Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Dopiero wczoraj wróciłam do domu. Niestety miałam ciężki dostęp do internetu, nie miałam ze sobą nawet własnego laptopa. Zatem ciężko mi było się zabrać za jakikolwiek post. Miałam nadzieję, że częściej będę na instagramie niestety nawet telefon mi się zbuntował. Dziś chciałabym wam wynagrodzić mą nieobecność i przygotowałam czerwcowo - lipcowe denko.
Włosy
1. Garnier Fructis Vitamin Force Shine - szampon wzmacniający. Bardzo dobrze myje nie plącząc przy tym włosów. Jak dla mnie jest bardzo wydajny, starcza mi na około 2 miesiące. Zdecydowanie polubiłam się z tą serią szamponów Garniera. Mam przygotowaną recenzję, którą opublikuję w najbliższym czasie. Na pewno kupię ponownie.
2. Planeta Organica Aleppo - odżywka turecka. Moje KWC włosowe ! Uwielbiam ją, postanowiłam jej trochę zostawić na czarną godzinę dlatego zużywałam ją bardzo powoli. Teraz oczywiście mam już nowe opakowanie w domu, w końcu znalazłam włosową tajną broń. Już nie muszę się martwić czy moje włosy będą dobrze wyglądać w ważnych dla mnie dniach. Jeśli chcecie poczytać co o niej dokładnie sądzę zapraszam ->
Tutaj.
Już kupiłam kolejne opakowanie.
3. BingoSpa proteiny kaszmiru i kolagen. Pierwsza proteinowa maska, która nie robi mi masakry na głowie. Puszenie jest delikatne, można je okiełznać. Po użyciu włosy stają się śliskie, błyszczące i nie mam problemów z rozczesywaniem. Dodatkowo ma niską cenę i sporą pojemność, czego chcieć więcej. Moje szczegółowe odczucia znajdziecie ->
Tutaj.
Na pewno do niej wrócę, najpierw muszę zużyć maski, które mam.
4. Organic Shop figa i olej migdałowy. Kolejna maska, recenzja również pojawiła się całkiem niedawno. Wiązałam z nią ogromne nadzieje ze względu na zawartość oleju migdałowego, niestety trochę się zawiodłam. Skład nie do końca podszedł moim włosom, po umyciu widać było że czegoś im brakuje. W dotyku lekko tępe i spuszone. Recenzję znajdziecie ->
Tutaj.
Zdecydowanie nie kupię ponownie.
5. Scandic Sleek Line Repair & Shine. Niestety nie załapała się na zdjęcie ale również udało mi się ją zużyć w tym czasie. To już mój drugi KWC tym razem maskowy. Idealnie poskramia oraz nadaje połysk. Włosy są dociążone ale nie przetłuszczone. Nawet po suszeniu suszarką wyglądają znośnie, co u mnie jest nie lada wyzwaniem. Pisałam już o niej w tym ->
poście.
Na pewno kupię ponownie.
Twarz
6. Eveline Advance Volumiere - serum do rzęs. Kupiłam je jakiś już czas temu w biedronce. Nie pisałam recenzji, gdyż jakoś nie mam zbyt wiele na jej temat do powiedzenia. Jako serum w sumie nie zrobiła nic, nie zauważyłam żadnego magicznego przyrostu czy zagęszczenia rzęs. Później używałam jej jako bazy pod maskarę. Tutaj pojawiło się pozytywne zaskoczenie. Rzęsy mam równie uparte jak włosy, długie ale raczej sztywne i proste. Po użyciu tego serum, były delikatnie podkręcone, efekt ten wzmacniał dodatkowo tusz. Wyglądało to całkiem nieźle i utrzymywało się przez dłuższy czas. Sama nie wiem czy kupię ponownie.
7. Under twenty multifunkcyjny antybakteryjny krem BB. Jakoś wolę używać kremów BB na co dzień, moja cera nie jest aż tak problemtatyczna, wymagam tylko delikatnego wyrównania kolorytu. Od jakiegoś czasu szukam ideału wśród polskich pseudo BB. Temu produktowi blisko do ideału ale jednak to jeszcze nie to. Dlaczego? Nie pasuje mi jego konsystencja, raczej gęsty ale po nałożeniu na twarz dłużej pozostaje mokry i lepki. Poza tym krycie ma całkiem niezłe i nie znika po godzinie z twarzy. Nie zapchał mi nigdy porów także jak nie znajdę nigdy ideału na pewno do niego wrócę. Pełna recenzja ->
Tutaj Może kupię ponownie.
Ciało
8. Balea kremowo-olejkowy żel pod prysznic. Produkty Balea są mi jeszcze nie do końca znane ale zdążyłam się z nimi polubić. Produkt ten bardzo dobrze myje ciało. Wytwarza się delikatna, kremowa piana, która otula naszą skórę. Nie wysuszył mi ani nie podrażnił. Do tego ma przyjemny zapach. Recenzję znajdziecie ->
Tutaj . Jeśli będę miała okazję,
chętnie sięgnę ponownie.
9. Tiffi, nie będę się za bardzo na temat perfum rozpisywać, każdy nos lubi coś innego. Mają słodki delikatny zapach, który niestety nie utrzymuje się długo na ciele, a szkoda. Raczej nie kupię ponownie.
Paznokcie
10. Isana zmywacz do paznokci wersja z acetonem. Zdecydowany ulubieniec pomimo zawartości acetonu. Radzi sobie z każdym lakierem, z kremami błyskawicznie, z brokatami trochę wolniej ale akurat tak jest w przypadku każdego produktu. Zawsze kupuję większą butelkę na promocji, starcza na prawdę na dłuższy okres czasu. Za jakiś czas mam nadzieję, że zbiorę się z napisaniem jego recenzji. Miałam również wersję bez acetonu ale gorzej wysuszała mi skórki, i pojawiał się na nich biały nalot. Zawsze po niego sięgam.
11. Diamentowa baza hean, kolejne miłe zaskoczenie. Szkoda tylko, że nie mam do niej dostępu stacjonarnie. Pozostaje mi zamawianie przez internet a jak wiadomo jednej odżywki się nie opłaca. Bardzo dobrze wpływa na płytkę, paznokcie są mocne, nie rozdwajają się. Nie zauważyłam również żadnych przebarwień. Więcej o niej znajdziecie ->
Tutaj.
Chętnie do niej wrócę.
To by było na tyle, jak widać powoli zużywam moje głównie włosowe zapasy. Jestem dumna zwłaszcza z 3 masek ! Teraz zostały mi już tylko dwie i to napoczęte ! Było to całkiem różnorodne denko, mam nadzieję że każde następne będzie równie pokaźne :)
Jak tam wasze zużycia? Lubicie widok pustych butelek czy raczej wolicie kupować nowe kosmetyki?