Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poradniki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poradniki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 lipca 2024

C.N. Parkinson - Jak zrobić karierę


Nie powiecie, że złą sobie pozycję wybrałam do przeczytania jako pierwszą na emeryturze 😂😂😂 Lepiej późno niż wcale!

Kilka książek Parkinsona przywiozłam kiedyś ze Śmieciarki, no bo wiadomo, prawo Parkinsona, każdy o nim słyszał, a niekoniecznie czytał. Prawo Parkinsona zresztą też jest wśród tych książek, więc kiedyś będzie. Ja je wszystkie przeczytam, a potem wydam, bo jednak po tej pierwszej o robieniu kariery wnioskuję, że to jednorazowa lektura. Jest to, owszem, zabawne (satyra na poradniki), a przy tym jakże prawdziwe i w sumie aktualne, tylko że nudnawe. Ale coś czuję, że Putin czytał i się inspirował, bo czy to wielka różnica - kierować dużym przedsiębiorstwem a dużym krajem? Zasady generalnie te same.

I pamiętajcie - na początek trzeba się dobrze wżenić!


 

Wyd. Książka i Wiedza, Warszawa marzec 1972 roku, wydanie IV, 191 stron

Tytuł oryginalny: In-laws and Outlaws

Przełożył: pierwszy raz się z tym spotykam - nie ma nazwiska tłumacza! Na Wikipedii podają, że był to Juliusz Kydryński, ale jak wydawnictwo mogło przeoczyć tę informację w książce???

Z własnej półki

Przeczytałam 3 lipca 2024 roku

 

Życie emeryty 

Emeryta szwenda się z wózkiem a to po osiedlu a to trochę dalej. No i rezultaty są, jakie są. W poniedziałek uczciłam Ostatni Dzień Pracy zajrzeniem na półkę w Jordanówce, a tam!

Ktoś przyniósł masę książek - zabrałam 24 sztuki!!!  Potraktowałam to jako prezent na nową drogę życia 😎 W domu się okazało, że z trzech mogę zrezygnować, bo miałam (Gówno się pali, Gniew i Šrámek), niektóre myślę przeczytać i znów wynieść (Passentowa, Kuczok, Stasiuk), z Houellebecqem to w ogóle nie wiem, czy ruszę; resztę OCZYWIŚCIE zatrzymam 🤣 A takie sobie ładne miejsce zrobiłam na te, które przywiozę z Pragi w sierpniu! No nic, poupycha się w drugich rzędach. A bardzo mnie zaskoczyło, że ktoś na osiedlu miał czeskie książki - Mikołajka i Skvoreckiego. Nie jestem sama!



 Ale tego było mało, no nie? Wczoraj pojechałam na Czyżyny odebrać ze Śmieciarki fiszki niemieckie - niemiecki będzie przecież drugi w kolejności po angielskim. A tam pan zaprosił do grzebania wśród stert na podłodze - przeprowadzają się i zrobili selekcję. Więc wzięłam nie tylko niemieckie, ale również angielskie, no co się będę trzymać jednego podręcznika 😂 Joe Alex miał iść na podmiankę, bo mam strasznie stare i sfatygowane egzemplarze, ale w domu okazało się, że tego akurat tytułu wcale nie mam. Jajko i ja czytałam kiedyś z biblioteki, polecił mi to ktoś tutaj na blogu, a ponieważ było tak zabawne, stwierdziłam, że warto mieć 😍 A ten Stan wojenny zobaczymy.

Dodatkowo Szyszkodar przywiózł nowe zapasy do knihobudek. Jeszcze tego dokładnie nie przejrzałam, wyładowałyśmy szybko z toreb, żeby Ojczasty się na nich nie wykopyrtnął, ale zauważyłam dużo kryminałów starych - więc to się jeszcze obada 😂


Chyba powinnam się ze Śmieciarki wymiksować, bo to się źle skończy! Chytra baba z Radomia ściągnie tony papierzysk i wpadnie do piwnicy. Całkiem niedawno odebrałam właśnie papióry, notesy, stare kalendarze, ramkę na zdjęcie...

Zapytacie, na co kalendarz z 2019 roku. Otóż na kartki do robienia planów 🤣 Powyrywałam, okładkę wyrzuciłam, a teraz szaleję. No bo planów dużo, jak wiadomo.


Do tej pory posługiwałam się kartkami z Fabryki, zabierałam te, które były zadrukowane tylko po jednej stronie i do wyrzucenia - wiecie zapewne, że biuro to fabryka makulatury, nie nastarcza się nawet przepuszczać tego przez niszczarkę 😂 Skoro już nie pracuję, trzeba się papierowo zabezpieczać na przyszłość.

/tak, całe życie robię zapasy, jak ta głupia/

 

Co jeszcze robią emeryty?

Emeryty oglądają filmy. To były te dwa zaplanowane ostatnio (impuls z Taniego Letniego Kinobrania). 

Georgie ma się dobrze możecie - jeśli zechcecie - obejrzeć tutaj.

Nagrodzony na Sundance debiut Charlotte Regan może skojarzyć się z Aftersun Charlotte Wells nie tylko ze względu na wspólne dla obu reżyserek imię.

W Georgie ma się dobrze także przyglądamy się relacji 12-letniej dziewczynki (Lola Campbell) z prawie obcym jej ojcem, w którego wciela się wielka nadzieja brytyjskiego kina Harris Dickinson, znany z Beach Rats i W trójkącie.

Po śmierci matki dwunastoletnia Georgie mieszka sama na przedmieściach Londynu. Jest rezolutna i niezależna jak Pippi Langstrumpf, ale nie ma skrzyni ze złotymi monetami. Z kolegą Alim kradnie rowery, dzięki czemu może się utrzymać. Opiece społecznej wmawia, że mieszka z wujkiem. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się Jason, który okazuje się być jej ojcem.

A drugi to Lunana. Szkoła na końcu świata. Dostępny tu.

Mieszkający w stolicy Bhutanu Ugyen ma jasno sprecyzowany plan na życie. Mężczyzna marzy o karierze piosenkarza i w tym celu planuje wyjechać do Australii. Zanim jednak będzie mógł to zrobić, musi odbyć ostatni rok rządowej służby nauczycielskiej.

Decyzją przełożonych trafia do najbardziej odległej wiejskiej szkoły. Położone na wysokości pięciu tysięcy metrów miejsce nie ma nic wspólnego z wygodnym życiem, jakie do tej pory prowadził. Nie ma tam elektryczności, brakuje jakichkolwiek materiałów edukacyjnych, a w klasie, w której ma prowadzić zajęcia, obok swoich podopiecznych spotkać może… jaka.

Choć początkowo Ugyen chce jak najszybciej stamtąd uciec, zaangażowanie młodych uczniów, ale też serdeczność i niesamowita siła mieszkańców wioski sprawiają, że zaczyna zmieniać opinie o tym wyjątkowym miejscu.

Lunana. Szkoła na końcu świata to pierwszy w historii Bhutanu film nominowany do Oscara. Obraz został doceniony także na wielu światowych festiwalach filmowych oraz górskich, gdzie zdobył kilkanaście nagród publiczności.

Na sukces filmu przełożyły się na pewno piękne krajobrazy Bhutanu, muzyka i subtelne poczucie humoru, a także klimat samego filmu, który  łączy w sobie ujmującą pogodę ducha z przenikliwością spojrzenia na mało znane nam rejony świata. Pawo Choyning Dorji nakręcił film będący afirmacją prostego życia w zgodzie z prawami natury.

Tak że tego. Czasu mało. Wiadomo, na początku chcę trochę dom odpucować i odpicować, myję okna (ale langsam, po jednym na dzień), latam z mopem za Ojczastym, wycieram fronty szafek, żeby paluchów nie było, kupuję na promocjach oleje i makarony na zimę 😂, odwiedzam IKEĘ (mam plany, ale czekam z tym na stolarza, żeby mi powiedział, czy może przymocować różne takie na bokach słupka w kuchni, ale tak, żeby przy wierceniu lakier nie odpadł). Załatwiam ZUS-y. Robię angielski. Chodzę na spacery. Tak, chodzę na spacery. Takie szybkie, żeby to coś dało. Oblecenie osiedla po obrzeżach zajmuje mi 31 minut.

I to wszystko w DWA DNI 😁 Dziś trzeci dzień Nowego Życia. 

Tylko jednego się boję.

Zacząć brać żelazo, bo ponoć sraki i rzygaki 🤣

wtorek, 2 stycznia 2024

Wojciech S. Wocław - Savoir-vivre czyli jak ułatwić sobie życie

Historii tej książki i tak nie zrozumiecie 😂

/właśnie obejrzałam Chłopaki nie płaczą, pewnie, że widziałam to 20 lat temu, ale to szmat czasu i nie pamiętałam, że tyle odzywek z tego filmu weszło do powszechnego obiegu/

A było tak. Gdy została przyjęta do pracy na Fabryce nowa sekretarka, wspomniała kiedyś, że powinna poczytać coś z dziedziny savoir-vivre'u, żeby wiedzieć, jak się zachować w różnych oficjalnych sytuacjach. No to zaproponowałam, że jej pożyczę Grzeczność na co dzień. Wracam do domu, sprawdzam w katalogu, gdzie rzeczona pozycja stoi - a tam zonk: nie ma. W jakich okolicznościach wyparowała, tego nie wie nikt. Przecież świadomie bym jej nie wyniosła z domu?!?

Czasu minęło sporo, ale w zeszłą sobotę ktoś się ogłosił na Śmieciarce, że odda tę pozycję, i w dodatku koło mojego osiedla, więc szybko sobie ją zaklepałam i poszłyśmy odebrać. Ponieważ drukowana dużą czcionką i bardzo zwięzłymi rozdzialikami, przeczytałam w mig. 

Koleżanka sekretarka jutro ją dostanie w noworocznym prezencie 😁 Ale dużo z niej pociechy chyba nie będzie miała, bo u Kamyczka była masa tekstu na wszelkie chyba okazje, a tu jest naprawdę mało tego, takie podstawy.

Chociaż czegoś nowego i ja się dowiedziałam. Mianowicie, jakie są zasady precedencji na schodach 😂 Otóż kiedy po schodach WCHODZĄ mężczyzna i kobieta, ona idzie pierwsza. Natomiast kiedy SCHODZĄ, pierwszy idzie mężczyzna. To samo oczywiście dotyczy hierarchii czyli pierwsza wchodzi osoba starsza, tak samo gość w firmie. Niestety nie omówiono, kto idzie pierwszy w sytuacji, gdy na górę pną się dyrektor-mężczyzna i pracownica-kobieta. Jak myślicie?

Początek:

Koniec:

Autor dodał na końcu bibliografię - nawet bym nie podejrzewała, że tyle pozycji na ten temat jest/było na naszym rynku wydawniczym.


Wyd. BOSZ, Olszanica 2016, 148 stron

Przeczytałam 1 stycznia 2024 roku


Jeszcze sobie przypomniałam i przepiszę tu fragment z rozdziału o miejscach kultu religijnego. 

Cerkiew: wierzący do księdza zwracają się batiuszka lub ojczulku. Niewierzący mogą skorzystać z uniwersalnej formy "proszę księdza" lub "proszę ojca". Określenie pop uznaje się za obraźliwe (odpowiednik katolickiego "klechy"). 

Tego ostatniego nie wiedziałam...  

 

PS. Co do "smacznego" =>


 


wtorek, 5 grudnia 2023

Debora Robertson - Urządzamy schowki

Zachęcona maksymalnie znalezieniem stolarza zaczęłam kombinować, co by tu jeszcze i w poszukiwaniu inspiracji ściągnęłam z półki jeden z czterech tomików, jakie nabyłam dawno temu, poświęconych urządzaniu mieszkania. Wybrałam Urządzamy schowki, bo to się wiąże z zadaniem dla stolarza (o czym poniżej).

Już na samym początku się uśmiałam, po czym zajrzałam sprawdzić, skąd autorka. Z wielkiej Brytanii. Znalazłeś wymarzony dom i przeprowadziłeś się. Ech, jakby nie nasze to realia. U nas, jak chcesz mieć wymarzony dom, to się zabierasz za budowę raczej. Choć może trafiają się wyjątki? Ja sama mam taki wymarzony dom na Bronowickiej, koło którego przejeżdżam tramwajem od dziesięcioleci 😂 No, ale nigdy się tam nie przeprowadzę, z oczywistych finansowych względów...

Niestety dalszy ciąg książki też nie przyniósł rewelacji. Nie znalazłam ŻADNEGO schowka, który mogłabym wykonać jeszcze u siebie. Z czego wniosek, że albo mam już wszystko zagospodarowane, albo dobre rady dotyczą mieszkań niestandardowych. Jak na przykład tu niżej pokój z olbrzymią wnęką. Którą przecież zresztą każdy głupi będzie wiedział, jak zagospodarować.

Ten pomysł z wieszaniem toreb w przedpokoju na czapki i szaliki też wydaje mi się idiotyczny, bo gdybym miała taki wolny kawałek ściany to wiedziałabym, co z nim zrobić 😁

Podobnie jak z wnęką po kominku. Ogólnie rady dla niekumatych 🤣 Można poprzeglądać zdjęcia i tyle. W latach 90-tych pewnie był głód takich publikacji na naszym rynku i różne wydawnictwa rzucały się na byle co, bo wszystko schodziło na pniu.


Wyd. Elipsa 1997, 80 stron

Tytuł oryginalny: Making the Most of Storage

Przełożyła: Maria Oleszkiewicz

Z własnej półki

Przeczytałam 3 grudnia 2023 roku


A teraz stolarz. Od roku już właściwie marzę o takim regaliku z półkami od podłogi do sufitu, coby go wstawić do szafy. Wiecie, na swetry itd. Trzeba by więc zmajstrować taki regał, skrócić drążki na wieszaki, które są w szafie i przymocować je do boku tych półek. Sprawa najprostsza w świecie, ale potrzebny fachowiec, tak? Do Pana Stolarza od kuchni ani myślę się zwracać, bo wiadomo, jaki jest słowny 😉 I tak oto czas upływał, nic się nie działo, aż do zeszłego czwartku. Ktoś mi poradził, żeby wpisać do wyszukiwarki STOLARZ KRAKÓW. Patrzcie, to mi nie przyszło do głowy 😂 Wyskoczyła strona fixly (nie wiem, czemu się tak nazywa), gdzie wpisałam o co mi chodzi i pozostało czekać na oferty od rzemieślników. Zgłosił się zaraz pan Tomasz, przestudiowałam opinie na jego temat (że słowny i kreatywny, z pomysłami, głównie kuchnie robi i szafy), porozmawialiśmy i wyszło na to, że taką prościznę może przygotować już na poniedziałek. Ja będę w domu o 17.00.

No to wyszłam z roboty już o 15.00, bo przecież trzeba było szafę opróżnić najpierw, a potem odkurzyć z pajęczyn pod sufitem 😁 I w ogóle. 

O 16.50 dzwonię i zawiadamiam, że ja jestem gotowa, a pan?

A pan, że nie bardzo, bo nie ma przyciętych płyt. K... co?

Ot, słowność...

Nie wyobrażacie sobie mojego rozczarowania, choć przecież jestem zaprawiona w bojach od czasu Nowej Kuchni. Ale tak się nastawiłam, że już będzie, że dzisiaj - wolny dzień - poukładam sobie wszystko, a opróżnione pojemniki zapełnię różnymi pierdołami do wyniesienia do piwnicy - no, że jakość życia mi się zmieni, może nie diametralnie, ale jednak...

No to guzik z pętelką.

Pan chciał na środę się umawiać, ale ja kończę o 20.00, więc odpada. Niby teraz czwartek wchodzi w grę.

A tymczasem musiałam z powrotem tę hałdę wieszaków powiesić, bo by nie było gdzie spać. A pozostałe manele stoją w kuchni, bo nie ma sensu z nimi latać w te i z powrotem. Niech to chudy byk!!!

Oczywiście dziś mnie boli łeb z tego wszystkiego. We wszystko wliczają się jeszcze dwie sprawy: jedna to wczorajsza poranna wizyta u neurologa, gdzie kobieta mi przepisała jakieś psychotropy do brania przez 3 miesiące i teraz biję się z myślami, czy je wykupić czy nie. A druga to problem z oglądaniem online filmów z festiwalu Watch Docs - caluteńki czas mi się przycinają, wymiana maili nic nie dała i wczoraj wieczorem stwierdziłam, że w dupie to mam, wyrzuciłam 40 zł za okno, co w końcu nie jest tak wielką stratą przecież, do przeżycia 😉 ale złość po prostu na to, że tych filmów nie zobaczę. Więc emocje = globus, no i żegnaj wolny wtorku, nawet myć mi się nie chce, o ubieraniu nie wspominając (ale po południu przychodzi rehabilitantka do Ojczastego, więc sami wiecie rozumiecie)...

Tyle żalenia się na dziś. Nasz prywatny bałwan za oknem też powoli ucieka...


czwartek, 3 sierpnia 2023

Dr Alan Francis - Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach

 

🤣🤣🤣

Córka to znalazła na półce czy w innej knihobudce i przyniosła do domu jako ciekawostkę 😁

Zawartość:


Tak że w sumie bardzo pożyteczna pozycja, nie wyrzucamy, bo - jak wiadomo - kolejny, setny notes zawsze się przyda 😉

"Przeczytałam" 3 sierpnia 2023 roku

 

Wczoraj był sądny dzień, bo wiadomo, nerwy przed podróżą, dwa prania i suszenia jeszcze odwalam, żeby nic nie zostało w koszu, potem nagle odkrywam, że jedna z sukienek wytypowanych do Pragi ma z przodu plamę, więc szybko piorę i wieszam w charakterze truposzczaka w oknie z nadzieją, że wyschnie do jutra, zakupy, apteka, obiad, szykowanie listy rzeczy Ojczastego do zabrania, żeby o czymś nie zapomnieć i oto po południu siadam wreszcie na kanapie z myślą coś tam obejrzeć z You Tube'a oraz przejrzeć notatki na Pragę, czy czegoś nie ma do dopisania... Chwila spokoju i odpoczynku.

I tu zerkam w stroną Ojczastego i coś mi to dziwnie wygląda z daleka. Zatrzymuję filmik, idę tam - a on cały we krwi.

Ten ... (bardzo brzydkie słowa cisną mi się tu) kopał w nochalu i dostał krwotoku. Który nie ustawał, więc w końcu zadzwoniłam nawet na pogotowie, gdzie mnie pani instruowała, co robić, a ja w nerwach guzik z tego zapamiętałam. 

No, ale nic, w końcu się uspokoiło, siedział i czekał, a ja zabrałam się za sprzątanie. Wszystko było do wymiany (w sensie piżamy, podkoszulka, poszewki na poduszkę i jaśka, prześcieradło też, ale już nie miałam siły go ściągać i szukać nowego i teraz żałuję, bo jednak okazało się, że po wstępnym zapraniu pralka doprała wszystkie plamy, a te zostaną). Nawet kaczka była cała we krwi, nie dowiesz się, co on cudował. Dywan przed łóżkiem dawno już spisałam na straty 😉 on ma dożywocie jak Ojczasty, ale gdyby ktoś go teraz zobaczył, to by myślał, że tu jakaś crime scene była. Córka, gdy wróciła do domu i zobaczyła dziadka, powiedziała do mnie:

- Przyznaj się, że mu przyłożyłaś.

Nie słucha nic, mówi się do niego (pisze się) ODDYCHAJ USTAMI, NIE NOSEM (wedle instrukcji z pogotowia), NIE WSADZAJ TAM PALUCHÓW. Groch o ścianę.  Jezu, jak ja się cieszę, że dziś brat przyjeżdża go zabrać, choć na te 10 dni... Niech się z nim bawi.

Teraz patrzę, a na tej nowej przebranej piżamie zaś zaschnięta plama krwi. Dłubie dalej. Całożyciowe hobby. 

A najciekawsze jest to, że w ogóle nie zawołał. Leżał sobie, a krew ciekła. Gdybym akurat nie zerknęła... 

Po wszystkim mówi:

- Ja tu przywiozłem taki alarm, tylko tam baterii chyba nie ma, odszukaj go.

Pytam, po kiego grzyba jakiś alarm!? 

- No, jak by się to powtórzyło.

Alarm! Nie zawołać, tylko szukać jakiegoś tam urządzenia, żeby je włączyć. No ma ten chłop rozum w głowie? Słuchajcie, głuchy myśli najwyraźniej, że inni są głusi. Jak chce mi coś powiedzieć, to czeka, żebym na niego wyraźnie patrzyła.

Jak żyć, panie i panowie? 

 

PS. Przed chwilą spakowałam ubrania, a teraz nagle zmienili prognozę, którą sprawdzałam przecież rano, i z 15 i 17 stopni przez dwa dni (gdzie zaplanowałam zabrać kurtkę) robi się 19 i 21, a a przyszły czwartek 33 stopnie*! Generalnie było maksimum 25. Gdzie w ogóle nie zaplanowałam takiej lekkiej sukienki. Wszystko na nowo! I co z tą kurtką, zostawić? Jak ja tego nienawidzę! Gdyby człowiek jechał autem, nie przejmował by się, ile ubrań zabrać. Dobra, idę szukać sukienki bez rękawów. Za oknem deszcz. 

*tak było do południa. Wieczorem okazało się, że komuś się chyba paluszek omsknął, bo poprawili na 23 🤣🤣🤣

 

PS2. Ta chwila, gdy Ojczasty wsiadł do samochodu brata... nie do przecenienia 😂 Najchętniej bym nigdzie nie jechała, tylko teraz odpoczywała sobie w ciszy domu 🤣 

poniedziałek, 31 lipca 2023

Justina Blakeney - Mieszkaj boho. Dobre wibracje w twoim domu


 Znowu z biblioteki. Chciałam w sumie pooglądać obrazki, bo na fejsie czasem je przeglądam na takich boho profilach i nawet nieraz lajkuję. Ale wiecie co? Chyba bym w tym żyć nie umiała, tak na co dzień. Jest w tym za dużo koloru, za dużo rzeczy, za dużo wszystkiego. Fajne, malownicze, ale jednak.

Po Nowej Kuchni zaplanowałam sobie, że u mnie powstanie tylko taka mała ściana boho (bo się kawałek uwolnił spod regału z książkami), kupiłam jakąś makramę na kwiatka do powieszenia, jakieś dwa lustra... i wszystko to czeka na zawieszenie. Był u mnie w tym miesiącu pan Krzysztof (dostałam na niego namiar) i wstępnie jesteśmy umówieni na drugą połowę sierpnia. Miejmy nadzieję, że to wreszcie zostanie załatwione.

Tymczasem książka. Koń by się uśmiał.

Dobra, obrazki pooglądałam, ale jak zaczęłam czytać tekst... ludzie kochani! Co to też nie można nawymyślać! Autorka na przykład opisuje w rozdziale Przejrzystość, jak to mieszkała we Włoszech i pewnego dnia wyszorowała drzwi balkonowe, zmywając brud z szyb. I oto! Do pokoju wpadało dwa razy więcej światła!

🤣🤣🤣🤣🤣

I w tym stylu, z takimi odkryciami, książka. 



 

Co trzeba mieć w głowie, żeby takie pierdoły pisać? Paprotka nad kuchenką przepada za parującym makaronem!



Wyd. ZNAK, Kraków 2021, 284 strony

Tytuł oryginalny: The New Bohemians Handbook: Come Home to Good Vibes

Przełożyła: Maria Kabat

Z biblioteki

"Przeczytałam" 30 lipca 2023 roku

 

W sobotnie popołudnie udało się oddać lampion do Ikei, a nawet obejrzeć film (Czarny kot, biały kot - czyste szaleństwo), więc w nagrodę za dobry dzień (bo przecież to dzień kąpania Ojczastego, przebierania, prania czyli ten najbardziej męczący w tygodniu) w niedzielny poranek obudziłam się z globusem i już było przechlapane, dzień na straty. A tu już tylko cztery dni do wyjazdu, czas najwyższy się szykować!

W koszyku w Ulubionym Antykwariacie miałam kilkanaście książek, w międzyczasie część z nich mi podkupiono - i całe szczęście, bo kto by to wszystko przywiózł, a przecież na miejscu na pewno znów coś upoluję. Dziś rano zaczęłam rozważać, z czego jeszcze zrezygnować, a co już zamówić. Miałam tam jakiś thriller z akcją w Pradze, autorstwa niejakiej Magdy Stachuli. Podejrzanie mi to wyglądało, więc sprawdziłam i cóż się okazuje - to Polka i to z pokaźnym dorobkiem powieściowym, choć raczej chyba nie dla mnie ta twórczość. No to sobie daruję 😁

O tej porze zazwyczaj mam już wyciągniętą i rozłożoną na podłodze walizkę, chodzę i dokładam rzeczy - cóż, kiedy teraz, gdy jest nas troje, nie ma na nią miejsca...  Brat przyjedzie po Ojczastego w czwartek, pewnie po południu, i dopiero wieczorem będę mogła się pakować (wyjście z domu w piątek o 7.00). Toteż muszę mieć dokładną listę wszystkiego, żeby w ostatniej chwili o czymś nie zapomnieć. Stresuje mnie to dodatkowo. 

Moje postanowienie, że będę na luzie jeździć sobie czy chodzić, gdzie mi się zamarzy, też mnie stresuje, bo zaczynam zdawać sobie sprawę, że ja tej Pragi NIGDY nie ogarnę tak, jak bym chciała. Dziesiątki, setki miejsc czekają, a cóż ja? Ja jadę dwa razy w roku na parę dni, a przecież nie wiadomo, jak długo mi jeszcze zdrowie pozwoli jeździć, prawda? Gromadzę te koszmarne ilości pragensie, ale czy je wykorzystam? Wczoraj wyciągnęłam jedną książkę i trafiłam na ciekawą historię zabójstwa gajowego jaśnie pana, którą upamiętnia pomniczek gdzieś w lesie. Od razu nabrałam chęci, żeby tam pojechać, wiadomo 😂 Zaraz będę tego szukać na mapy.cz i sprawdzać, czy daleko od szosy, no bo samej strach 😂 Ogólnie wycieczka na pół dnia, bo wydaje mi się, że najprościej będzie tam dojechać pociągiem i potem borem lasem. Chyba byłoby dobrze namówić na towarzyszenie mi Věrę, bardzo możliwe, że tego nie zna, ale odczuwam coraz większą niechęć do jakiegokolwiek umawiania się, stawiania na godzinę, tego jakiegoś przymusu, w dodatku ona jest ranny ptaszek i proponuje nieprawdopodobne godziny. No nic, napisała, że postara się być w Pradze przez czas mojego tam pobytu - do mojej dyspozycji. Na pewno wybieramy się w następną środę odwiedzić najmniejsze muzeum w Czechach, bo gdy tam byłam bodajże w zeszłym roku, nie utrafiłam w godziny otwarcia.

Poza tym mam wykupione trzy komentowane spacery, więc już wolny czas się skurczył. Skróciłam pobyt do 9 dni, ze względu na Ojczastego, bo jeszcze wtedy nie wiedziałam, że brat go do siebie zabierze. Za to teraz się rozochociłam na przyszłość i zrobiłam rezerwację hotelu na maj 2024 też na 9 dni, bo ogłosili daty przyszłorocznego festiwalu Open House. Mam nadzieję, że brat stanie na wysokości zadania 😁

Po wczorajszym przebimbanym dniu wstałam dziś pełna energii i mam nadzieję, że góry poruszę! 

 

PS. Kupiłam dziewięć sztuk, w tym SZEŚĆ kryminałów 😂

piątek, 27 stycznia 2023

Areta Szpura - Jak uratować świat? czyli co dobrego możesz zrobić dla planety

 Jak już wspominałam, jakoś nigdy nie czytam PRZED wypożyczeniem książki tego, co napiszą na okładce. Często nawet i po przeczytaniu całej książki 😏A najczęściej to zerkam na to dopiero, gdy tu daję zdjęcie. No i oto teraz dopiero dowiaduję się, kto zacz, ta Areta Szpura. Znaczy ona tam wspomniała, że branża modowa, ale cóż mi to mówi, prawdaż. Choć i tak jestem PRAWIE na bieżąco, bo niedawno obejrzałyśmy sobie z córką jeszcze raz (po iluż to już latach?) Diabeł ubiera się u Prady 😂 W ogóle to zdradzę Wam, że mam jakąś fazę na powroty do starych filmów, zamiast oglądać coś nowszego. Choć... obejrzałam ostatnio dwa oscarowe: Fabelmanów i Duchy Inisherin (za Boga nie mogę zapamiętać tej nazwy, musiałam poszukać po Farrellu - właśnie, okazało się, że Colin Farrell, którego znałam jedynie jako tego gościa od Alicji Bachledy-Curuś, jest naprawdę aktorem! świetna rola!)

Wracając do Szpury. No, to jest PORADNIK, tam niżej macie dobre rady na początek, ale nie zniechęcajmy się, każdy krok jest ważny, żeby zrobić coś dobrego, prawda? Jedne są łatwe, drugie trudniejsze, a trzecie... dla entuzjastów zero waste. Łatwe będzie kupowanie herbaty liściastej zamiast torebek - nieco trudniejsze kupowanie jej na wagę, a nie w jednorazowych opakowaniach, jeśli chodzi się tylko do Lidla. Albo kawa - zwykła mielona zamiast kapsułek, które są trudne w recyklingu. Z tym, że - sądząc po fejsbuku - ekspresy na kapsułki to teraz must have normalnie. Mleko w szkle - no, nie wiem, nie wiem. Znaczy nie wiem, czy gdzieś w okolicy występuje, trzeba by sprawdzić, ale przypuszczam, że nawet jeśli, to cena - właśnie, koszty ratowania świata mogą należeć do tej trzeciej kategorii, najtrudniejszej do przełknięcia. A co z propozycją, żeby idąc na spacer zabrać siatkę i przez dwie minuty zbierać śmieci po drodze? Która kategoria trudności? Szampon w kostce - znacie coś takiego? Pasta do zębów - proponują tabletki albo proszek w szklanym słoiku?! Jest też przepis, jak ją zrobić samemu.

Czy wiesz, że tryb czuwania zużywa dwa razy więcej energii niż potrzeba do prawidłowego działania? Poświęć chwilę na zamknięcie komputera pod koniec dnia (pracy). Nie bardzo rozumiem to zdanie (dwa razy więcej niż kiedy?), ale postanowiłam wdrożyć na Fabryce. I co, i jeszcze ani razu się nie udało. Wygoda przeważa (że mam otwarte wszystko, na czym codziennie pracuję).

Co mnie nie przekonuje, to rada, aby kupować ubrania w drugim obiegu, choć rozumiem, że tzw. fast fashion to zgroza i katastrofa. Nie umiem wyszukiwać w szmateksach i wszystko mi tam śmierdzi. Rada, żeby wietrzyć zamiast prać, też nie dla mnie, bo gdzie niby, jak nie mam balkonu.


Mały teścik na początku (*rozwiązanie na końcu posta):


Niżej różne propozycje lekturowe i filmowe.

Wyd. WAB, Warszawa 2019, 287 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 18 stycznia 2023 roku

Ja osobiście poświęciłam się dla planety w tym miesiącu, odbierając ze Śmieciarki trochę kuchennych rupieci 😉 a to mianowicie taki oto ociekacz do owoców czy warzyw czy czego kto chce (a wcześniej kupiłam nowy w Ikei i oddałam, bo nie pasował do zlewu - więc faktycznie uratowałam stary, który poszedł by na śmietnik) i patelachę wielgaśną i deski do krojenia i jeszcze przy tym odbyłam wycieczkę krajoznawczą (w ulewnym deszczu) na ulicę Sołtysowską, więc już teraz wiem, gdzie to jest 😁


A jeszcze dodam, że przy pisaniu tego postu towarzyszył mi kuban z zieloną herbatą. Postanowiłam mianowicie zużyć zapasy, do tej pory NIENAPOCZĘTE nawet, bo mnie nie przekonuje zielona herbata, a skądsiś się wzięła w domu. Ale dla zdrowotności... 😀 Może będę pić, choć radość z tego żadna? 

* odpowiedzi do quizu:

sobota, 20 sierpnia 2022

Clea Shearer, Joanna Teplin - Na swoim miejscu: przewodnik po organizacji domu, szafy i życia


Staram się na bieżąco przeglądać nowości w katalogu bibliotecznym i wkładać na wirtualną półkę to, co mnie zainteresuje, a przy tym poradniku (hm...) od razu była kolejka, więc się zapisałam i teraz dostałam.

Czytam ci ja blurba na okładce po przyniesieniu do domu i słabo mi się robi, gdy widzę, że autorki obsługują hollywoodzkie gwiazdy, oho, to ci dopiero będzie coś dla zwykłego szarego człowieka i jego ciasnoty w blokowym mieszkaniu!


 

 No i w sumie - nawet nie o to chodzi, że duże mieszkania, domy, garderoby (bo i małe się trafiały). Raczej o dwie zasady, którymi kierują się te panie, zawodowo układające ludziom rzeczy w domu. Mianowicie: wszystko z osobna w pudełkach i pudełeczkach oraz ułożone kolorami tęczy.

Jak bonia dydy 😂😂😂

Mają hopla na tym punkcie i układają zgodnie z zasadą tęczy nie tylko pisaki w szufladach, puszki w spiżarni i ubrania w szafie, ale nawet KSIĄŻKI NA PÓŁKACH! Już się spotkałam z takimi propozycjami (odwieczny problem, jak usystematyzować księgozbiór), ale nie wiedziałam, że to wymyśliły Clea i Joanna. A może nie wymyśliły, tylko sobie przyswoiły? W każdym razie uważają, że w ten sposób zawsze wiemy, gdzie odłożyć daną rzecz.

Co do pudełek i pojemników, na dwoje babka wróżyła, bo oczywiście łatwiej w ten sposób utrzymać porządek, ale z drugiej strony ilość plastiku, jaką trzeba nabyć, to chyba nie jest dobry kierunek dla Planety...


 Czy coś dla siebie wyniosłam z tej lektury? Na szczęście krótkiej, bo większość to duże, piękne, kolorowe, tęczowe zdjęcia 😁

Pośrednio. Bo jak zajrzałam tradycyjnie do szafy, żeby coś zredukować, to znów nic. Ale moja Pani Menedżerka od Remontu zasugerowała mi, żeby w łazience (we wnęce, gdzie nad pralką był kiedyś piecyk gazowy) zainstalować parę półek na ręczniki. W sensie, że nasz pan stolarz to może zrobić. I wtedy uwolni mi się trochę miejsca w szafie, gdzie może zastosuję się do niektórych rad z książki. Może być natomiast problem z ułożeniem potem tych ręczników według zasady tęczy, bo one są głównie w kolorach ziemi 😉 Aj aj aj!



 


 

Wyd. Znak Litera Nova, Kraków 2022, 255 stron

Tytuł oryginalny: The Home Edit: a Guide to Organizing and Realizing Your House Goals

Przełożyła: Dorota Malina

Z biblioteki

Przeczytałam 18 sierpnia 2022 roku 


NAJNOWSZE NABYTKI

Donoszę, iż sytuacja na froncie przyszłorocznej majowej Pragi (i części sierpniowej) rysuje się zupełnie inaczej niż tegoroczna 😁 Albowiem na półce w Jordanówce znalazłam TRZYNAŚCIE małych książeczek dla dzieci 😁 Tak że ten, zabieram je ze sobą i codziennie będzie NOWY POST, cieszycie się? Nie trzeba będzie już przewijać kilometrami 😂 A identycznego Hałabałę miałam w dzieciństwie...


Znalazłam też dwa pudełka puzzli i kompletnie nie wiem, co mnie napadło, żeby je wziąć. Naturalnie, że po ułożeniu odniosę je z powrotem - ale kiedy niby będę je układać. I gdzie, to przecież dużo miejsca zajmuje. Człowiek jest jakiś durnowaty, co mu wpadnie w ręce, to bierze 😂


A to jeszcze nie wszystko, bo przywlokłam też do domu z obchodu osiedla takie coś. Z myślą, że wykorzysta się ramkę ze szkłem na coś, jeszcze nie wiem, co. Bardzo lubię sterane życiem ramki, choćby najzwyklejsze 😁 Chcę zrobić nad kanapą ścianę galeryjną.




A' propos jeszcze książek.

Patrzę ci ja dziś rano w Ulubionym Antykwariacie (nie wiem, po co, powinnam ich stronę skrzętnie omijać przez najbliższe dziewięć miesięcy), a tu ten album, który znalazłam pod śmietnikiem na praskiej ulicy. Jaka radość, ile to zaoszczędziłam (110 zł) - choć dość złudna, bo przecież w życiu bym go nie kupiła za te pieniądze 😁 


 

Prasówka

Nowe słowo: shrinkflacja. Tylko sam proceder nie jest nowy, chodzi mianowicie o zmniejszanie gramatury towaru (często utrzymując takie samo opakowanie), żeby nie podnosić - pozornie oczywiście - ceny. Typowy przykład - kostka masła. 

 

Z życia sklerotyków

Właśnie szykuję obiad, gdy ktoś puka do drzwi. Facet, którego nie znam, więc pytam bez otwierania, o co chodzi.

- Klucz ma Pani w drzwiach.

Jezus Maria! Otwieram, faktycznie. 

- Matko, to on od wczoraj tam jest, bośmy jeszcze nie wychodziły!

A facet:

- No nie wiem, bo ja się tu cały czas kręcę w te i we wte i wcześniej nie widziałem. 

I teraz zagwozdka: nie widział, bo nie spojrzał (gość chyba remont robi piętro wyżej) czy też klucza nie było, bo ktoś zabrał do podrobienia i z powrotem włożył do zamka?

Córka mówi, że na wszelki wypadek powinnyśmy zamykać jeszcze na górny zamek, gdy nas obu nie ma w domu. Ale gdzie jest klucz od górnego zamka? 

Poszłyśmy wieczorem zobaczyć, jak działa osiedlowe kino plenerowe. Od tej pory do godziny 13 następnego dnia przecież mnóstwo ludzi musiało wchodzić i wychodzić (parter), nikt nie zwrócił nam uwagi 😕 Dopiero co ktoś się na forum osiedlowym skarżył, że sąsiedzi nie spisali się, gdy ich pod nieobecność urlopową okradziono...