Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Farmona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Farmona. Pokaż wszystkie posty

sobota, 1 marca 2014

Pierwsze denko w 2014 roku.

W styczniu denka nie było, gdyż w  moim magicznym kartonie miałam niestety tylko dwa puste opakowania. Uczelnia pochłonęła mnie całkowicie i nie było za bardzo czasu dla samej siebie. Na szczęście luty był spokojniejszy i nadrobiłam braki, wykańczając kilka opakowań. Niby zwykłe "pustaki" a cieszą jeszcze bardziej niż nowe kosmetyki ;) Zebrała mi się mała gromadka a oto ona :


Ciało :


1. Farmona Sweet Secret Pierniczkowy peeling cukrowy do ciała. Kupiłam go w zestawie świątecznym o ile balsam i krem do rąk skradł me serce tak peeling niezbyt. Przez parafinę na początku składu, ogólnie w balsamach czy kremach do rąk nie jestem jej przeciwnikiem. Jednak mogłam się przekonać, że w peelingu już mi przeszkadza. To uczucie lekkiej tłustej warstwy na ciele strasznie mnie drażniło :/ Więcej na jego temat znajdziecie -> TUTAJ. Nie kupię ponownie.

2. Wellens & Beauty Kremowy żel pod prysznic wanilia i makadamia. Rossmann coraz bardziej mnie zaskakuje jeśli chodzi o żele pod prysznic. Po ostatnim ulubieńcu olejku pod prysznic : gruszka i melon , naszło mnie na zmiany tak też padło na wellnes & beauty, który stał się kolejnym ulubieńcem ! Ma piękny zapach, idealny dla fanów wanilli, konsystencja faktycznie jest kremowa. Nie wysusza skóry, wydajny i do tego świetna cena jak na żel pod prysznic ! Recenzja już pojawiła się na blogu -> TUTAJ . Wrócę do niego jeszcze nie raz.


Twarz :


3. Synergen Fruity Flirt żel do mycia twarzy ( cera mieszana ). Zużycie tego żelu zajęło mi sporo czasu. Mam do niego strasznie mieszane uczucia. Jeśli chodzi o oczyszczanie radzi sobie świetnie, niestety przy dłuższym regularnym stosowaniu zaczęłam odczuwać lekkie ściągnięcie i wysuszenie skóry. Co prawda znikało po nałożeniu kremu ale to chyba nie powinno tak działać. Konsystencja jest bardzo rzadka, wręcz ucieka nam między palcami. Plusem jest jednak cena jak na żel do twarzy i dostępność. Tak jak pisałam w recenzji, polecam osobom, które szukają porządnego oczyszczania twarzy w niskiej cenie i nie przeszkadza im lejąca konsystencja. Więcej na jego temat znajdziecie w tym -> POŚCIE. Nie kupię ponownie.

4. BeBeauty płyn micelarny. Chyba nie trzeba go nikomu przedstawiać, osławiony micel z biedronki. Zużyłam dwa opakowania, produkt godny polecenia jak na swoją cenę i przy tym jakość. Delikatnie oczyszcza twarz, nie wysusza, nie powoduje uczucie ściągnięcia. Jedyne do czego mogę się przyczepić to problem ze zmyciem tuszu do rzęs. Aktualnie naszła mnie chęć na zmiany i niebawem pokażę wam mojego nowego ulubieńca. Jeśli chcecie poczytać więcej na temat płynu BeBeauty zapraszam -> TUTAJ. Może kiedyś do niego wrócę.

5. Ziaja maseczka oczyszczająca z glinką szarą. Maseczki ziaji również są wszystkim doskonale znane. Często po nie sięgam, dostępne jest kilka wariantów. Ostatnio skusiłam się na tą z glinką szarą. Idealne dla osób, które lubią zmiany, takie opakowanie starcza na jakieś dwa razy. Nie podrażnia, nie wysusza, po zmyciu twarz jest delikatna, oczyszczona oraz jakby rozświetlona? Jestem jak najbardziej  na tak, chętnie do nich wracam. Na pewno kiedyś kupię ponownie.


Włosy :


6. Farmona Herbal Care Żeń-szeń. Resztka też odżywki zalegała mi od wakacji. Tak sobie leżała zapomniana, ostatnio robiąc porządki w kosmetykach wygrzebałam ją i wykończyłam ! Odżywka ma przyjemny skład, tak jak w nazwie ma ekstrakt z żeń-szenia, który ma za zadanie wzmocnić nasze włosy. Niestety nie stała się moim hitem, gdyż moje włosy różnie na nią reagowały raz blaskiem i zdyscyplinowaniem, a raz puchem i rozczochraniem. Świetnie radziła sobie nakładana przed myciem na olej, w takim zestawieniu włosy po umyciu były gładkie i pełne blasku. Po myciu bywało różnie ale ogólnie pozostawiła po sobie dobre wrażenie i kiedyś raczej kupię ponownie.

7. Babydream fur mama olejek do pielęgnacji ciała. Akurat nie stosowałam go do ciała, a na włosy. Spisał się u mnie o wiele lepiej niż niebieski Babydream. Nieźle radzi sobie solo, a jeszcze lepiej z dodatkiem odżywki. Jakoś nie miałam okazji stosować go na ciało, może innym razem przetestuję go pod tym kątem. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat, zapraszam -> TUTAJ. Aktualnie denkuje inne olejki ale do tego na pewno wrócę !

8. Yves Rocher odżywka odbudowująca z olejkiem jojoba. Nie wiem dlaczego ale moje włosy na większość odżywek przy pierwszym, drugim użyciu niezbyt dobrze reagują. Kiedy zaczynam używać jej regularnie wtedy czesto okazuję się, że odżywka jest świetna ! Tak też było w tym przypadku ! Przy kilku pierwszych użyciach jak to mówią szału nie było. Brnęłam z nią dalej po wyboistej drodze pielęgnacji mych niesfornych włosów. Okazało się, że jest cudowna ! Po użyciu włosy są gładkie, odpowiednio dociążone, lśniące, a puchu brak ! Ma delikatny zapach, i kremową konsystencję, bardzo łatwo rozprowadza się na włosach. Pojawiła się już jej recenzja -> TUTAJ. Na pewno kupię ponownie !


To by było na tyle jeśli chodzi o moje pierwsze zużycia. Miałyście któryś z tych produktów? Jakie są wasze wrażenia? Jak z waszymi zużyciami w tym roku? Denkujecie czy kupujecie? ;)

piątek, 14 lutego 2014

Farmona Sweet Secret waniliowy krem do rąk i paznokci.

Miał być manicure walentynkowy ale postanowiłam spróbować swoich sił w konkursie. Co prawda nie było to dzieło sztuki ale chciałam pokazać innym swoją pracę :) Organizatorki wolały aby nie publikować prac przed zakończeniem konkursu. Trwa do dzisiaj do 23.59 więc myślę, że w niedziele pokażę wam moje "wypociny". Mam nadzieję, że mi wybaczycie to małe opóźnienie. Dzisiaj zostawiam was z recenzją całkiem przyjemnego kremu ! ;)
Na pewno sporo z was kojarzy zimowe zestawy Farmony z serii sweet secret. Pokusiłam się wtedy o wariant : pierniczki z lukrem. Pisałam już o balsamie, który podbił moje serce oraz peelingu z którym niekoniecznie się polubiłam. Teraz nadszedł czas na recenzję kremu do rąk, który zdecydowanie jest warty uwagi :)


Krem jest zamknięty w typowej dla nich tubce. Nie wiem dlaczego ale jakoś jak patrzę na niego to kojarzy mi się z wiosna ! Także jest idealny na każdą porę nawet w pochmurny szary dzień. Tubka jest miękka, nie mamy trudności z wydobyciem kremu. Dostępne są na stronie producenta, w drogeriach widywałam inne warianty zapachowe. Na pewno się za tym rozejrzę. Cena to około 7-8zł.

Skład :

Aqua (water), Paraffinum liquidum (mineral oil), Petrolatum, Glycerin, Cetearyl alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl stearate, Propylene glycol, Butyrospermum parkii (shea) butter, Cera alba (beeswax), Cocos nucifera (coconut) oil, Temaryndus indica (temarind) extract, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Gliceryl stearate, Vanilla planifolia fruit extract, Helianthus annuus (sunflower) seed oil, Peg-60 hydrogenated castor oil, Panthenol, Inulin lauryl carbamate, Xanthan gum, Disodium edta, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, 2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol, Parfum (fragrance), BHA. 

Jak widać parafina na drugim miejscu, która jest obecna w każdym kosmetyku znajdującym się w piernikowym zestawie. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza, zwłaszcza teraz zimą kiedy nasze dłonie potrzebują lepszej ochrony. Dodatkowo w składzie znajdziemy również masło shea, olej kokosowy, wosk pszczeli, ekstrakt z wanilii i daktyli. To typowo emolientowy krem, którego zadaniem będzie natłuszczać nasze dłonie. Przy regeneracji (nawilżaniu) suchego naskórka może sobie nie poradzić w 100%.


Czas na działanie ! Jestem bardzo mile zaskoczona ! Krem ma piękny, słodki waniliowy zapach, w którym się zakochałam! Utrzymuje się na dłoniach przez jakiś czas. Delikatna formuła dosyć szybko się wchłania pozostawiając film ochronny. Dłonie są natłuszczone ale nie lepkie, po jakimś czasie film ochronny znika. W moim przypadku przy regularnym stosowaniu, efekt miękkich dłoni nie znika po ich umyciu jak to przy kremach czasem bywa. Dzięki niemu mrozy i zima dłoniom nie straszne, pierwszy raz przy tej porze roku nie miałam suchych popękanych i dłoni ! Kiedy robię paznokciom lakierowy detoks, wsmarowuję krem również w paznokcie i skórki. W tym przypadku także się sprawdza. Została mi już resztka kremu ale jak go spotkam w drogerii na pewno kupię ponownie !



Znacie kremy Farmony? Macie jakiś swoich ulubieńców? Lubicie serię Sweet Secret?

środa, 15 stycznia 2014

Farmona Sweet Secret : cukrowy peeling do ciała ( pierniczkowy )

Pierniczkowej serii Farmony chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Opanowała w grudniu sporo drogerii w gotowych świątecznych zestawach. Na blogu pojawiła się już recenzja balsamu z tej serii. Dziś przyszła kolej na cukrowy peeling do ciała. Czy peeling podbił moje serce tak jak balsam?


Peeling je zamknięty w przyciągającym wzrok, zakręcanym plastikowym słoiku. Dzięki czemu aplikacja jest bardzo wygodna, możemy kontrolować ilość wydobywanego produktu. Po odkręceniu napotykamy dodatkowe zabezpieczenie sreberkowe, dzięki któremu wiemy, że nikt wcześniej produktu nie otwierał. W opakowaniu mamy 225g peelingu. 

Skład :
Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Sucrose, Sodium Chloride, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Petrolatum, Caprylic/Capric Triglyceride, Silica, Propylene Glycol, Zingiber Officinalis (Ginger) Root Extract, Mel Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane), Inulin Lauryl Carbamate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, BHA, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Eugenol, Cinnamal, Caramel Colour E150d, CI 16255, CI 19140.


Po otworzeniu wyczuwamy perniczkowy zapach jednak, nie jest on taki sam jak w przypadku balsamu. Ten jest bardziej korzenny, intensywniejszy. Konsystencja jest zwarta, śliska. Kiedy do opakowania dostanie się odrobina wody peeling przybiera mleczny kolor. Posiada drobinki sporych rozmiarów ale czy działanie jest idealne? Niestety nie, o ile balsam pokochałam od pierwszego użycia, to peeling pomimo kilku prób mnie nie uwiódł. Drobinki owszem są grube dlatego miałam nadzieję, na fajnego zdzieraka. Cóż, drobinki bardzo szybko się rozpuszczają i ze zdzierania nici. W składzie znajdziemy parafinę na pierwszym miejscu, pomimo że w balsamie parafina mi nie przeszkadzała to w tym przypadku trochę uprzykrza mi użytkowanie. Po użyciu na skórze powstaje "film ochronny" , który jest wyczuwalny. Niestety mam jakby uczucie niedomytej skóry. Produkt jest raczej mało wydajny, szybko znika z opakowania. Jeśli chodzi o dostępność, nie spotkałam ich w drogeriach poza zestawem. Natomiast jest dostępny na stronie producenta i kosztuje 12,50zł.



Znacie tą serię Famorny? Miałyście okazji używać tego peelingu? Lubicie kosmetyki Farmona?

niedziela, 29 grudnia 2013

Farmona Sweet Secret : Piernikowy balsam do ciała.

Należę do osób, które rzadko balsamują ciało, zapominają o tym zabiegu albo nie mają czasu. Dodatkowo poprzednik był niezbyt przyjemny więc bardzo rzadko to robiłam. Będąc raz w drogerii na początku grudnia zobaczyłam zestawy Farmony, podchodziłam do nich kilka razy. W końcu po kilku dniach wróciłam i kupiłam sobie zestaw pierniczkowy. Nie żałuję, gdyż od teraz zabieg balsamowania jest moim rytuałem po każdym myciu, już o nim nie zapominam uprzyjemnia mi to zapach i jego konsystencja. Jednak o tym zaraz będzie więcej :)


Balsam zamknięty jest w plastikowym, dosyć twardym opakowaniu, to jego jedyny minus. Wykonanie jest estetycznie, sama grafika przyciąga wzrok i pobudza naszą wyobraźnie na temat produktu. Przejdźmy do zapachu bo to jego największy atut ! Zapachem przypomina nam prawdziwe korzenne pierniczki, nie spodziewałam się, że zapach będzie aż tak realistyczny ! Kiedy wyciśniemy produkt na dłoń zapach staje się intensywny ale kiedy się posmarujemy ciało zapach staje się łagodny. Dodatkowo utrzymuje się przez jakiś czas na ciele ! Producent mówi, że jest to kosmetyk, który ma rozpieszczać nasze zmysły i ciało jak najbardziej się z tym zgadzam.

Skład dla zainteresowanych :
Tak wiem jest w nim parafina ale ja jej nie demonizuję i toleruję w balsamach. Zwłaszcza jak jest zimno i nasza skóra jest narażona na niekorzystne warunki.

Konsystencja jest kremowa, delikatna. Przede wszystkim balsam nie smuży kiedy go rozsmarowujemy bez względu na ilość, dosyć szybko się wchłania. Produkt jest wydajny używam go około trzy tygodnie i końca nie widać. Małym zaskoczeniem był dla mnie kolor pierwsza myśl to fluid ale przecież nawiązuje on do tytułowych pierniczków :) Należy wspomnieć i o działaniu bo przecież tym powinniśmy się przede wszystkim kierować przy wyborze balsamu. Moja skóra raczej nie jest wymagająca, a działanie tego balsamu jest dla mnie wystarczająca. Poziom nawilżenia jest jak dla mnie bardzo dobry, skóra na łokciach nie jest sucha, co często się jej zdarza. Jeśli chodzi o dostępność zestawy można dostać w większych drogeriach, można także balsamy kupować osobno gdyż pojawiają się w niektórych miejscach. Sam balsam kosztuje około 12-13zł a jego pojemność to 225ml.



Znacie produkty Farmony? Lubicie balsamy Sweet Secret? Znaleźliście swój ulubiony zapach?