Ingrid Love Story #427 to pastelowy miętusek o kremowym wykończeniu. Pod względem formuły jest niemal identyczny, co pokazywany TUTAJ żółtek o numerku #428 Konsystencja jest dość luźna , aczkolwiek nie jakoś bardzo. Pędzelek tutaj również jest dość duży, ale malowało mi się nim całkiem dobrze.. Do ładnego krycia potrzebowałam dwóch warstw . Tym razem nie wstrząsałam buteleczki przed malowaniem i żadnych bąbelków nie było , więc podejrzewam, że w przypadku żółtka to mógł być właśnie powód ich wystąpienia.. Schnięcie mam wrażenie, że odrobinę szybsze niż w przypadku żółtka, ale tylko nieznacznie.. Ogólnie rzecz biorąc nie mam co do tego lakieru żadnych zastrzeżeń.. Pastelowy kolorek bardzo mi się podoba, świetnie prezentował się w duecie z czarno-białym glitterem Life Trendy, ale to możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej.. Na koniec garść podstawowych informacji.. Buteleczka zawiera 10 ml lakieru i kosztuje 5,99 zł . Kupić ten lakier możecie na oficjalnej stronie marki ...