"Miał szorstką skórę. Dostrzegła narośl na policzku i rozkrzyczała się aż do bólu gardła. Wszystko nagle zniknęło: ściany, sufit, podłoga. Zamknęła oczy. Zacisnęła powieki, aż przed oczami zaczęły jej wirować czarne i czerwone płatki. Potrząsnął nią z całej siły, zdmuchnął jej włosy z czoła.
- Otwieraj oczy! - ryknął. - Masz mi wszystko o nim opowiedzieć."
|
Tytuł oryginału: Morkemannen.
Cykl: Cato Isaksen (tom 7)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wyd:2014
Stron:440
Kraj:Norwegia
|
Pewnego dnia na trawnik przed jednym z bloków upada kobieta. Jeszcze chwilę wcześniej w tym miejscu bawiły się dzieci. Teraz leży tam kobieta w średnim wieku. Pierwszą myślą śledczych jest samobójstwo, lecz szybko okazuje się, że jest świadek, który widział, jak kobieta została zrzucona z balkonu swego mieszkania. Kim jest tajemniczy mężczyzna?
Na terenie letniego kempingu pracuje młoda Polka, która czuje się coraz bardziej zagrożona. Ktoś ją podgląda, obserwuje w nocy przez wywietrznik. Słyszy jego kroki, jego oddech. Jest przerażona, lecz nie ma do kogo zwrócić się o pomoc. Pewnego dnia znika bez śladu.
Cato wraca z urlopu i zostaje rzucony na głęboką wodę. Sprawa zrzuconej kobiety nie jest prosta. Brak jakichkolwiek wskazówek a zgłębianie jej przeszłości jeszcze bardziej komplikuje obraz sprawy. Jeden z mieszkańców bloku okazuje się być łącznikiem pomiędzy sprawą kobiety i zaginionej dziewczyny. Jednak droga do odkrycia prawdy będzie długa i zaskakująca.
Cato na szczęście nie działa sam. Ogromną pomocą okazuje się nie lubiana przez niego nowa pracownica, Marian, która działa niekonwencjonalnie i niejednokrotnie nagina zasady do swoich potrzeb.
Nie czytałam poprzednich części, dlatego też na początku miałam małe problemy z członkami zespołu Cato. Widać, że w sferze osobistej u głównego bohatera sporo się musiało wcześniej dziać, żałuję również, że nie byłam świadkiem wejścia Marian do zespołu. Wprawdzie w trakcie lektury nie przeszkadzała mi nieznajomość ich przeszłości, bo zagadka mnie wciągnęła i nie zwracałam na to uwagi, jednak lepiej chyba zacząć przygodę od wcześniejszych pozycji autorki, żeby mieć pełen obraz powiązań między postaciami.
Cato to zwyczajny facet, który w przeszłości miał słabość do kobiet. Ma żonę, z którą przez dłuższy czas żył w separacji a teraz próbują od nowa stworzyć rodzinę. Z żoną ma dwóch synów. Ma również siedmioletniego syna z inną kobietą a jego była kochanka i zarazem członkini zespołu, jest w ciąży, tym razem jednak nie z nim a z jego kolegą po fachu. Cato jest lubiany przez pracowników, stanowczy, koleżeński i strasznie działa mu na nerwy pies Marian. Marian to nietypowa bohaterka. Żyje samotnie z wyboru, za towarzysza mając tylko psa, bez którego się prawie nigdzie nie rusza. Z pochodzenia jest koreanką, ma smutną przeszłość i bardzo niemiłe wspomnienia związane z adopcyjną matką. Jest niepokorna, samowolna, nagina zasady wedle swoich potrzeb, choć kieruje nią tylko dobro śledztwa. Wyróżnia się ogromną empatią i wrażliwością, do spraw podchodzi bardzo emocjonalnie i jest naprawdę nieźle zakręcona. Pomimo częstych sprzeczek, Cato i Marian tworzą zgrany duet dzięki swemu oddaniu pracy. Obserwowanie powstawania zażyłości pomiędzy nimi, pomimo ciągłych zgrzytów, było całkiem przyjemne.
Miałam w pewnym momencie problem z tą książką. Niektóre rozdziały są napisane w tak chaotyczny sposób, że ciężko nadążyć. Nie jest ich dużo i dotyczą głównie przeszłości Marian, ale wytrącało mnie to z rytmu. Fabuła książki jest skomplikowana i nieoczywista, co jest dużym plusem. Wprawdzie w pewnym momencie domyśliłam się kto, co i jak, mimo wszystko dalsze czytanie było przyjemnością. Akcja jest dość powolna, nie za wiele się tu dzieje. W sumie mamy jedno morderstwo z teraźniejszości, jedno z przeszłości i zaginięcie. Zero krwawych opisów. Napięcia też nie za wiele, jedynie rozdziały, w których przerażona Lili chowa się przed podglądaczem dają jakie, takie emocje. Cała fabuła obraca się wokół odkrywania przeszłości ofiary, która okazuje się dla śledczych nie lada zagadką.
Trzeba przyznać, że intryga jest zdecydowanie niesztampowa i skomplikowana a książka tak skonstruowana, że krok po kroku, wraz z policją odkrywamy po kawałku elementy układanki, jaką okazuje się życie na pozór zwyczajnej kobiety. Fabuła zdecydowanie na plus. Kreacja bohaterów również zasługuje na pochwałę, gdyż postaci nie są papierowe i płaskie.
Książka składa się z krótkich rozdziałów, mamy możliwość spojrzenia na sprawy z różnych perspektyw a język powieści jest przystępny i lekki. Kryminał czyta się szybko, dość mocno wciąga, chociaż nie obyło się bez kilku dłużyzn. Na pewno nie dla osób lubiących szybką akcję i dużą ilość trupów. To nie ten rodzaj kryminału. Tutaj wszystko dzieje się w swoim tempie, na wszystko jest czas i miejsce. Dobry, chociaż nie rewelacyjny.
Czytam literaturę skandynawską i islandzką
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne
Kapitan Żbik & Skandynawowie
Pod hasłem