Staram się nie używać takich, hmmm, kolokwializmów - jak pięknie mówią teraz wszyscy politycy, ale szczerze powiem, że wolę wyrażenie badziewie, występujące też w formie badziew, niż kolokwializm. Nowe słówka, a raczej nie nowe a mało używane, kiedy wychyną na światło dzienne rozprzestrzeniają się jak zaraza. I w dobrym tonie jest takichże używać. Ale wracam do tematu. Na forum jedna z "foremek" prosiła o wzór Haruni. Chyba mało kto nie robił tej chusty, w tym ja i chodząca po prośbie ( oj, żartuję, mam nadzieję, że autorka posta sie nie obrazi). Prawdę mówiąc, nie chce mi się wracać do rozpoczętych robótek, bo musiałabym je odkopać, wyszukać notatki ( a zeszytów ci u mnie też dostatek), no to by bezczynnie nie siedzieć, złapałam się za to Haruni. Wspieram się linkami z
Ravelry i
Osinki. Przed chwilą ktos podał link na forum tłumaczenie
Maknety. Może i włóczka, której użyłam to badziewie, ale za to jak pięknie wygląda - Simil Mohair z delikatnymi przebarwieniami. Nie opowiadałam jak to kiedys na allegro kupiłam wór włóczki za stówkę? Jak to zobaczyłam, kiedy przyszła paczka, to padłam - do końca życia tego nie zużyję. Ale do Simila mohaira słabośc czuję, choć badziewne to :-)
Oto 25 rządków Haruni:
Dopisek:
Dziękuję za głaski, ale mnie by postawić w pionie to kopa trzeba, albo czasu. Cóż, co nas nie zabije to nas wzmocni. Święte słowa! Ale idzie ku lepszemu, cóż za cudowny proces - zapominanie, choć czasem człowiek pragnie całkowitej amnezji. U mnie pogoda, a u Was?