Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kallos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kallos. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 lipca 2015

Kallos Keratin jak proteiny przyjęły moje włosy?

Ostatnio jest mnie tu mniej, gdyż udało mi się załapać na wakacje do pracy. Także same rozumiecie, doba skurczyła się niesamowicie. Nawet nie wiem kiedy minęły ostatnie dwa tygodnie. Pod koniec czerwca również się broniłam, udało się na 5! Także sporo zmian ale nie zamierzam porzucać bloga, gdyż w wirtualnym świecie poznałam kilka dobrych duszyczek i mam zamiar co jakiś czas do nich zaglądać.
Przechodząc do sedna postu, postanowiłam przywrócić blogu również stronę beauty. Ostatnio zdominowały go zdecydowanie paznokcie. Mam nadzieję, że równie chętnie zapoznacie się z moimi recenzjami. Z proteinami w mej włosowej diecie raczej uważam. Używam ich maksymalnie raz w tygodniu czasem nawet raz na dwa tygodnie.Niestety większość odżywek czy masek z dodatkiem protein powoduje u mnie ogromny puch. Wyjątkiem jest maska stapiz sleek line z jedwabiem. Dlatego też, ucieszyłam się gdy w hebe zebaczyłam keratynową maskę kallosa w mniejszej pojemności. Wcześniej miałam już dwa produkty z dodatkiem keratyny, które również nie współpracowały z moimi włosami. Jak sprawdził się więc Kallos Keratin?


Maska stanadrowo zamknięta w plastikowym tym razem mniejszym słoiczku. Maska jest gęściejsza niż poprzednio recenzowana wersja banana. Zapach, hmm.. na prawde ciężko go określić. Dość świeży niezbyt intensywny. Jakby świeżo zrobione pranie? :D Ogólnie przypadł mi do gustu. 

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolyzed Keratin, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Perfumy, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Jak widać w składzie poza tytułową keratyną znajdziemy również mleczne proteiny. Spotkałam się z opinią, iż małe pojemności czasem mają troszkę zmieniony skład. Jednakże porównałam swoją z pełnowymiarową litrową i skład jest identyczny.


Działanie ! Według producenta zadaniem maski jest odżywienie, nabłyszczenie, ułatwienie rozczesywania oraz nabłyszczenie włosów. Obecnie maski zostało mi na dosłownie 2 użycia, zdjęcia robiłam póki jeszcze pogoda dopisywała. Kolejna propozycja Kallosa, która mnie mile zaskoczyła ! Włosy po użyciu wcale nie są spuszone, baa zdyscyplinowane nawet gdy za oknem szaro-bura aura. Ułatwia rozczesywanie i sprawia, że włosy stają się niesamowicie miękkie. Równie dobrze sprawdzała się używana na olej przed myciem. Po umyciu włosy były jeszcze bardziej zdyscyplinowane i ładnie się układały. Jak widać obietnice producenta w moim przypadku się spełniły. Ogólnie polecam wypróbować, gdyż wcześniej miałam inny produkt z keratyną i moje włosy zareagowały na niego ogromnym puchem. A tu proszę ! Cena małej maski waha się w granicach 5-6zł duże kosztują około 10-11zł. Można je dostać stacjonarnie np w hebe i wielu innych miejscach w sieci np allegro, topdrogeria.pl


Znacie maski kallos? Która jest waszym faworytem?

niedziela, 28 czerwca 2015

Kallos Banana hit czy kit wg włosów mych?

Jakiś czas temu Kallos zaszalał z nowościami i wprowadził kilka masek. Do tej pory zazwyczaj kupowałam odżywki w pojemnościach około 200-300ml, oczywiście mają poręczniejsze opakowania ale również i o wiele wyższą cenę. Po przeczytaniu wielu pochelbnych jak i tych negatywnych opinii postanowiłam jednak spróbować. Stwierdziłam, że jeśli się nie sprawdzi pójdzie jako podkład do olejowania. W tej roli każda odżwyka się w moim przypadku sprawdza. Litr to nie mało, kiedy ujrzałam ten słój pierwsza myśl: matko kochana kiedy ja to zużyje! No cóż, minęły jakieś 2,5 miesiąca a zostało mi jej na jakieś 3-4 użycia. Także nie zajęło mi to wcale tak dużo czasu. Maski kallos należą do tych lżejszych masek dlatego banana stosowałam jako odżywka d/s czasami również do olejowania. Jak się sprawdziła? Zapraszam dalej :)


Maska zamknięta jest w typowym dla kallosa plastikowym litrowym słoju. W kolorze żółtym co by kojarzłyo się nam z bananmi. Niestety z nimi ma niewiele wspólnego. Jak zobaczycie poniżej na zdjęciu składu nie ma tam żadnego banana. Jeśli chodzi o zapach przypomina raczej bananowe cukierki, intensywny ale niezbyt naturalny. Nie utrzymuje się po umyciu na włosach zatem nie stanowi to dla mnie problemu. 


Jak już pisałam wyżej maska należy do tych lekkich. Tytułowego banana nie ma ale jest bardzo wartościowa oliwa z oliwek na 4 miejscu zaraz za nią perfum więc ilość reszty składników jest śladowa. Maska jest koloru białego i ma dość rzadką konsystencję. Jako, że nabieramy ją palcami lepiej brać mniejszą ilość gdyż może nam po prostu spłynąć z dłoni zanim wyląduje na włosach.


Działanie ! Dla przypomnienia jestem posiadaczka średniej długości falowanych włosów, przez wiele lat farbowanych, o średniej porowatości. Nie oczekiwałam cudów szczerze mówiąc, a zostałam mile zaskoczona ! Przy pierwszym użyciu faktycznie nie zauważyłam niczego szczególnego ale po dłuższym stosowaniu owszem. Włosy były miękkie i bardziej sypie. Co najważniejsze nabrały blasku ! Tylko falowane mnie zrozumieją, w naszym przypadku nawet najzdrowsze włosy nie będą miały tak olśniewającego blasku jak włosy proste o niskiej porowatości. Ostatnio wybrałam się na podcięcie końcówek i fryzjerka (do której chodzę od 2 lat) pierwszy raz pochwaliła moje włosy i pytała co z nimi zrobiłam. Jak  na moje oko to właśnie zasługa tej maski, gdyż olejowanie ostatnio zaniedbałam a po każdym myciu używałam właśnie kallosa banana. Warto jej spróbować gdyż litrowa maska kosztuje nas 10-11zł ! Można ją dostać stacjonarnie np w hebe, w interneie na allegro czy w topdrogeria.pl . Sama jak tylko całkowicie ją wykończę zamawiam kolejny słoik ! 



Znacie maski kallos? Macie wśród nich swoich ulubieńców?