Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malowanie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 czerwca 2018

O tym, jak zmalowałyśmy pokój dla dwulatki.

Witajcie Moi Drodzy,

jedna z sobót ubiegłego miesiąca była szczególnie pracowita - obejmowała metamorfozę sypialni rodziców na pokój dla dwuletniej dziewczynki. Przez wiele dni wraz z koleżanką dyskutowałyśmy na temat przemalowania ścian. Kropki? Chmurki? Może pasy, ale jakie? Rozmieszczenie kolorów. Pomysłów było co niemiara :)

Początkowo pomieszczenie zostało zdominowane przez fiolet. Nawet pozostawienie jednej dłuższej ściany w bieli, dla równowagi, nie dawało wytchnienia. Pokój był ciemny, smutny
i przytłaczający. Pamiętam, jak wiele lat temu również wymyśliłam sobie fiolet we własnym pokoju - nigdy więcej. Przy projektowaniu nowego looku pomieszczenia brałyśmy pod uwagę jego kształt (wąskie, lecz długie) oraz kolorystykę i desenie, które sprawdzą się zarówno obecnie, jak i za parę lat. Wyszło nam tak. :)

Postawiłyśmy na biel, zgaszony róż, szarość oraz pionowe, symetryczne, ok 30 cm pasy. Trzy ściany zostały pomalowane na różowo, podobnie jak dwa pasy, tak by zachować spójność całości. Najbardziej czasochłonnym etapem było ich dokładne wymierzenie (co nie ułatwiała krzywizna ścian) i przyklejenie taśmy malarskiej. Ile radości zaś było przy jej zrywaniu! :) Wykorzystałyśmy farby Powder Pink od Beckers oraz Zimowy Poranek Śnieżki. Zimowy Poranek nie jest typową szarością, co widać na zdjęciach. Wpada bardziej w niebieski, co wyszło zdecydowanie na plus. :) Farba Beckers jest świetnie kryjąca, jednakże Śnieżka lepiej poradziła sobie z momentem odrywania taśmy. Powder Pink w paru miejscach zachował się jak guma - farba się rozciągnęła
i poszarpała. Jestem skłonna przypuszczać, że prawdopodobnie tam nałożyłyśmy ją za grubo ale wolę o tym wspomnieć, bo nie wyglądało to estetycznie i nie dało się poprawić. :)

Byłam wczoraj w krótkich odwiedzinach i zastałam taki uroczy obrazek. Teraz jest jasno
i przytulnie, pokój optycznie się powiększył i o wiele milej w nim przebywać. :) Ewa również chętnie się w nim bawi i śpi. Mission succeed. :)

A Wam jak się podoba? Podzielcie się oponią w komentarzu!

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina

niedziela, 13 maja 2018

Jestem i mam się dobrze :) / Ignasiowe pamiątki / od dziś zapraszam na Insta!

Witajcie Moi Dodzy,

w końcu zmobilizowałam się do napisania kilku słów, w innym przypadku moja cicha nieobecność mogłaby się znacznie przedłużyć. :) Piękna pogoda nie sprzyja siedzeniu przed komputerem, obecnie wolny czas najchętniej spędzam w drodze. Twórczo też nie próżnuję, chociaż na efekty trzeba poczekać trochę dłużej. :) Sądzę jednak, że są jak najbardziej satysfakcjonujące. :)

Koleżanka ochrzciła wczoraj swojego synka. Z tej okazji powstał pamiątkowy exploding box.
Na ściankach, poza kartką z kalendarza i życzeniami, zawarłam modlitwę do Anioła Stróża.
Na Grażynki prośbę stworzyłam również personalizowaną skrzynkę na Ignasiowe skarby. :)


Odręczne napisanie imienia wywołało u mnie intensywne pocenie dłoni i panikę w oczach.
Na szczęście udało się, uniknęłam dodatkowego zajęcia związanego z szlifowaniem i ponownym malowaniem wieczka. :)

Prawdopoobnie w najbliższym czasie powstaną kolejne boxy. Gotowe prace najszybciej zobaczycie na moim Instagramie. :) Tak, tak, myślałam o tym od dawna, ale wcieliłam w życie dopiero dwa tygodnie temu. Odnośnik znajdziecie na pasku z prawej strony. Przeniesie Was on na stronę InstaWidget, jednakże wystarczy kliknąć na powiększone zdjęcie, by trafić bezpośrednio na Instagrama. :) Gdy tylko znajdę sposób na ominięcie pośrednika, wprowadzę go niezwłoczne w życie. :) Możecie również wyszukać mnie bezpośrednio na Insta pod loginem @papierowyplatek. Poza pracam będę publikowała moje inne pigułki szczęścia. :)
Zapaszam do obserwowania!

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina

czwartek, 12 kwietnia 2018

Urodzinowe upominki

Witajcie Moi Drodzy,

Przy okazji urodzin pewnej słodkiej dwulatki, miałam sposobność wrócić do rysowania, wycinania i wyklejania. :) Tym razem zaserwowałam dwukolorowy biszkopt z owocową polewą, obłożony truskawkami. Komu kawałek? :)



Kolorowa kartka z zabawnymi życzeniami będzie miłą pamiątką dla przyszłej, starszej Ewy. :)
Dla tej obecnie małej chciałam podarować maskotkę z duszą. W tej kwestii zwróciłam się do Pani Aleksandry, której prace wypatrzyłam na portalu społecznościowym (facebook.com/CudaczkiOli). Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w szarej Misi w różowych tiulach. :)

Maskotka została bardzo dokładnie uszyta i równomiernie wypełniona. Ruchome łapki i nóżki umożliwiają kreatywną zabawę, a po jej zakończeniu stabilne posadzenie Misi. Mieszkała u mnie przez pewien czas i przyznam otwarcie, że rozstanie do łatwych nie należało. :) :) Mam jednak nadzieję, że będzie dla Ewy nieodłączną towarzyszką przez kolejne lata dzieciństwa. :)

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina

sobota, 31 marca 2018

Kropko/kwiatoholizm, najserdeczniejsze życzenia

Witajcie Moi Drodzy,

Wpadłam po same uszy. Motyw kropkowych kwiatków pojawia się już kolejny raz, ale cóż poradzę, że pasuje on do wielu prac? :) Nawet na skorupkach jaj wygląda ładnie, zobaczcie sami. :)

Tradycyjnie w moich ulubionych wiosennych kolorach. Część pisanek ma same kropki. Pozostałe jajeczka zostawiłam naturalne, jako neutralne tło.

Korzystając z okazji pokażę jeszcze jak dziś wygląda mój parapet. :)

Hiacynt i narcyzy w międzyczasie były wymieniane, ponieważ te pokazywane poprzednim razem już przekwitły. Goździki nieustannie pną się w górę. Rozwinęły się również wszystkie pączki.
Ze względu na Wielkanoc wsypałam garść styropianowych jajeczek do niewielkiego wazonu,
a z rynku razem z pieczywem przyniosłam tulipany. :)

Jeszcze kilka słów refleksji - ponieważ jutrzejszy dzień jest szczególny,
życzę Wam, by miłość płynąca ze świąt Zmartwychwstania Pańskiego była dla Was źródłem wiary, siły i nadziei oraz by towarzyszyła Wam w każdej sekundzie Waszego życia. Alleluja!

 Pozdrawiam serdecznie,

Karolina

poniedziałek, 19 marca 2018

DIY: Wielkanocny obrazek 3D

Witajcie Moi Drodzy,

tworzenie nie zawsze jest bułką z masłem. Zdarza się, że mimo pewnej wizji i ogromu chęci, praca rodzi się w wielkich bólach. Innym razem nadchodzi nagłe olśnienie i okazuje się, że wszystko jest na właściwym miejscu i idealnie do siebie pasuje. Poniższy obrazek jest najbardziej spontanicznym DIY, jaki ukazał się na moim blogu. Rzuciłam na stół to, co uznałam, że może się przydać i popłynęłam. Co więcej, zrobiłam swojej pracy dokładnie tyle zdjęć, ile opublikuję w poście. :) Wybaczcie, że użyte materiały pojawią się wyłącznie w formie listy - nie myślałam o tym w tamtej chwili. :)

Jeśli widok zabawnych zajączków wywoła uśmiech na Waszej twarzy lub też uznacie, że obrazek byłby uroczą dekoracją pokoju dzięcięcego - zapraszam bliżej. :)

użyte materiały:
tabliczka  malarska 13x18 cm, farby akrylowe, 3 styropianowe jajka różnej wielkości, ostry nóż, nożyczki, czarny marker (preferuję do płyt CD, ponieważ ma cienką końcówkę), patyczki do uszu, trzy rodzaje pedzli - szeroki, wachlarz oraz szpic, serwetka w zajączki, klej do decoupage'u, klej hobbystyczny, lakier w sprayu, pasująca ramka dla uwieńczenia dzieła :)

Szerokim, lekko wilgotnym pędzlem pokrywamy całą tabliczkę kolorem niebieskim, kierując się z góry na dół. Wzmacniamy efekt cieniowania rozjaśniając dolną cześć białą farbą.


W międzyczasie nożem przecinamy na pół styropianowe jaja. Nierówności poprawiamy nożyczkami.


Wachalrzem malujemy trawę. Nakładałam trzy odcienie zieleni w następującej kolejności - najciemniejsza, pośrednia, najjaśniejsza i raz jeszcze najciemniejsza.

Po wyschnięciu tabliczki stworzyłam wstępną kompozycję. :) Bardzo podobały mi się zajączki na załączonej serwetce, ponieważ mają dynamiczne pozy i zabawną mimikę. :)

Połówki malujemy na wybrane kolory, dodajemy wzroki wedle uznania. Po wyschnięciu przyklejamy do tabliczki. Z wyrwanych elmentów serwetki zostawiamy tylko zadrukowaną warstwę, przyklejamy klejem do decoupage'u. Wcześniej odrobinę podmalowałam miejsca klejenia na biało, by wzór był lepiej widoczny. Pędzlem szpicem i rozrzedzoną brązową farbą cieniujemy jaja w miejscu styku z trawą. Chmury i kwiaty odbijamy patyczkami do uszu, uderzając nimi prostopadle do tabliczki. Zajączki mają wyraźne kontury, dlatego też pozwoliłam sobie na obrysowanie innych elementów obrazka markerem. :)

Na zakończenie spryskujemy cały obrazek lakierem. Nie jest to w żaden sposób konieczne do zabezpiecznia pracy. Chodzi bardziej o kwestie estetyczne, ponieważ bez tego zabiegu widać pod światło, gdzie była przyklejona serwetka. :)

Suchą pracę wkładamy do ramki i cieszymy się własnoręcznie wykonaną dekoracją. :)

Pozdrawiam serdecznie!

Karolina

wtorek, 13 marca 2018

Refreszing sklepowych dekoracji

Witajcie Moi Drodzy,

Zapewne kiedyś już wspominałam, że jestem stałym bywalcem w sklepach typu Pepco czy Kik. Już za kilka złotych można upolować ciekawe drobiazgi, idealne do stworzenia większej kompozycji lub przerobienia pod własne "widzimisię". Neutralna kolorystyka dekorów jak poniżej pasuje niemalże do każdego wnętrza ale również daje możliwość spersonalizowania, bez użycia wielkich nakładów sił i materiałów. :)

To była bardzo przyjemna i prosta metamorfoza - wystarczyły cztery kolory farb (biała, żółta, różowa i zielona), patyczki do uszu, cienki pędzelek i czarny marker do płyt CD. Kropki odbijałam bez szczególnego rozczulania się nad tym czy będą równe czy jednak niekoniecznie. :)



Jak podoba się Wam mój parapet? :) Osłonki również pochodzą z Pepco i są dostępne w bieżącej ofercie. Bardzo podobała mi się wizja tego samego koloru lecz różnych faktur. Zdjęcie nie do końca oddaje ich rzeczywisty kolor - są jak najbardziej miętowe, jednakże z większą domieszką zieleni.

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Odnawianie mebli - komoda RAST

Witajcie Moi Drodzy,

nareszcie skończyłam komodę, którą miałam pokazać dwa tygodnie temu. :) Lawirowanie pomiędzy zmianami w pracy oraz zmienna pogoda mocno wydłużyły cały proces. Po upływie zapowiedzianego tygodnia niemal każdego dnia obiecywałam sobie, że "jutro będzie już ten ostatni". Ostatecznie wyszło jak zwykle. ;)

zdjęcie mebla w stanie surowym pochodzi ze strony ikea.com
Samego mebla przedstawiać raczej nie trzeba - RAST z IKEA jest bardzo popularny w wszelakich metamorfozach. Niewielkie rozmiary, stosunkowo niska cena (129 zł) oraz surowe drewno, które nie wymaga długotrwałej wstępnej obróbki - to główne zalety komody. W moim egzemplarzu jednakże pojawił się mały defekt - w jeden ścianie prowadnice nijak nie chciały się zgrać z otworami. :) Na szczęście męska ręka naniosła drobne poprawki, bez większej ingerencji w sam mebel.

Kolorystycznie nawiązałam do krzesła z tego posta - użyłam dokładnie takich samych farb,
w tych samych ilościach.

Niezbyt mi się chciało dokumentować poszczególnych etapów pracy, zrobiłam telefonem tylko poniższe zdjęcia. :)

Wolałam skoncentrować się na dążeniu do ostatecznego efektu. :)

Pozdrawiam serdecznie!

Karolina

niedziela, 6 sierpnia 2017

Muszę, bo się uduszę

Witajcie Moi Drodzy,

znacie to uczucie, gdy wena dopada z taką siłą, że wzbranianie się przed jej działaniem może przynieść więcej szkody niż pożytku? Przerobiłam to dziś rano. W kościele stała przede mną kobieta w granatowej sukience z drobnymi białymi dmuchawcami. Do domu wróciłam chora - myśli krążyły wyłącznie wokół farb i pędzli. Nie było wyjścia, dałam upust napięciu. :)

Akryl na bawełnianym podobraziu o wymiarach 21x30 cm. :) Po skończeniu i powieszeniu mogłam spokojnie powrócić do innych zajęć. ;)

Pozdrawiam serdecznie!

Karolina

środa, 19 lipca 2017

Odnawianie mebli - debiut

Witajcie Moi Drodzy,

jeszcze zimą rozpoczęłam poszukiwania mebla do przerobienia pod kątem obrony. Dość szybko okazało się, że osamotniony okaz leżał u rodziny w komórce. Drewniane krzesło, najprawdopodobniej z jakiegoś kompletu, choć bardzo wygodne to nie prezentowało się najlepiej. Dziury po dawnej tapicerce, głębokie pęknięcia w ramie, rozklejone siedzisko i inne ubytki - czekało mnie sporo pracy.




Ostatnie półtora tygodnia poświęciłam wiele chwil by tchnąć w mebel nowe życie. Metamorfozę rozpoczęłam od przyklejenia siedziska Vikolem, następnie po zeszlifowaniu mebla zaszpachlowałam ubytki białą szpachlą Vidaron. Krzesło malowałam farbami akrylowymi od Śnieżki - białym matem do drewna trzy razy oraz dwa razy kolorami z serii Moje Deko. Całość potraktowałam parokrotnie matowym lakierem w sprayu.




Na własnej skórze przekonałam się, że odnawianie mebli nie jest trudne, jednakże wymaga sporo uwagi i cierpliwości. W najbliższym czasie planuję przeprowadzić jeszcze jedną metamorfozę, utrzymaną w podobnej kolorystyce. Póki co cieszę się trzecim dniem urlopu
i powoli szykuję się na wyjazd do Małego Rzymu... :)

Pozdrawiam wakacyjnie!

Karolina

sobota, 3 czerwca 2017

Dawno temu zmalowane

Witajcie Moi Drodzy,

czuję, że im bliżej okresu urlopowego, tym bardziej spadnie moja systematyczność w pisaniu - przyznaję się bez bicia, że zwyczajnie nie chce mi się tworzyć. :) Pomysły owszem są, jednakże z realizacją dużo gorzej. ;) W ramach wypełnienia luki, pokażę wcześniej niepublikowane prace, namalowane na podobraziach. :)

Media społecznościowe jednak czasem się przydają. ;) Pewnej nocy, przeglądając jedną z grup rękodzielniczych, natrafiłam na posta z ofertą serwetek na sprzedaż. Jedna z nich, przywołująca skojarzenie z pracami Picasso, zainspirowała mnie do tego stopnia, że chwyciłam kartkę, ołówek i narysowałam szkic o roboczym tytule "Pocieszyciel". Szkic przeniosłam farbami akrylowymi na podobrazie o wymiarach 21x30 cm. Tytuł zmieniłam na "Pocieszenie". :)


W innej części internetu znalazłam ciekawą grę słów, mianowicie "Espresso yourself". Jako miłośniczka kawy, choć niekoniecznie espresso, wykonałam własną interpretację o wymiarach 13x18 cm. :)

Trzecia praca to lekko zmodyfikowana kalka pracy z Pinteresta. Obrazek również ma 13x18 cm i był prezentem walentynkowym. Na Pintereście istnieje opcja "wypróbowane", z której nie omieszkałam się skorzystać - dołączyłam również swój malunek. :)


To by było na tyle. :) Jak wspomniałam wcześniej, mogę w najbliższym czasie trochę zaniedbać swoją blogową przestrzeń. Mimo wszystko postaram się uniknąć milczenia przez długie tygodnie. :) Trzymajcie się ciepło!

Pozdrawiam serdecznie!

Karolina

czwartek, 18 maja 2017

Kultowy chevron, krótka opinia o farbach i lakierze, garść wnętrzarskich inspiracji

Witajcie Moi Drodzy,

jakiś czas temu miałam okazję spotkać się na kawie z Edytą z bloga Pracownia Jabłoniee. Edytka sprawiła mi miłą niespodziankę, ponieważ przyniosła do przetestowania próbki farby kredowej Autentico w kolorze Mint Cream oraz złotej akrylówki firmy Tikkurila. Od początku wiedziałam, że połączę oba kolory na jednej pracy a dodatkowo wprowadzę biel, dla równowagi. Nad samym wyglądem pracy nie zastanawiałam się zbyt długo - na tacę o wymiarach 20x30 cm wybrałam nieśmiertelny wzór, jakim jest chevron. :)

Odtworzenie wzoru było zdecydowanie najbardziej żmudnym etapem. Wspomogłam się wcześniej wyciętym szablonem... i tak pięć razy. :)






Dno zabezpieczyłam dwuskładnikowym lakierem krystalizującym Lacca Vetrificante od Stamperii.  Nie jestem z niego jednak do końca zadowolona. Błysk jest imponujący, jednakże mimo przykrycia tacy na czas wysychania, na lakierze osiadły drobiny kurzu i zrobiły się charakterystyczne dołki. Po upływie tygodnia nadal były klejące się miejsca (według instrukcji zaś 7 dni to maksymalny czas twardnienia). Tak naprawdę minęły dobre dwa miesiące i cięższe przedmioty postawione po jednej stronie nadal potrafią się przykleić. Najprawdopodobniej spróbuję przykryć tacę jeszcze jedną warstwą lakieru. Być może wcześniej komponenty nie połączyły się jak należy.


Z rozpędu pomalowałam dodatkowo ceramiczną skarbonkę. :)


Jeszcze przed Wielkanocą zaczęłam także chustecznik, jednakże dokończę go zapewne w bliżej nieokreślonej przyszłości - dzisiaj okazało się, że resztka złotej farby nie chciała już dłużej czekać i... wyschła. :) A szkoda, bo miałam zapał do pracy. :)

Kilka uwag co do podarowanych farb - Autentico bardzo ładnie kryje i szybko schnie. Pędzle spokojnie można doczyścić wodą i mydłem. Największą wadą jest jej cena (tester 100 ml - 35 zł, 500 ml - 75 zł, 1 l - 120 zł). Farba Tikkurili jest bardzo gęsta przez co niezbyt wygodnie mi się nią malowało. Muszę jednak przyznać, że również szybko schła i dobrze kryła. Mycie narzędzi bezproblemowe. Efekt końcowy bardzo przypominał mi złocenia w decoupage'u z tą różnicą,
że naszej farbie nie grozi utlenienie. :) Cena także wysoka - ok 50 zł za 0,225 l.

Na zakończenie dodam, że według Pantone, kolor Island Paradise, który jest bardzo podobny
do Mint Creamu, to gorący trend wnętrzarski na wiosnę/lato 2017. Garść inspiracji poniżej. :)

źródło: https://pl.pinterest.com/ccolorways/pantone-island-paradise/

źródło: https://pl.pinterest.com/ccolorways/pantone-island-paradise/





























Podobają Wam się takie wnętrza? :) Podzielcie się opinią w komentarzu!

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina

niedziela, 4 września 2016

Pierwszy krok na nowej drodze :)

Witajcie Moi Drodzy,

wraz z początkiem wakacji, przydarzyła mi się bardzo miła niespodzianka. W skrzynce na listy znalazłam zaproszenie na ślub od bardzo dawno niewidzianej koleżanki, z którą, swego czasu, intensywnie korespondowałam - drogą tradycyjną. :) Mimo ograniczonego kontaktu, jest to osóbka bliska mojemu sercu i chciałam, by drobiazg podarowany w prezencie ślubnym był inny i wyjątkowy. Zastanawiałam się dość długo, co mogłoby to być. Ostatecznie przypomniałam sobie, że mam gdzieś schowaną świnkę - skarbonkę z surowej ceramiki... :)



Niewątpliwą zaletą malowania na takiej powierzchni jest to, że farby i lakier błyskawicznie zasychają. Generalnie jednak, jak dla mnie, wykonanie malunku tutaj było trochę trudniejsze niż na surowym drewnie. Kolorystyką nawiązałam do barw użytych na zaproszeniu (róż i szarość), a na tablicy rejestracyjnej umieściłam inicjały Młodej Pary. Efekt końcowy oceńcie sami. :) Swoją drogą wierzę w to, że skarbonka raz dwa się wypełni i Małżonkowie wkrótce wyruszą w świat!

Pozdrawiam serdecznie!

Karolina

wtorek, 22 września 2015

Odrobina słodyczy :)

Witajcie Moi Drodzy,

ponownie wyciągam jakieś starocia. :) Do jednej z koleżanek trafił komplet podstawek pod kubki z apetycznymi babeczkami, zapakowany z zachowaniem spójności tematycznej.



Puszka głosząca szumne Keep calm i zjedz ciasteczko uratowała zaś humor działowi fakturacji w niejeden ciężki dzień (z tego miejsca pozdrawiam Towarzyszy Doli i Niedoli bardzo ciepło). :) 


...a tyłki rosną. :D

Pozdrawiam serdecznie i dobranoc

Karolina

niedziela, 9 sierpnia 2015

Wezwanie na candy :) (sprostowanie)

Witam Was Wszystkich,

Urlop paradoksalnie wyssał ze mnie energię twórczą, najwyraźniej potrzebowałam odpoczynku od wszystkiego. Po dwutygodniowym "rozruchu" wróciła zarówno wena oraz chęci, czego efektem jest moje zaproszenie na kolejne candy, tym razem z okazji minionej drugiej rocznicy powstania bloga. :)


ZASADY

  • napisz komentarz pod tym postem, który upominek chciał(a)byś dostać i dlaczego (tak, tak, ponownie zostaną obdarowane dwie osoby:) ),
    (update 13.08.2015 - Moi Drodzy, czynię sprostowanie po prywatnej rozmowie z jedną z osób, która chciała wziąć udział w candy. Okazało się bowiem, iż nie do końca sprecyzowałam, według jakich kryteriów chcę wybrać zwycięzców. Deseczki trafią do szczęśliwców w drodze losowania, jak zawsze, lecz tym razem będzie przeprowadzone dwukrotnie - jedno dla grupy wybierającej drobiazg żółty, drugie - niebieski. :) Pytanie "dlaczego" padło ze zwyczajnej ciekawości z mojej strony i nie ma żadnego wpływu na ostateczne rozstrzygnięcie candy. Przepraszam za nieporozumienie. :) Mojej imienniczce bardzo dziękuję za cenną uwagę a Was Wszystkich zapraszam raz jeszcze.) 
  • umieść na bocznym pasku swojego bloga podlinkowany banerek kierujący do tego posta,
  • jeżeli nie masz bloga, nie szkodzi, pozostaw adres mailowy :)
  • zabawa trwa miesiąc, na zgłoszenia czekam do 09.09.2015,
  • do obserwowania nie nakłaniam :),
  • wysyłka wyłącznie na terenie Polski.


Zasady jasne jak zawsze, trochę mniej, co zmalowałam - dosłownie. Nawinęły mi się pod rękę dwie deseczki (tym razem z innego miejsca i jeszcze ich trochę zostało. Kto śledzi moje poczynania w miarę na bieżąco,ten wie o co chodzi:) ). Rozmiarów są niewielkich, ok. 23 cm, każda w innym stylu - tak podyktowało serce a ręka wykonała. :) Wierzę, że wybierzecie coś dla siebie. Poniżej prezentacja.


Gorąco zapraszam i pozdrawiam!

Karolina

środa, 5 listopada 2014

Licytacja dla Nadii czyli wietrzenie pracowni :)

Witajcie :)

chciałabym zachęcić Was do udziału w licytacji na rzecz małej Nadii Sienkiewicz, zorganizowanej przez Izę prowadzącej bloga Bunny Dreams. Pieniądze z licytacji przeznaczone są na rehabilitację, dzięki której dziewczynka będzie mogła pewnego dnia słyszeć oraz samodzielnie chodzić.

Więcej o Nadii znajdziecie pod tym linkiem http://nadiasienkiewicz.pl/ .

Ze swojej strony na licytację przekazałam poniższe prace. Wystawione będą do 9-go listopada do godz. 20:00. Jeżeli któraś z Was również chciałaby ofiarować fanty, może skontaktować się bezpośrednio z Izabelą w celu dalszych instrukcji. :)

Razem możemy więcej. :)




Pozdrawiam serdecznie

Karolina

niedziela, 14 września 2014

Deku&Malu

Witajcie :)

Za moją dłuższą nieobecność tym razem odpowiedzialne były małe kłopoty techniczne. :) W ramach rekompensaty wrzucam wszystkie deski do krojenia, które miałam możliwość ozdobić (pozdrawiam serdecznie Panią, u której deski nabyłam, to zdumienie było bezcenne :D ).

Mam i coś z deku&malu...



i coś z samego malu. :)


Wykombinowała sobie jeszcze jarzębinę, dokładnie na takiej samej, z metalowym uchwytem. Z tym zamysłem powędrowałam do wspomnianego sklepiku i... desek zabrakło. Ciekawe, czyja to sprawka? ;)

Pozdrawiam niedzielnie!

Karola

sobota, 30 sierpnia 2014

DIY: zachód słońca w Afryce

Witajcie:)

przy sobocie zabieram Was w małą podróż na gorący afrykański kontynent. Nie samolotem, lecz z pomocą farb i pędzli. :) Co my tu mamy? Żyrafy na tle zachodzącego słońca.


Tworzenie tej pracy było na tyle szybkie i przyjemne, iż postanowiłam przybliżyć Wam etapy jej powstawania. Tutaj jako podłoże posłużył mi blok techniczny. W tym miejscu pragnę podziękować mojej dodatkowej parze dłoni za robienie zdjęć. :)

Gotowe? Do dzieła!

U siebie użyłam farb akrylowych w kolorach cytrynowym, żółtej ochry, czerwonym i czarnym oraz trzech rodzajów pędzli - szerokiego, cienkiego i ściętego.


Szerokim, lekko wilgotnym pędzlem malujemy poziome pasy w kolorze cytrynowym.


W ten sam sposób malujemy te w kolorze żółtej ochry, zaczynając trochę ponad cytrynowym i stopniowo schodząc w dół aż do połączenia się barw. Czystym wilgotnym pędzlem możemy jeszcze przeciągnąć w miejscu łączenia, trochę pod i ponad by uzyskać efekt subtelnego przechodzenia kolorów.


Z czerwienią postępujemy podobnie jak z ochrą. Odczekajmy chwilę by malunek trochę wyschnął.


Pędzlem ściętym malujemy podłoże, tak by cytrynowy pas widoczny był blisko linii horyzontu.


Pędzlem cienkim malujemy pień i gałęzie, idąc zgodnie z kierunkiem wzrostu drzewa. :) Nawyk ten nabyłam po obejrzeniu fragmentu jakiegoś programu poświęconemu malarstwu. Zabawne jest to, że było to wiele lat temu. :)


Tym samym pędzlem (suchym), malujemy koronę drzewa. Przeciągamy nim poziomo, zostawiając gdzieniegdzie prześwity.


Ptaszyny to nic innego jak łuk z brzuchem na górze lub na dole i domalowana pozioma kreska. :)


Drzewo w oddali malujemy wilgotnym pędzlem, skupiając się wyłącznie na jego zarysie.


Nasz obrazek jest prawie gotowy!
Nie pozostaje nic innego jak dodać jakieś większe stworzenia - żyrafy, słonie etc. Świadomie pomijam ten etap, ponieważ swoich żyraf nie malowałam z głowy, lecz pomagałam sobie ołówkiem, gumką i Google. :)

Jeżeli Was zainspirowałam, koniecznie pochwalcie się swoimi pracami! W razie pytań również pozostaję do dyspozycji. :)

Pozdrawiam ciepło!

Karola