piątek, 21 czerwca 2013

Gadżety kobiety...


dziergającej na dodatek :) Mowa o drutach, niezbędniku dziewiarki.

Mam różne w swoich zasobach. Od czasu pojawienia sie KnitPicks, które w Europie dostępne są pod nazwą KnitPro, ciężko mnie/nas zadowolić. Przerobiłam werję metalową, akrylową i drewnianą. Największe straty poniosłam w drutach drewnianych i żyłkach :( Jednak nie samymi KnitPro człowiek żyje. Do tego gusta i preferencje są różne, bywają zmienne. Poza tym pojawiają się na rynku nowości, których niecierpliwie wyglądam! Przez ostatnie dwa lata z dziką rozkoszą dziergałam na bambusowych HiyaHiya, które uwielbiam mimo ich wad. Nie są tak ostre jak KnitPro, ich żyłka nie jest tak elastyczna. Przy intensywnej eksploatacji ma tendencje do "łamania się", szczególnie w miejscu łączenia się z drutem, ale nie tylko.









Jak to się mówi nic nie jest wieczne. Przyjemność pracy na tych drutach rekompensuje mi ich wady i na pewno nie pójdą w odstawkę. Mimo, że z dostepnością ich też nie jest najlepiej. Kupuję je w USA przez eBay, zawsze u tego samego sprzedawcy. Wiem, że są też w UK. Cały czas mam na myśli wersję bambusową! Druty metalowe i bambusy skarpetkowe można kupić na stronie e-dziewiarka.



Mimo, że drutów mam sporo, niekiedy przychodzi taki moment, że akurat wszystkie "czwórki" są zajęte albo nagle przepadły w niewyjaśnionych okolicznościach... Dlatego trzeba nabyć nowe ;) Z zamiarem zakupu bambusowych drutów 4mm udałam się do sklepu, gdzie Pani zaproponowała mi coś innego, nowość przywiezioną prosto z Londynu kilka dni wcześniej. Nasłuchałam się samych ochów i achów. Trudno było się oprzeć...



Tak stałam się posiadaczką ChiaoGoo Knit Red Lace. Firma, z której pochodzą, to rodzinny biznes założony przez braci Zheng. Istnieje na rynku od maja 2005 roku. Mama Zheng jest inspiracją dla nazwy ChiaoGoo co oznacza “highly skillful and crafty lady” (bardzo zręczna i przebiegła pani). "Made in China" w tym wypadku nie musi kojarzyć się pejoratywnie :D Pamiętajmy, że Chiny mają wielowiekową tradycję i kulturę, także jeśli chodzi o nasze poletko.








Są świetne, lekkie, ostre (co jest niewątpliwym atutem, szczególne przy robieniu cienkich chust), numer nadrukowany jest na druty laserowo. Można wyjść z założenia, że za jakość się płaci i uspokoić nieco sumienie. Żyłka została zastąpiona stalowym drutem (powleczonym nylonem), który "gładko" przechodzi w drut właściwy. Nic się nie haczy i nie blokuje. Bajka!









Jak na razie jestem zachwycona. Jeśli zauważę jakieś wady, na pewno dam znać :)

A które druty są Waszymi ulubieńcami?


don't ask

... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...