Moje paznokcie muszą być pomalowane. Bez tego czuję się niezadbana. Nie znoszę też odpryśniętego lakieru. Dlatego tak bardzo lubię hybrydy, do których z początku podchodziłam bardzo nieufnie. Gdy tylko spróbowałam- przepadłam. Gdy pod moją choinką znalazły się piękne czerwienie, byłam zachwycona. I przyznam szczerze, że koloru który wam dziś zaprezentuję bym sama nie zamówiła, to jednak zdobył i on moje kosmetyczne serce.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fioletowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fioletowy. Pokaż wszystkie posty
22:45
Colour Alike, GDN, 488 Danzig
Pogoda zmienia się szalenie. Jednego dnia sprawia wrażenie, ze już nadeszła wiosna, zachęca do sięgnięcia po baleriny i cienkie Alaski, by następnego dnia kazać nam przeprosić sie z kozakami i grubymi szalikami. Ale nie narzekam, zima w tym roku i tak nie była zła. By jednak przywołać na powrót słońce pokaże dziś lakier, ktory chciałam wam pokazać już dawno. Mam do niego wiele sympatii, nie tylko ze względu na kolor, ale i na nazwę, która osobiście wymyśliłam.
Lakier pochodzi z kolekcji GDN, dla której inspiracją było miasto Gdańsk. Chociaż osobiście nie kojarzylabym rozbielonego fioletu z tym kolorem, przypadł mi on bardzo do gustu. A kupiłam go tylko ze wylęgu na nazwę.
Lakiery Colour Alike lubię, chociaż trafiłam także na kilka gorszych egzemplarzy, ten jest idealny. Aplikuje się na tyle dobrze, że nawet takie lakierowa beztalencie jak ja, potrafi go nałożyć równomiernie bez zalewania skórek.
Czas wysychania jest całkiem dobry, jednak Poshe mnie na tyle rozleniwiło, ze i tak sięgam po nie z a każdym razem. Lakier trzyma sie od 3 do 4 dni, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na moje rozdwojone paznokcie. Lakier dość dobrze kryje już przy pierwszej warstwie, jednak lepiej wygląda przy dwóch.
Z czystym sumieniem polecam. Zwłaszcza jako alternatywę, dla bladego różu. Lubicie takie rozbielonego kolory?
Lakiery Colour Alike lubię, chociaż trafiłam także na kilka gorszych egzemplarzy, ten jest idealny. Aplikuje się na tyle dobrze, że nawet takie lakierowa beztalencie jak ja, potrafi go nałożyć równomiernie bez zalewania skórek.
Czas wysychania jest całkiem dobry, jednak Poshe mnie na tyle rozleniwiło, ze i tak sięgam po nie z a każdym razem. Lakier trzyma sie od 3 do 4 dni, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na moje rozdwojone paznokcie. Lakier dość dobrze kryje już przy pierwszej warstwie, jednak lepiej wygląda przy dwóch.
Z czystym sumieniem polecam. Zwłaszcza jako alternatywę, dla bladego różu. Lubicie takie rozbielonego kolory?
20:39
(HexxBOX – Poznaj i testuj z 1001pasji!) Kiko, Blooming Origami, 05 Ultimate violets
Kiko. Nagle zaczęło się pojawiać na naszych blogach. Kusić. A chęć posiadania podsycał fakt, że produkt do zdobycia nie był łatwy. Nie raz przeglądałam sieć w celach znalezienia kilku produktów i rozważałam zakup. Jednak nigdy nie mogłam się zdecydować. Później zapomniałam. Jednak dzięki Hexxanie trafiłą do mnie paleta 5 cieni o nazwie Blooming 05 Ultimate violets.
Gdy cienie do mnie dotarły byłam nimi zauroczona. I nawet biel opakowania mi się podobała (chociaż ja z tym co gdy mają wybór czarne albo białe, wybiorą czarne). Może to dlatego, że kasetka przyszła zapakowana nie tylko w kartonik, ale także w woreczek. Przyznam szczerze, że woreczek praktyczny nie jest, szybko znalazłam mu inną funkcję.
Po otwarciu ukazuje nam się ładna mozaika 5 cieni. Wyglądają pięknie. Delikatnie palcem sprawdzam kolory- oo, wyglądają ciekawie. Czar jednak pryska gdy próbuję nałożyć je na powiekę. Nauczona doświadczeniem sprawdzam różne pędzle. No nic, efekt wciąż tak samo marny.
.
Wyciągam pierwszą bazę (UD) i dalej nic ładnego. Następnego dnia kładę je na Lumene i jest lepiej, ale dalej im czegoś brakuje. Nakładam na różne cienie w kremie i na Maybelline w kolorze taupe prezentują się całkiem przyzwoicie, ale dalej im czegoś brakuje. I nagle dotarła do mnie paczka z bazą Grashki. Pełna niechęci (no bo jak UD i Lumene niewiele z nich wykrzesały to co taka baza może?) sięgnęłam po bazę i paletkę. Patrzę w lustro i nie wierzę. Zerkam na paletkę, tak to ta sama, nikt mi jej nie podmienił. Te cienie mogą być jednak dobrze widoczne. Nie wierzę i maluję się tak przez kilka dni z rzędu. I za każdym razem jestem zadowolona. I tak sobie myślę, że dobrze, że dałam jej jeszcze jedną szansę.
Jednak nie wszystkie cienie z tej palety podbiły moje serce. Najbardziej lubię brązy. Dobrze się nakładają, mieszają. Mam zastrzeżenia jedynie odnośnie jasnego fioletu. Nawet na Grashce wygląda przeciętnie. Jest płaski, nie zawsze aplikuje się równomiernie. Po niego sięgać raczej nie będę.
Paletkę polubiłam, jednak gdybym nie znalazła kompatybilnej z nią bazy, pewnie dziś wylewałabym swoje żale, że to paletka dla małych dziewczynek, a nie dorosłych kobiet. Tymczasem lubię tę paletę, mimo iż idealna nie jest. Liczyłam że fiolety wydobędą z moich zielonych oczu ich piękno, tymczasem to brązy (i opakowanie) zdobyły moje serce.
Staracie się coś wykrzesać nawet z przeciętnych kosmetyków? Dałybyście szanse takiej paletce się wykazać? A może szybko byście się jej pozbyły?
.
Wyciągam pierwszą bazę (UD) i dalej nic ładnego. Następnego dnia kładę je na Lumene i jest lepiej, ale dalej im czegoś brakuje. Nakładam na różne cienie w kremie i na Maybelline w kolorze taupe prezentują się całkiem przyzwoicie, ale dalej im czegoś brakuje. I nagle dotarła do mnie paczka z bazą Grashki. Pełna niechęci (no bo jak UD i Lumene niewiele z nich wykrzesały to co taka baza może?) sięgnęłam po bazę i paletkę. Patrzę w lustro i nie wierzę. Zerkam na paletkę, tak to ta sama, nikt mi jej nie podmienił. Te cienie mogą być jednak dobrze widoczne. Nie wierzę i maluję się tak przez kilka dni z rzędu. I za każdym razem jestem zadowolona. I tak sobie myślę, że dobrze, że dałam jej jeszcze jedną szansę.
Górny rząd to cienie nałożone pędzelkiem bez bazy, dolny z bazą Grashka |
Paletkę polubiłam, jednak gdybym nie znalazła kompatybilnej z nią bazy, pewnie dziś wylewałabym swoje żale, że to paletka dla małych dziewczynek, a nie dorosłych kobiet. Tymczasem lubię tę paletę, mimo iż idealna nie jest. Liczyłam że fiolety wydobędą z moich zielonych oczu ich piękno, tymczasem to brązy (i opakowanie) zdobyły moje serce.
Staracie się coś wykrzesać nawet z przeciętnych kosmetyków? Dałybyście szanse takiej paletce się wykazać? A może szybko byście się jej pozbyły?
01:02
Inglot, freedom system, colour play, pomadka do ust, pierwsze swatche
Moja fascynacja Inglotem trwa. Podobnie jak mocnymi kolorami na ustach. Gdy ujrzałam zdjęcia promocyjne (poniżej), moja ciekawość sięgnęła zenitu. Zieleń? Żółć? A może turkus?
Myślałam, że będą to raczej błyszczyki z niewielką ilością pigmentu. Jakie było moje zaskoczenie gdy ujrzałam to:
Jeden wkład waży 1,8 g i kosztuje 12 zł.
Jestem zachwycona nimi i zdradzę wam, że kilka z nich do mnie trafiło (bo kto powiedział, że Dzień Kobiet to tylko kwiaty?). Zgadniecie które kolory mam? Co sądzicie o takich kolorach pomadek?
Myślałam, że będą to raczej błyszczyki z niewielką ilością pigmentu. Jakie było moje zaskoczenie gdy ujrzałam to:
(Przepraszam za słabą jakość zdjęcia, ale było robione w galerii telefonem komórkowym. Jednakże zdjęcie bardzo dobrze oddaje kolory produktu. Na zdjęciu brakuje koloru białego o numerze 100.)
Jeden wkład waży 1,8 g i kosztuje 12 zł.
Jestem zachwycona nimi i zdradzę wam, że kilka z nich do mnie trafiło (bo kto powiedział, że Dzień Kobiet to tylko kwiaty?). Zgadniecie które kolory mam? Co sądzicie o takich kolorach pomadek?
12:55
Inglot, Noble, cienie AMC Shine 153 i 154
Kolekcja Noble polskiej firmy Inglot będzie doskonała na karnawał. W jej skład wchodzą eyelinery w słoiczkach. lakiery oraz cienie. Wszystkie produkty są pełne blasku. Dziś pokaże dwa z pięciu cieni (153 i 54) wchodzących w skład tej kolekcji.
Cienie mam zbyt krótko, aby wiele na ich temat napisać. Jednak zdążyły mnie zauroczyć. Nie wiem jeszcze czy utrzymają moje zainteresowanie na dłużej, lecz teraz mam wielką przyjemność z używania ich. Są bardzo dobrze napigmentowane, dobrze się łączą i rozcierają.Kolor nie blednie (ale i tak zawsze nakładłam cienie na bazę). Ich wielką zaletą jest sposób w jaki odbijają światło. Wad (jeszcze) nie widzę.
I porównanie:
Jak Wam się podobają? Kupiłyście coś z tej kolekcji?
Jak Wam się podobają? Kupiłyście coś z tej kolekcji?
11:02
Essence, Wild Craft, Brillant Eyeshadow, 03 Mystic Lilac
Podobnie jak w przypadku jasnego cienia z tej edycji limitowanej, nie będę dziś pisać o jego trwałości czy jakości. Dziś chciałabym pokazać ten cień w zestawieniu z innymi fioletowymi cieniami, które znajdują się w mojej kolekcji. aft.
Wrażenia z pierwszej aplikacji naręcznej oraz naocznej: cień jest dość bury, ale można budować kolor dodając warstwy. Biorąc pod uwagę jak odmienia się cień Catrice 280 Heidi Plum sądzę, że na bazie będzie bardzo fajny. Ma dużą domieszkę brązu. Dobrze się rozciera z cieniem nude z tej limitki. Na bazie Lumene wytrzymały oba cienie 12 godzin w niezmienionym stanie.
Jednak na powyższych zdjęciach cienie były aplikowane płaskim pędzlem Essence. A teraz zobaczcie jak ten cień wygląda nałożony pacynką. Przy okazji porównałam go do cienia Regal z paletki Au Naturel Sleek'a.
Wrażenia z pierwszej aplikacji naręcznej oraz naocznej: cień jest dość bury, ale można budować kolor dodając warstwy. Biorąc pod uwagę jak odmienia się cień Catrice 280 Heidi Plum sądzę, że na bazie będzie bardzo fajny. Ma dużą domieszkę brązu. Dobrze się rozciera z cieniem nude z tej limitki. Na bazie Lumene wytrzymały oba cienie 12 godzin w niezmienionym stanie.
Jednak na powyższych zdjęciach cienie były aplikowane płaskim pędzlem Essence. A teraz zobaczcie jak ten cień wygląda nałożony pacynką. Przy okazji porównałam go do cienia Regal z paletki Au Naturel Sleek'a.
Który najbardziej Wam się podoba?
09:07
Catrice, Absolute Eye Colour, 280 Heidi Plum
Catrice podobnie jak Essence, co jakiś czas wymienia kolekcje, które ma w sprzedaży. Podobnie jest z tym cieniem. W zasadzie gdyby nie wiadomość o wycofaniu go, to bym się nim nie zainteresowała. A tak stał się ulubieńcem ostatnich dni.
Cień nie jest mocno napigmentowany, ale można nim budować kolor. Jedna warstwa daje delikatny kolor bardziej bury niż fioletowy, w sam raz do dziennego makijażu. Dobrze wygląda połączony z różowym cieniem, który rozświetla ten trochę bury fiolet. Jednak sam na powiece, nałożony w większej ilości wygląda genialnie. Zaznaczę też, że nałożenie większej ilości nie jest równoznaczne ze zbieraniem się go w jednym miejscu lub grubą warstwą. Oprócz intensywności koloru nie zauważyłam innych zmian.
Gdy użyjemy cień na czarną bazę (u mnie kredka jumbo NYX Black Bean) zyskuje całkiem innego charakteru. Staje się o wiele bardziej błyszczący. Jest to ciemna śliwka. Brak w nim niebieskich tonów. Piękny czysty fiolet.
Co do jakości. Nie jest ona rewelacyjna. Jednak na bazie wytrzymuje cały dzień. Nie jest to cień, który bezproblemowo się rozciera- trochę wtedy ginie i wymaga dołożenia go. Jak dla mnie nie jest to problemem.
Wyczytałam w sieci, że były dwie wersje tego produktu. Moja wypowiedź dotyczy wersji nowszej.
Ogólnie cień polecam ze względu na kolor. Zwłaszcza dla posiadaczek zielonych oczu. Jeżeli jesteście zainteresowane- spieszcie się, bo produkt jest wycofywany ze sprzedaży.
Gdy użyjemy cień na czarną bazę (u mnie kredka jumbo NYX Black Bean) zyskuje całkiem innego charakteru. Staje się o wiele bardziej błyszczący. Jest to ciemna śliwka. Brak w nim niebieskich tonów. Piękny czysty fiolet.
Co do jakości. Nie jest ona rewelacyjna. Jednak na bazie wytrzymuje cały dzień. Nie jest to cień, który bezproblemowo się rozciera- trochę wtedy ginie i wymaga dołożenia go. Jak dla mnie nie jest to problemem.
Wyczytałam w sieci, że były dwie wersje tego produktu. Moja wypowiedź dotyczy wersji nowszej.
Ogólnie cień polecam ze względu na kolor. Zwłaszcza dla posiadaczek zielonych oczu. Jeżeli jesteście zainteresowane- spieszcie się, bo produkt jest wycofywany ze sprzedaży.
08:13
Paznokciowy Dzień Skittles
Na wstępie wszystkim czytelnikom chciałabym złożyć życzenia z okazji dnia dziecka! Wiele uśmiechu i pogody! Radości z banałów i dużo słodyczy!
A teraz przechodząc do sedna. Gdy pierwszy raz, tydzień temu, przeczytałam o akcji skittles pomyślałam "fajnie, ale nie dla mnie". Im dłużej zerkałam w baner tym bardziej efekt mi się podobał. Podumałam i postanowiłam przyłączyć się do świętowania dnia dziecka właśnie w ten sposób. Przejrzałam mój lakierowy zbiór i najpierw żadne zestawienie lakierów mi się nie spodobało. Ale zaczęłam je przestawiać i ułożyłam na stole 3 grupki po 5 lakierów. Niestety palców mam 10, a nie 15 (u rąk oczywiście, bo z tymi u nóg mam normalnie, 20), więc musiałam się ograniczyć. Odrzuciłam stonowany zestaw i wyszły mi takie skittlesy jak poniżej.
A teraz przechodząc do sedna. Gdy pierwszy raz, tydzień temu, przeczytałam o akcji skittles pomyślałam "fajnie, ale nie dla mnie". Im dłużej zerkałam w baner tym bardziej efekt mi się podobał. Podumałam i postanowiłam przyłączyć się do świętowania dnia dziecka właśnie w ten sposób. Przejrzałam mój lakierowy zbiór i najpierw żadne zestawienie lakierów mi się nie spodobało. Ale zaczęłam je przestawiać i ułożyłam na stole 3 grupki po 5 lakierów. Niestety palców mam 10, a nie 15 (u rąk oczywiście, bo z tymi u nóg mam normalnie, 20), więc musiałam się ograniczyć. Odrzuciłam stonowany zestaw i wyszły mi takie skittlesy jak poniżej.
W akcji brały udział:
ręka lewa:
1. Essence, Cute as Hell, 01 naughty but nice
2. Essence, Cute as Hell, 03 not just cute
3. Essence, Cute as Hell, 04 date me!
4. Essence, Crazy about colour, 02 lilac forever
5. Essence, Crazy about colour, 03 crazy me
ręka prawa:
1. Isabelle nails, USA nail lacquer, nr 17 (dzięki Dzolls, niebawem będzie recenzja)
2. Essence, Sun club, 04 bbc orange sunset
4. Wibo, Amazing amazone, nr 2
5. Essence, I love Berlin, 04 buddy bear
I chociaż wiem, że takie zdobienie nie pasuje do mojego stylu, cieszę się, że je zrobiłam. Dzięki niemu przypomniałam sobie wiele starych lakierów (patrz ręka lewa), jak i przekonałam się jak pięknie na zdjęciach wygląda chociażby pomarańczowy z limitowanki Sun club.
Która ręka podoba wam się bardziej? Bierzecie udział w tej wesołej akcji? Świętujecie dzień dziecka?
10:15
Color Club, Alter ego, Alias
Drugi lakier Color Club z edycji Alter ego. Tak jak w przypadku edycji Beyond the Mistletoe do zakupu nakłonił mnie lakier Holiday Splendor, tak do zakupu Alter ego nakłonił mnie właśnie lakier o nazwie Alias. Fioletowa baza przechodząca z zielony, złoty błysk.
Fiolet migoczący zielenią to jak dla mnie idealne połączenie. Przepraszam, idealny odcień fioletu z jednym z ulubionych odcieni zieleni. No cóż, będę chyba przyglądać się buteleczce, bo na moich paznokciach jest fiolet. Piękny, jednak szkoda, że zieleń jest prawie nie widoczna. Troszę jest widoczna gdy patrzymy pod światło, ale jak dla mnie zbyt mało. Ale może właśnie te kolorowe drobinki powodują, że lakier tak ładnie odbija światło? Przed umieszczeniem tej notki pomalowałam nim paznokcie od nóg, bo sama nie mogłam uwierzyć, że lakier tak wyglądający w buteleczce może tak wyglądać na palcu. No cóż, może.
Aplikacja- przeciętna- troszkę nierównomiernie się nakłada.Konieczne są 2 grube warstwy lub 3 cienkie. Wysychają dość szybko, więc nie jest to tragedią.
Trwałość- u mnie 3 dni, na porozdwajanych paznokciach. Nie odpryskuje, ale ściera się na końcówkach, co przy ciemnych paznokciach jest bardziej widoczne. W sumie to domalowałam końcówki nałożyłam lakier z flejkami z My secret i nosiłam jeszcze kilka dni. Po takiej reanimacji zyskałam jeszcze dwa dni. 5 dni , więc całkiem dobry wynik, ale bez poprawek się nie obyło.
Jak wam się podoba?
Fiolet migoczący zielenią to jak dla mnie idealne połączenie. Przepraszam, idealny odcień fioletu z jednym z ulubionych odcieni zieleni. No cóż, będę chyba przyglądać się buteleczce, bo na moich paznokciach jest fiolet. Piękny, jednak szkoda, że zieleń jest prawie nie widoczna. Troszę jest widoczna gdy patrzymy pod światło, ale jak dla mnie zbyt mało. Ale może właśnie te kolorowe drobinki powodują, że lakier tak ładnie odbija światło? Przed umieszczeniem tej notki pomalowałam nim paznokcie od nóg, bo sama nie mogłam uwierzyć, że lakier tak wyglądający w buteleczce może tak wyglądać na palcu. No cóż, może.
Aplikacja- przeciętna- troszkę nierównomiernie się nakłada.Konieczne są 2 grube warstwy lub 3 cienkie. Wysychają dość szybko, więc nie jest to tragedią.
Trwałość- u mnie 3 dni, na porozdwajanych paznokciach. Nie odpryskuje, ale ściera się na końcówkach, co przy ciemnych paznokciach jest bardziej widoczne. W sumie to domalowałam końcówki nałożyłam lakier z flejkami z My secret i nosiłam jeszcze kilka dni. Po takiej reanimacji zyskałam jeszcze dwa dni. 5 dni , więc całkiem dobry wynik, ale bez poprawek się nie obyło.
Jak wam się podoba?
10:51
Catrice, Big city life, Ultimate Nail Lacquer, Berlin i Sydney
Bardzo lubię lakiery Catrice. Zwłaszcza za wykończenie- bez drobinek, lśniące. Te takie też są więc nie będę o nich zbyt dużo pisać. Kolory są fantastyczne. kryjące przy jednej grubej warstwie lub 2 cienkich. Nie smużą, a aplikacja jest bardzo przyjemna, same rozprowadzają się po płytce. Na moich paznokciach trzymały się 3 dni, przegrały z godzinnym moczeniem na basenie. Urzekły mnie także ich buteleczki, proste, ale z charakterystycznymi budynkami danego miasta.
Na zdjęciu trzy palce mam pokryte kolorem o nazwie Berlin i jeden w kolorze Sydney.
Jeżeli lubicie takie kolory, polecam. A śpieszyć się trzeba z zakupem, bo to limitowana edycja. Skusiłyście się na jakiś produkt z tej limitowanej edycji?
10:00
Color Club, Alter Ego, Alter Ego
Razem z zestawem Beyond the Mistletoe kupiłam zestaw Alter Ego. Może nie do końca moje kolory i wykończenie skusiły mnie. Bo jak można się oprzeć takim kameleonom w butelkach?
Pierwszym lakierem, który zagościł na moich dłoniach był odcień Alter Ego (duży minus za brak nazw na butelkach).
Mimo, iż w butelce mieni się niesamowicie, widać ciekawie przechodzące kolory (ale nie jest to efekt benzyny tylko widać mnóstwo drobniutkich iskierek), na paznokciach łagodnieje, ale uroku wciąż nie można mu odmówić. Wykończenie określiłabym jako foil, a kolor z pewnością jako odcień fioletu. Co do koloru drobinek w nim zawartych pewności nie mam- ale to zdaje się złoto i kilka niebieskich.
Aplikacja- bez 2 warstw się nie obejdzie. Pierwsza nakłada się nierównomiernie, jednak przy drugiej nie ma takich problemów (lakiery zawsze kładę na bazę).
Trwałość- ideałem nie jest, ale może to też z racji ciemnego koloru- szybko widać nawet drobne przetarcia na paznokciach. Trzeciego dnia nadaje się do zmycia (ale muszę przyznać, że moje paznokcie są porozdwajane). Nie odpryskuje, nie odchodzi płatami. Zmywa się bezproblemowo.
Jak wam się podoba ten kolor?
Pierwszym lakierem, który zagościł na moich dłoniach był odcień Alter Ego (duży minus za brak nazw na butelkach).
Mimo, iż w butelce mieni się niesamowicie, widać ciekawie przechodzące kolory (ale nie jest to efekt benzyny tylko widać mnóstwo drobniutkich iskierek), na paznokciach łagodnieje, ale uroku wciąż nie można mu odmówić. Wykończenie określiłabym jako foil, a kolor z pewnością jako odcień fioletu. Co do koloru drobinek w nim zawartych pewności nie mam- ale to zdaje się złoto i kilka niebieskich.
Aplikacja- bez 2 warstw się nie obejdzie. Pierwsza nakłada się nierównomiernie, jednak przy drugiej nie ma takich problemów (lakiery zawsze kładę na bazę).
Trwałość- ideałem nie jest, ale może to też z racji ciemnego koloru- szybko widać nawet drobne przetarcia na paznokciach. Trzeciego dnia nadaje się do zmycia (ale muszę przyznać, że moje paznokcie są porozdwajane). Nie odpryskuje, nie odchodzi płatami. Zmywa się bezproblemowo.
Jak wam się podoba ten kolor?
11:30
Color club, Beyond the Mistletoe, Sugarplum Fairy
Tak, wiem. Pisałam miliony razy, że nie lubię brokatowych lakierów. Biję się w pierś. Lubię! Najpierw w sklepie uśmiechał się do mnie zestaw. Najbardziej przykuwała mój wzrok piękna zieleń. Jednak go nie kupiłam, bo jeszcze wtedy nie lubiłam brokatów ;).
Wróciłam do domu i nie mogłam spać. Dwa dni później zadowolona malowałam już paznokcie.
Wróciłam do domu i nie mogłam spać. Dwa dni później zadowolona malowałam już paznokcie.
Na pierwszy ogień poszedł jasny fiolet. I cóż, zakochałam się. Cały wieczór wpatrywałam się w niego jak sroka (niestety na wieczorze się nie skończyło).
Na paznokciach jest bardziej srebrny niż w buteleczce. Holograficzny błysk. Nie widziałam jeszcze żadnego lakieru brokatowego, który dawałby taki efekt. Jedna warstwa mogłaby wystarczyć, jednak do pełnego krycia potrzeba 2 warstw. Nie jest to problemem, bo lakier szybko schnie (obeszłam się pierwszy raz od dawna bez sv). Po jednej warstwie top coatu, nie było czuć drobin, które są małe. Najtrafniej można go określić jako bardzo dużo, drobno zmielonego, holograficznego brokatu w przezroczystej bazie. Brokatu jest tak dużo, że całkowicie kryje przy 2 warstwach.
Na paznokciach jest bardziej srebrny niż w buteleczce. Holograficzny błysk. Nie widziałam jeszcze żadnego lakieru brokatowego, który dawałby taki efekt. Jedna warstwa mogłaby wystarczyć, jednak do pełnego krycia potrzeba 2 warstw. Nie jest to problemem, bo lakier szybko schnie (obeszłam się pierwszy raz od dawna bez sv). Po jednej warstwie top coatu, nie było czuć drobin, które są małe. Najtrafniej można go określić jako bardzo dużo, drobno zmielonego, holograficznego brokatu w przezroczystej bazie. Brokatu jest tak dużo, że całkowicie kryje przy 2 warstwach.
Trwałość- pod koniec trzeciego dnia pojawiły się niewielkie odpryski przy końcówkach paznokci (u lewej dłoni, prawa była bez zarzutu), nie były one mocno widoczne.
Przepadłam. A jak wam się podoba?
Przepadłam. A jak wam się podoba?
21:12
NYX, Round lipgloss, 557 mauve
Pomadki NYX uważam za bardzo dobre. Ich dodatkowym atutem jest cena. Wadą dostępność w Polsce. Wiem, że ich jakość jest zależna także od koloru.
Kolor Mauve jest doskonały- jest bardzo napigmentowany (więc zalecam ostrożność w aplikacji), ale umożliwia to także stopniowanie koloru (co widać na zdjęciach- na niektórych jest odrobina, na innych (ciemniejszych) usta są pomalowane jednym ruchem ręki.
Pomadka jest bardzo kremowa, sama sunie po ustach. Nie ma absolutnie żadnych drobinek. Po nałożeniu nie czuć zapachu ani smaku. Z ust schodzi równomiernie, nie wysusza.
Czy można chcieć czegoś więcej?
Czy można chcieć czegoś więcej?
08:45
Nyx, Round Lip Gloss, 12 Wild Orchid
Z błyszczykami NYX można trafić lepiej lub gorzej, ale ogólnie je lubię.
Zapach- dość specyficzny, nie jest mocny.. ale taki trochę cytrusowo-chemiczny, wolałabym aby tego zapachu nie było, ale nie przeszkadza mi
Konsystencja- nie jest gęsty, nie lepi się, rozprowadza się bez smug jednak łatwo o przesadę lub wyjechanie poza obręb ust.
Kolor- dobrze kryjący. Polecam dwa sposoby aplikacji. Pierwszy polega na nałożeniu niewielkiej ilość na środek warg i rozsmarowanie pędzelkiem:
Drugi: nakładamy jak każdy inny błyszczyk, jednak potrzeba tu dużo uwagi, bo kolor jest intensywny. Lusterko wymagane!