Dokładnie siedem lat temu przerwałam swoją pracę w ramach zabawy "Świąteczny SAL 2011" tym smętnym wpisem
Teraz myślę, że niepotrzebnie tak się przejęłam poprawnością i zgodnością ze wzorem - szczególnie, że działo się to w ramach zabawy. Ale wtedy tego nie wiedziałam, wydawało mi się, że to poważny błąd dyskwalifikujący cały haft. Jeden, dwa krzyżyki to niby niewiele, ale wizualnie bardzo mi to przeszkadzało - szczególnie, że pomyliłam się w bardzo widocznym miejscu.
Później zrobiłam nową, inną kolorystycznie wersję, która poleciała na kraniec Europy jako świąteczny upominek.
Teraz wróciłam do pierwszej robótki, a wróciłam z kilku powodów.
Po pierwsze robótka po raz kolejny sama wyszła na światło dzienne w czasie grudniowych przedświątecznych porządków i przypomniała o sobie.
Po drugie - kiedyś wpadłam na pomysł wyprucia całości, żeby odzyskać ten kawałek materiału. Pomysł idiotyczny, bo to mordęga nie warta zachodu. Ale jeszcze pogorszyłam stan robótki, która "wzbogaciła się" o kilka skłębionych węzłów.
A po trzecie i najważniejsze - przez te 7 lat bardzo zmieniło się moje podejście do realizacji wzorów. Po prostu zdobyłam trochę doświadczeń i teraz korzystam z wzorów mniej lub bardziej swobodnie... w końcu nie jestem na zmianie w fabryce i nie muszę wyrobić normy zgodnie z wymaganiami nadzorcy.
A dodatkowo po prostu miałam wielką ochotę na ukończenie tego haftu. Jak zostanie zagospodarowany okaże się pewnie blisko świąt.
To ukończona teraz wersja zimowego domku w różnych odcieniach niebieskiego - tak jak planowałam na początku.
Wyprułam kilka elementów i powtórnie wyszyłam ze zmianami, żeby optycznie trochę poprawić symetrię. Oczywiście nie do końca dało się wszystko wyrównać i nadal pechowy reniferek wyskakuje za daleko.
Byłam zaskoczona, że blog tamtej zabawy po latach nadal jest dostępny, ale... w
internecie nie ma nic pewnego, więc wstawiam u siebie
ten skopiowany wpis:
Po pierwsze robótka po raz kolejny sama wyszła na światło dzienne w czasie grudniowych przedświątecznych porządków i przypomniała o sobie.
Po drugie - kiedyś wpadłam na pomysł wyprucia całości, żeby odzyskać ten kawałek materiału. Pomysł idiotyczny, bo to mordęga nie warta zachodu. Ale jeszcze pogorszyłam stan robótki, która "wzbogaciła się" o kilka skłębionych węzłów.
A po trzecie i najważniejsze - przez te 7 lat bardzo zmieniło się moje podejście do realizacji wzorów. Po prostu zdobyłam trochę doświadczeń i teraz korzystam z wzorów mniej lub bardziej swobodnie... w końcu nie jestem na zmianie w fabryce i nie muszę wyrobić normy zgodnie z wymaganiami nadzorcy.
A dodatkowo po prostu miałam wielką ochotę na ukończenie tego haftu. Jak zostanie zagospodarowany okaże się pewnie blisko świąt.
To ukończona teraz wersja zimowego domku w różnych odcieniach niebieskiego - tak jak planowałam na początku.
Wyprułam kilka elementów i powtórnie wyszyłam ze zmianami, żeby optycznie trochę poprawić symetrię. Oczywiście nie do końca dało się wszystko wyrównać i nadal pechowy reniferek wyskakuje za daleko.
Stan haftu przed rozpoczęciem prac naprawczych w grudniu
Zbliżenia na detale
Całość
Praca nad tym haftem trwała prawie dwa miesiące (zaczęłam na początku grudnia, a to przecież miesiąc z naszym największym niedoczasem), ale w końcu jest zakończona.
To moja pierwsza praca w ramach zabawy Choinka2019 - ciekawa jestem jaki będzie mój udział w tym roku. Mam nadzieję, że większy niż ubiegłoroczny. Może uda mi się zrealizować wszystkie wcześniejsze plany. Wzory i schematy dawno wybrane, teraz tylko wyszywać.
"Zastanawiałam się, czy pisać o tym, że nie tylko nie skończyłam w terminie swojej robótki, ale koniec baaardzo się oddalił. Doszłam jednak do wniosku, że wypada dać znać z aktualnej sytuacji na froncie, biorąc udział we wspólnej zabawie.O jeden krzyżyk za daleko... w końcu musiałam przyjąć do wiadomości, że różnica tego jednego krzyżyka jednak ma wpływ na wygląd całości. A zrobiłam za dużo w górnej ramce i potem już poszło.Niech to ....!!!Już mi się wcześniej nie podobało, że reniferek jakoś tak odstaje od środka, ale nie poświęciłam tej myśli więcej czasu. Byłam pewna, że jest dobrze, bo przeliczałam ramkę kilkakrotnie. A teraz przy zawijaskach jest już całkiem nie bardzo.Praktycznie mam do wyprucia i do poprawki większość prawej strony (patrząc na zdjęcie).Nie chcę nic kombinować i sztukować, bo mnie samej będzie przeszkadzać świadomość takiego własnoręcznego bubla.Czyli u mnie to już prawie norma... miało być pięknie, a wyszło jak zawsze.Jednak postaram się nie zniechęcić do stopnia porzucenia robótki i powoli dokonać poprawek. Zdjęcie marne - podobnie jak mój nastrój robótkowy z tym związany."