Najwyższy czas napisać o swoich doświadczeniach związanych z kotami i o tym czy zabezpieczać okna i balkon czy nie ...
Muszę to napisać przede wszystkim dlatego że przeczytałam na FB na jednym z kocich profili że kotka spadła z 8 piętra i jest super bo nic jej nie jest - bo jest NIEZNISZCZALNA . I jeden komentarz tylko że powinni zabezpieczyć okna , a reszta same lajki -/// No super po prostu ...Inni natomiast też kocie profile - przecież koty zawsze spadają na cztery łapy , hi hi .
A co myślą o tych co się tym przejmują to już nie napiszę .
Co mnie szczególnie uderza że takie pseudo fanpage mają masę lajków i w sumie tylko o to zabiegają . Co drugi temat to liczenie lajków i prośba o więcej. Aż mnie telepie jak to widzę .
Normalnie łapki opadają ...
Wiem z doświadczenia że jak się ma koty warto okna i balkon zabezpieczyć .
Zwłaszcza jak się mieszka wyżej niż na parterze ...
Sama mam koty odkąd pamiętam , ale przez pierwsze 30 lat życia mieszkałam na parterze i nie było sposobu żeby utrzymać koty w domu.
Same wchodziły i wychodziły kiedy chciały i to oknami ;)
Dla kotów to poczucie wolności było zapewne szczęśliwe , ale ich życie zazwyczaj nie trwało długo , bo ginęły tragicznie pod kołami samochodów , albo ginęły bez wieści ...
Od ponad 20 lat mieszkamy na 4 piętrze i mamy wymarzony balkon :-)
Jedyne okno jakie mieliśmy zabezpieczyliśmy siatką po pierwszym wypadku Figi , gdzieś w roku 1995.
Balkon zabezpieczyliśmy siatką dopiero w 2007 roku , po przybyciu do nas drugiego kota - Karmelka .
Po stracie kota Figi (ta historia opisana dokładnie pod tym wpisem) pojawił się Filipek (1996 rok) Tego kota pilnowaliśmy już jak oka w głowie .
Nie było to trudne bo to był grzeczny kot i w sumie sam na balkon nie lubił wychodzić .
Jak Filip zbliżał się do 10 urodzin zaczęłam marzyć o drugim kocie. W tym czasie poznałam forum miau gdzie miałam okazję zobaczyć wiele złego wyrządzonego przez człowieka, jak też wiele dobrego - mnóstwo ludzi którzy chcą pomagać ,dzielą się swoją wiedzą i pokazują że można pomagać sobie i innym .
W ten sposób zdobyłam sporo wiedzy o tym jak naprawdę mądrze dbać o koty ...
Swoją wiedzą dzieliłam się z moim A.
I tak z całkowitego i zdecydowanego NIE ! na drugiego kota i osiatkowania balkonu ( bo w klatce to nie będzie siedział ;))- zmieniło się na Tak !
I jak już przywieźliśmy do domu mojego wymarzonego rudzielca, zaraz zabezpieczyliśmy balkon , żeby już przy kolejnym kocie móc spokojnie spać i się o niego nie bać.
Było to wiosną 2007 roku ...
Karmelek już zabezpieczony :-)
Karmelek i Filipek
Filipek i Gucio
Mikeszek
Zabezpieczenie balkonu robiliśmy sami - to znaczy nasz projekt , wykonanie - kolega budowlaniec .
Nie mamy daszku i nikt nad nami nie mieszka , więc trzeba było zrobić solidną konstrukcję podtrzymującą ;)
My mamy konstrukcję drewnianą , siatka jest metalowa .
Trochę to kosztowało , ale zabezpieczenie jest solidne - mogę zostawić koty na balkonie bez opieki i wiem że nic im się nie stanie ;)
Jedyne okno jakie mamy jest zabezpieczone siatką - czyli moskitierą metalową .
Założona jest zawsze , a ściągam tylko gdy chcę ją umyć.
Zabezpieczeniem najpierw była drewniana ramka zrobiona na zamówienie u stolarza z naciągniętą siatką - tzw. moskitierą , potem z naciągniętą siatką metalową . Trzeba było ją włożyć w okno za każdym razem gdy je otwieraliśmy.
Edit:
Więcej o zabezpieczeniu balkonu i okna na "starym" mieszkaniu można poczytać w tym WPISIE.
Zabezpieczenie balkonu robiliśmy sami - to znaczy nasz projekt , wykonanie - kolega budowlaniec .
Edit:
Marzec-Kwiecień 2016
Po przeprowadzce na nowe mieszkanie do zabezpieczenia mieliśmy znowu balkon bez daszku na ostatnim piętrze . Tyle że ten balkon ma metalową balustradę , a poprzedni był do połowy zabudowany ...
Po dłuższym zastanowieniu , postanowiliśmy nasz nowy balkon zabezpieczyć ponownie siatką metalową . Jest podobna do poprzedniej , jednak ta ma większe oczka i jest zielona bo pokryta powłoką PCV.
Tu już balkon częściowo zabezpieczony ;-)
W połowie kwietnia położyliśmy kafle ...
1 czerwiec 2016 doczekaliśmy się zabezpieczenia góry balkonu ! - balkon zabezpieczony :-)
Górę balkonu robili nam znajomi - spawacze amatorzy . Projekt konstrukcji metalowej - nasz .
Wycena dla zainteresowanych :
Siatka metalowa ocynkowana - zielona bo pokryta powłoką PCV - cena ok 120 zł za 10 metrów - tyle nam starczyło + konstrukcja metalowa 400zł
Do tego kilka opakowań opasek zaciskowych do mocowania siatki -ok 30 zł
R-m ok 550 zł
Siatkę zakładaliśmy sami , ale to nie jest trudne ;-)
********************
Pomysłów na zrobienie zabezpieczeń jest wiele , pojawiły się też firmy które właśnie tym się zajmują .
Żeby pomóc Wam w szukaniu pomysłów i sposobów na zabezpieczenie balkonu i okien wstawię kilka linków które sama znalazłam ...
Przed decyzją jaką siatkę wybrać poczytajcie o siatkach sznurkowych :
UWAGA NA SIATKI SZNURKOWE - O WYPADEK NIETRUDNO !
Zabezpiecznia - Miau
BezpiecznyDOMdlaKOTA
KocieOkno.pl
Kociasiatka.pl
Siatkadlakota.com
Siatka dla kota W-wa
Siatka Dla Kota - Bezpieczny Balkon /FB
KOTY NIE SPADAJĄ NA CZTERY ŁAPY !
KOTY TO NIELOTY -stawiamy na siatkę ! / FB
ZABEZPIECZENIA BALKONÓW I OKIEN pinterest
ZABEZPIECZENIA OGRODÓW pinterest
Jak znajdę coś jeszcze to będę dorzucać . Wszelkie namiary mile widziane !
Zanim puścisz kota na balkon-poczytaj koniecznie ! ! !
I jeszcze coś na przestrogę - prawdzie historie !
Koty które wypadły z balkonu/okna[*]
Dziewięć żyć i cztery łapy ,czyli kot vs.okna
Nie lekceważ okien !
PS.:
Jeśli macie koty i zabezpieczone okna i balkon ,to proszę o komentarz i ewentualnie link do bloga, czy strony ;)
Zrobiłam też tak na szybko plakacik . Jakby ktoś chciał to proszę bardzo ...
I jeszcze jeden plakacik ;)
Zabezpieczenia mają :
Maskotka i Pieska
Kotki- Ziutki Dwa
Dwa linki od Anki Wrocławianki :
Za moimi drzwiami
Antypowsinoga
Balkon kotów Ewung z bloga efka i koty
Koty nurmi
Buro mi
Księżna Siermiężna
Witek od Elki
Miećka i Bułka u Pantery
Rudy kot Andrzej
Dom Tymczasowy u Magdy
Wpis nie jest sponsorowany przez żadną firmę ;)
--------------------------
NASZA SMUTNA HISTORIA
Niemal zaraz po zamieszkaniu w nowym domu , pojawił się nasz nowy kotek (1994 rok)
Przyniosła mi go koleżanka ,bo wiedziała że kocham koty .
Malutką kremową kuleczkę z niebieskimi oczkami :-))
Codo !
Zakochaliśmy się w nim bez pamięci. A że miała to być koteczka dostała na imię Figa. Potem okazało się że to kocurek ,ale imię i tak zostało ;)
W tym samym czasie ktoś podrzucił sąsiadce kotka i tak na jednym piętrze były dwa młode kociaki. Okazało się że sąsiadka puszcza swoją kicię na dach i ona po gzymsie wchodziła nam do mieszkania - albo przez balkon ,albo przez okno - biegała dosłownie po całym dachu - a dach olbrzymi bo łączył kilka kamienic .
No i my beztrosko też puszczaliśmy naszego Figę ...
Wiele miesięcy brykały beztrosko po całym dachu ,balkonach i mieszkaniach -raz jednym raz drugim .
Dopóki Figa nie spadł z dachu :(
Na szczęście był jeszcze młody i lekki i skończyło się na nadwyrężonym mięśniu w łapce i stłuczonym lekko pyszczku.
Postanowiliśmy zabezpieczyć okno i nie wypuszczać kota na balkon ,chyba że w szelkach z nami .
No i tak było .
W tym czasie kotka sąsiadki gdzieś zaginęła :( Domyślać się można że spadła i nie wiadomo czy przeżyła ,czy ktoś ją zabrał :(
Ciąg dalszy opowieści poniżej ...
Wkleję niemal dosłowny wpis ze swojego wątku na forum miau z 2007 ...
Było lato 1996 roku ...
To historia mojego kota Figi /który był z nami z 1,5 roku/ i niestety zakończyła się tragicznie
....Straciłam kota - niebieskookiego Figę ... Był przekochany, wyjątkowy i cudowny ...
Po pierwszym wypadku okno zostało zabezpieczone siatką , a na balkon kot już sam nie wychodził .
Bardzo pilnowaliśmy balkonu , ale niestety sekunda nieuwagi jednego z domowników i kot wymknął się na balkon , nawet nie wiadomo kiedy Pół godz.wcześniej kot był w domu i nagle zniknął ! Biegaliśmy po sąsiadach , podwórku , naokoło bloku , po parku... Były ogłoszenia w kablówce i wszystkich słupach i tablicach... Nieprzespane noce i morze wylanych łez... Obdzwoniliśmy wszystkich wetów w okolicy ....i nic !
Po 4 dniach /odzew z ogłoszeń/ przynoszą mi mojego kota - młoda dziewczyna z jakąś kobitą . Kot widać ranny, ale jak mnie zobaczył to myślałam że wyskoczy z tej torby :(
One coś mówiły że go znalazły w parku , wzięły do siebie , a że mają kota to musiały go wynieść do piwnicy
Że nic nie chciał jeść i pić i takie tam... Nikt mu nie pomógł przez ten czas !!!
Kot był w szoku , a ja durna , taka byłam szczęśliwa że mi go przyniosły , że nawet adresu nie wzięłam , telefonu , nic . Baby się ulotniły ,a ja zajęłam się kotem.
Miał złamane dwie przednie łapy , zbity lekko pysk i coś mu rzęziło w płucach
Dałam mu pić i jeść - jadł mi z ręki , mruczał i był taki szczęśliwy ... jak ja , że wrócił do mnie Myślałam że jego i mnie nic gorszego już nie spotka . Myliłam się ...
Ryczę cały czas jak to piszę, a już tyle lat minęło
Żeby nie zanudzać napiszę w skrócie - wet zakładając kotu gips dał mu taką narkozę , że niestety kotek nie mógł się obudzić. Niemal trzy dni nieprzytomny... strasznie cierpiał i musiałam podjąć decyzję , po wielu konsultacjach już z innym wetem żeby więcej nie cierpiał ...
Wrócił do mnie , ale tylko na chwilę .... byłam przy nim do końca
Zawsze będzie w moim sercu ... Figuniu [*]