Przeczytajcie recenzję "Cukierni Pod Amorem" zamieszczoną na portalu wp.pl i skonfrontujcie swoje odczucia z sądami Joanny Pachli:
http://ksiazki.wp.pl/rid,5020,tytul,Po-pysznej-cukierni-zostaly-okruchy,recenzja.html?ticaid=1d7af
Pozdrawiam,
Agata J.
Całe szczęście, że nie należę do ludzi,którzy, żeby zrozumieć, muszą mieć wszystko wyłożone "kawa na ławę". Powinna była Pani napisać na końcu "Wzięli się za ręce i patrząc sobie w oczy oraz potykając się (no bo patrzyli sobie w oczy) Celina i Adam, a za nimi Iga i Xavier poszli drogą ku zachodzącemu słońcu. Nad nimi unosił się duch mumii z podziemi (tu opisać ze szczegółami, jak się mumifikowała w lochach o sprzyjającym mumifikacji mikroklimacie). Do stu tysięcy par beczek książka ma rozwijać
OdpowiedzUsuńwyobraźnię, a nie ją dobijać.
Marta
Jak czytam takie recenzje serce mi rośnie, że nie aspirowałam nigdy do bycia "poważną" recenzentką, taką co to rzuca metaforami, które brzmią tak wytwornie a nie niosą za sobą treści. Swoją drogą uważam, aczkolwiek to moja bardzo subiektywna opinia, że pisanie po nazwisku brzydko wygląda, dla mnie jest brakiem szacunku, który ex definitione należy się każdej jednostce, nieważne czy jest to jednostka wybitna, czy przeciętna, ale recenzenci najwyraźniej uważają, że takie pisanie świadczy o ich profesjonalizmie i taka recenzja brzmi poważniej, ja mam ochotę takiego delikwenta złapać za ucho i zapytać co robił jak w szkole dobrych manier uczyli. Nigdy nie lubiłam nazywania po nazwisku czy to profesorów, czy wykładowców. Niech mnie zwą wazeliniarą, mnie tak wychowano, na wsi, więc prowincjonalnie zapewne.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie z recenzją się nie zgadzam, jeśli nazywa się rożek jabłkowy mdłym to się chyba go nigdy nie jadło, albo robiła go jakaś kulinarna niedojda, typu moja siostra. Dobrze zrobiony rożek jabłkowy jest lekiem na całe zło.
Jakoś ludzie wygodni się zrobili, era komputerów sprawiła, że każdy chce kawę na ławę, zero niedopowiedzeń, sfery dla wyobraźni. Napisałabym, że wolę takie zakończenie od takiego w którym para tonie w uścisku na tle zachodzącego Słonca a z nieba spada na nich konfetti i płatki róż, ale to sugerowałoby, że zakończenie Cukierni jest dla mnie mniejszym złem, a tak nie jest! Jest idealne!