moją małą przedświąteczną tradycją jest samodzielne pieczenie aromatycznych pierników. Zaszywam się wtedy w kuchni, zagniatam, wycinam i wypiekam, a dom pod sam dach wypełnia się korzennym zapachem. Od paru lat używam przepisu, który dostałam od koleżanki - specjalistki od słodkich wypieków. :) Są pyszne, przez co znikają w błyskawicznym tempie. Dodatkowo wychodzi ich tak dużo, że spokojnie udekorujecie nimi choinkę, obdarujecie rodzinę, przyjaciół i jeszcze Wam zostanie. Ukradkowe szamanie (w granicach rozsądku) również ujdzie Wam na sucho. :) :)
Za jej zgodą (dziękuję Grażynko:) ) postanowiłam się nim z Wami podzielić. :)
W tym roku doliczyłam się ok 150 szt. W zależności od wielkości foremek i grubości ciastek, ilość ta może ulec zmianie. :)
składniki
0,5 l miodu
kostka masła
0,5 kg cukru
2 jajka
1 - 1,2 kg mąki pszennej
1,5 łyżki sody (rozpuszczonej w 2 łyżkach letniej wody)
1 łyżeczka cynamonu
opakowanie przyprawy do piernika
1 cytryna
W rondelku podgrzewam miód, dodaję masło i cukier. Mieszam do uzyskania gładkiej masy, pilnując by miód się nie zagotował. Po wystudzeniu wbijam jajka, dodaję przyprawy, rozpuszczoną sodę, sok oraz otartą skórkę z cytryny - dokładnie mieszam. Na samym końcu łyżkami dodaję mąkę. W pewnym momencie masa robi się zbyt gęsta by mieszać ją łyżką czy mikserem. Wtedy dzielę ją na mniejsze porcje i zagniatam ręcznie, dopóki nie przestanie kleić się do rąk. Odstawiam na godzinę, następnie wałkuję na 3-4 mm i piekę 10 min góra - dół
w 180 st C. :) Część ozdabiam lukrem i posypką, resztę zostawiam w stanie surowym. :)
Mając wprawioną rękę, wyobraźnię i ogromne pokłady cierpliwości, można wyczarować prawdziwe cukiernicze cuda, czego dowodem są poniższe inspiracje. :)
Pozdrawiam serdecznie i smacznego!
Karolina