Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kobo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kobo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 marca 2013

Projekt Denko: luty.

Od ostatniego denka minęło zaledwie 28 dni, a ile produktów wylądowało w moim koszu... Sama jestem z siebie dumna :) W tym miesiącu sporo zachwytów - wielu ulubieńców osiągnęło dno. Na pewno do nich wrócę a i wam polecam je wypróbować przy najbliższej nadarzającej się okazji.

 

 Na pierwszy rzut leci relaksująca sól do kąpieli BeBeauty SPA o zapachu lawendy. Myślę, że o niej w najbliższych dniach pojawi się osobny post w ramach małego porównania lawendowych kosmetyków. Póki co odsyłam was do recenzji wersji oliwkowej (tutaj). Tym razem zapach niestety mnie nie zachwycił, ale cała reszta właściwości jest niezmienna :)
Kolejny produkt to wygładzający peeling do ciała z ekstraktem z bzu z serii Z Apteczki Babuni Joanna. Zachwyt, zachwyt i jeszcze raz zachwyt. Mój prywatny KWC w kategorii "zapach" i "peeling" :) Troszkę więcej o nim znajdziecie tutaj. Jeśli czytają to jakieś fanki bzu - gorąco polecam także kąpiel solankową oraz balsam z tej serii. :)


Dno osiągnął także jeden z limitowanych, zimowych żeli Original Source - śliwka&syrop klonowy. Ta wersja zapachowa zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Zapach jest słodki, w pierwszym momencie nieco migdałowy. Zimą takie zapachy to sama przyjemność :) Więcej o żelowych edycjach limitowanych tutaj.
Ze smutkiem żegnam produkt, którego zapach każdorazowo przenosił mnie do gorącego i egzotycznego kraju - najlepiej Maroka. W końcu stamtąd pochodzi olej arganowy, który wchodzi w skład tego produktu. A mowa o olejku pod prysznic z olejem arganowym Yves Rocher. W butelce znajduje się bursztynowy żel, który po kontakcie z wodą zamienia się w delikatną piankę. Zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze. Poziom nawilżenia na duży plus. Nie zauważyłam ŻADNYCH wad :) No może poza ceną, bo produkt niestety do najtańszych nie należy... Ale dla takich doznań zapachowych warto.


Znów skusiłam się na lakier do włosów Taft z kaszmirem. Tym razem tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ten specyfik nie nadaje się na zimę. Pokornie wracam do Syossa. Jednak Taft ma także swoją zaletę - nie skleja włosów. Latem będzie jak znalazł :)
Wypróbowałam także inną wersję szaponu Cece Of Sweden - z ekstraktem z grejpfruta. Jednak moje włosy zdecydowanie lepiej reagowały na wersję czereśniową, której pozostanę wierna. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobry produkt za śmiesznie małe pieniądze (cena w Rossmannie to ok. 11 zł za 500 ml).


No nie podołałam. Obiecywałam sobie, że zrobię drugie podejście, ale ono tylko utwierdziło mnie w przekonaniu gdzie jest miejsce tego produktu. W koszu ląduje druga wersja zapachowa masła do ciała BeBeauty. Była niestety tak samo koszmarna jak cytrynowa, która w denku pojawiła się miesiąc temu. Brr.
Szczegółową recenzję malinowego musu do ciała Balea znajdziecie tutaj.


 Recenzja peelingu do twarzy Joanna Naturia z brzoskwinią pojawi się na dniach - nie będę wyprzedzać faktów :) Powiem tyle: nie miałam temu produktowi nic do zarzucenia.
Odwrotnie mają się jednak sprawy z peelingiem do rąk z solą Cztery Pory Roku. Jego recenzję możecie znaleźć tutaj.


Jeśli chodzi o kolorówkę (a same wiecie jak rzadko pojawia się ona w denkach :) udało mi się wykończyć puder matujący z Kobo w odcieniu 302 Natural Beige. Byłam z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością wrzuciłam dziś do koszyka kolejne opakowanie (przecenione z 19,99 na 9,99 zł :)
Dno (dlaczego tak szybko??) osiągnął także daktylowy krem do rąk L'Occitane En Provence. To produkt wręcz kultowy, kilka słów na jego temat pojawi się już niedługo.


Wyjeżdżając wrzuciłam także do kosmetyczki kilka próbek balsamów do ciała. Na szczególną uwagę zasługują dwa od Farmony - Tutti Frutti karmel&cynamon oraz Sweet Secret ciemna czekolada&orzech pistacji. Myślę, że oba prędzej czy później trafią do mnie w wersji pełnowymiarowej.


Kolejną pozycją w zdenkowanej kolorówce jest podkład Revlon PhotoReady w odcieniu 003 Shell. Ze zmianą nosiłam się już od jakiegoś czasu. Póki co przerzuciłam się na True Match, ale dzięki próbce, która  niedawno trafiła w moje łapy (o tym innym razem) mam niesamowitą ochotę na wypróbowanie podkładu mineralnego od Annabelle Minerals.
Do kosza trafiła też przeterminowana już oliwkowo-cytrynowa pomadka Nivea Pure&Natural, z którą bardzo się lubiłam, chociaż nie przynosiła tak natychmiastowych efektów jak ichniejsze masełko (o którym mowa tutaj)


Dno osiągnęły także dwa produkty do włosów które zalegały na mojej półce od miesięcy - olej kokosowy Vatika (przelany do pojemniczka z pompką) oraz maska Henna Treatment Wax. Do oleju na pewno wrócę, gdy znów przyjdzie ochota (i czas) na olejowanie włosów. Maska to śmierdziel niemiłosierny z którym męczyłam się prawie 2 lata.
Wykończyłam także odżywkę do włosów brązowych Balea. Muszę koniecznie zrobić zapas, gdy tylko na mojej drodze stanie drogeria DM (Kaprysku kiedy jedziemy??)


W prezencie otrzymałam też ostatnio dwie kule do kąpieli Sweet Fruit, które niestety nie pachniały zbyt intensywnie. Zużyłam także saszetkę bardzo przyjemnej soli do kąpieli Champs de Provence, która niezmiennie zachwyca mnie szatą graficzną, zapachem i obecnością płatków róży wewnątrz :)

Podsumowując: 16 pełnowymiarowych produktów.

 A teraz przyszedł marzec, a ja walczę dalej :)
Jak wam idzie odciążanie swoich kosmetyczek i półek w łazience?
Podsyłajcie mi linki do waszych postów denkowych, chętnie zobaczę co polecacie, a czego lepiej unikać :) 

piątek, 12 października 2012

ile jest warta moja twarz ?

Ten tag krąży już po blogosferze od dłuższego czasu i wiele dziewczyn już na niego odpowiedziało . Zawsze przeglądałam te posty z zaciekawieniem , a że ostatnio weny i czasu na bardziej rozbudowane recenzje nieco brak , postanowiłam jedną z 'szybkich' notek poświęcić na ten właśnie tag :)



Czego więc używam codziennie ?

Podkład rozświetlający Revlon PhotoReady - ok. 69 zł
Puder matujący prasowany Kobo Professional - ok. 20 zł
Puder brązujący w kompakcie Essence - ok. 15 zł
Róż do policzków LE Revoltaire Catrice - ok. 15 zł
Baza pod cienie ArtDeco - ok. 35 zł
Eyeliner w żelu Essence - ok. 13 zł
Paleta cieni do powiek Sleek Au Naturel - ok. 30 zł
Maskara MaxFactor 2000 Calorie - ok. 36 zł
Balsam do ust Carmex - ok. 9 zł

Do tego na zmianę używam dwóch innych paletek Sleek (z Au Naturel przeważnie używam jednego z cieni by podkreślić brwi) więc doliczmy do tego kolejne 30 zł i wychodzi nam ...

..... 272 zł .
Całkiem skromnie w porównaniu z wynikami innych blogerek :)

Często zmieniam też róże do policzków , czasem używam miniaturki Belli Bamby (nie mam bladego pojęcia ile mogła kosztować) , a aktualnie często też noszę róże otrzymane na spotkaniu blogerek (Vipera i Diadem) .

A jakie kwoty wam wyszły ? Przeraziłyście się ? :)

czwartek, 6 września 2012

aktualizacja mojej kolekcji lakierów + moja mała misja .

Chciałam dziś pokazać wam moją zaktualizowaną kolekcję lakierów do paznokci . Liczy sobie ona 45 buteleczek . Ale nie pokazuję jej wam tylko po to by się pochwalić ...

Wstyd się przyznać , ale znalazłam kilka buteleczek , których do tej pory ani razu jeszcze nie użyłam ... Stąd mój pomysł . Pod każdym z lakierów sukcesywnie będę wklejać linki byście mogły łatwo trafić do swatchy tych lakierów . A ja ? A ja stawiam sobie za zadanie pokazać na paznokciach każdy z moich 45 lakierów .

Nie stawiam przed sobą (niewykonalnego :) wyzwania 'Nie kupuj w tym czasie nowych lakierów' . Wiem , że pewnie jeszcze wiele kolorów mnie skusi . Jednak skupię się na kolejnym używaniu buteleczek , które możecie zobaczyć poniżej . Efekty tej mojej małej akcji będą sukcesywnie publikowane na moim blogu , a was zachęcam - pokażcie swoją kolekcję . Może dołączycie do mnie ? :)



Miss Sporty nr 410


Golden Rose Classic Charming nr 83
Golden Rose Classic nr 184


Rimmel nr 170 Lovely Lilac


Smart Girls Get More nr 85
Smart Girls Get More nr 60
Smart Girls Get More nr 44
Smart Girls Get More nr 73
Smart Girls Get More nr 45


H&M Navy Cosmos
H&M Rust
H&M Lavender Frost


Basic (brak numeru)
Basic nr 031
Basic nr 261


Maybelline nr 447
Maybelline nr 665


OPI A grape fit
OPI On the same page


Essie A Crewed Interest


Wibo Seria Różana nr 2


Mariza nr 45


ORLY Rock the world


Catrice nr 090 Karl Says Tres Chic
Catrice nr 660 I'm a star ...


Mollon Sunny Day


Colour Alike Fabryka Czekolady


Virtual Vinylmania nr 96 Decadence


Kobo nr 12 Cooper


My Secret nr 144 Vanilla
My Secret nr 147 Lavender
My Secret nr 148 Mint


Essence nr 01 Absolute Pure
Essence nr 50 Irreplaceable
Essence nr 85 Galactic Black
Essence nr 72 Time for romance
Essence nr 04 Space Queen
Essence nr 76 Hard to resist


MIYO nr 10 Nude
MIYO nr 07 Suede


Essence Nail Art Special Efect Topper nr 09 cooper'ize me!


Kiko Frozen nr 05


S.he Stylezone nr 315


Essence Circus Circus nr 01


Lovely (brak numeru)

czwartek, 23 sierpnia 2012

kolejna , która trąbi o ...

... o nowej kolekcji lakierów Kobo oczywiście :)
Colour Trends chwyciło za serce także mnie .











Który z tych 28 nowych odcieni chciałabym zobaczyć na swoich pazurach ?
Nic dziwnego , że moim zawładniętym przez język hiszpański sercem poczułam przypływ miłości do Mexico i Madrid . Chętnie zaopiekowałabym się też Toronto , Prague , New York i Moscow (jak na przyszłą rusycystkę przystało :)

A wy ? Macie już któryś z nich ? A może któryś kolor znalazł się na waszej liście must have ?

sobota, 18 sierpnia 2012

cooper'owo .


Zakupiłam mój pierwszy top Essence . Padło na Cooper'ize me ! chociaż ślinię się także do kilku innych .

A że ostatnio wpadł w moje łapy lakier Kobo o nazwie nawiązującej do topu , mianowicie "Cooper" , postanowiłam je połączyć , wyniknął z tego całkiem zgrabny duet .




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...