"Ayla.Lis,który oczarował świat" Silje Elin Matnisdal, Leiv magnus Grotte
Zauważyliście, że w ostatnich czasach to zwierzęta coraz częściej stają się gwiazdami instagrama czy innych mediów społecznościowych? Co prawda w liczbie obserwujących oraz rankingach popularności nie zyskały jeszcze takiej sławy jak Kardashianki czy kolejne dziewczyny Justina Biebera (ostatnio ponoć się ożenił) jednak ich statystyki idą coraz bardziej w górę. Dziś już nie tylko dzieci zachwycają się puchatymi owczarkami border collie czy też zdesperowanymi jamnikami, które samotnie przemierzyły połowę Stanów Zjednoczonych w pogoni za swoim właścicielem. Większość wydawanych dziś książek czy też albumów skierowana jest do całych rodzin a nawet pokoleń. Zachwycają obrazami, wzruszają opowieściami o czworonożnych przyjaciołach, i pomimo iż nie są nośnikami wielkich treści, to dostarczają rozrywki w ciemne zimowe wieczory. Tym razem to jednak nie pies był głównym bohaterem książki a lis, mały uratowany z fermy zwierząt futerkowych chytrusek, któremu dane zostało nowe życie...niestety nie nacieszył się nim długo. Dzięki dwójce naszych autorów macie okazję go poznać.
Pierwotnie przeznaczona na rzeź jako zwierzę hodowlane do wyrobu futra, w
wieku zaledwie czterech tygodni zostaje uratowana przez swoją przyszłą
właścicielkę i współautorkę książki - Silje Elin Matnisdal. Tak
rozpoczyna się nietuzinkowa opowieść o odpowiedzialności, bliskiej
relacji i potędze niedocenianej dobroci. Książka ukazuje pełne spektrum
ludzkiego podejścia do podległych mu istot. Udokumentowana w mediach
społecznościowych więź między człowiekiem a zwierzęciem stała się
inspiracją dla wielu posiadaczy czworonogów, gryzoni i ptaków. Piękno
norweskiej natury, głębia przywiązania między istotami oraz urzekająca
spontaniczność, ukazane na zdjęciach, zapierają dech w piersiach. Sama
historia niepozbawiona jest zwrotów akcji. Wzruszenie i zachwyt to
uczucia towarzyszące czytelnikowi podczas czytania każdej z ponad dwustu
stron opowieści o małej lisicy. Warto dać się ponieść porywającym losom
Ayli. Skradła serca tysiącom fanów na całym świecie, od Europy aż po
Azję. Pozycja obowiązkowa dla miłośników zwierząt dużych i małych,
dzikich oraz tych udomowionych.
Czytając wstępniak do niniejszego reportażu, każdy czytelnik będzie przekonany, iż Silje Elin Matnisdal, z giwerą w jednym i transparentem w drugim ręku, wparowała na prowadzoną przez potwora fermę zwierząt futerkowych, otworzyła znajdujące się tam klatki i uwolniła wygłodniałe, zabiedzone i piskiem błagające o litość stworzenia. Z sentymentu dla dobrego uczynku jaki zrobiła, zostawiła sobie jednego lisa, od tak na pamiątkę. Okazuje się jednak, że rzeczywistość jest inna. Trzydziestolatka nie pojechała do gospodarstwa z zamiarem uwolnienia zwierząt tylko kupna jednego małego liska, gdyż taki miała kaprys. Chciała hodować dzikie zwierzę, gdyż dawno temu ktoś z jej rodziny też tak robił i tamte czasy wspomina z nostalgią. Dlatego też bez skrupułów zabrała niespełna czterotygodniowe szczenię, pozbawiła je kojącego towarzystwa i opieki matki by spełnić swoją zachciankę. Moim zdaniem Silje nie spełniła dobrego uczynku tylko przeniosła zwierzę z jednej klatki do drugiej dając mu pozorną swobodę a tak naprawdę lis trzymany był na smyczy i zmuszany do dotrzymywania kobiecie towarzystwa . Faktem jest, że nie został on wyrwany ze środowiska naturalnego tylko urodził się w niewoli, jednak moim zdaniem zew natury w dzikim stworzeniu przenoszony jest w genach, z pokolenia na pokolenie. Stąd też nasza autorka często chodziła pogryziona i podrapana, to lis chciał się wyrwać na wolność.
Próbowałam szukać informacji o Silje Matnisdal jednak polska strona internetu milczy. Nie wiem kim ona jest, czym się zajmuje ani z czego utrzymuje. W tekście pojawiła się wzmianka o tym, ze prowadzi blog jednak nie wiem czy powstał on z myślą o Ayle czy też założony został wcześniej i zajmował się innymi tematami. Jedno jest pewne nasza autorka lubi podróżować. Drugie też jest pewne : wie na czym zarobić. Dziś futerka dobrze się sprzedają szczególnie jeśli stoi za nimi jakaś historia. Opowieść Ayle różni się od innych tym, że jej główna bohaterka jest nie psem, nie kotem, nawet nie koniem lecz lisem...czyli zwierzątkiem mało popularnym w literaturze i dla niektórych co najmniej egzotycznym. Wielu z czytelników zapewne sięgnie po tę książkę tylko po to by sprawdzić czy autorce udało się w pełni udomowić dzikie zwierzę. Ponieważ ten reportażo-album jest dość ubogi w treść (zdecydowanie przeważają tutaj zdjęcia) to nie zdradzę wam odpowiedzi na to pytanie.
Tym co najbardziej wzrusza w tej książce jest fakt, że jej główna bohaterka (Ayla), której portrety znajdują się na praktycznie każdej stronie, zginęła. I to śmiercią tragiczną. Tylko po to została uratowana przed rzeźnickim nożem by rok później zostać uduszoną na śmierć. Muszę przyznać, że bardzo ciężko mi się czytało tę książkę, gdyż nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że za przyczyną śmierci młodego lisa stała jego właścicielka...i nawet nie okazała skrupułów, nie miała wyrzutów sumienia, nie obarczyła się winą. A może to tylko ja to tak widzę? W swoim życiu miałam parę zwierząt, co prawda nigdy nie trafił mi się lis, jednak opiekowałam się psami i kotami, i oprócz jednego, który był chory, wszystkie zeszły z tego świata ze starości. Mając takie doświadczenie ( i zdrowy rozsądek) wiem co robić by zwierzak czuł się ze mną bezpiecznie. Nigdy w życiu nie puściłabym swojego pupila luzem z dyndającą u szyi smyczą, szczególnie w lesie. Bałabym się , że sznurek gdzieś się zaplącze, zahaczy i zwierzę udusi się na śmierć. To właśnie stało się z Aylą. Lis miał doczepioną do obroży jaskraworóżową linkę, która wkręciła się w gałęzie i doprowadziła do zgonu. Czy nadal uważacie, że nie było to winą właścicielki? Czytając cały czas miałam w głowie to smutne zakończenie, na zdjęciach widziałam różową przyczynę śmierci i budziło to mój niesmak, szczególnie że wystarczyło tak dało by do tego nie dopuścić.
Jak już pewnie zauważyliście mi "Ayla.Lis, który oczarował świat" nie przypadła specjalnie do gustu, jednak jestem pewna, że znajdzie się wielu ludzi, którzy będą nią urzeczeni. I to nie tylko Ci wyjadacze mediów społecznościowych, którzy śledzili akcję poszukiwawczą. Jak tylko moja córka zobaczyła okładkę i parę pierwszych zdjęć to poprosiła by jej przeczytać całą opowieść. Chciała wiedzieć co się stało z liskiem, jakie miał przygody i kim była jego właścicielka. Moje dziecko jej co prawda za małe by zachwycać się norweskimi widokami czy też zajmować problemami ekologicznymi, jednak starsze dzieci i dorośli właśnie te aspekty tej książki mogą uznać za interesujące. No i oczywiście są zdjęcia. Setki pięknych, pozowanych, filtrowanych zdjęć, które zachwycają oko. Jednak nie ma czemu się dziwić, w końcu Ayla od samego początku miała być zwierzęcą celebrytką instagrama, a to do czegoś zobowiązuje.
"Ayla.Lis, który oczarował świat" to zdecydowanie pięknie wydany po części album, po części reportaż, który doskonale nada się na prezent zarówno dla młodszych, jak i dla starszych czytelników. Cechują go uniwersalne treści, mnogość cudownych obrazów oraz skrzętnie przemycane wartości, które skłaniają czytelnika do zastanowienia się nad problemami ekologicznymi. Co prawda nie była to książka dla mnie jednak daleka jestem od zniechęcania innych. Koniecznie musicie dać jej szansę, a nuż stanie się dla was inspiracją ? Polecam.
Tytuł : "Ayla.Lis, który oczarował świat"
Autor : Silje Elin Matnisdal, Leiv magnus Grotte
Wydawnictwo : Kobiece
Liczba stron : 208
Tę oraz wiele innych książek z gatunku literatura faktu znajdziecie na półce księgarni internetowej :