Takie skarpeteczki sobie machnęłam. Znaczy sobie i mężowi. Miały być najzwyklejsze tzw. szkoleniowe, bo jeszcze nigdy nie robiłam tego rodzaju pięty. Skróconymi rzędami lepiej mi idzie. No ale trzeba próbować nowych (dla mnie) technik. Wędrując po ravelry z rozpoczętą już skarpetką natrafiłam na takie, a ponieważ mam słabość do kółeczkowego wzoru więc szybko uleglam.