Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szycie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szycie. Pokaż wszystkie posty

03 kwietnia 2015

Wielkanocnie

Po dość długiej przerwie, wracam z nowym postem.
Choć za oknem zima, u mnie zagościły wiosenno- wielkanocne klimaty. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.

Moja ulubiona komoda, jak zwykle zmieniła swoje przybranie. Jest idealnym miejscem na eksponowanie klimatycznych i tematycznych dekoracji.



Zawsze marzył mi się duży, prosty, ceramiczny zając. Jednak zamiast takiego kupić, postawiłam sobie takiego zrobić. Z początku miał być tylko z masy solnej, pokryłam go jednak warstwą gazet i rozwodnionego kleju z mąki. Całość pomalowałam kilka razy. Wyszło całkiem, całkiem, choć wołałabym większy połysk, taki bardziej ceramiczny. Trzeba się zastanowić nad inną farbą.


Jaja w słoju.



W końcu też zrobiłam sobie dekoracje z wydmuszek i rzeżuchy. W tym roku jakoś tak wyjątkowo dużo tych wielkanocnych akcentów, w porównaniu z zeszłym rokiem. Jakoś tak bardziej kolorowo i kwieciście. Może to przez tą zimową aurę do kolorów tak mnie pcha.


I powstały też nowe zajączki.


Nie mogło też zabraknąć brzozowych gałązek i kolejnego stadka zajączków.



Mam niedaleko domu świetną kwiaciarnię. Taką, co oprócz żywych kwiatów i roślin ma też piękne dekoracje i świetnej jakości kwiaty sztuczne. I choć sztuczności nie lubię, to te kwiaty z wielką przyjemnością do domu przyniosłam. Pięknie wyglądają.


To by było na tyle:)
Pozdrawiam i obiecuję, że przez najbliższy czas nie zniknę na tak długo.

14 stycznia 2015

Fioletowy komplecik

Po niestety dość sporym opóźnieniu udało mi się zrealizować zamówienie na fioletową spódniczkę na szarej dzianinie. W komplecie bransoletka i spineczki. Jeszcze raz dziękuję mamie zamawiającej za cierpliwość i wyrozumiałość.










Pozdrawiam

12 stycznia 2015

Mała Syrenka

Moje dziecko nigdy nie przestanie mnie zadziwiać :)
Kiedy w środę, po całej tej świąteczno- noworocznej przerwie Tośka wróciła do przedszkola, na tablicy ogłoszeń widniała informacja o balu przebierańców, który ma się odbyć w poniedziałek, czyli dziś. Ważne wydarzenia, nie ma co. Więc strasznie się ucieszyłam, kiedy tego samego dnia odebrałam paczkę z elsową sukienką. Zamówiłam ją jeszcze przed świętami i miała być prezentem pod choinkę, ale nie zdążyła dojść na czas. Tośce było smutno, bo bardzo o niej marzyła, więc nie zamierzałam jej chować do następnych świąt, tylko wręczyć jej ją tego samego dnia.
Wróciłyśmy więc z przedszkola, Tośka wparowała do pokoju i zaniemówiła z zachwytu. Od razu wskoczyła w nową sukienkę i biegała po mieszkaniu. Kiedy emocje już trochę opadły, zapytałam mojej zakochanej do szaleństwa w Krainie Lodu, Elsie i wszystkim co niebieskie i lodowe córce, za kogo chce się przebrać na bal i usłyszałam... za syrenkę Arielke mamusiu...
Teraz ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zapytałam, a dlaczego nie za Else. Okazało się, że dziewczynki się poumawiały kto kim będzie. Liczyła się więc siła przebicia:)
No w porządku. Jak dla mnie Tośka mogłaby się przebrać za kogo tylko chce, ale co ze strojem, przecież tak mało czasu zostało. Wzięłam więc moją syrenkę na kolana, odpaliłam pinterest i rozpoczęłyśmy poszukiwanie inspiracji. Zebrałam kilka zdjęć, zaplanowałam co będzie mi potrzebne i następnego dnia wyruszyłam na zakupy. Prawie się załamałam, kiedy okazało się, że mój sklep z tkaninami jest zamknięty do odwołania. Zleciałam pół miasta, wszystkie znane mi pasmanterie i jeden sklep dla plastyków, trzy godziny mnie nie było i wróciłam do domu tylko z cekinami w kształcie muszelek. Ehh, kiepsko to widziałam. Z pomocą przyszedł dziadek, który zawiózł mnie następnego dnia do Katowic, gdzie mogłam wejść do cudownego tkaninowego sklepu. Kupiłam co trzeba, a w sobotę rozpoczęła się produkcja arielkowego stroju. Było ciężko, ale dałam radę.

Więc już nie przynudzam, pokazuję efekty.
Góra stroju, zrobiona ze zwykłego białego t-shirta. Obcięłam rękawki i przyszyłam materiał na kształt muszelek, podłożyłam go flizeliną. Doszyłam dwa paseczki, które z tyłu są wiązane. Ozdobiłam muszelkowymi cekinami.




Spódniczka- ogon. Udało mi się kupić elastyczną, zieloną, połyskującą tkaninę. Jest gładka, choć oczami wyobraźni widziałam taką z wzorem łuski, albo cekinową. Nie szalejmy jednak z bardzo. Ta też jest dobra. Dół ogona to oczywiście marszczony tiul w dwóch odcieniach zielonego.




I kolejny, bardzo ważny, element stroju. Sama bym pewnie nie wpadła na to, że to takie ważne, ale przecież czy ktoś widział syrenkę Ariel w wersji blond? Nie. Tosia chciała mieć czerwono-rude włosy. Trzeba było takie wyczarować. W czarach pomogła włóczka i szydełko, i świetny, a przy okazji prosty sposób na zrobienie tego typu peruki.



Wystarczyło zrobić na szydełku małą czapeczkę, a potem w ostatnim rządku, w każde oczko nawlec po kilka kawałków włóczki. Efekt jest super.

Oczywiście była wczoraj generalna przymiarka.








Po wszystkim usłyszałam: mamusi spełniłaś moje marzenie- jestem syrenką !
Proszę Kochanie :)

Pozdrawiam



17 grudnia 2014

Dla maluszków

Co za grudzień. 
Jak co roku, tak jakoś się dzieje, że w grudniu zaniedbuje swojego bloga. Choć tak bardzo chciałabym aby panował tu świąteczno- zimowy klimat, jakoś nie potrafię go stworzyć. Mogłabym winę zrzucić na brak czasu, natłok grudniowych obowiązków, choroby, które w tym roku nas nie oszczędziły lub po prostu brak chęci, ogólne przemęczenie, brak śniegu. Sama nie wiem.
Do świąt został tydzień. Mam silną motywację by się poprawić, ale na razie post typowy, nie świąteczny.

Chciałabym pokazać ostatnie dwie spódniczki, które uszyłam. Wyjątkowe, bo uszyte specjalnie dla tych małych i najmniejszych księżniczek. 
Pierwsza- różowa pettitka. Dla dwulatki. Ma około 28 cm długości i na życzenie mamy, która nie przepada za świecącą satyną, wykończona została dzianiną. 






I druga- czerwona dla dwumiesięcznego Maleństwa. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam jej zdjęcia z Tośką na przykład, tak dla porównania, jaka jest malutka, bo ma jedyne 20 cm długości, ale jak sami widzicie, zdjęcia wyszły kiepskie, nawet bardzo- za co ogromnie przepraszam, ale jakoś czerwień mi nie leży. W fotografowaniu oczywiście.




Wiecie, że ja się dopiero w poniedziałek wzięłam za świąteczne porządki? Nawet dekoracji jeszcze nie mam- żadnych. A za oknem pada deszcz. Drażni mnie to. Mam nadzieję, że Was nie :)

Pozdrawiam

03 grudnia 2014

Świąteczna sesja

Chyba z tysiąc zdjęć napstrykałam tego dnia i tylko niewielka garstka naprawdę się udała. Szaruga za oknem, brak porządnego oświetlenia i rozpraszające mnie przeziębienie trochę przeszkadzało, ale zabawa była naprawdę świetna, a Tosia ma wspaniałą pamiątkę. Niezłe portfolio już mogłabym zrobić Tośce z tych naszych sesji. Przy okazji wpadł mi do głowy wspaniały pomysł na gwiazdkowy prezent dla dziadków.

A teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć. W roli głównej (oprócz Tosi oczywiście), nowe tiulowe spódniczki w zestawach, które moim zdaniem, śmiało mogłyby zagościć przy wigilijnym stole.

Biała. Śnieżynka. Prawdziwy aniołek.


Klasyczna świąteczna czerwień. Z białymi, zielonymi lub złotymi dodatkami będzie wyglądać cudownie.


A może by tak pastelowe święta? Pudrowy róż- kolor uwielbiamy przez małe dziewczynki.


Szary. Kolor klasyczny, piękny i elegancki. Pasuje nawet na tańce :)


A teraz nasz ulubione zestawienie. Niebieski i różowy. Oczywiście Kraina Lody nadal rządzi :)


I na koniec spokojne połączenie bieli i szarego.


Choinka by ja :) Zbijana i oświetlana na chwilę przed sesją. Deski znalezione w piwnicy :)
Papierowe gwiazdy by ja :)
Napis na płycie by ja :) Powstał już w zeszły roku.

Pozdrawiam
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...