13 listopada skończyliśmy spłacać naszą ruderę, co oznacza, że wreszcie każdy centymetr kwadratowy podłogi jest tylko i wyłącznie NASZ!
Mina pani z banku, kiedy składaliśmy deklarację -> bezcenna
(za wszystko inne zapłacisz swoją harówą).
Oczywiście nie ma nic za darmo: za całkowita spłatę nasze PKO BP pobrało sobie prowizję 200 zł (lub wg aktualnej tabeli opłat 2% od kwoty pozostałej do spłaty, co u nas wyszło na to samo).
Odebraliśmy potwierdzenie spłaty (przysłane pocztą), potem pognaliśmy do banku odebrać resztę papierów i tu niestety, mimo umówienia się na konkretny dzień i godzinę, pańci nie udało się przygotować wszystkiego i będę musiała jeszcze raz tam jechać...
Za to wizyta w Wydziale Ksiąg Wieczystych była w stylu przelotowym: tu dopisz, tam naklej, tu potwierdź, tam skseruj i wreszcie załatwione (za drobną opłatą 200 zł za wpis do hipoteki).
Całkowite zestawienie
Wartość kredytu: 172.000 zł
Kwota spłacona: 227.205 zł
Co oznacza, że ok. 55.000 zł poszło na odsetki.
Pewnie można by to było zrobić tańszym sposobem, inaczej rozkładając nadpłaty, ale dysponowaliśmy tylko takimi pieniędzmi, które zarobiliśmy. Tylko 14.000 zł pochodziło ze sprzedaży działki, reszta powstawała z premii, dodatkowych zajęć, a później z działalności. Nie mamy bogatych rodziców, ani spadku po babci :)
Nadpłacaliśmy bez aneksowania długości kredytowania, ponieważ okazało
się, że bankowi do tego potrzebna jest masakryczna ilość zaświadczeń i
kolejne badanie zdolności kredytowej oraz opłata za aneks.
Wnioski:
Jeśli nie lubicie mieć długów i niepewnej sytuacji to bardzo opłaca się nadpłacać kredyt.
Kiedy człowiek nie musi martwić się o ratę, to może wreszcie podejść do domowych finansów całkiem inaczej: u nas efekt tego zacznie się 4 stycznia 2016 r. :)
Niespodzianka ufff...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz