Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Inglot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Inglot. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 maja 2014

Tęcza wg Inglot

Witajcie!

Cienie Inglot uwielbiam od czasu moich makijażowych początków... czyli od ok. 10 lat ;) Od zawsze kupuję wkłady do paletek (no dobra, na początku były to gotowe pro5), głównie z wygody :) Jednak gdy na blogerskiej wymiance zobaczyłam paletkę dwóch potrójnych cieni z serii Rainbow postanowiłam spróbować tych kwadratowych trójeczek. Czy wzbudziły mój zachwyt tak jak moje kilkadziesiąt pojedynczych egzemplarzy?


Opakowanie:
Jak wszystkie wkłady oryginalnie są pakowane w blister, jednak można je umieścić w wygodnej, magnetycznej paletce. Rozwiązanie jest moim zdaniem super wygodne i nie planuję wrócić do zakupu pojedynczych cieni, jeśli można je nabyć w formie wkładów.


Jestem jednak wielką fanką okrągłych cieni i te kwadraty szczerze mówiąc średnio mi pasują.

Zapach:
Brak ;)

Konsystencja:
Jak to u Inglota - cienie są miałkie i średnio-miękkie, trochę pylą podczas nakładania na pędzel. Łatwo się aplikują i blendują

Kolor:
Posiadam dwa kwadraciki o numerach 101R (jaśniejsze) i 112R (ciemniejsze), standardowo znajdujących się na odwrocie opakowania.


Trójeczki Rainbow przypominają mi kiedyś obecne w ofercie marki potrójne cienie Mapki. Niestety zestawienie kolorów jest moim zdaniem niezbyt udane.


Dla ułatwienia podpisałam kolory numerkami ;) Tych od 1 do 3 prawie w ogóle nie widać, prawda? Są idealnie cieliste... i na dłoni oraz w opakowaniu widać minimalną różnicę, ale na oku jest ona niezauważalna.


Podobnie 5 i 6 - na oku wyglądają identycznie. Tym samym niby mam 6 kolorów, a w rzeczywistości mamy ciemny brąz, średni, lekko rudawy i jasny, cielisty.

Trwałość:
Na bazie aż do demakijażu, bez nie próbuje bo na moich tłustych powiekach jedynie Color Tattoo się trzyma bez bazy Urban Decay ;)

Wydajność:
Mimo, że lekko pylą to są dosyć wydajne, raczej nigdy ich nie zużyję.

Podsumowanie:
Cienie jak zawsze w porządku, ale ich zestawienie kolorystyczne jest niezbyt trafione.

+ można umieścić je w paletce
- pasują jedynie do palet Inglota
+ dobra konsystencja
+ łatwa aplikacja i blendowanie
+ szeroka gama kolorów
- nietrafione zestawienia kolorystyczne trójek

Cieszę się, że miałam okazję wypróbować Rainbow, ich pełna gama wygląda imponująco w paletce - dosłownie jak tęcza! :) Nie kupię jednak innych kolorów, boję się że w innych trójeczkach sytuacja może wyglądać podobnie.

Cienie na 5, ale za zestawienie kolorystyczne jedynie 4.






PODPIS

niedziela, 20 października 2013

Paletki po przemeblowaniu ;)

Witajcie!

Tak jak pisałam na Facebooku zrobiłam porządek i tym samym małe "przemeblowanie" w moich paletkach cieni :)
Większość swatchy pokazywałam Wam tutaj, w najbliższym czasie planuję je uzupełnić o nowe odcienie.

Paleta różu i fioletów


Paleta odcieni niebieskiego


Paleta neutrali i kolorów jesieni


Paleta żółci, zieleni i złota


Która podoba Wam się najbardziej? A może macie jakiegoś faworyta kolorystycznego i chcecie zobaczyć go w jakimś makijażu?

Pozdrawiam i przypominam o urodzinowym konkursie, można wygrać makijażową niespodziankę! :)

PODPIS

piątek, 18 października 2013

Promocyjny haul

Witajcie!

Wszystkie były na zakupach z kuponami dołączonymi do gazet? W zeszły weekend sama wybrałam się po szkole do SCC w celu zakupienia kilku upatrzonych produktów.


Głównym powodem odwiedzin SCC był kupon do Inglota, gdzie zresztą skierowałam swoje pierwsze kroki.


Tym razem kupiłam nową paletkę na 20 okrągłych cieni, 4 cienie (nie wierzę, że jeszcze jakiś kolorów nie mam! :P ) i ciemnozielony liner w kremie.
Odwiedziłam też Douglasa, gdzie wybrałam dla siebie kredkę do oczu Jumbo NYX w kolorze Milk.
Dzięki kuponowi kupiłam też trzecią rewelacyjną bluzkę w paski w Camaieu (gorąco polecam nawet w regularnej cenie - 39,90zł, materiał jest świetnej jakości) i spódnicę w Stradivariusie, na którą niestety nie było kuponu :(

Pozostałe rzeczy kupiłam nieco wcześniej. Podczas Sephorowych dni VIP w końcu zdecydowałam się na farbkę do brwi MUFE Aqua Brow 30. W Naturze i Glitter kupiłam kolorowe pudry do włosów, a w Rossmannie czarny Color Tattoo.
Miałam już nic nie kupować, ale Hebe szykuje kolejne promocje, więc chyba długo nie wytrzymam :P

Miłego wieczoru i zapraszam do poprzedniego postu na urodzinową niespodziankę :)

PODPIS

środa, 2 października 2013

Wrześniowy mini haul

Witajcie!

Pokazywałam Wam wakacyjny haul z wojaży, ale słowem nie wspomniałam skromnych o zakupach w rodzimych drogeriach :D Czas to nadrobić :)


Prawie sama kolorówka, prawie w całości do oczu :)

Pierwszym zakupem od Maybelline był, ostatni z letniej serii kolorowych tuszy, Colossal Color Shock w odcieniu niebieskim. Nie dość, że kosztował raptem 14zł, to jeszcze dostałam płyn do demakijażu gratis. Mówiłam już, że uwielbiam Hebe? :D
Na turkusową kredkę Master Drama Chromatique tej samej marki czaiłam się dłuższy czas. Gdy w Rossmannie zaczęła się obniżka cen na produkty do makijażu oczu Maybelline kredka w końcu trafiła do mojego koszyka.
Ostatnim produktem do oczu jest mój ulubiony klej do sztucznych rzęs Duo Adhesive Inglota. Tym razem zdecydowałam się na duże opakowanie, ale w dalszym ciągu w ofercie są też małe, za 4zł :)
Nie mogło zabraknąć mazidła do ust :D Podczas ostatniej wizyty w Galerii Katowickiej Ala bardzo zachwalała mi kredki do ust Color Boost Bourjois. Nie dziwi Was fakt, że wybrałam różowo-czerwoną? ;)

W październiku mam w planach dalsze zakupy w Inglocie, kupon z Twojego Stylu zachęca :)

Pozdrawiam,

PODPIS

poniedziałek, 30 września 2013

Wrześniowi ulubieńcy

Witajcie!

Sama nie wiem, kiedy ten wrzesień przeleciał! Mignął o wiele szybciej od lipca i sierpnia zwiastując początek roku akademickiego. Zakończyłam go jednak w fantastyczny sposób bawiąc się świetnie na weselu mojej koleżanki :) W tym momencie muszę podziękować Ali, która uratowała mój image pożyczając mi lokówkę :D

Dzisiaj ostatni dzień mojego urodzinowego miesiąca, więc pora na ulubieńców!


W tym miesiącu polubiłam sporo nowości :)
Należą do nich rewelacyjny rozświetlacz Mary-lou Manizer marki The Balm, który pokochałam od pierwszego użycia!
Kolejnym hitem okazał się puder Inglot z serii 3S. Matuje na wiele godzin nie pozostawiając na twarzy widocznej warstwy.
Hitem tegorocznych wakacji okazały się wodoodporne kredki Jumbo liner 12hr wear Sephora, o których pisałam Wam tutaj.
Kolejnym urlopowym odkryciem jest olejek Nuxe Huile Prodigieuse Or, zrecenzowany w tym poście :)
Jestem zadowolona z Lekkiego kremu brzozowego Sylveco, który otrzymałam na jednym z blogerskich spotkań. Używam go od miesiąca i jestem jak najbardziej na tak!

Jedynym znanym od dawna ulubieńcem września jest podkład Revlon Colorstay do skóry suchej, ma odcień idealnie pasujący do mojej opalonej buzi :)


PODPIS

środa, 4 września 2013

Wakacyjna kosmetyczka - kolorówka

Witajcie!

Ostatnie dni przed urlopem były dla mnie baaaaaardzo pracowite. Spełniam jednak moją obietnicę pokazania Wam mojej wakacyjnej kosmetyczki - dzisiaj część 1 - kolorówka :)


Jak widzicie jest tutaj wszystko i nic ;)

Postanowiłam zrezygnować z podkładu na rzecz Garnierowskiego BB do skóry tłustej. Spakowałam też korektor Affinitone Maybelline i kamuflaż Catrice, różo-brązer Sleek oraz prasowany puder matujący Essence (czai się z tyłu ;) ).

Do oczu zabrałam paletkę mieszczącą 12 cieni Inglota i bazę Urban Decay Primer Potion, brązowy, turkusowy i różowo-fioletowy Maybelline Color Tattoo. Z przodu po prawej stronie widzicie 4 kredki jumbo Sephory, kredkę Dermacol, podnośnik Catrice i liner L'Oreal. Do Budvy zabieram też turkusowy tusz Maybelline Colossal oraz wodoodporny Virtual (do testów ekstremalnych :P ).
Spakowałam też liner Rimmel (do podkreślania brwi) i korektor do brwi Eveline.

Wśród naustnych mazideł królować będą wszystkie trzy Maybelline Color Whisper, kredki Astor i Just Bitten Revlonu, a także mój ulubiony (od lat) błyszczyk Rimmel Stay Glossy :)

Zabieram również zestaw podróżnych pędzli Sunshade Minerals, o którym więcej tutaj :)


Na koniec pokażę Wam moją "wypasioną" kosmetyczkę, którą kupiłam w zeszłym roku z Primarku za całe 2 funty! Deal życia, jeśli pominąć te kolory :P


Piękna, czyż nie? :P

Jutro zapraszam na pielęgnacje, a sama uciekam dalej wybierać ciuchy na wyjazd :)

Pozdrawiam,

PODPIS

piątek, 23 sierpnia 2013

Wczorajsze zakupy

Witajcie!

Obiecałam na fanpage, więc pokazuję wczorajsze zakupowe łupy ;)


Lwią część zakupów stanowi kolorówka :)
Na początek jeden z hitów marki The Balm - rozświetlacz Mary-Lou Manizer :)
Dalej zakupy Inglotowe:
żółty puder matujący z serii 3S: Sport Stage Studio nr 32,
2 matowe kółka do (przepełnionych) paletek: szary nr 387 i waniliowy nudziak nr 330.
Dodatkowo skusiłam się na grzebyk do rzęs, który wygląda groźnie, a kusił mnie od dawna :D
W Super-Pharm kupiłam moją ulubiona bazę silikonową pod makijaż Dax Cashmere Secret.

W koszyku znalazł się również zestaw pojemników podróżnych w kosmetyczce z Empiku (kosztował niecałe 8zł) oraz Lactacyd, który niedawno zdenkowałam :)

Pozdrawiam,

post signature

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

HexxBOX – Poznaj i testuj z 1001pasji! Cienie Inglot Matte 337, 349, 358.

Witajcie!

Te z Was, które śledzą mojego Facebooka pewnie zauważyły, że w prezencie (przed)urodzinowym dostałam wymarzoną lustrzankę :)
Wielokrotnie marudziłam Hexx (kobieta ma świętą cierpliwość!), że mój "wspaniały" Panasonic mimo wielu prób nieustannie zjada kolory (głodomor jeden!), przez co nie sposób było odróżnić od siebie poszczególnie cienie. Tym samym post inaugurujący zdjęcia robione nowym aparatem po prostu MUSIAŁ zawierać zdjęcia matowych cieni Inglota, które dostałam w ramach HexxBox :D Do doskonałości sporo im brakuje (zdjęciom), ale musicie mi to wybaczyć - z czasem ogarnę te wszystkie ustawienia ;) W każdym razie różnica jest kolosalna, przynajmniej widać, że mam na dłoni jakieś cienie ;)

Wszystkie cienie pochodzą z matowej serii i różnią się jedynie odcieniem, pozwoliłam sobie więc ocenić je razem :)

Od lewej: 349, 358, 337

Opakowanie:
Cienie są dostępne pojedynczo, w niewielkim plastikowym blistrze. Fajnie, że nie są one jednorazowego użytku i w akcie desperacji vel braku odpowiedniej wielkości paletek można je bez problemu spakować z powrotem (lub nawet przechowywać przez cały czas) w fabrycznym opakowaniu.
Same wkłady są przeznaczone do paletek. Tą samą średnicę posiadają cienie Kobo i (ponoć) M.A.C. Można więc spakować je w tańsza od Inglotowej paletkę Kobo i od razu wygodniej się używa. Widoczna na zdjęciu paletka jest jedną z moich wyjazdowych i idealnie zmieściła trójkę testowanych (od)cieni :)

Zapach:
Cieniowo-pudrowy, kompletnie nie ma się nad czym rozwodzić.

Konsystencja:
Cenie są dobrze sprasowane i jedwabiste. Podczas nabierania na pędzel trochę się osypują, ale mniej niż matowe cienie Kobo czy MySecret. Produkty są świetnie napigmentowane i nakładając je można stopniować nasycenie kolorów od bardzo delikatnego, wręcz półkryjącego, do pełnego krycia z widocznym kolorem (a do testów otrzymałam 3 nudziaki!). Cienie łatwo się blendują z innymi Inglotami, a także wspomnianymi Kobo czy MySecret. Dodatkowo cienie są bardzo wydajne i prawdopodobnie starczą mi na wieki :D

Kolor:
Do testów otrzymałam trzy nudziaki:
349 - chłodny bezyk z lekką nutką szarości
358 - piękny taupe (szaro-beżowy z odrobiną fioletu)
337 - ładny, cieplutki beżyk z brązowym akcentem

Od lewej: 349, 358, 337

Wszystkie cienie są świetnie napigmentowane i każdy jest inny, chociaż na pierwszy rzut oka na swatchu wyglądają podobnie (szczególnie 349 i 358). Nie inaczej jest na powiece - nałożone razem lubią zlać się ze sobą, więc używam ich w różnych kombinacjach kolorystycznych, a nie całą trójkę na raz.
Kolory strasznie mi się podobają - nadają się do makijaży dziennych i wieczorowych (solo i w różnych kombinacjach - z kreską i innymi cieniami), są bardzo uniwersalne! Hexx jestem zachwycona - w 100% trafiłaś w mój gust i cieniowy deficyt akurat w dziedzinie nudziakowych matów ;)

Trwałość:
Bez bazy nic (oprócz Color Tattoo) się u mnie nie trzyma, ale wcale mnie to nie dziwi - mam tłuste powieki. Na bazie Urban Decay cienie są nie do zdarcia - dzielnie trzymają się powiek od rana do wieczora, czy to zima czy upał (HexxBoxową trójkę testowałam od marca). Uwielbiam Ingloty, inaczej nie miałabym kilkudziesięciu cieni tej marki, te trzy cienie dodatkowo wpisały się na listę moich kolorystycznych ulubieńców.

Podsumowanie:
Inglot produkuje moje ulubione cienie, więc nic dziwnego, że i te otrzymane od Hexx w 100% mnie satysfakcjonują :) Jedyne nad czym ubolewam to wycofanie kółek - dobrze, że zostało ich jeszcze sporo (i cieni i paletek) i zdążę skompletować czwartą "20" zanim na dobre znikną. Plus za uniwersalny rozmiar kółek, dzięki któremu cienie pasują do wielu palet.

+ rewelacyjna pigmentacja
+ świetny efekt na oku
+ łatwa aplikacja
+ doskonale się blendują
+ uniwersalny rozmiar
+ osypują się jedynie podczas aplikacji na pędzel, nie na powiekę
+ na bazie są nie do zdarcia
+ uniwersalne odcienie
+ bardzo wydajne

Jesteście zdziwione, że dostają ode mnie 5? ;)







Jeszcze raz dziękuję Hexx za możliwość przetestowania całej trójki w ramach HexxBox :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam Twojej świętej cierpliwości :*

Pozdrawiam,

post signature

poniedziałek, 18 marca 2013

Marcowe zakupy - odsłona druga

Witajcie!

Czy u Was remonty też ciągną się niczym Moda na Sukces, mimo zapewnień szybkiego ich końca? Niestety z obiecanego tygodnia zrobiły się dwa i możecie sobie tylko wyobrazić jacy jesteśmy wściekli. Całe szczęście, że chociaż udało mi się zdobyć przyzwoity internet!

Nie lubię siedzieć w bałaganie, więc trzeba było znaleźć sobie jakieś zajęcia ;) Tym samym lądowałam na zakupach o wiele częściej niż planowałam, co poskutkowało kilkoma nowościami w kosmetyczce ;)


Tym razem skupiłam się głównie na oczach ;)
Wizyta w Hebe w dniu promocji -40% na kosmetyki Maybelline zaowocowała kolejnym, już szóstym, Color Tattoo od Maybelline. Skusiłam się na biały 45 Infinite White. Jego głównym zadaniem miało być rozświetlanie wewnętrznych kącików oka ale w akcie desperacji (na czas remontu jestem odcięta od mojej szuflady skarbów :( ) nałożyłam go na całą powiekę i wyglądał całkiem nieźle :) Kosztował niewiele ponad 13zł! Niestety aparat przy tym okropnym świetle skapitulował, więc możecie zobaczyć go tylko na zdjęciu zbiorczym



W Inglocie kupiłam ładny, matowy, ciemny granat Matte 321, który zastąpi pokruszony granat My Secret. Za kółko standardowo zapłaciłam 10zł.

Pamiętacie moje zakupy w Naturze podczas promocji cieni Kobo Mono? Łupami chwaliłam się tu i tu. Aktualnie w promocji za 6,99zł jest seria Fashion :) Miałam na oku kilka odcieni, więc tego zakupu nie mogę zaliczyć do spontanicznych :) Wybrałam kolory:
- 206 Copper
- 207 Gold
- 209 Bronze
- 212 Turquoise

Swatche będą po remoncie, bo razem z kosmetykami odcięto mnie również od pędzli :(

Będąc w Naturze, za namową znajomej, kupiłam organizer do torebki, który w promocji kosztuje 14,99. Zobaczymy czy i u mnie się sprawdzi ;)


Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym zapomniała o produktach do ust ;)


W końcu w Naturze pokazały się tinty Essence. Czekałam na ten produkt, więc bez zastanowienia wrzuciłam go do koszyka. Z 4 kolorów dostępne były 3 - 01 Hot red, który wybrałam (jasny czerwony, który w realu bardziej wygląda mi na ciemny róż), 02, który ma być ciemną czerwienią i 03 reklamowany jako brzoskwinia (a może pomarańcz)?
Widoczny na zdjęciu kartonik jest pusty od góry (nie rozumiem po co kartonik w takim razie). Spodziewałam się też miękkiej tubki, która okazała się być zwykłym, twardym plastikiem. Oby wrażenia naustne były lepsze ;) Tinty kosztują 8,99zł.

Pomadka L'Oreal Rouge Caresse trafiła do mnie w zeszły poniedziałek, dzięki promocji -40% na L'Oreal (w Hebe oczywiście ;) ). Planowałam błyszczyk z tej serii ale ich nie było, skusiłam się więc na tą pomadkę w zawrotnej cenie 23,99zł. Po dłuższym rozmyślaniu wybrałam kolor 401 Rebel red. Celię i Revlona kupiłam w jasnych, nudziakowych odcieniach, więc dla równowagi musiałam wybrać czerwień ;) Swoją drogą ten nudziak od L'Oreala miał całkiem ładny odcień. Po kilku użyciach nie jestem w pewna, czy ten zakup jest trafiony. Kolor jest piękny ale sama szminka na razie mnie nie zachwyca :(

Dla twarzy zamówiłam kolejne 2 Colorstaye, które dopiero do mnie jadą :)

Wpadłam też do kilku sklepów z ciuchami i stałam się posiadaczką czekoladowej, skórzanej kurtki New Look i seledynowych tregginsów z Bershki :) Wiosno, przybywaj!


Pozdrawiam zza remontowego bałaganu,

post signature

wtorek, 5 marca 2013

Testowanie z HexxBox oficjalnie rozpoczęte

Witajcie!

Dzięki Hexxanie dostałam możliwość wzięcia udziału w organizowanym przez nią HexxBoxie :) Joasia chyba czyta nam w myślach, gdyż z tego co widzę każda testerka jest zadowolona z produktów, jakie ma otrzymać :) Jeszcze raz gratuluje ogromnego zapału, jaki wkładasz w całą akcję Hexx :*


Jesteście ciekawe co znalazło się w mojej paczce? Już pokazuję całą zawartość :)


Otrzymałam 3 matowe cienie Inglota i błyszczyk jelly pong pong. Dodatkowo Hexx dorzuciła kilka próbek i liścik, co jest niewątpliwie miłym gestem - dziękuję :)

Oto mój zestaw do testowania - szczęśliwa 11 (taki miał numer):


Jestem bardzo zadowolona :) Cieni Inglota mam multum i, co wielokrotnie podkreślałam, uwielbiam je :) Moją wielką miłością ostatnimi czasy są właśnie maty, więc nowa trójka już zdążyła (kolorem) podbić moje serce. Bardzo się cieszę, że dzięki Hexx poznam nowe kolory :)

Cienie w opakowaniu:


I bez opakowania:


Cieszę się, że każdy z nich znacznie różni się od pozostałych dwóch, chociaż teoretycznie wszystkie mieszczą się w gamie beży i brązów. Mamy taupe, jasny chłodny beżyk i ciepły średni brąz. Idealnie pasują do pozostałych cieni ale pokuszę się też o makijaż z użyciem całej trójki na raz :) Chyba czas nieco zmodyfikować codzienne (od)cienie ;)

O błyszczykach jelly pong pong nie słyszałam wcześniej. Podoba mi się zabawny design opakowania, więc już na pierwszy rzut oka produkt dostał u mnie plusa ;)


Po wyciśnięciu z tubki błyszczyk odrobinę prze przeraził ale po jednym nałożeniu na usta jestem pewna, że to będą udane testy ;) Więcej na jego temat powiem Wam po dokładnym jego poznaniu ;)

Na koniec próbki, które bardzo chętnie wykorzystam:


Jeszcze raz dziękuję Hexx :*

post signature

wtorek, 5 lutego 2013

Dalsze powiększanie Ko(bo)lekcji

Witajcie!

Dzisiejszy post będzie krótki, gdyż o matowych cieniach Kobo powiedziałam już chyba wszystko, co mogłam powiedzieć ;)

Tym razem pokażę Wam moje ostatnie zakupy z ostatniego dnia promocji oraz aktualny wygląd moich paletek magnetycznych :)

Jak wspominałam w poście zakupowym tym razem do mojego koszyka wpadły:
- 106 Papaya Shake
- 117 Caffe Latte
- 118 Khaki
- 121 Deep Sapphire
- 125 Tropical Green

Cienie prezentują się następująco:
Od lewej: Papaya Shake, Caffe Latte, Khaki, Tropical Green i Deep Sapphire

Testy na dłoni ukazały typową dla matów tej marki genialną pigmentację (kolejność ta sama, co na zdjęciu powyżej):



Jestem z nich bardzo zadowolona :)
Dwa pierwsze po lewej są nieco podobne do posiadanych wcześniej kolorów, ale jednak trochę się różnią. W Papaya Shake jest zdecydowanie więcej pomarańczowych podtonów niż w English Rose, a Caffe Latte jest nieco chłodniejszy od swojego Inglotowego odpowiednika.
Jedynym minusem Kobo jest ich kruchość i, co za tym idzie, większe osypywanie się podczas nakładania (co zresztą widać na zdjęciach - podczas przekładania cieni Kobo lubią się nieco pokruszyć).
Dokupiłam trzecią paletę i obecnie prezentują się one następująco:


Po swatche pozostałych nowych odcieni Kobo zapraszam tutaj, a resztę cieni zobaczycie w tym poście.
Jak widzicie zostały mi tylko 4 wolne miejsca a w czwartek czeka mnie wizyta w M.A.Cu ;)

Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia :)

sobota, 29 grudnia 2012

Hity 2012 część 1 - Kolorówka

Witajcie!
Wybrałam dla Was moje ulubione kosmetyki do makijażu, których najchętniej używałam w mijającym roku kalendarzowym.

Jesteście ciekawe, które produktu najbardziej przypadły mi do gustu? Zapraszam do dalszej lektury :)

Dzisiaj część 1, dotycząca kosmetyków do makijażu twarzy.


W kategorii podkładów prym wiodą Healthy Mix od Bourjois i moje niedawne odkrycie - Clinique Superbalanced.

Healthy Mix uwielbiam w okresie od wiosny do jesieni - krycie jest delikatne, świetnie ujednolica odcień skóry i delikatnie ją rozświetla (bezdrobinkowo). Po jego użyciu skóra wygląda na świeżą i wypoczętą. Szczególnie zależy mi na tym ostatnim, gdyż jestem tzw. sową i wstawanie o 6.30 rano nie należy do przyjemności ;) Podkład jest trwały, wydajny i ma bardzo praktyczną pompkę.


Superbalanced używam od późnej jesieni. Jest nieco bardziej kryjący od Healthy Mix (ale bez obaw o efekt maski) i odrobinę cięższy, co czyni go idealnym zamiennikiem na zimę. Podkład wydaje się dobrze chronić skórę przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych, wygląda bardzo naturalnie i jest trwały. Co ważne - nie zostaje na szaliku czy golfie ;)  Jedynym minusem jest brak pompki, która nieco ułatwiłaby dozowanie.


Wśród pudrów w tym roku mam dwóch faworytów: Pryzmy Givenchy i puder HD ELFa.

Pryzmy są idealną kompozycją 4 odcieni, perfekcyjnie dopasowują się do odcienia skóry (używałam ich latem, używam i teraz). Twarz wygląda naturalnie, bez efektu płaskiego matu. Do tego kosmetyk jest baaaaaaardzo wydajny!


Puder HD w opakowaniu jest biały, jednak nie należy obawiać się efektu rodem z horroru - nie bieli twarzy. Utrwala każdy makijaż i matuje zdecydowanie mocniej niż pryzmy. Bardzo lubię ten puder, szczególnie do utrwalania Colorstay'a i BB creamów :)


 W mijającym roku moje serce podbił róż Catrice w odcieniu Peach Sorbet. Kolor idealnie pasuje do mojej karnacji przez cały rok, zarówno do makijażu dziennego i wieczorowego. W chłodniejszych i cieplejszych odcieniach. Nakłada się równomiernie i trudno zrobić nim sobie krzywdę (o co ogólnie nietrudno o 6.30 rano, kiedy się jeszcze śpi ;) ), do tego jest piekielnie trwały - pozostaje na twarzy od rana do wieczora. Różowy ideał, w dodatku kosztuje grosze ;)


Pora na usta.
Jeśli chodzi o szminki, muszę wyróżnić wszystkie posiadane przeze mnie pomadki Lasting Finish od Rimmel, czerwony Soft Mat Lipcream Manhattanu oraz przepiękną Russian Red od M.A.C.
Nie będę się zanadto rozpisywać na ich temat, gdyż stosunkowo niedawno recenzowałam je na blogu jednak ten rok na moich ustach należał do Paradise i 105 (dzień), Russian Red (noc) a także do matowego kremu do ust Manhattan 45H (dzień).


Błyszczyków używałam głównie latem i wśród nich niezmiennie uwielbiam Rimmelowy Stay Glossy (i jego odpowiednik z Astora) za piękny kolor, trwałość i zupełną niekleistość. Chętnie używałam też miętowego DiorKissa i flagowych błyszczyków Lancome - Juicy Tubes. Zestawienie wygrywa jednak Stay Glossy, którego lubię niezmiennie od kilku lat i sięgam po niego zdecydowanie najczęściej :)


Najwyższy czas na kosmetyki do oczu.

W tym roku moje serce należało do tuszu Dior Iconic. Jest idealny, po prostu. Nakłada się łatwo, nie skleja rzęs i pogrubia je. Ponadto jest trwały i nie kruszy się. Ostatnio porzuciłam go nieco dla przedłużonych rzęs jednak gdy na metodę 1 do 1 braknie czasu Dior wróci do łask :)


W kategorii cieni do powiek od lat mam faworytów w postaci wkładów do paletek Inglota i Kobo. W tym roku jednak wyrosła im mocna konkurencja w postaci cieni Color Tattoo od Maybelline, które w bardzo krótkim czasie dosłownie podbiły moje serce :) Dokładna recenzja tutaj.



Mam nadzieję, że moi ulubieńcy także Wam przypadli do gustu :) W gruncie rzeczy jest ich całkiem sporo. Jutro kolej na hity pielęgnacyjne. W ogólnym kosmetycznym zestawieniu 2012 nie zabraknie i bubli, jakie miałam wątpliwą przyjemność testować w tym roku czyli KITÓW 2012 :) Chętnie czytam i Wasze top listy, znalazłam już na nich kilka produktów do przetestowania :) Dodatkowo widzę ile jeszcze mam produktów do zrecenzowania w 2013 :D

PS: W Sephorze, Super-Pharm i Rossmannie są teraz spore promocje na kolorówkę, więc jeśli brakuje Wam czegoś do wykonania sylwestrowego makijażu macie jeszcze okazję uzupełnić Wasze kosmetyczki nieco mniejszym kosztem :) Sama skusiłam się na Hoolę, na którą polowałam już od naprawdę długiego czasu. Normalna cena w Sephorze to 145zł, ja zapłaciłam 101,50zł - prawdziwa okazja, prawda?

Dodatkowo mój blog obserwuje już 50 osób, a wczoraj padł mały rekord odsłon :) Bardzo Wam dziękuję i cieszę się, że codzienna-dawka-piękna spotyka się z ciągle rosnącym zainteresowaniem! Po Nowym Roku obiecuję przygotować jakąś niespodziankę dla moich czytelniczek :*