitne policjantki: komisarz Aneta Brudka i psycholożka Magdalena Choroba. Zabójca pozostaje nieuchwytny, a niebawem znalezione zostaje kolejne ciało…

Andrzej Mathiasz debiutantem nie jest, jednak postać Adama Szmyta jest nowością na scenie polskiego kryminału. I jak przystało na świeżynkę, ma on swoją historię do opowiedzenia, jednak autor dawkuje ją na kawałek po kawałku. Co wiemy? Wiemy, że główny bohater powieści jest prokuratorem, za którym się coś ciągnie, powiedzmy że smród jak za zgniłym jajem. Mało kto chce z nim pracować, bo boją się przebywać w cieniu niesławy. Wiemy również, że Szmyt posiada pogrążoną w głębokiej depresji córkę, z którą nie utrzymuje najlepszych kontaktów. Jej matka (żona Adama) zmarła jakiś czas temu i oboje nie mogą się z tym pogodzić. Choć bardzo się starałam poznać więcej szczegółów z przeszłości, tak niestety niczego więcej się nie dowiedziałam. 
A i jest jeszcze jedno : Szmyt jest zdecydowanym pracusiem i lubi odwalać robotę za innych. Postać prokuratora, jeśli już pojawia się w książkach czy w produkcjach filmowych, jest zazwyczaj dodatkiem do fabuły a nie bohaterem prowadzącym. Kto z was oglądał chociażby "Watahę" (super serial, polecam), będzie wiedział o czym mowa. Prokuratorzy zazwyczaj przyjeżdżają na miejsce zdarzenia, wyżywają się na policjantach a potem znikają by pojawić się gdzieś blisko sceny końcowej. Tutaj jest zgoła inaczej. Adam Szmyt od razu jest zaangażowany. Od samego początku przejmuje śledztwo i to policjanci, jak Brudka czy Choroba, muszą wypełniać jego rozkazy. Oczywiście nie jest to dochodzenie jednego Sherlocka Holmesa, jednak Szmyt zdecydowanie gra tutaj pierwsze skrzypce. I bardzo dobrze ponieważ jest najbarwniejszą, najbardziej tajemniczą i interesującą postacią. Inni mężczyźni na jego tle wypadają blado, nawet Ci których jeszcze nie pozbawiono przyrodzenia. Mathiasz czyni z nich idiotów, nieudaczników, leni, czyli dokładnie takich ludzi jakich wyobraża sobie przeciętny polak kiedy każą my myśleć o policjantach. Niestety obraz stołującego się w budach z kebabami, grubego gliniarza , nadal istnieje w naszej zbiorowej świadomości. Więc skoro stróże prawa do niczego się nie nadają, to trzeba było wymyślić zdesperowane, inteligentne i odważne policjantki, które na głowę biją swoich kolegów po fachu. 

Jak przeczytacie sobie opis książki to z pewnością stwierdzicie, że macie do czynienia z rasowym kryminałem. Jest zbrodnia, są ucięte części ciała, są ofiary, sprawcy oraz Ci, którzy starają się to wszystko poskładać w kupę i wymierzyć sprawiedliwość. Czyli jest tutaj dokładnie to, czego się spodziewamy. Okładka (ani opis) nie zdradza nam jednak najważniejszej rzeczy, która sprawia że książka ta jest wyjątkowa, a mianowicie faktu, że napisana została z przymrużeniem oka oraz dużą dozą poczucia humoru. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czytałam kryminału czy thrillera, który miałby aż tak bardzo komediowy wydźwięk. Nie zrozumcie mi jednak źle : niniejsze dzieło nie jest bynajmniej komedią kryminalną  jak chociażby "Koniec scenarzystów". To nadal pełnokrwisty thriller sensacyjny, jednak pełno tutaj humoru sytuacyjnego, żartów (tak dobrze nam znanych z własnego podwórka) oraz sarkazmu. Autor co prawda nie wysilił się zbytnio i nie pokusił o oryginalność, mało tego wręcz garściami czerpał z humoru podwórkowego i żartów o policjantach, jednak właśnie dzięki temu powieść ta była mi tak bliska, bo wszystko z niej zrozumiałam ponieważ był tam humor uniwersalny, znajomy każdemu Polakowi. 

Teraz skupmy się przez chwilkę na samej fabule? Oderwane prącia i grasujący morderca, który na miejsce "wystawki swoich trofeów" wybrał sobie okoliczne Kościoły. Mamy tutaj wątki pedofilii, niebezpieczeństw związanych z czatami internetowymi a nawet temat chorób umysłowych spowodowanych traumatycznymi wydarzeniami z dzieciństwa. Prawda, że jest tego całkiem sporo? A jakże, a utalentowany autor jakim z pewnością jest Mathiasz, połączył to wszystko w całość, której poszczególne części się ze sobą nie gryzą. Czyta się szybko i z zainteresowaniem, fabuła jest łatwa do śledzenia a rozwiązanie zagadki z pewnością was zaskoczy. Ja byłam zdecydowanie na tak i bardzo się cieszę , że autor nie postawił kropki nad i dając czytelnikowi nadzieję na kolejne tomy. 

Jak to mówi mój tata "kryminałów nigdy dość". Jak co prawda jestem zwolenniczką thrillerów psychologicznych i horrorów jednak dobra sensacja zawsze jest w cenie. Tym razem (choć miałam mieszane uczucia) się nie zawiodłam a wręcz przeciwnie, nie dość że dostałam książkę którą czytało się sprawnie i szybciutko, to jeszcze poznałam nowego autora, którego "poczynania" od dziś będę śledzić. I patrzcie państwo, to wszystko dzieje się na moim rodzimym podwórku. Szok bez dwóch zdań. Zdecydowanie polecam .



Tytuł : "Szlam"
Autor : Andrzej Mathiasz
Wydawnictwo : Replika
Data wydania : 26 maj 2020



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :


https://replika.eu/
"Wbrew grawitacji" Julie Johnson

"Wbrew grawitacji" Julie Johnson

     

Kto śledzi mój blog doskonale wie, że raczej rzadko sięgam po książki new adult romans. Po "Until November", której absolutnie nie dało się czytać, na dość długi czas dałam sobie spokój z tym gatunkiem.  Jednak jako, że moja przygoda z literaturą to niezmienne dawanie kolejnych szans, to postanowiłam sięgnąć po  debiut literacki Julie Johnson. Zdecydowanie jest to pozycja dla tych czytelniczek, które lubią kiedy książkową okładkę zdobi goła klata klasycznego "hottie". Podobny jest również schemat całej powieści : ona dziewczyna po przejściach, on lider zespołu rockowego. jest miłość, jest pożądanie, tajemnica i zawiedzione nadzieje. Niby klasyka gatunku, jednak muszę przyznać, że jak na tytuł od którego nie oczekiwałam zbyt wiele, to czytało się całkiem przyjemnie. Nadal nie jest to literatura z wyższej półki jednak zdecydowanie będzie się wyróżniać na tle gatunku. 

Dwudziestoletnia dziś Brooklyn, czternaście lat temu była świadkiem morderstwa swojej matki, na parkingu sklepu spożywczego. Do dziś nie może się pozbierać po tym traumatycznym wydarzeniu. Dzieciństwo spędziła w domu dziecka by po latach trafić do rodziny zastępczej. Kobietę poznajemy na studiach.  Pewnego dnia pada ofiarą wypadku z hydrantem. Z opresji wybawia ją najprzystojniejszy na całym kampusie chłopak, lider zespołu i zawadiaka, Finn. Dziewczyna zupełnie nie jest przygotowana na zaloty mężczyzny. Musi zmierzyć się z własnymi wspomnieniami i lękami oraz rozegrać śmiertelną grę z niebezpiecznym stalkerem. 

99 procent książek z gatunku new adult, zbudowana jest na podobnym schemacie. Główną bohaterką jest zazwyczaj młoda dziewczyna z traumatyczną przeszłością, samotnica nie potrafiąca nawiązywać kontaktów towarzyskich. Na drugim biegunie mamy za to chłopaka, za którym szaleje cała żeńska część studenckiej braci. Przystojny, inteligentny, zawadiacki i do bólu seksowny. Mężczyzna, który nie potrzebuje munduru by kobiety ustawiały się do niego w kolejce. Zresztą już od jakiegoś czasu zauważyłam, że zmienił się model kobiecych preferencji. Już nie liczy się siła i władza bijąca od mężczyzny. Teraz obiekt naszych westchnień może być nieco zniewieściały (pewnie stąd te wygolone okładkowe klaty) byle tylko potrafił grać na gitarze, a jak na dodatek umie ładnie śpiewać i ma porwane jeansy to tym lepiej. Teraz to właśnie muzycy są na topie. I oczywiście nie jacyś tam Justyni Bieberzy. Króluje rock and roll. Mamy więc otoczoną murem Brooklyn i dzierżącego gitarę zamiast kilofa Finna, który stara się ten mur rozkruszyć. Muszę przyznać, że w przeciwieństwie do innych książkowych bohaterów, Finn ma wyobraźnię, finezję i cierpliwość. Myślę, że dość spora część czytelniczek, to właśnie w nim zobaczy ideał "chłopaka". Drogie Panie, pragnę jednak zwrócić uwagę, że tacy mężczyźni nie istnieją. Od samego początku miałam nieodparte wrażenie, że kreacja naszego głównego bohatera jest dość kontrowersyjna. Z jednej strony bohaterka pragnie stworzyć typowego "manwhore" , faceta który traktuje kobiety przedmiotowo, ma wianuszek swoich wielbicielek i co noc uszczęśliwia inną. Z drugiej strony Finn jest najbardziej czułym, cierpliwym, kochanym i uroczym facetem jakiego poznałam (szkoda, że tylko w książce). Takich cech raczej oczekujemy po klasowej fajtłapie niż facecie z rockowego boysbandu. Ta dwubiegunowość psychiki naszego bohatera wywoływała w moim odczucie zgrzyty. Podobnie było z postacią Brooklyn. Nigdy nie dotknęła mnie żadna większa tragedia. Nie wiem co znaczy stracić rodzica. Nie wyobrażam sobie co musi czuć osoba, która jest świadkiem morderstwa  najbliższej osoby. Jednak wiem jedno : czas leczy rany. Niestety nie w przypadku Brooklyn. Kobieta ta ciągle żyje wydarzeniami z przeszłości, ciągle siedzi na kozetce u psychologa. Analizuje, rozpamiętuje, walczy z demonami. Pomimo całej mojej sympatii do głównej bohaterki często ciężko było mi uwierzyć w jej traumę. Wszystko było na wyrost. Przesadzone. 

Brooklyn miała trudne dzieciństwo. W wieku 6 lat została osierocona. Na jej oczach zabito jej matkę, jedyną bliską osobę jaką miała. Trafiła do sierocińca, potem do wielodzietnej rodziny zastępczej. W wyniku traumatycznych przeżyć dziewczynka zamknęła się w sobie i przestała komunikować werbalnie. Tutaj dochodzimy do tematu sesji terapeutycznych, którym poddawane było dziecko. Bardzo zaniepokoił mnie fakt, że autorka podeszła do tematu po macoszemu. Społeczność dziecięcych psychologów powinna poczuć się oburzona. Brooklyn zwierza się swojemu przyjacielowi z faktu, że jej "mutyzm" wywoływał frustrację i złość jej terapeutów. Zastanawia mnie dlaczego osoby, specjalnie wyszkolone do pracy z dziećmi, miały by się denerwować jeśli terapia nie przynosi rezultatów. Rodzic, którego dziecko nie mówi z wyboru lub w wyniku traumatycznych przeżyć, nie daj boże przeczyta tę książkę (lub też usłyszy od kogoś kto potraktuje ją zbyt serio), może z niej wyciągnąć wniosek, że nie warto zabierać dziecka do psychiatry ponieważ to banda opętanych, agresywnych szarlatanów, którzy zrobią więcej złego niż dobrego. To nieprawda. Żeby zostać psychologiem nie wystarczy świstek papieru. To latach studiów, praktyki i przygotowania zawodowego. Ludzi dla których zawód ten nie jest pasją są sukcesywnie odsiewani. Reszta wie co robi, wie jak pomóc i rozmawiać z dzieckiem. Jeśli terapia nie przynosi rezultatów to trzeba zacząć z innej strony, wprowadzić coś nowego. Psychologowie pomagają i warto z tego korzystać. Bardzo proszę autorów by nie tworzyli fałszywych stereotypów. 

"Wbrew grawitacji" to książka w której oprócz romansu mamy również "suspens" oraz lekką warstwę kryminalną. Można powiedzieć, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Oczywiście wszystko jest w wersji "soft". Nie ma tutaj ostrych scen erotycznych są za to do bólu słodkie i wzruszające sceny pełne namiętności. Nie ma monumentalnych zagadek tylko rodzinne tajemnice z przeszłości. Nie ma krwawych morderstw tylko szalony i momentami przerażający tajemniczy wielbiciel, który obserwuje Brooklyn i zasypuje ją prezentami. 
Zasadniczo  jest to książka o miłości, o pokochaniu samego siebie zanim będziemy w stanie pokochać drugą osobę. Brzmi pięknie jednak wcale nie jest takie proste. Brooklyn żyje przeszłością. Po utracie matki postanowiła, że już nigdy nikogo do siebie nie dopuści. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku powieści new adult dziewczyna ma jedną przyjaciółkę, której powierza swoje sekrety. Muzyka, studia i szalona Lexi to cały świat naszej głównej bohaterki. Kiedy przez prawie 15 lat dokładaliśmy coraz to nowe cegiełki do murów naszej obronnej fortecy, to dziwnym się może wydać fakt, że pierwszy lepszy, przystojny facet już po kilku dniach może zacząć kruszyć nasze mury. W moim odczuciu akcja potoczyła się zbyt szybko, zbyt lekko. Bohaterka, która przez tyle lat ciągle na nowo przeżywała traumatyczne wydarzenia, nagle otworzyła się na całkowicie obcą osobę. Zabrakło mi tutaj głębi, kilkudziesięciu stron więcej, które dodałyby książce wiarygodności. Podobał mi się za to fakt, że to właśnie Brooklyn była główną narratorką naszej powieści. Skoki z teraźniejszości w przeszłość były udane i znakomicie nadawały klimat całej powieści. A  fakt, że nadal sporo fragmentów z życia Finna pozostało nieodkrytych, może świadczyć o tym, że autorka planuje napisanie powieści tym razem "jego oczami". Co prawda "Wbrew grawitacji" jest samodzielną książką jednak duża część czytelniczek byłaby zachwycona możliwością ponownego spotkania z naszymi bohaterami. 

Wydana kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych (a w tym roku w Polsce) powieść, jest debiutem literackim Julie Johnson. Książka spotkała się z bardzo ciepłym powitaniem a 27-letnia autorka od tego czasu zdążyła już wydać kilka cyklów romansów skierowanych do młodych czytelniczek. "Wbrew grawitacji" również w Polsce wywołała falę zachwytów. Zdecydowanie nasz rynek wydawniczy niczym gąbka chłonie takie historie i nic nie wskazuje na to, żeby coś się miało w tej materii zmienić. Mamy tutaj sceny przerażające, zabawne, wzruszające. Ogrom uczuć rodzących się pomiędzy naszymi bohaterami może przytłoczyć czytelnika. Są one opisane w niezwykle plastyczny i sugestywny sposób. Julie Johnson sprawia, że czujemy empatię, współczucie a co najważniejsze więź z postaciami, co powoduje, że nie jesteśmy w stanie odłożyć tej książki aż do samego końca. Jest to lektura lekka jednak nie banalna. Idealna na końcówkę wakacji.


Tytuł : "Wbrew grawitacji"
Autor : Julie Johnson
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 13 lipca 2018
Liczba stron : 320
Tytuł oryginału : Like Gravity

Książkę znajdą państwo na półce z Bestsellerami  księgarni :



https://www.taniaksiazka.pl/ 




Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger