Michał Milczarek "Donikąd, podróże na skraj Rosji" s.177
piątek, 31 stycznia 2020
Piękny fragment...
"Patrzyłem na tajgę, na śnieg po pas i myślałem o Ewenkach. Jak oni istnieli w tej otchłani lasu? Przecież nie było kamazów, helikopterów, niczego. Tylko dzika zima, biel i drzewostan. Musieli zabijać zwierzęta, aby się najeść, ubrać i zbudować sobie domy z ich skór. Nadzy, rzuceni w byt przez niepojętych bogów nieba i podziemi. W gorszej sytuacji niż zwierzęta, bo one przynależały do tego świata, a ludzie nie. Ludzie nigdzie nie przynależeli, byli dziurą w świecie. Dlatego wprawiali się w trans i szukali drogi do raju utraconego, w którym mieszkali przed własnym narodzeniem, czyli nigdy. Trzeba było być, a ucieczka pozostawała tylko w niebyt zaświatów."
czwartek, 23 stycznia 2020
Jeszcze tylko 8 dni...
Nie mam wpływu na bieg czasu. Jeszcze pamiętam lament jaki ogarnął moje ciało z nastaniem grudnia a już zza chmur wyłania się szary szkic 24 stycznia. Kiedy to minęło pytam siebie w skrytości mijających dni. Wiosenna aura teraźniejszej zimy wpływa poniekąd łagodząco na moje wewnętrzne nastroje. Choć wiem, że jeszcze powieje białą mazią i mój marazm rozpłynie się po moim ciele. Jednakże wizja zbliżającego się lutego koi moje serce bo zdaję sobie sprawę, że kiedy nastąpi ten moment to będzie już mentalnie z górki.
środa, 15 stycznia 2020
Wiersz przed Kacem
już zgaga rozpala gardło
a przełyk jak ujście lawy
jeszcze jednego przyjmę
ku chwale matki boskiej
dygocącą ręką
po omacku
sięgam ramy łóżka
ten dystans to jak dno
kloaka gówna życia
a materac jak tratwa
unosząca mnie nad
poezji krańcem
tuli do snu
by przywitać
dnia kolejnego NIC
a przełyk jak ujście lawy
jeszcze jednego przyjmę
ku chwale matki boskiej
dygocącą ręką
po omacku
sięgam ramy łóżka
ten dystans to jak dno
kloaka gówna życia
a materac jak tratwa
unosząca mnie nad
poezji krańcem
tuli do snu
by przywitać
dnia kolejnego NIC
środa, 8 stycznia 2020
Subskrybuj:
Posty (Atom)