piątek, 31 grudnia 2010

Znalazłam na blogu u Maknety

Skopiowane:


100 książek, które trzeba przeczytac - wg BBC

1. Duma i uprzedzenie – Jane Austen
2. Władca Pierścieni – JRR Tolkien
3. Jane Eyre – Charlotte Bronte
4. Seria o Harrym Potterze – JK Rowling
   Harry Potter i kamień filozoficzny - J.K. Rowling
5. Zabić drozda – Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte
8. Rok 1984 – George Orwell
9. Mroczne materie (seria) – Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje – Charles Dickens
11. Małe kobietki – Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville – Thomas Hardy
13. Paragraf 22 – Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka – Daphne Du Maurier
16. Hobbit – JRR Tolkien
17. Birdsong – Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu – JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie – Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch – George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem – Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby – F Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie)
       – Charles Dickens
24. Wojna i pokój – Leo Tolstoy
25. Autostopem przez Galaktykę – Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead – Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara – Fyodor Dostoyevsky
28. Grona gniewu – John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów – Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby – Kenneth Grahame
31. Anna Karenina – Leo Tolstoy
32. David Copperfield – Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) – CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje – Jane Austen
36. Lew, Czarwnica i Stara Szafa – CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem – Khaled Hosseini B
38. Kapitan Corelli (Mandolina kapitana Corellego)
       – Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy – Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek – AA Milne
41. Folwark zwierzęcy – George Orwell
42. Kod Da Vinci – Dan Brown
43. Sto lat samotności – Gabriel Garcia Marquez*
44. Modlitwa za Owena – John Irving
45. Kobieta w bieli – Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza 
      – LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku – Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej – Margaret Atwood
49. Władca much – William Golding
50. Pokuta – Ian McEwan*
51. Życie Pi – Yann Martel
52. Diuna – Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm – Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna – Jane Austen
55. Pretendent do ręki – Vikram Seth
56. Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat – Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą
     (Dziwny przypadek z psem nocną porą)
       – Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach)
 – John Steinbeck
62. Lolita – Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia – Donna Tartt
64. Nostalgia anioła – Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo – Alexandre Dumas
66. W drodze – Jack Kerouac
67. Juda nieznany – Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones – Helen Fielding
69. Dzieci północy – Salman Rushdie
70. Moby Dick – Herman Melville
71. Oliver Twist – Charles Dickens
72. Dracula – Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
74. Zapiski z małej wyspy – Bill Bryson
75. Ulisses – James Joyce
76. Szklany kosz – Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki – Arthur Ransome
78. Germinal – Emile Zola
79. Targowisko próżności
        – William Makepeace Thackeray
80. Opętanie – AS Byatt
81. Opowieść wigilijna – Charles Dickens
82. Atlas chmur – David Mitchell
83. Kolor purpury – Alice Walker
84. Okruchy dnia – Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary – Gustave Flaubert
86. A Fine Balance – Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty – EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie
       – Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa 
       – Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection – Enid Blyton
91. Jądro ciemności – Joseph Conrad
92. Mały Książę – Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os – Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze – Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (Sprzysiężenie osłów)
        – John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs – Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie – Alexandre Dumas
98. Hamlet – William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady – Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo


Instrukcja obsługi:
1. Pogrub te tytuły, które przeczytałeś/-łaś.
2. Użyj kursywy przy tych, które masz zamiar przeczytać.
3. Wykreśl te tytuły, których nie masz zamiaru czytać,
    albo byłaś/-łeś zmuszona/-y przeczytać
    za czasów szkolnych i je znienawidziłaś/-łeś.
4. Umieść to na blogu.
Tak, tak - skopiowałam, ale nie naniosłam jeszcze swoich
poprawek. Będę powracać do listy
i nanosić swoje zmiany. Na razie naniosłam to, co przeczytane.
Mało tego, no ale zawsze coś. Nie wiem,
co zamierzam przeczytać z listy,
na pewno Jane Austin.
Reszta zależeć będzie od zasobności biblioteki
w moim mieście, No i do kosza na śmieci trafią wszelkie
fantazy czy science fiction, tego nie trawię w żadnej postaci.
I dramaty tez do kosza, nie umiem tego czytać Didaskalia i
podział na role mnie rozpraszają. Sztuka jest do oglądania!

niedziela, 26 grudnia 2010

Prawo serii ponownie

Przeczytałam niedawno "Rozważną i romantyczną" Jane Austin, a tylko dlatego, że na facebooku była jakaś ankieta dotycząca rozważności i romantyczności - która z nas jaka. Ankietę zaliczyłam, stawiając na tę mocno trzymającej się ziemi i książkę postanowiłam przeczytać, choć całe lata do Jane Austin podchodziłam jak pies do jeża. Niechęć przezwyciężywszy, książkę do ręki wzięłam i w dwa wieczory przeczytałam. Ba, dziś  po kanałach tv wędrując, na film wg Austin trafiłam zupełnie przypadkiem. Obejrzałam, a jakże i nawet z przyjemnością, śledząc poczynania "dr Hausa" czyli Hugh Laurie w roli pana Palmera (cuuudny) i niepokornego skandalistę Hugh Granta w roli nieśmiałego, biednego Edwarda. Cudowności :-)) Kto nie widział, a chce zobaczyć i ma kanał ZoneEuropa, to zapawne maniacko będą powtarzać. Film naprawdę dokonały! Piękna Emma Thompson i jej oskarowy scenariusz. Prezent świąteczny doskonały! Takie prawo serii w całości akceptuję.




O ja niewdzięczna!
Za życzenia świąteczne serdecznie dziekuję, za pozytywne i te mniej pozytywne komentarze dziękuję również, za wszelakie porady kulinarne takoż. Nadmieniam, że gwiazdek dopiekłam - tym razem kruchych, makowych z wanilią. Poszły jedne i drugie, chwalono mnie bardzo a ja jak paw dumna chodziłam. Muszę oba przepisy w "sekretniku kuchennym" zapisać, by z pamięci nie umknęły. Jak to dziecię moje starsze rzekło: Blog kuchenny analogowy prowadzić będę. :-))
I jeszcze Kuchni Pozytywnej podziękowania za lekcję składania serwetek dziękuję - wykorzystałam z dziecięciem młodszym dwa wzory - liśc i dupę biskupa, Oj, przepraszam - czapkę biskupa! Radości miałyśmy przy tym co niemiara. Polecam, dobre na przysłonęcie niedociągnięć kulinarnych :-))

sobota, 18 grudnia 2010

Nadszedł czas pierników ...



... jak napisała wczoraj pod moja fotką jedna z uczestniczek 5tego spotkania robótkowego na facebooku. Zamiast dłubać na drutach, wzięłam się za pierniczki. Przyznaję, że był to mój debiut. Nie było u nas w domu tradycji "pierniczenia", jeżeli już robiło się jakieś ciastka, to takie przez maszynkę do mielenia mięsa z odpowiednią nakładką, a ciasteczka były ze skwarkami, które chrupały jak orzeszki.


W każdym razie ja porwałam się na pierniczki, kupiłam odpowiednie foremki i ... sądziłam, że zajmie mi to niewiele czasu. Niestety, mordowałam się od 17tej do 22giej i obiecałam sobie, że nigdy więcej,
ale przepis podaję za Pozytywną Kuchnią, bo może komuś się przyda, nie sądzę, że w tym roku, bo pierrniczki winny leżakować dwa tygodnie, ja swoje zjem chyba po Nowym Roku, chyba, że bedę je maczać w herbatce, bo póki co - twarde jak zaraza.

piątek, 17 grudnia 2010

Uczymy się

Nic odkrywczego, kiedy powiem, że uczymy się całe życie. Naszło mnie na takie filozofowanie po poście przeczytanym u Truscaveczki, a w zasadzie  wpisie na facebooku. Dziś akurat mam kiepski dzień na rozgryzanie niuansów oczkowych, ba, na wgapianie się w fotki - skądinąd wyraźne. Robię - jak to zdążyłam doczytać na jakimś forum - po heretycku. Robi mi się całkiem dobrze i niczego zmieniać nie będę, choć we wszystkich opisach mojego sposobu robienia nie uwzględniają. Nie wiem, jak się robić na drutach nauczyłam? Chyba w szkole, bo kiedyś był przedmiot "prace ręczne" z podziałem na zainteresowania męskie bądź damskie. Chłopaki "młotkowali", a dziewczęta różne takie robótki ręczne: druty, szydełko, wyszywanie i szycie nawet. Nie powiem, że tam mnie wszystkiego nauczyli, ale nabierania oczek i przerabiania na prawo - owszem, czyli podstawy miałam. Potem doszło to oczko lewe, ale nie mogłam dojść, jak które wygląda, a to z winy ściegu francuskiego. Bo wiadomo - robisz cały czas na prawo, a wygląda jak same lewe (prawie). Nic dziwnego, że moja znajoma robiła francuza samymi oczkami lewymi. Kiedy zapytałam, dlaczego akurat tak, to odpowiedziała, że samymi prawymi, byłyby dzianina gładka. Z dwoch stron? - pytam. No tak! - odpowiada. Kiedy spróbowała i okazło sie, że jednak nie jest gładko, była, że tak powiem, zszokowana. Ale do dziś robi ścieg "same prawe" - samymi lewymi..

Dziś mało co mnie dziwi, staram się podpatrywać nowe techniki, ale zanim do czegoś dojrzeję, musi to trwać. Nauczyłam się w końcu magic loopa, choć najchętniej posługuję się w robótkach na okrągło metodą tradycyjną czyli pięć drutów. Odkąd pojawiły się aluminiowe, a potem plastkowe, a w końcu bambusy, nie ma problemu z wypadaniu ciężkich drutów metalowych z robótki. Jednak jeden problem pozostał. Druty skarpetkowe są krotkie i nijak na nich robić np komin, chyba że robótkę rozłożyć na dwa komplety tychże.
Zatem, kiedy rodzina zaczęła się domagać szali-kominów, rad-niewola musiałam przejść na druty z żyłką i stopniowo, stopniowo, klnąc na żyłkowe pętle prowokujące koty - robię magic loopem, choć przy dużej ilości oczek trudno mówic o typowym magic loopie.

niedziela, 12 grudnia 2010

Szydełkowe abrazzo

Przede wszystkim dziekuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem, byłam zaskoczona ich ilością i ciepłym przyjęciem mojej robotki. Ewę Anonimową  proszę o kontakt na  maila.
A teraz drugi puncik z mojej marudnej listy.
Prezentacja po wielu podejściach do sesji zdjęciowej. Zostawiłam, będąc z wizytą, okulary. Używam starych, które mają się nijak do mojej ocznej wady. Nie wiem, czy fotka wyraźna. Zrobiłam ich mnóstwo, ale jak na moje oko ta jakaś najbardziej ukazująca, co na manekin narzucono. Abrazzo podpatrzyłam u Bean, ale daleko mi do podpatrzonego mistrzostwa.


Dane techniczne:
Simil Mohair w kolorze gorzkiej czekolady (ze starych zapasów)  - około 100 g
Szydełko bambus 3,5 mm

piątek, 10 grudnia 2010

Etola

Przede wszystkim dziękuję Maknecie za nieocenioną pomoc. To dziewczyna kombinat, podziwiam szczerze!
I na potwierdzenie wczorajszego bajdurzenia:



U mnie fotki zawsze w tym samym miejscu, nie ze względu na ulubiony mebel, ale ze względu na ograniczoną przestrzeń.  Wiecie przecież jak to jest, kiedy się ma ograniczony matraż: żeby otworzyć drzwi, trzeba przestawić krzesło; żeby przestawić krzesło, trzeba przesunąć stół; żeby przesunąć stół, trzeba wynieść szafę; a żeby wynieść szafę, trzeba otworzyć drzwi; a żeby otworzyć drzwi... same wiecie :D Pozdrawiam klaustrofobicznie 
:-))

czwartek, 9 grudnia 2010

Zawzięcie dążę do celu

A mianowicie:
- etola ukończona nareszcie
- zbliżam się do rozpoczęcia ozdobnej koroneczki na szydełkowym abrazzo podpatrzonym u Bean
- zrobiłam trzy kapcie typu "baletki", robię czwarty
- zastanawiam się, jak skończyć szalik rozpoczęty w ubiegłym roku z Luny, zapomniałam, skąd miałam wzór: coś miał w nazwie meandrowatego , nie próbowałam szukać, bo nie chciałam się denerwować.

A poza tym czytam:
Miłość nad Rozlewiskiem
Człowiek - nietoperz
Tego lata w Zawrociu
i smętnie spoglądam na następną książkę, na Cukiernię pod Amorem.

A tu przecież święta za pasem, na przygotowania pora!

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Mikołajki

Jak co roku zarzekałam się, żadnych tam takich, bo to święta za pasem, wydatki. Jednak nie obeszło się bez prezentów. Niemalże jak w książce Grishama "Ominąć święta". Obdrowano mnie kotem mikołajkowym, jak przystało na mikołajkowego kota w barwach czerwono-białych. A może arysta miał na myśli barwy narodowe, bo kot ma szczękę niczym polski szkoleniowiec piłkarski pan Jacek G. Mam nadzieję, że sie nie obrazi. Jakby nie było - kot świąteczny puszy sie na półce z dala od żywych pobratymców, żeby smętne skorupy z niego nie zostały.

 I co jeszcze? Unikałam księgarni jak złego ducha, ale w końcu skapitulowałam. Wstąpiłam, kupiłam. Wmawiam sobie, że rozsądnie podeszłam do sprawy, bo z księgarni wyszłam z jedną częścią "Cukierni pod Amorem" choć pani księgarzyna sugrowała, że najlepiej od razu dwie kupić. :-)) A tak w ogóle za niedługo będzie trzecia część, więc dobrze byłoby mieć całość. Rzekłam na to, że owszem, ale jak ksiązka będzie do bani, to poprzestanę na części pierwszej i nie będzie mi mocno żal.


Ale mam też prezent dla czytelniczek mojego bloga, jak szaleć to szaleć. Oto on:


Pozdrawiam serdecznie :-))

środa, 1 grudnia 2010

Pomocy mi trzeba

Popadam w skrajności. Albo milczę, albo się produkuję nadmiernie. Otóż czapkę sobie postanowiłam zrobić, taką  właśnie:

Niby wszystko jasne, no nie wszystko. Samą czapkę wiem jak, ale problem z warkoczem. Usiłowałam dociec, jak ten warkocz udłubać. Zdaje mi się, że w opisie o dwóch paskach mówią, ale jak się angielskim nie włada  :-((  to się można w nos pocałować, albo kombinować - dwa paski i skręcić? Zszyć?

Juz nawet pewne przygotowania poczyniłam:


Rękawiczki ze sklepu za 6 zł i nawet kolorystycznie trafione, choć trend taki, że może być jedno od Sasa, drugie od lasa, ale ja lubię ład, choć z tym ładem to u mnie różnie.

Marudzenie

Onegdaj zdobyłam parę kilo, to cena za niepalenie. Cuś za cuś! Nie odwykałabym, gdyby nie zapowiedź ustawy o niepaleniu. Nie mogłam sobie wyobrazić kawy w publicznym miejscu bez peta. Latanie na dymka do kibla nie bardzo mi odpowiadało, bo dymne kibelkowanie przerabiałam w pracy. Tzn latałabym do tego kibelka, ale jestm kobietą stateczną i paląc cichcem w kiblu, narażałabym się na komentarze: stara a głupia. Teraz kiedy jest już ustawa, a ja nie muszę szukać ustronnych miejsc, gdzie nie sięgnąłby mnie mandat, mam problem poważniejszy. Ciuchy. Nagle okazało się, że ciuchów większych niż dla  modelki o gabarytach Twiggy jak na lekarstwo. Ba, nawet jeżeli stoi na wszywce, że to rozmiar XXL, to w podtekście stoi ("sie" naciągnie) "Sie" naciąga i pokazuje to, czego za Chiny nie chcemy pokazać. Ponadto dokonałam epokowego odkrycia, nikt nie przewidział, że jak się ma zbędne kilogramy, to przy ciuchach dwuczęściowych
( garsonkach) bądź sukienkach często bywa tak, że potrzebne jest dwa w jednym: dół - rozmiar powiedzmy 42, a góra - 44. Wszystko można przełknąć, kiedy ciuchów nam trzeba na tzw "codzień" - zawsze można w szmateksach coś tanio i elegancko. Gorzej jak impreza w pełnej gali się szykuje. Na ostatnią imprezkę udało mi się sukienkę kupić, krawcowa poczyniła odpowiednie poprawki i jakoś to było, jakoś bo szwy boczne dziwnie się skręcały. Niestety, szykuje się znów pełna gala i jak na złość
w tej samej obsadzie, bo impreza rodzinna. Zmieniają się tylko bohaterowie zamieszania. Poczyniłam odpowiednie kroki - zamówione na odległość dwie sukienki. Łudzę się, że będą idealne, choć jak doświadczenie uczy - nadzieja jest matką głupich (?)