Sztuka jest religią, mistyczną więzią, która duchowo zespala wybrańców. Roger Avermaete
fragment Zaślubin Arnolfich Jan Van Eyck |
Malarstwo białego człowieka to jeden z tych tytułów, co do którego nie miałam wątpliwości, że muszę mieć w mojej biblioteczce. A kiedy już zakupiłam pierwsze trzy tomy, zaległy one na półce i pokryły się kurzem. Dzięki losowaniu u Anny zasiadłam do lektury.
W przedmowie autor wyjaśnia co było powodem napisania cyklu. Ujmując rzecz jednym zdaniem – ars longa, Vita brevis (czyli w moim tłumaczeniu - my przeminiemy, sztuka pozostanie, albo życie jest krótkie, a sztuka nieśmiertelna). Autor koncentruje się na wybranym przedziale czasowym, który rozpoczyna wiek XIII, a kończy malarstwo XIX wieku.
Wewnątrz [MBC] zamieszka prawie stu mistrzów. Wszystko są to malarze z ilustracyjno -iluzjonistycznej epoki zachodniego malarstwa, można rzecz; malarze – literaci i malarze - iluzjoniści. U nich również treść gra rolę drugorzędną, lecz o niebo ważniejszą niż w malarstwie postimpresjonistycznym i w malarstwie XX wieku. Tam gdzie kończy się owa narracyjność i razem z nią trójwymiarowość malarstwa, gdzie malarstwo żegna tekst oraz światłocień - tam kończę i ja. Kończę więc u progu malarstwa zwanego nowoczesnym. (str. 24).
Można nie zgadzać się z opinią autora na temat malarstwa, albo z
tym, iż przedkłada malarstwo stworzone przez białego człowieka (człowieka zachodniej cywilizacji) ponad malarstwo pozostałe, nie można negować faktu, iż autor posiada ogromną wiedzę na temat sztuki i potrafi przekazywać ją w sposób przystępny, choć czasami dość nietypowym językiem. Często stosuje zwroty, czy sformułowania, które mogą razić lub prowokować (myślę, że właśnie taki przyświeca mu zamysł), zapewne nie każdemu spodoba się dosadny język, ale treść jest tak ciekawa, że można przymrużyć oko na formę. Momentami wydawało mi się, iż autor „popisuje” się znajomością tematu, ale Daj Panie mnie taką znajomość, to chętnie i ja się zacznę się nią popisywać.
FR. Pocałunku Judasza Giotto |
Chociaż nie ma to najmniejszego znaczenia, podobnie, jak autor w malarstwie zatrzymałam się na epoce postimpresjonizmu. Nie przemawia do mnie sztuka abstrakcyjna i wszystkie te kubizmy i inne - izmy/-yzmy. Lubię treść i impresję. Symbolizm – owszem, ale poparty fabułą lub wrażeniem. Co do tytułu - który może budzić kontrowersje – to i mnie trudno byłoby koncentrować się na malarstwie człowieka czerwonego, żółtego, czy czarnego – przede wszystkim dlatego, że go nie znam, ale może też dlatego, że jestem za bardzo zamknięta na inność w sztuce i nie potrafiłabym jej odczuć, tak jak odczuwam sztukę wywodzącą się z kręgu cywilizacji zachodniej – wyrosłą z włoskiego gotyku (choć wzorowaną na sztuce bizantyjskiej). Nie piszę tego, aby bronić autora, którego poglądy i przekonania są mi kompletnie obce, ale być może w tej jednej kwestii jestem równie zamknięta na inność, jak pan Łysiak.
Portret młodej kobiety Petrus Christus |
Pierwszy na tapetę został wzięty Giotto di Bondone, zwany po prostu Giottem. Już wprowadzenie gloryfikujące wiek XIII, jako wiek rozwoju humanizmu, wiek o wiele bardziej pokojowy niż następujący po wiekach średnich Renesans, nie mówiąc o naszym XX wieku zaskoczyło.
Przeciętny intelektualista wie, że kamieniami milowymi były Odrodzenie wieku XV (Quatrocento) i Oświecenie w wieku XVIII (Settecento), że to one zreformowały świat i zbudowały współczesną cywilizację. A przecież nie wiek XV, lecz wiek XIII był pierwszą taką rewolucją w naszym tysiącleciu. Okrzepła wówczas reforma agrarna zaczęta dwa stulecia wcześniej stworzeniem pługa kołowego, wiatraka i trójpolowego systemu uprawy ziemi. … To właśnie XIII wiek inicjuje ruchy reformatorskie, które niedługo rozwalą kościół europejski na pół. W XIII wieku ma miejsce boom wynalazków technicznych i rozwoju naukowego… budujący podwaliny empiryzmu i przygotowujący późniejszą gigantyczną eksplozję techniczną. Wreszcie …- estetyka i sztuka XIII wieku…. Literatura dostaje nowy impuls (Dante), architektura osiąga techniczną wirtuozerię klasy nawet dziś imponującej (vide katedry gotyckie), rzeźba rwie się ku klasycyzmowi (Reims) czy humanistycznemu naturalizmowi (Bamberg, Naumburg, etc.), a pewien malarz, sto kilkadziesiąt lat przed Renesansem, toruje pędzlom europejskim szlak do Renesansu. Mistrz Giotto. (Str. 41)
Obrazy Giotta nigdy nie robiły na mnie wrażenia, jego malarstwo wydawało się dość skostniałe, prymitywne, płaskie, nie widziałam w nim nic nowatorskiego. No tak, tyle, że wszystko zależy od perspektywy. Jeśli porównuje się Giotto z jego XV wiecznymi kolegami to wydaje się on dość bizantyjski. No ale jeśli już porównać go z malarzami bizantyjskimi, to jego postaci nabierają „krwi i kości”, posiadają „duszę i nerwy”. Giotto robił co mógł, żeby wyzwolić je z niematerialności figur Bizancjum oraz z gotyckiej idealizującej stylizacji i z manieryzmu gotyckiego. (Str. 45) I mimo, że są to nadal „ciężkie, uproszczone, zgeometryzowane” postacie, obrazom daleko do trójwymiaru, perspektywa jest kaleka, tło bezbarwne i bez znaczenia, … Giotto
ożywił płaszczyznę malarską, zastępując gotycką i bizantyjską abstrakcję fikcją, której humanizm, realizm i krwista narracja były czymś nowym zupełnie. Po raz pierwszy od czasów starożytnych artysta wytworzył iluzję w miarę sugestywną, zaludnioną postaciami, które - choć są takie toporne i znieruchomiałe- mają więcej życia niż rozhisteryzowane figury „gotyckiego ekspresjonizmu” (Str.50). Charakterystyczną cechą malarstwa Giotto jest też spojrzenie „oczu w oczy” (struna sprężenia wzroku); przenikliwe, przeszywające, znaczące.
Madonna z dzieciątkiem wśród aniołów Jeana Fouquet |
Kolejne rozdziały poświęcił autor sztuce przedstawicieli szkoły sieneńskiej (Simone Martini i Stefano Sassetta), którzy w przeciwieństwie do Florentyńczyków nie ulegli nowatorstwu, a zatrzymali się na tradycyjnym sposobie tworzenia. Z zamiłowania do tradycji, braku odwagi, talentu, czy dla zaspokojenia gustom klienteli - nie wiadomo. W każdym razie nie można odmówić tym obrazom uroku, mimo, iż ich malarstwo wykazywało dużo większe przywiązanie do tradycji bizantyjsko-gotyckiej aniżeli do protorenesansowych nowinek. To połączenie bizantynizmu z gotykiem doskonale widoczne jest w Zwiastowaniu Simone Martiniego (o obrazie pisałam tutaj). Bizantyjski przepych (przejawiający się w dużym użyciu złotego barwnika), linia nadająca kontury postaciom i otaczającym je elementom architektonicznym, poetyckość i elegancja, finezja i subtelność kolorów. I aż szkoda, że nie zachował się namalowany przez niego portret Petrarkowej Laury, której twarzyczka musiała przypominać smutne i anielsko urocze buźki Madonn ze Zwiastowań.
Dziecko z Portretu Starca z dzieckiem Girlandaio |
Za przykład Łysiakowego języka niech posłuży tytuł kolejnych rozdziałów; Wolność dwóch Tomków M. (czyli pierwsza nowożytna golizna frontowa). Chodzi o Tommaso Masaccio i Tommaso Masolino. A jeśli już wspomniałam o języku autora to jeszcze jedna próbka mogąca wywołać mieszane uczucia wobec stylu pisarza.
Wydrowate śpiewające kurwiątko zostało rozreklamowane jako Madonna, a na teledyskach zmieszano klastyczne sacrum z ekshibicjonistyczno -pornograficznym profanum, to jest symbole Chrześcijaństwa i atrybuty liturgiczne z rozbujałym biustem i wypiętą dupiną piosenkarki. (str. 294).
Przy czym słowa te padają w rozdziale Madonna z dzieciątkiem wśród aniołów Jeana Fouqueta, który to obraz uznany został za przedstawienie pierwszej, najbardziej rozerotyzowanej Madonny w historii malarstwa, bardziej skandaliczną aniżeli włoskie dziwki wyobrażone pędzlami jako Madonny, gdyż jest raczej Madonną ukazaną, jako dziwka. (str. 290).
Zaślubiny Arnolfich |
Czytanie Malarstwa białego człowieka od deski do deski to wyzwanie karkołomne. Tak duża porcja informacji dla laika (jakim jestem) to ciężar nie do udźwignięcia. Polecam czytanie rozdziałami. Bardzo podobały mi się opisy Wypędzonych z raju Tommaso Masaccio, Portretu młodej kobiety Petrusa Christusa, Zaślubin Arnolfinich Jana Van Eyck`a. A to przecież jedynie kilku malarzy wraz z ulubionymi obrazami, w trzynastu rozdziałach pisze autor o tyluż malarzach i kilkudziesięciu ich dziełach. A jeśli momentami raził mnie styl pisarza, to poniższy opis spowodował, iż wybaczam mu wszystkie nie najszczęśliwsze sformułowania.
Giottowska „struna sprzężenia oczu” (wzrok wbity we wzrok) pięknym echem zmartwychwstała dzięki temu pędzlowi. … Starzec całuje oczy dziecka łagodnym, ciepłym, mądrym i przenikliwym wzrokiem ludzi, którzy szykują się już do odejścia w wieczność. Jakbym słyszał te słowa, które Wiliam Blake powiedział tuż przed śmiercią do dziecka, co przyszło go odwiedzić: Niechaj ci Bóg da żywot taki ładny, jak mnie dał.” […] Wzrok starca mówi [tu wiele słów, jakie chce dojrzałość przekazać maluchowi..], jednak przede wszystkim mówi; Kocham cię!” Wzrok malucha mówi o potrzebie ciepła, o jego niedostatku. […] Palce chłopczyka na piersi mężczyzny są równie czułe, jak palce Rembrandtowskiego Żyda na piersi narzeczonej i jej palce na dłoni narzeczonego. Projekcja ogromnie rzadka w malarstwie renesansu – dziecko tak się tulące nie do kobiety…, lecz do mężczyzny! Tak głodne przytulenia, jakby miało matkę z lodu. Widzicie ten ból, ten głód bliski łez w jego spojrzeniu na starca. [..] Stary człowiek, któremu codziennie furkot wypadających włosów przypomina, że śmietnik życia jest już w większym stopniu za nim, aniżeli przed nim, widzi tę niemą prośbę, więc emanuje zdwojoną czułość. (str. 359).
Starzec z dzieckiem Girlandaio |
Gdybym miała nadać tytuł obrazowi Starca z dzieckiem Domenico Girlandaio nazwałabym go właśnie Czułość.
Malarstwo ... polecam wszystkim miłośnikom piękna.
Przepraszam tych, którzy czekali na ciąg dalszy wpisu dotyczący Memlingowskiego Sądu Ostatecznego. Chciałam zrobić parę zdjęć obrazu, a przez cały miesiąc Muzeum Narodowe w Gdańsku było nieczynne. Niemal miesięczny okres posuchy na blogu to efekt kolejnego death line w robocie (to już brzmi jak never ending story).