Wydawało mi się, że nie mam żadnych zaczętych i odłożonych projektów. "Przekopałam" cały dom w poszukiwaniu drutów 8mm, bo przymierzałam się do "grubszego" projektu. I wtedy, natknęłam się na koszyk z czymś żółtym. Zmierzyłam druty no i są, znalazły się. A jak już się znalazły i wszystko było jeszcze na tych drutach to od razu wzięłam się do roboty. Notatki w czasie prawie 2-letniego leżakowania gdzieś wyfrunęły, więc na oko, do przodu. No i dziś już mogę tę kurteczkę założyć.
Oparłam sie na projekcie o nazwie Tess Kim Hargreaves . Ale robiłam z cieńszej włóczki i na cieńszych drutach, od dołu w górę. Zrobiłam po pachy, a potem na jeden drut. Wyszło trochę inaczej, a dodatkowo zapomniałam o dziurkach na guziki, więc potem musiałam pokombinować szydełkowe pętelki. Włóczka to wełna 100%, która już była zastosowana w 3 projektach. Za każdym razem nieudane z powodu... włóczki. Po zamoczeniu nawet delikatnym filcowała się. Nie miałam wtedy jeszcze Eucalan. Teraz zrobiłam na dużo grubszych drutach, zamoczyłam w Eucalan i jak narazie kurteczka przeżyła blokowanie.
Życzę udanego weekendu. Dziękuję za odwiedziny i za przemiłe komentarze. Serdecznie pozdrawiam.
sobota, 29 września 2012
poniedziałek, 24 września 2012
Działo się
Kamizelka, to było to, co potrzebowałam zrobić jako przerywnik w czapkach i szalikach. A spodobała mi się Boarwalk. Lubię projekty Heidi Kirrmaier .
Robiłam z trochę grubszej włóczki niż w przepisie, więc wybrałam mniejszy rozmiar. Robiłam na drutach 3.5mm.
Włóczka to alpaka 80% + tencel. Okropna w robocie i w noszeniu również, szczególnie ta w kolorze selerowym.
Sprułam poprzednie nieudane arcydzieło z tej włóczki, włóczkę odnowiłam, czyli prucie, przewijanie na motki, moczenie we wrzątku, suszenie i przewijanie w kłębki.Udało się w ciągu jednego dnia, bo była sprzyjająca pogoda. Suszyło się tak jak chciałam, no bo przecież nowy projekt czekał na rozpoczęcie.
Po tym zabiegu włóczka znów jak nowa, nie straciła również tych uciążliwych kłaczków, które w czasie dziergania roznosiły się wokoło. Na moim czarnym domowym ubranku było widać co to jest za włóczka. W sprzedaży pojawiła się tylko raz, ale ja oczywiście kupiłam od razu więcej, w różnych kolorach. Te inne kolory jakoś nie rozrzucają tak bardzo swojej zawartości nitki.
No i musowo czapeczka z szaliczkiem, zrobione przed kamizelką, czekały na guziki. Doczekały się, ale są za białe, muszę jeszcze raz coś dopasować.
Uaktualnienie 27 września
Kilka osób zapytało mnie, jak robiłam szaliczek, czy mam jakiś opis. Otóż szaliczek robiłam z głowy. Żeby pasował do czapki, zrobiłam taki sam pasek zielono biały i pętelkę jako zapięcie.
Oczka nabrałam prowizoryczną metodą nabierania oczek, lubię tę klik , zrobiłam pasek zielono biały. Następnie dorobiłam skróconymi rzędami falbankę. Górną część i boki wykończyłam
i-cordem/sznureczkiem.
I na koniec coś z mojego jesiennego ogródka.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam, dziękuję za odwiedziny, za komentarze. Pięknej jesieni życzę.
niedziela, 9 września 2012
Znów z myślą o zimie
Czapeczka i dwa szaliczki. Najpierw powstawał w bólach podłużny. W rozumie nakreśliłam sobie jak ma wyglądać, ale w żaden sposób nie mogłam tego zrealizować. Albo za mało się falował, albo za dużo, albo wcale, tak właśnie jak ten. Nie chciało mi się pruć, chociaż nie oto mi chodziło. Znaczy się na leżąco to tak, ale gdy założę na siebie, to przekombinowany. Przyszyję z jednej strony guziczek i wtedy może wykombinuje, jak go będę nosić. Jako koło ratunkowe powstał kominek.
Zdjęcie w wersji jesiennej jakby.
To była wersja druga i tak mi się wydaję, że byłaby najlepsza. No ale...
Może jeszcze spróbuję odtworzyć. Ale narazie mam dość tych kółeczek.
Kolor jest zielony, ale nie zielony zielony. Na tym zdjęciu, bardziej zimowym kolor trochę bardziej zbliżony do oryginału. Zresztą i tak na każdym monitorze wygląda inaczej.
Zdjęcie w wersji jesiennej jakby.
To była wersja druga i tak mi się wydaję, że byłaby najlepsza. No ale...
Może jeszcze spróbuję odtworzyć. Ale narazie mam dość tych kółeczek.
Czapkę taką już robiłam w zestawie z szaliczkiem i rękawiczkami. Tutaj napisałam co nie co o warkoczyku łotewskim/Latvian braid. Kominek u góry i szaliczek wkoło wykończyłam i-cordem.
Cały czas te warkoczyki chodzą za mną i gdy zaczynam nowy projekt to od razu cisną mi się na druty. Robię następny czapkowy projekt, ale obronił się przed nimi.
Serdecznie wszystkim dziękuje za wszystkie odwiedziny i komentarze przemiłe. Pięknej jesieni życzę.
Etykiety:
czapki na drutach,
kominki,
Latvian braid,
łotewski warkoczyk,
na drutach,
ocieplacze,
szaliki,
Żakard
Subskrybuj:
Posty (Atom)