Kiedy nie mam nic do powiedzenia, mówię: wszystkie drogi prowadzą do Neshville. Jest to dla mnie powiedzenie klucz, kiedy nie ma się co na dany temat rzec. Dziękuję Korneliuszowi Pacudzie, ze mogę na marudzenia dziecięcia w sprawie podjęcia decyzji życiowej odpowiedzieć: Dziecino kochana, czego byś nie postanowił, to i tak , jak mawia Kornelisz Pacuda, wszystkie drogi prowadzą do... ?
Tu zagadka dla czytelników. Czekam na odpowiedzi! Dokąd te drogi prowadzą? Prawda, że u nas, na starym kontynencie, drogi wszystkie prowadzą do Rzymu, ale jakie to ma znaczrnie?
Dopisek:
Oczywiście, że do Mragowa, bo gdzie bym się nie wybierała to zawsze je przejeżdżam, choć w tym roku niełaskawe dla zmotoryzowanych - rozkopane i zakorkowane. :-))
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trele-morele. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trele-morele. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 7 listopada 2010
czwartek, 30 września 2010
Wentylacja
Wizyta jak co roku pana znającego się na "wiatraczku". Jak co roku opowiadam jak to "cugu" u mnie nie ma, pseudo-żartobliwie dorzucam: Dobrze, że nie mam pieców kaflowych na węgiel, bo powiększyłabym grono aniołków .
Przegląd wentylacji w kuchni:
- Taaa...otwórz pani okno, bo nie kręci ( wiatraczek w urządzeniu ). I po co ta kratka? ( usuwa )Wywal to pani!
- Przecież nie będzie mi tu na widoku ta czarna dziura! - oponuję
- To co? Komu to przeszkadza?
- Mnie!
- Jak pani to przeszkadza, to miej pani sobie kratkę i nie mów pani, że cugu nie ma.
Próbuję jeszcze coś utargować z kibelkiem. Tu mam nawiew do kibelka, wszystko co w kominie wentylacyjnym fruwa, wpada do mnie. Kratkę wentylacyjną mam wstawioną, ale w opakowaniu foliowym, by uchronić się przed nieporządanymi zapachami, kurzami i czym tam jeszcze.
-Dobry pomysł - stwierdza pan Wiatraczek - Co ma pani cudze wąchać?!
I przychodzi czas załatwiania formalności:
- Podpisik mi tu szanowna da!
- A co tam pan napisał?
- Jak co? Przecież wszystko w porządku!
Odmawiam złożenia podpisu:
- W takim razie obejdzie się.
Zawsze podpisywałam, ale kiedy wzywałam fachowców ze Spółdzielni odpowiadali, że w protokole nie było zastrzeżeń, teraz też nie będzie, tyle że bez mego podpisu w księdze, ale protokół to zupełnie inny dokument, na którym podpisów lokatorów nie ma. I znów za rok będę dreptać bezradnie za panem Wiatraczkiem i opowiadać jak to cugu nie mam, a w kibelku to zamiast wyciągać to wciąga... Jak to mawiają mądrzy ludzie: Historia lubi się powtarzać. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Przegląd wentylacji w kuchni:
- Taaa...otwórz pani okno, bo nie kręci ( wiatraczek w urządzeniu ). I po co ta kratka? ( usuwa )Wywal to pani!
- Przecież nie będzie mi tu na widoku ta czarna dziura! - oponuję
- To co? Komu to przeszkadza?
- Mnie!
- Jak pani to przeszkadza, to miej pani sobie kratkę i nie mów pani, że cugu nie ma.
Próbuję jeszcze coś utargować z kibelkiem. Tu mam nawiew do kibelka, wszystko co w kominie wentylacyjnym fruwa, wpada do mnie. Kratkę wentylacyjną mam wstawioną, ale w opakowaniu foliowym, by uchronić się przed nieporządanymi zapachami, kurzami i czym tam jeszcze.
-Dobry pomysł - stwierdza pan Wiatraczek - Co ma pani cudze wąchać?!
I przychodzi czas załatwiania formalności:
- Podpisik mi tu szanowna da!
- A co tam pan napisał?
- Jak co? Przecież wszystko w porządku!
Odmawiam złożenia podpisu:
- W takim razie obejdzie się.
Zawsze podpisywałam, ale kiedy wzywałam fachowców ze Spółdzielni odpowiadali, że w protokole nie było zastrzeżeń, teraz też nie będzie, tyle że bez mego podpisu w księdze, ale protokół to zupełnie inny dokument, na którym podpisów lokatorów nie ma. I znów za rok będę dreptać bezradnie za panem Wiatraczkiem i opowiadać jak to cugu nie mam, a w kibelku to zamiast wyciągać to wciąga... Jak to mawiają mądrzy ludzie: Historia lubi się powtarzać. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
poniedziałek, 27 września 2010
Na budowie
Trwa ogólnopolska akcja "Ocieplamy blokowiska" , moje nie jest wyjątkiem. Po osiedlu hula wiatr niosąc śnieżno-styropianowe kurzawy. Gdzieniegdzie białe zaspy. Przechodzę koło jednego z bloków przesłoniętego budowlanym muślinem. Budowlańców nie widać, ale dochodzą głosy. Zatem praca wre. A co słychać? Myli się ten, kto myśli, że leci tekst:
-Wacuś, q....., podaj wapienko!
Piosenka leci, piosenka w wykonaniu biegającego po rusztowaniach "ocieplacza":
- Kochaj mnieeeee, nieprzytomnieee jak zapalniczka płomień...
Pragnienie miłości musi być wielkie, bo wykonawca ryczy jak bawół, trzyma jednak poprawnie linię melodyczną.
Cóż, czasy się zmieniają i kultura budowlana takoż, a ludzkie pragnienia niezmienne od wieków.
-Wacuś, q....., podaj wapienko!
Piosenka leci, piosenka w wykonaniu biegającego po rusztowaniach "ocieplacza":
- Kochaj mnieeeee, nieprzytomnieee jak zapalniczka płomień...
Pragnienie miłości musi być wielkie, bo wykonawca ryczy jak bawół, trzyma jednak poprawnie linię melodyczną.
Cóż, czasy się zmieniają i kultura budowlana takoż, a ludzkie pragnienia niezmienne od wieków.
środa, 23 czerwca 2010
Mierzyć siły na zamiary
Okazuje się, że się przeliczyłam, przerósł mnie poprzedni post ( usunęłam ), przepraszam komentującą, bo razem z postem przepadł komentarz. Widzę, że po usuniętym poście jednak ślady na blogach obserwujących zostały, dlatego się tłumaczę. Może do tematu kiedyś wrócę, ale nie dziś.
wtorek, 15 czerwca 2010
Haruni z badziewia
Staram się nie używać takich, hmmm, kolokwializmów - jak pięknie mówią teraz wszyscy politycy, ale szczerze powiem, że wolę wyrażenie badziewie, występujące też w formie badziew, niż kolokwializm. Nowe słówka, a raczej nie nowe a mało używane, kiedy wychyną na światło dzienne rozprzestrzeniają się jak zaraza. I w dobrym tonie jest takichże używać. Ale wracam do tematu. Na forum jedna z "foremek" prosiła o wzór Haruni. Chyba mało kto nie robił tej chusty, w tym ja i chodząca po prośbie ( oj, żartuję, mam nadzieję, że autorka posta sie nie obrazi). Prawdę mówiąc, nie chce mi się wracać do rozpoczętych robótek, bo musiałabym je odkopać, wyszukać notatki ( a zeszytów ci u mnie też dostatek), no to by bezczynnie nie siedzieć, złapałam się za to Haruni. Wspieram się linkami z Ravelry i Osinki. Przed chwilą ktos podał link na forum tłumaczenie Maknety. Może i włóczka, której użyłam to badziewie, ale za to jak pięknie wygląda - Simil Mohair z delikatnymi przebarwieniami. Nie opowiadałam jak to kiedys na allegro kupiłam wór włóczki za stówkę? Jak to zobaczyłam, kiedy przyszła paczka, to padłam - do końca życia tego nie zużyję. Ale do Simila mohaira słabośc czuję, choć badziewne to :-)
Oto 25 rządków Haruni:
Dopisek:
Dziękuję za głaski, ale mnie by postawić w pionie to kopa trzeba, albo czasu. Cóż, co nas nie zabije to nas wzmocni. Święte słowa! Ale idzie ku lepszemu, cóż za cudowny proces - zapominanie, choć czasem człowiek pragnie całkowitej amnezji. U mnie pogoda, a u Was?
Subskrybuj:
Posty (Atom)