czwartek, 9 stycznia 2025

Monika Białkowska - Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach

Była tu kiedyś awantura, bo wspominając o koleżance, która poszła do klasztoru, nie mogłam się nadziwić jej decyzji. Teraz, czytając te rozmowy z byłymi zakonnicami, zaczęłam się zastanawiać, co się z Anią stało, czy wytrwała, choćby zaciskając zęby, i ciągle tam jest czy też może odeszła. Bo do tej pory brałam za pewnik, że nie, że mając 18 lat wybrała już na całe życie. A tu okazuje się, że sporo sióstr rezygnuje, jedne po roku, inne po ćwierćwieczu. Podjęcie decyzji jest zawsze bardzo trudne, ale przeżyte traumy w pewnej chwili nie pozwalają dłużej trwać. Większość rozmów przeprowadzonych z eks-zakonnicami potwierdza moje wcześniejsze zdanie na ten temat - że decydowanie o takim zamknięciu w pewnego rodzaju bańce w młodym wieku jest kompletną pomyłką, te dziewczyny mają zerowe pojęcie o tym, co je czeka. Owszem, wierzę w ich wiarę, w chęć poświęcenia życia dla - nazwijmy to - idei. Ale w większości przypadków zderzają się ze ścianą, bo ich wyobrażenia maja się nijak do zastanej rzeczywistości, której nie mogą zmienić, bo przecież zawsze tak było

Z książki wyłania się obraz sekty, choć oczywiście różne zakony mają różne zasady, niektóre mogą się wydać dość nowoczesne - ale zawsze chodzi o totalne podporządkowanie się, zniszczenie jakiejkolwiek indywidualności, pozbawienia godności i człowieczeństwa. Klepanie modlitw na komendę, a w charakterze życia duchowego wieczne szorowanie korytarzy. Taka wola Boża.

Nie chcę tu epatować drastycznymi przykładami fizycznego i mentalnego dociskania do podłogi, ale mam wrażenie, że życie w żeńskim zakonie nie różni się od życia w więzieniu. Tyle, że do więzienia nie idzie się dobrowolnie...


 


Początek:


Wyd. WAM, Kraków 2023, 328 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 4 stycznia 2025 roku 


Ciągle z biblioteki, kiedy się spod tego stosu wykopię? A tu już mam zapisane następne do pożyczenia 😢

Snułam sobie swego czasu taki plan, że zrobię PROJEKT BIBLIOTECZNY, który miał polegać na tym, że co tydzień pojadę do kolejnej filii bibliotecznej w Krakowie, poczynając od numeru 1, i pożyczę jedną książkę. Miał w ten sposób powstać Rok Biblioteczny, nawet się zastanawiałam, czy takiego bloga specjalnego nie założyć. No, ale to na razie nierealne, zwłaszcza, że filie się kocą i jest ich więcej niż tygodni w roku (aktualnie 60). Przeczytać 60 książek w ciągu roku niby dałoby się, ale ten projekt wymaga wielkiej systematyczności: w każdym tygodniu jechać pożyczyć, przeczytać, napisać, jechać oddać. Z bólem serca na razie rezygnuję.

Drugi projekt był typu MÓJ ROK ZE ŚMIECIARKĄ albo NA ŚMIECIARCE. Miałam dokumentować swoje wyprawy 😉 Ale też chwilowo się mi nie chce. Konkretnie to nic mi się nie chce, jak już wspominałam. Te krótkie szare dni... Brat był wczoraj i zaproponował, że może wziąć Ojczastego do siebie na 2 tygodnie, żebym się zresetowała. Przemyślę. Bo nie wiem, czy nie będzie jeszcze trudniej wracać w utarte koleje...

A' propos resetu. Przyszedł mail:

Szanowna Klientko.

Zwrócony do nas produkt nie został przyjęty do zwrotu.
Produkt jest zabezpieczony hasłem i nie mamy możliwości przywrócenia ustawień fabrycznych.
Produkt zostanie do Pani odesłany.

Telefon podany oczywiście na infolinię, która z panem Marcinem podpisanym pod mailem nie ma nic wspólnego. Tenże pan Marcin bezczelnie dodał:

Jeśli masz więcej pytań, poszukaj odpowiedzi na [adres strony] lub odpowiedz na tego maila.

Zabrałam się za odpowiadanie... na adres maila noreply 🤣 Generalnie z infolinią uzgodniliśmy, że Marcin wyszedł z założenia, że klient może w krawacie, nie awanturujący się, więc pokornie powie sobie trudno i zabierze se sprzęt z powrotem, po co dzwonić i pytać o to hasło, prawda? Numer telefonu podałam w formularzu widocznie dla celów statystycznych. No, a przesyłka już i tak wyszła.

Tak że dziś kurier przywiózł chromebooka po raz drugi. Córka go zresetowała według wskazówek z Gooogle'a (znaczy mamy taką nadzieję, że się powiodło) i jutro znów go powiozę do sklepu, żeby odesłali. Miałabym ochotę dołączyć liścik do Działu Zwrotów, że te podróże na ich koszt zawdzięczają panu Marcinowi, który pożałował paru minut na wykonanie telefonu... ale on pewnie wypełnia procedury 😒 

No i tak. Łeb mnie boli, choć pewnie nie z powodu tych perypetii, tylko tak ogólnie, albo pogody. Nie mam siły zabierać się za cokolwiek, już i tak wielkim sukcesem jest, że w ostatnich dniach skatalogowałam dwie półki i zlikwidowałam kolejne książki! Zwolniło się trochę miejsca, od razu zagospodarowałam je zdobycznymi młodzieżówkami z knihobudki 😉

 






 

Resztką sił potoczyłam się na przebieżkę po osiedlu.

Tak było, nie ściemniam. Od dołu wstająca mgła, od góry niewiarygodne kolory. Może jeszcze wyjdę, gdy dam Ojczastemu kolację - zobaczę, co z tą mgłą.



Wiecie, że:

Od 1 stycznia nie należy wyrzucać butów, odzieży i innych tekstyliów do pojemnika na odpady zmieszane! Jeśli mogą się one komuś przydać, wystarczy się umówić z MPO Kraków pod numerem 801084084, a rzeczy zostaną odebrane i trafią do PCK.
Jeśli to tekstylia, które nadają się wyłącznie do śmieci, powinny zostać przywiezione do PSZOK.
 
Tak właśnie myślę, że jak mi się majtki podrą, to zawiozę je do PSZOK-u...
 
A wczoraj był Dzień Sprzątania Biurka. Całe szczęście, że już nie pracuję, moje biurko na Fabryce zawsze było koszmarnie zawalone 😂 W domu nie jest koszmarnie, tylko same najpotrzebniejsze rzeczy na nim leżą 🤣 Jak mi się uda raz na jakiś czas zyskać czysty blat, to jest wielkie wydarzenie (ale bardzo nietrwałe).
 
Ach, jeszcze tragedia praska - ewentualna. Prezydent Czech w orędziu noworocznym wrócił do tematu przejścia na euro. Rany rany rany, mam nadzieję, że jak najdłużej nie. Toż mnie nie będzie stać na wyjazdy! 

 

Poniedziałek 6 stycznia: 7.574 kroki - 4,8 km

Wtorek 7 stycznia: 6.398 kroków - 3,6 km

Środa 8 stycznia: 6.150 kroków - 3,4 km 

Brat mówi, że robi minimum 12 tys., ale on ma las za furtką, to się nie dziwię.


25 komentarzy:

  1. Mam w tym roku taki sam biblioteczny zamiar, ale u mnie tylko 17. Nie pamietam czy komentowalam tamten wpis, chodzilam na religious do Urszulanek i wtedy bardzo chcialam byc jedna z nich, na szczescie w siodmej klasie zmadrzalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre z tych zakonnic też miały taką drogę, chodziły do szkół prowadzonych przez zakonnice, tylko nie zdołały zmądrzeć - albo jako bardzo młode osoby nie były w stanie dostrzec, co jest za piękną fasadą.

      Usuń
  2. I to jest właśnie całe polskie zachęcanie do ekologii i sortowania śmieci - zawieź do PSZOK-u.

    Co do książki o zakonnicach - pewnie gdyby przepytać te, które zostały w zakonie i czują się tam szczęśliwe, opowieść by była całkiem inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Wycieczki do PSZOK-u. I to jeszcze, dodajmy, w znakomitej większości przypadków, samochodem przecież. Mnożą się głosy, że spółdzielnie powinny teraz postawić dodatkowe pojemniki na szmaty. Chyba na głowie. U nas jak MPO przyjeżdża po plastik, to musi najpierw wyciągnąć na zewnątrz pojemnik z bio. Chociaż w sumie nie wiem, może to pani sprzątająca robi? W każdym razie nie ma bezpośredniego dostępu, bo stoją tam już cztery pojemniki (szkło na zewnątrz, ozdabia alejki).

      Pewnie tak - jeśli jakieś rzeczywiście czują się tam szczęśliwe. Nie twierdzę, że takich nie ma, są przecież osoby, które wolą, żeby ktoś za nie decydował i myślał o wszystkim, a że muszą prosić o podpaski czy leki - oj tam.
      Charakterystyczne, że te wszystkie wywiadowane eks-zakonnice pozostały w wierze, one tylko nie zniosły rygorów czy poniżania. Książka została wydana przez WAM, więc jasną jest rzeczą, że nie krytykuje samej idei klasztoru, zakonu. To tylko głos w dyskusji na temat przegięć.

      Usuń
    2. W równym stopniu ludzie mogą być nieszczęśliwi w wojsku, czy policji, gdzie też obowiązuje bezmyślne posłuszeństwo i słuchanie rozkazów. Rozumiem, że kiedyś kobiety szły do zakonu z przymusu (w średniowieczu dajmy na to), ale teraz to jest jednak ich wybór, w zasadzie w pełni dobrowolny.

      Usuń
    3. Oczywiście, że mogą - ale nie można porównać tych sytuacji. Policjant czy żołnierz po służbie wraca do domu.
      I - przynajmniej w teorii - może zapomnieć o robocie na 16 godzin.
      Inna sprawa, że tyle się przecież słyszy historii o przemocy w policyjnych rodzinach... Nie sposób zamknąć drzwi po skończonej pracy.

      Usuń
    4. I tak, wybór tych kobiet - ale dokonany na podstawie fałszywych przesłanek. I zazwyczaj w młodym wieku.
      Potem chcą uciec, ale nie mają dokąd. Często nie mają oparcia w rodzinie (""co za wstyd"). I nic nie potrafią.

      Usuń
  3. Dla mnie zakony to totalna abstrakcja, jestem niedowiarkiem z niedowiarkowej rodziny, więc nawet nie będę się siliła na komentowanie😉

    W Warszawie mamy PSZOKi odbierające ciuchy 4 (slownie: cztery), więc przepis będzie martwy, nie wyobrażam sobie też technicznie egzekwowania go (przekopywanie worków w poszukiwaniu starych skarpet i badania DNA?). A później płacz, że obywatele prawa nie szanują...
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie samo podejście i nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę czytać coś na ten temat - bo dowiaduję się, że to nie pierwsza książka o sytuacji w zakonach. Nie rozumiem i nie zrozumiem osób ŚWIADOMIE decydujących się na takie życie.

      Czytałam o tych 4 PSZOK-ach w Warszawie, my mamy jeden 😂 no ale Warszawa jest większa.
      Zdaje się, że worki ze zmieszanymi co jakiś czas są selektywnie sprawdzane. W przypadku bloku chyba wszyscy lokatorzy w danej klatce dostają z urzędu wyższą opłatę za brak segregacji.
      Nawiasem mówiąc, wczoraj widziałam jedną panią wychodzącą z bloku niedaleko i wyrzucającą coś do kosza na ulicy - po czym wracającą do domu. Przyuważyłam tylko dlatego, że ją znam z widzenia, a raczej z czucia 🤣 to ta Czarna Dama, która oblewa się tragicznie perfumami 😂 Ach, trzeba było zajrzeć do kosza sprawdzić, co takiego wyrzucała, że nie mogła do śmietnika 🤣

      Usuń
  4. U nas pojemników nowych na tekstylia jeszcze nie ma.
    Skorzystaj z propozycji brata, nawet na spacerowanie i zwyczajny urlop ci się przyda.
    Nie wiem czy w ogóle w tak młodym wieku powinno się wstępować do zakonów, przecież życie poznać z różnych stron, a nie zamykać się w murach klasztoru. Traktowanie się nawzajem w takich przybytkach, to w ogóle skandal! Gdzie tu miłość bliźniego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie słyszałam o nowych pojemnikach na tekstylia, choć jak ludzie totalnie wyśmieją pomysły jeżdżenia do PSZOK-u, to może się pojawią.
      Teraz chyba większość wyrzuca ubrania i buty do pojemników tzw. PCK - tak zwanych, bo one należą do jakichś prywatnych firm. Czytałam, że w ich przypadku nie jest znana dalsza droga szmat, które im się do niczego nie przydadzą - czy na przykład nie wywożą ich na dzikie wysypiska, co ponoć w PCK nie miało miejsca, bo były ściśle określone procedury.

      Usuń
  5. Siostry - książka...
    Zadziwiające, trafiłem od razu na chyba 25 stron oferujących tę książkę - wszystkie powtarzają tę samą charakterystykę. Nie ma ani jednej recenzji książki.
    Zajrzałem na Goodreads - ocena 3.67 - jedna dłuższa recenzja - bardzo negatywna.
    Dlaczego dziewczyny idą do zakonu?
    Wyznam, że bardzo mnie to dziwi, moje wytłumaczenie jest takie, że w którymś okresie czują się mocno zagubione w życiu, o co teraz nietrudno, zakon wydaje im się bezpieczną przystanią.
    Ciekawe czy taki problem istnieje u mężczyzn?
    Ja mam pod bokiem małe seminarium - młodzi ludzie, większość z Filipin i Indii - przez długie lata przygotowują się do zawodu księdza. Po minimum chyba 8 latach zostają wyświęceni i wracają do swoich krajów, prowadzą tam parafie - chyba dobrze to robią.
    Mnie zadziwia te 8 lat życia w zakonnej rutynie - czego oni się uczą? co robią przez te lata?
    Ale słysząc o rozterkach młodych ludzi żyjących w "normalnym" świecie może należy im pozazdrościć.
    Porównanie klasztoru do więzienia - z tego co do mnie dociera, to najtrudniejszy czas w więzieniu jest wtedy gdy więzień jest zdany na łaskę/niełaskę współwięźniów.
    Euro w Pradze - chyba NIE do końca kadencji obecnego rządu, no to masz minimum rok czasu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedne są zagubione, inne mając niezwykle silną wiarę i potrzebę służenia Bogu (no tak) wybierają taką drogę życia. I przystosowują się, aczkolwiek często już tę wiarę tracąc - nieraz było wspomniane o niewierzących siostrach.
      O męskich zakonach parokrotnie się wspomina, że jest trochę lżej. Kobiety kobietom to robią 😢
      A czego się uczą? Głównie posłuszeństwa, takiego ślepego. Jak przełożony zabrania jeść dżem łyżeczką, to się nie je łyżeczką.

      Co to jest dla mnie rok? 😁 To zaledwie dwa wyjazdy. A co dalej? Obawiam się, że z chwilą wejścia euro wszystko dwukrotnie zdrożeje, jak to bywało gdzie indziej...

      Usuń
  6. Żeby Czechy przeszły na euro, to jeszcze muszą określone warunki spełnić, nie wiem, czy już teraz by mogły?

    Z propozycji brata oczywiście skorzystać. Dobrze, że go masz, ja w takiej sytuacji byłabym zdana na siebie, bom jedynaczka. I w zasadzie dopiero niedawno zaczęłam tęsknić za rodzeństwem- teraz kiedy zostalam sama (w sensie rodziny: albo juz nie żyją, albo kontakt urwany; chodzi oczywiście o tzw.rodzine pochodzenia ze strony rodziców). Dawniej w ogóle mi to nie przeszkadzało. Tak że korzystaj i odetchnij! Powinniście zresztą sie umówić, żeby regularnie tatę brał.
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię, że już teraz, ale skoro jest dyskusja, to są plany. Ja bym jednak chciała tam jeździć choć przez dziesięć lat jeszcze 😂 jeśli mi oczywiście zdrowie pozwoli i oszczędności wystarczą.

      Brat zabiera Ojczastego dwa razy (gdy jadę do Pragi). Myślę nad tym dodatkowym "urlopem"... Ostatnio stwierdziłam, że nie mam jak doprowadzić do porządku sedesu - mamy bardzo twardą wodę i gromadzi się kamień, kiedyś obkładałam na noc papierowymi ręcznikami nasączonymi octem i to pomagało, ale teraz, od półtora roku, nie ma jak tego zrobić. Przecież wstaje w nocy do toalety i jak go zatrzymasz. Więc nawet takie bardzo prozaiczne względy mogą zadecydować 😉 Ale serio boję się, że po takim odpoczynku będzie mi jeszcze gorzej.

      Usuń
  7. a by mnie ta sytuacja z kompem wkurwiła, powiem ci. i nawet bym była w stanie osobiście do panamarcina pojechać w wiadomym celu.
    Gąsiorowskiego znam i twórców cywilizacji. reszty nie znam chyba...bo ostatnio tak mi przyszło do głowy, że tyle czytam i czytałam, że ...nie pamiętam. serio. a mnie nadal zdumiewa rozmiar twoich przytaszczeń książkowych :-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście do Piaseczna? Nie, dziękuję 😂

      Halo, to nie są książki z przytaszczeń, tylko na odwrót - moje do wytaszczenia. Przy każdej myślenice, czy aby na pewno nie potrzebuję. W przypadku Gąsiorowskiego sprawdziłam, że są w bibliotece, gdyby mnie kiedyś naszła ochota na historyczne powieści (co na razie nie ma miejsca).

      Usuń
    2. ej, no tak napisałaś, że zrozumiałam w taki sposób. no to szacun, że wietrzysz. ja sie w tek kwestii zawiesiłam natenczas.
      nawet do Piaseczna bym była w stanie.
      a z kolei z biurkiem mam tak samo. ile bym nie ogarniała...zawsze bajzel noż kurde to chyba jakaś wada genetyczna jest.

      Usuń
    3. Sprzęt został po raz drugi oddany, zobaczymy, co tym razem... Ale póki nie mam pieniędzy z powrotem, nie mogę szukać następnego 😢 bo co, jeśli nie oddadzą i zostaniemy z tym chromebookiem?

      Moja była koleżanka na Fabryce twierdziła, że bałagan na biurku świadczy o tym, że właściciel biurka źle pracuje. Natychmiast pozbywała się wszelkich papiórów - w większości przypadków spychając je na innych 😂

      Usuń
  8. Jak to czesto bywa bardzo duzo sie u Ciebie dzieje.
    Mysle ze przy wyborze nowego gadzetu i decydujac sie na notebook byl czas wybadac czy daje internet i tym sposobem uniknac klopotow ze zwrotem.
    Ja tez czytam zachlannie, przewaznie dwie ksiazki tygodniowo a kazda to co najmniej 400 stron. Nawet gdy jeszcze pracowalam tez tak czytalam. Obecnie jezdze do nowej i wiekszej biblioteki - dluzsza jazda do niej ale wiekszy wybor.
    Zakon - nigdy nie rozumialam dziewczat decydujacych sie na taka decyzje, na takie zycie. Znalam kilka osobiscie - jedna zrezygnowala po krotkim pobycie, po odejsciu zwiazala sie z zonatym mezczyzna zachodzac w ciaze jeszcze w czasie trwania jego malzenstwa, inne to byly trzy siostry pochodzenia kanadyjskiego ale mieszkajace w USA , czwarta sistra byla zakonnica w Kanadzie. Wszystkie robily wrazenie zadowolonych ze swego wyboru - ale zrobily go hoho temu, zaraz po wojnie, moze w obecnych czasach postapilyby inaczej.
    Nie potrafie powiedziec co powinnas zdecydowac z urlopem od opieki nad ojcem - jak Ty podejrzewam ze po chwili wolnosci byloby ciezko wracac do niej. Zawsze podejmujesz trafne decyzje wiec wierze ze tym razem rowniez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, że ona daje właśnie TYLKO internet, reszta to korzystanie z jakichś aplikacji. Ale na ile zrozumiałyśmy, nic na tym sprzęcie nie da się trzymać.

      Nie wiem z tymi zakonnicami, może też być tak, że to nasza polska specyfika z rygorami niestety często kompletnie absurdalnymi. Że gdzieś w świecie inaczej to wygląda.
      A czasem bywało tak, że dla dziewczyny pochodzącej z bardzo biednego środowiska to była jedyna droga społecznego awansu (w pewnym sensie). I pewność jutra. Przed wojną co prawda taka siostra była skazana na obieranie ziemniaków w kuchni do końca, ale nie musiała myśleć o niczym. W sensie był podział na siostry chórowe (te wykształcone i z dobrych domów, często zresztą wnosiły solidny posag do klasztoru) i biedną resztę, od szorowania korytarzy.

      Usuń
  9. "Ach, jeszcze tragedia praska - ewentualna. Prezydent Czech w orędziu noworocznym wrócił do tematu przejścia na euro."

    A Kanadzie nie tylko grozi przejście na dolara amerykańskiego, ale też stanie się 51 stanem USA! To dopiero jest tragedia! Jedyną pociechą jest to, iż wtedy "stan Kanada" byłby większy, niż wszystkie pozostałe stany razem wzięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 🤣🤣🤣
      Ale pociesz się i tym, że nie będzie problemów z wycieczkami do USA - będziecie u siebie 😂

      Usuń
    2. No Grenlandii to się chyba pomysł Trumpa spodobał 😅
      Agata

      Usuń
  10. Coś podobnego opowiada chyba "Zakonnice odchodzą po cichu" Abramowicz. Jest tam podanych kilkanaście przykładów biografii kobiet, które odeszły po kilku latach, ale i takich, które spędziły dekady. Dla mnie to interesujący temat, szczególnie, że polskie zakony żeńskie są w tej chwili w jakimś sensie ewenementem, porównywalnym może do zakonów w Afryce. W Europie wdrożono postanowienia soboru, w Polsce najwyraźniej nie. I oczywiście zasada jest właśnie taka, że kobieta musi być młodziutka, jeszcze zdatna do obróbki. Dorosłe kobiety z poczuciem tożsamości się nie nadają. Drugim powodem odrzutu są zaburzenia psychiczne i ogólne choroby - w zakonach się ciężko pracuje, wariatek i chucherek im tam nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń