To miał być obrazek ilustrujący przysłowie w czerwcowej odsłonie zabawy "Hafty i przysłowia" - Kiedy kwitnie w czerwcu bób, to największy wtedy głód, a
kiedy mak, to już nie tak.
Wzór pochodzi z gazetki "Kram z robótkami" nr 6/2008 (dodatek specjalny z kalendarzem). Umieszczony w kalendarzu na miesiąc... czerwiec :)
To część cyklu kwiatowego (tulipan, mak, słonecznik, bratek). Wzory są zaprojektowane w taki sposób, żeby gotowy haft wkomponował się w specjalną fikuśną ramkę.
Hafcik powstał na kanwie 14, chociaż już dawno odeszłam od tak dużych dziurek. Jednak do tego obrazka przymierzałam się już dawno i nawet go zaczęłam - powstał wtedy jedynie wiatrak i robótka odłożona poleżała trochę. A teraz wydawał mi się idealny do wykorzystania w zabawie...
Niestety... czerwcowy upał już mi wyraźnie zaszkodził, bo dopiero na samym końcu dotarło do mnie, że ten pełny wzór nie pasuje do ściegu dodatkowego - przeplatanki. Jest zbyt ciężki, a brak miejsca na planowaną ramkę nie pozwala na odpowiednie dostosowanie.
Zgłosiłam u Splocika, że hafcik owszem będzie, ale nie wiadomo kiedy i zaraz zaczęłam nowy, już bardziej przemyślany. Robię go... robię, ale bardzo wolno mi idzie w obecnych koszmarnych upałach.
Sporo jednak zrobiłam, więc jest nadzieja na wakacyjną prezentację.
A tak się prezentuje sprawca problemów ( w wersji roboczej jeszcze bez oprawy, bo nie mam pomysłu na wykończenie). Sam z siebie wygląda ładnie i mnie się podoba - w tematyce wiejskiej lubię taki prymitywizm wzorów.
Z kilku różnych zdjęć wybrałam to zrobione na balkonie ... pełnym słońcu :)
Oczywiście ja się nie wychylałam z pokojowego cienia, bo na balkonie rozgrzana patelnia.
A tu w gazetce - z ramką.
Edycja posta
Ze względu na mały margines materiału najprostszym wykorzystaniem wydaje mi się ramka.
Znalazłam w tanim sklepiku taką niby-vintage i hafcik na razie w niej się znalazł.
Lubię mieć skończone prace "na widoku"... patrzeć na nie przechodząc lub siedząc przy komputerze - a nie wrzucać do szuflady.
W ten sposób prace tworzą sezonowe galerie w mieszkaniu i cieszą mnie swoim widokiem.
Wzór pochodzi z gazetki "Kram z robótkami" nr 6/2008 (dodatek specjalny z kalendarzem). Umieszczony w kalendarzu na miesiąc... czerwiec :)
To część cyklu kwiatowego (tulipan, mak, słonecznik, bratek). Wzory są zaprojektowane w taki sposób, żeby gotowy haft wkomponował się w specjalną fikuśną ramkę.
Wybrałam to przysłowie, bo bardzo lubię maki, a na wianki może jeszcze będzie okazja.
Czerwiec
na wsi był dawniej miesiącem, w którym głodny przednówek już
przemijał. Ogród, warzywniak i pole dostarczały świeżych owoców i
warzyw, a widoczny na obrazku wiatrak mógł niedługo zacząć przerabiać
nowe zbiory zbóż na mąkę.
Hafcik powstał na kanwie 14, chociaż już dawno odeszłam od tak dużych dziurek. Jednak do tego obrazka przymierzałam się już dawno i nawet go zaczęłam - powstał wtedy jedynie wiatrak i robótka odłożona poleżała trochę. A teraz wydawał mi się idealny do wykorzystania w zabawie...
Niestety... czerwcowy upał już mi wyraźnie zaszkodził, bo dopiero na samym końcu dotarło do mnie, że ten pełny wzór nie pasuje do ściegu dodatkowego - przeplatanki. Jest zbyt ciężki, a brak miejsca na planowaną ramkę nie pozwala na odpowiednie dostosowanie.
Zgłosiłam u Splocika, że hafcik owszem będzie, ale nie wiadomo kiedy i zaraz zaczęłam nowy, już bardziej przemyślany. Robię go... robię, ale bardzo wolno mi idzie w obecnych koszmarnych upałach.
Sporo jednak zrobiłam, więc jest nadzieja na wakacyjną prezentację.
A tak się prezentuje sprawca problemów ( w wersji roboczej jeszcze bez oprawy, bo nie mam pomysłu na wykończenie). Sam z siebie wygląda ładnie i mnie się podoba - w tematyce wiejskiej lubię taki prymitywizm wzorów.
Z kilku różnych zdjęć wybrałam to zrobione na balkonie ... pełnym słońcu :)
Oczywiście ja się nie wychylałam z pokojowego cienia, bo na balkonie rozgrzana patelnia.
A tu w gazetce - z ramką.
Edycja posta
Ze względu na mały margines materiału najprostszym wykorzystaniem wydaje mi się ramka.
Znalazłam w tanim sklepiku taką niby-vintage i hafcik na razie w niej się znalazł.
Lubię mieć skończone prace "na widoku"... patrzeć na nie przechodząc lub siedząc przy komputerze - a nie wrzucać do szuflady.
W ten sposób prace tworzą sezonowe galerie w mieszkaniu i cieszą mnie swoim widokiem.