" Na początku nawet nie zorientowałam się, że to właśnie blokada. Dwa samochody patrolowe ustawione na ukos, na poboczu nieduża zielona ciężarówka z włączonymi światłami, kilka długich betonowych bali leżących na asfalcie, z daleka podobnych do podłużnych białych cukierków, czyjaś samotna sylwetka. Wszystko to wyglądało tak niepoważnie, tak zabawnie, że nie wierzyłam w to, co może się nam przytrafić."
Tytuł oryginału: Vongozero.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wyd:2015
Stron:433
Kraj:Rosja
|
Główną bohaterką i jednocześnie narratorką powieści jest Anna, która wraz ze swoim partnerem Sieriożą i szesnastoletnim synem Miszką, mieszka niedaleko Moskwy. Mieszkają w pięknym, nowym domu, są kochającą się parą, nie mają większych problemów. Jedynym zgrzytem są znajomi Sierioży, którzy dają Annie odczuć, że jest tą drugą. Tą, dla której Sierioża zostawił żonę i synka. Poza tym ich życie jest spokojne. Wszystko zaczyna się od drobnych doniesień o zachorowaniach na grypę. Po niedługim czasie Sierioża ma problem z dostaniem się do pracy w Moskwie. Okazuje się, że Moskwa jest odcięta. Anna wpada w panikę, gdyż w Moskwie mieszka jej matka. Nie udaje im się jednak jej zabrać, zostają zatrzymani na wjeździe do miasta. Sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna a ogrom zagrożenia uświadamia im ojciec Sierioży, który pewnej nocy pojawia się na progu ich domu. Starszy człowiek utrzymuje, że muszą uciekać, że miasta padną a ocaleni zaczną szukać schronienia, pożywienia i ciepła w pobliskich miejscowościach. Fala uchodźców ich zaleje, zagrażając ich życiu. Przerażeni zaczynają zbierać zapasy, robić zakupy w sklepach, które jeszcze funkcjonują. Postanawiają wyruszyć w długą drogę prowadzącą ich do niewielkiego domku położonego na wyspie tuż przy fińskiej granicy. Ich ustabilizowane życie się skończyło. Nie wiadomo co ich czeka, jak przebiegnie podróż i czy dotrą w ogóle do celu. W podróż wyruszają trzema autami, w których umieszczają cały swój dobytek. Anna, Sierioża, Miszka i Boria. Ku niezadowoleniu Anny także była żona Sierioży, Irina i ich synek Anton. W ostatniej chwili dołączają także ich sąsiedzi, Lonia z żoną Mariną i córeczką. Dziewięć osób, trzy samochody, zapasy paliwa, jedzenia i ciepłych ubrań. Do przejechania kawał świata w trudnych warunkach. Ich podróż okaże się ciężka zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Wizja przedstawiona przez autorkę jest bardzo realistyczna. Czytając, nie miałam wątpliwości, że wszystko to może się zdarzyć naprawdę. Opisy mijanych miejsc są plastyczne, nie wyolbrzymione. Opuszczone domostwa, grabieże, ludzkie zachowania, wszystko jest jak najbardziej prawdopodobne i odpowiada mojemu wyobrażeniu o zagładzie. Jana Wagner oczami Anny pokazuje nam los zwykłych ludzi, przerażonych, walczących o przetrwanie, próbujących zachować ludzkie oblicze. Nie ma tu bohaterów, herosów, nadludzi. Wszystko jest zwyczajne, bardzo nam bliskie. Annę przepełnia strach o siebie i bliskich, czasami jest odważna, czasami ogarnia ją panika. Gdzieś tam siedzi w niej złość na obecność Iriny, z którą próbuje walczyć. Bardzo łatwo się z nią identyfikować i zastanawiać się, co uczynilibyśmy na jej miejscu. W trakcie podróży nie omijają ich przykre niespodzianki, brakuje im paliwa, schronienia. żyją w ciągłym strachu. Z przerażeniem obserwują spalone wioski, puste miasta, wszędzie wietrzą podstęp. Z duszą na ramieniu mkną przez Rosję, pokazując nam zgrozę i spustoszenie. Autorka postawiła na ich drodze także ludzi, dzięki którym nie zamiera wiara w człowieka. Ludzi, którzy pomimo sytuacji potrafią się wznieść ponad niskie instynkty i nieść pomoc innym.
Debiut Jany Wagner uważam za bardzo udany. Nie jest to historia przepełniona brutalnością i trupami, chociaż i to tutaj zastaniemy. Jednak nie w nadmiarze. Autorka nie epatuje w swojej książce przemocą, skupiając się na psychicznej przemianie bohaterów oraz krajobrazie tworzącym się w trakcie pandemii. Zabrakło mi trochę mocniejszych momentów, chociaż rozumiem, że autorka miała swoją wizję tej historii. Język powieści jest lekki i bardzo plastyczny, obfituje w wiele opisów mijanych krajobrazów, przez co książkę czyta się dość powoli. Bohaterowie są dobrze wykreowani, różnorodni i ciekawi, bardzo ludzcy w swoich reakcjach na opisywane sytuacje. Akcja w powieści toczy się bez pośpiechu, powiedziałabym, że czasami dość monotonnie.
Połączenie fantastyki, thrillera i powieści drogi dało całkiem fajny efekt, jednak mam zastrzeżenia do końcówki książki. A właściwie jego braku. Już jakiś czas przed końcówką, zastanawiałam się, jak autorka to zakończy. I muszę powiedzieć, że jeśli nie ma w planach drugiej części, to końcówki po prostu brak. Zapewne takie zakończenie daje pole do popisu wyobraźni ale ja nie lubię otwartych zakończeń, więc poczułam się, jakby ktoś mi wyrwał kilka kartek.
Podsumowując, "Pandemia" jest bardzo dobrze napisaną książką, opisującą w realistyczny, nieprzejaskrawiony i wiarygodny sposób, grupę ludzi próbujących znaleźć schronienie w świecie, w którym przestają działać ustalone reguły. Raczej nie dla osób lubiących mocne sceny i wartką akcję, gdyż, tak, jak pisałam wcześniej, zabrakło tu efektu "wow". Narracja jest skupiona na głównej bohaterce i jej obserwacji otaczających ją ludzi i zdarzeń. Ciekawa pozycja, klimatyczna, zdecydowanie nie lekka.
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne
Czytam fantastykę
Napisane dla
Zapraszam |