Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kołowrotek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kołowrotek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 kwietnia 2016

815 metrów :)

Tyle dobroci uprzędłam... razy dwa dokładnie rzecz ujmując!
Czy ja już wspominałam, że na skołatane nerwy nie ma nic lepszego niż kołowrotek?! Druty przegrywają niestety tę konkurencję!!!
Nie będzie w tym wpisie wiele słów, bo pisać powinnam i owszem, ale zupełnie coś innego.

Zatem kilka zdjęć czesanki South Anmerican, pięknie, bajecznie wręcz pofarbowanej przez Justynę, zamienionej przeze mnie w nitkę 2 ply:











Mam dziwną słabość do zdjęć nitek na szpuli, mają w sobie dużo uroku i pewną zagadkę. Nigdy do końca nie wiadomo, co da połączenie dwóch singli?!

Proszę o trzymanie za mnie kciuków, bo jest kilka spraw, nie całkiem prostych do ogarnięcia. Pozdrawiam słonecznie :)

poniedziałek, 29 lutego 2016

Supermix

Postanowiłam spełnić pewną zachciankę ;) Oczywiście bardzo wełnistą zachciankę! Dlatego usiadłam do kołowrotka i zmiksowałam trzy czesanki. O pierwszej z nich pisałam dokładnie pięć lat temu, to ona kryła się pod żółtą bibułką. Nabrała mocy urzędowej i została skręcona w singla, którego połączyłam z alpaką i merino (w kolorze gorzkiej czekolady), kupionymi w e-wełence.









To moje pierwsze klasyczne 3 ply :D Nitka jest puchata i w sam raz na druty 5,5 mm.

Będzie chusta!!!


piątek, 17 lipca 2015

Ukręcone...

Całkiem sympatyczna jesień wpadła na kilka dni :) Dlatego bez skrępowania i obawy o wystąpienie potu na plecach, wrzuciłam do koszyka trochę ukręconych nitek, wyjęłam aparat i.... Zapraszam do obejrzenia tego, co uprzędłam:







BFL pofarbowane przez Laurę, zamieniłam na Navajo:









Czesanka Elfenwolle przywieziona z Berlina...








Połączenie Laurowej kolorowanki z naturalnym runem BFL...










... i na koniec Elfie Warkocze








...z których ostał się jeden :) Ponieważ dwa już zakręciłam...










Ta nitka podobnie jak trzy poprzednie to 2 ply, ale uprzędziona metodą fraktali. Czesankę dzieliłam skrupulatnie, nawet waga poszła w ruch :)








Dzieje się i kręcić będzie. Nie dalej jak wczoraj przybyły do mnie dwa piękne warkocze, a na drutach chusta i....
Czy ja kiedyś wspominałam, że staram się mieć tylko jedną robótkę? Zmieniłam zdanie ;)

Dzisiejszy wpis dedykuję Anneczce :D

środa, 13 maja 2015

Limonka


Przy okazji zamówienia w Zagrodzie otrzymałam prezent :) Pięknie pofarbowaną czesankę bfl - Blue Faced Leicester.
Od razu skojarzyła mi się z limonką, taką muśniętą słońcem. Każdy widzi co chce... a ja bardzo lubię ten owoc, stąd nazwa.

Leżała sobie w koszyku i czekała.

Od dłuższego czasu chciałam usiąść do kołowrotka, ale ciągle coś stawało na drodze. Dla mnie przędzenie jest zajęciem porządkującym myśli. Ostatnio kłębią się te z gatunku nieprzyjemnych, dlatego zrodziła się natychmiastowa potrzeba przycupnięcia przy kole.



Na szpuli wyglądało to tak:




Gotowa nitka...









... i na koniec puchate precelki:







Oceńcie sami moje poczynania :) Czesankę przędzie się rewelacyjnie! Teraz zastanawiam się co zrobić z tą nitką?! Jakiś pomysł już kiełkuje.

piątek, 11 lipca 2014

Nie całkiem à propos...


Opanowała mnie żądza posiadania chusty z własnoręcznie uprzędzonej nitki. Poddałam się jej z dziką rozkoszą! Jako rasowy niecierpliwiec, natychmiast ruszyłam do miejsca, gdzie nabyłam czesankę. Nie było łatwo! Chciałam coś barwnego. Szuflady pękają mi od szarości i stonowanych odcieni. Potrzebuję odmiany.








Z kolorowym warkoczem za pazuchą, wróciłam do domu i zaczęło się kręcenie, zwijanie, pranie, suszenie:)










Od początku wiedziałam jaką dzianinę chcę uzyskać i który to będzie wzór. W tej drugiej kwestii szczęście mi sprzyjało, ponieważ kupiłam opis w promocji (jakie to modne obecnie słowo). Oryginał widziałam na własne oczy. To lekka zwiewna, nieduża chusta. Według mnie zdecydowanie letnia odsłona. Moja wersja jest jej zaprzeczeniem, kolorystyka raczej jesienna. Chusta wyszła duża, mięsita i niebywale miękka. W sam raz na chłodne, wręcz mroźne dni...
Efekt taki uzyskałam dzięki mojej przędzy. Nitka typu lace nie wchodziła w grę. Przędłam z zapałem, starałam się jak mogłam, ale błędów nie uniknęłam. Zostaną ze mną w mojej chuście i nie zamierzam tego zmieniać! W miarę przędzenia nitka nieco ewoluowała, bo coraz lepiej sobie z nią radziłam. Zapanowałam nad nią :) Są fragmenty, z których jestem dumna, bo oczka są równe i nitka ma optymalną grubość:






Z duszą na ramieniu prezentuję Wam moją, nawet bardzo moją odsłonę On the Move:












Teraz kręcę fiolety, więc uciekam i pozdrawiam :)


poniedziałek, 30 czerwca 2014

Kręci się i plecie...



... jak to w życiu. Raz lepiej, dwa razy gorzej, ale zawsze do przodu. Wpadam tu jeszcze czerwcową nocą, bo się zaparłam i zawzięłam, że muszę i już. Dawno mnie tu nie było, choć bywałam, a jakże ;)

Miałam ostatnio dużo spraw do ogarnięcia, uporałam się z nimi na 5 plus, tylko jakoś organizm mój dziwnie się zbuntował...

... ale nie o tym. Jak zasugerowałam w tytule kręcę... nitkę znaczy. Usiadłam po kilku latach (wstyd, wstyd) do kołowrotka. Pozbierałam go do kupy, naoliwiłam i uczę się na nowo...


granatowe Corriedale:




Coś, co kupiłam dawno temu i nie była to czesanka (ale o tym przy innej okazji):





Niebieskości zeszły już z kołowrotka, są po kapieli i wiszą z obciążnikiem, tu jeszcze na motowidle:



Czesanka Malabrigo jest obecnie na warsztacie:




Zrobiłam też dwa swetry. Fragment jednego z nich poniżej:






Tymczasem zmykam z nadzieją, że niebawem się odezwę :)

don't ask

... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...