poniedziałek, 30 czerwca 2008
piątek, 27 czerwca 2008
Pustka
Przez pustkę do pustki,
z pustego w puste.
Pustką, pustka wypełniona
po puste brzegi.
Otoczona zewsząd przez
pustkę, poza którą
tylko pustkę widać.
A za tą pustką
to już tylko pustka
roztacza swoje puste
ramiona.
Ogarniając pustą pustkę
swoją pustą pustką.
z pustego w puste.
Pustką, pustka wypełniona
po puste brzegi.
Otoczona zewsząd przez
pustkę, poza którą
tylko pustkę widać.
A za tą pustką
to już tylko pustka
roztacza swoje puste
ramiona.
Ogarniając pustą pustkę
swoją pustą pustką.
środa, 18 czerwca 2008
Nawet w blasku słońca może północ wybić
Ze snu zostałem wyrwany
przez wizję podróży do Santa Fe.
Nie znaczy to, że ją odbyłem
lecz wizje podróży są rzeczą
dość wzniosłą, więc warto
je odbywać, choćby i w snach.
Po przemyciu oczu zmęczonych,
zacząłem się wsłuchiwać
w podmuchy wiatrów północnych.
Północnych dlatego, że z tamtej
strony, zawsze wieją te
co bojaźnią, lękiem i trwogą
napełniają serce moje.
Nie minęło sporo czasu
nim owe wiatry zdążyły
ostudzić już nadmiar myśli,
chcących przejąć niezauważalnie
kontrolę nad dniem, w którym
dopiero w życie co wchodzę.
Lekkie zawirowania,
różne stopnie horyzontów
znowu zaczynają nachodzić na siebie.
Żeby lepiej sprostać temu czoła,
ręką muszę przytrzymać się
umywalki by nadać ponownie
ciału wyrównany balans.
Na nic ten trud,
ta siła samozaparcia.
Przy zgiętych kolanach,
przymykając leciutko oczy,
pozwalam ponownie
by zegary bezradności
wokół mnie zaczęły topnieć.
Wpychając niepohamowaną
żądze przetrwania
w dwuznaczność czasu,
która już raz kiedyś nastała.
przez wizję podróży do Santa Fe.
Nie znaczy to, że ją odbyłem
lecz wizje podróży są rzeczą
dość wzniosłą, więc warto
je odbywać, choćby i w snach.
Po przemyciu oczu zmęczonych,
zacząłem się wsłuchiwać
w podmuchy wiatrów północnych.
Północnych dlatego, że z tamtej
strony, zawsze wieją te
co bojaźnią, lękiem i trwogą
napełniają serce moje.
Nie minęło sporo czasu
nim owe wiatry zdążyły
ostudzić już nadmiar myśli,
chcących przejąć niezauważalnie
kontrolę nad dniem, w którym
dopiero w życie co wchodzę.
Lekkie zawirowania,
różne stopnie horyzontów
znowu zaczynają nachodzić na siebie.
Żeby lepiej sprostać temu czoła,
ręką muszę przytrzymać się
umywalki by nadać ponownie
ciału wyrównany balans.
Na nic ten trud,
ta siła samozaparcia.
Przy zgiętych kolanach,
przymykając leciutko oczy,
pozwalam ponownie
by zegary bezradności
wokół mnie zaczęły topnieć.
Wpychając niepohamowaną
żądze przetrwania
w dwuznaczność czasu,
która już raz kiedyś nastała.
niedziela, 15 czerwca 2008
środa, 11 czerwca 2008
Szczypta Samouwielbienia (z namiastką ironii)
Nie to, że jestem genialny ale myśl o tym, że banda wszędobylskich chamów i zakamuflowanych prostaków w obawie przed zetknięciem się z moją czysto intelektualną potęgą, zacznie zachłannie wyżerać słomę ze swoich złechtanych buciorów, próbując nieudolnie nadać im odpowiednią formę pasującą do mojego poziomu, przyprawia mnie o dreszczyk personalnego samoubóstwienia. He, he...
niedziela, 8 czerwca 2008
Klapek
Czasami muszę przystanąć
by kroplę potu z czoła przetrzeć
Ręką przysłonić oczy
między palcami słońce wzrokiem pozdrowić
I ruszyć dalej
rozpychając na boki tłum roześmiany
Liczę kroki nie patrząc pod nogi
gdyż drażni mnie widok kolesi w japonkach
by kroplę potu z czoła przetrzeć
Ręką przysłonić oczy
między palcami słońce wzrokiem pozdrowić
I ruszyć dalej
rozpychając na boki tłum roześmiany
Liczę kroki nie patrząc pod nogi
gdyż drażni mnie widok kolesi w japonkach
środa, 4 czerwca 2008
Stara Myśl
Śmierć jest nieodłącznym motywem mojego życia. Jest jakby jego kontynuacją bez możliwości powrotu do jego poprzedniego stanu, który w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej nużący, pozbawiony treści, przygnieciony ciężarem egoizmów. Ciągły napływ nowych doznań egzystencjalnych sprawia, że coraz bardziej śni mi się przekroczenie tej granicy między życiem a dalszym życiem.
(Moja stara myśl umieszczona na pierwszej stronie mojej pracy magisterskiej oraz zapisana jako pewnego rodzaju "intro", również na pierwszej stronie tomiku wierszy Sylwii Plath "Godziny nad ranem", który ostatnio czytałem po raz setny.)
=Ja=
(Moja stara myśl umieszczona na pierwszej stronie mojej pracy magisterskiej oraz zapisana jako pewnego rodzaju "intro", również na pierwszej stronie tomiku wierszy Sylwii Plath "Godziny nad ranem", który ostatnio czytałem po raz setny.)
poniedziałek, 2 czerwca 2008
Każdy dzień jest jak oddech
Póki sił starczy,
warto jest chwytać ten dzień teraźniejszy.
I spijać niczym wodę z wysokiego wodospadu,
każdy blask słońca co w oczy razi.
A w nocy,
w oczekiwaniu na lepsze jutro
snem spokojnym żywić nadzieję,
na ponowne porwanie kolejnego świtu w ramiona.
warto jest chwytać ten dzień teraźniejszy.
I spijać niczym wodę z wysokiego wodospadu,
każdy blask słońca co w oczy razi.
A w nocy,
w oczekiwaniu na lepsze jutro
snem spokojnym żywić nadzieję,
na ponowne porwanie kolejnego świtu w ramiona.
Elizie
Subskrybuj:
Posty (Atom)