Powered By Blogger
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ogród. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ogród. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 12 maja 2019

rzadziej się już nie da

Witajcie :)

To już chyba tak będzie... czas, sprawa bezcenna, naciągnąć się go już bardziej nie da. 
Wiele spraw się złożyło na moje "być albo nie być", nawet i u Was bywam rzodziuśko ;)
Jedno we mnie zostało niezmienne, dalej podziwiam te z Was, które pomimo tego samego problemu z czasem, nie rezygnują z tej małej przyjemności, jaką jest bywanie w "naszym" świecie. 
I zazdroszczę, szczerze. 


Czy u Was jeszcze kwitną tulipany? U nas jest tak zimno, że ciągle mogę się nimi cieszyć. Niestety, zapomniałam o przymrozkach, które w górach trwają, trwają, trwają... i straciłam kilka kaktusów,  za wcześnie je wystawiłam w te cieplejsze dni - bo i takie już były ;)
Codziennie oglądam te moje mini ogródki, sprawdzam o ile większy jest listek czy łodyżka od wieczora, od rana, od przed chwilą... znacie to :))
Podobno przymrozki raczej nam nie grożą, tak bardzo wierzę w to "raczej", że zaczynam kupowanie. Ale skromnie, skromnie ;)



Ślimaki nie odpuszczają, kupiłam je nawet razem z sadzonkami - nie był to jednak zamierzony efekt ;)


W ubiegłym roku kupiłam sobie te fantastyczne, zielone pergole.  Są wysokie, ponad 190 cm. Świetnie przetrwały zimę, nic się z nimi nie stało. Przede wszystkim są mocne, solidnie wykonane i do tego też ładne. Kupiłam jeszcze inne, o połowę tańsze, czarne. Mam je na działce - po zimie straciły kolor, wyginają się - okazały się niewiele warte. Ten sezon jeszcze je wykorzystam, ale w przyszłym będę musiała pomyśleć o innych podporach.




Szukałam teraz zdjęcia pergoli w całości - tyle zdjęć mam przeróżnych, tyle chciałam pokazać. Pergoli nie znalazłam, ale mam nadzieję, że zdołam te zdjęcia tu jeszcze wykorzystać :)
Serdeczności 
i do 
zobaczenia


A.
ps. zdjęcia pergoli w całej okazałości nie znalazłam, ale postaram się :))

niedziela, 5 czerwca 2016

otulona kwieciem, otulona zapachem

Witajcie :))
Kocham kwiaty - w ogrodach, w doniczkach, w wazonach.
Ale wyjątkowo szkoda mi ich ścinać do wazonów właśnie, zawsze mam gdzieś z tyłu głowy, że to tylko na chwilę, zaraz zwiędną, a w ogrodzie będą cieszyły oczy o wiele dłużej.
Jednak wreszcie się doczekałam, mam je w takiej ilości, że wszelakie skrupuły mnie opuściły.
W domu pachnie nieziemsko łubinem, delikatne płatki przesuwam w palcach, są jak jedwab, stokrotki pięknie się wdzięczą.
I to co niedościgłe stało się osiągalne :))












Niespodzianka, którą odkryłam kilka dni temu 
wzbudziła mój zachwyt - hoja - staruszeczka - zakwitła po... 20 (!) latach :))


Wysyłam Wam wszystkie te piękne kolory i zapachy, które krążą wokół mnie


ania


poniedziałek, 13 lipca 2015

słońce - clematis - szyszki

Witajcie!
Czy trzeba mi czegoś więcej nad słońce, błogie, niedzielne lenistwo i kwiaty wokół?
Jest piękna pogoda (gdzieś pada?),
clematis oczy cieszy i skorzystałam z DIY u Beatki.
Ale po kolei.


Podobno gdzieś jednak pada i to mocno. Ale na Podhalu cieszymy się ciągle piękną, słoneczną pogodą. Właściwie to trzeba nam deszczu " na gwałt" - rośliny wysychają, codzienne podlewanie nie przynosi zamierzonych efektów. Ale z drugiej strony, to co kwitnie, wygląda pięknie. Przede wszystkim clematis (Violet Elizabeth) - zachwycam się nim codziennie - dlatego, że po raz pierwszy zakwitł tak obficie.  













A drugi powód mojej radości, to lawenda :))
W ubiegłym roku zobaczyłam u Beatki z "Utkane z pasji" DIY na lawendowe szyszki. Niestety, wówczas "mój sezon" na lawendę minął, ale postanowiłam, że w przyszłym roku ...:))
No i przyszły rok przyszedł, przyniosłam "łan" do domu i pełna obaw, uzbrojona w potrzebne sprzęty i porady Beatki przystąpiłam do dzieła.
Z pierwszą mozoliłam się z godzinę ;)
Jest już u Mamy:)) 


Zapach mojego domu z dzieciństwa to lawenda, kiedyś właśnie nią broniono się przed atakującymi molami. A poza tym mydełka o tym zapachu były jedynymi, jakie można było kupić- oprócz oczywiście - ciemnego, szarego "białego jelenia". To takie PRL- owskie ubarwienie życia.
 Z następnymi szyszkami radziłam sobie coraz lepiej, przy piątej potrzebowałam już tylko 15 minut - czyli w manufakturze wrze :)) 









Tak się rozochociłam, że robiłabym i robiła, ale "łan" się skończył:))
Są piękne,
a jak pachną:))
Na szczęście jeszcze trochę lawendy mam, więc kilka lawendowych piękności powstanie :))




Pozdrawiam Dziewczyny, 
 gorącym słońcem Podhala,
i słodkim zapachem floksów.
Do zobaczenia,






Ania.

wtorek, 30 czerwca 2015

zamiana miejsc i powroty

Witajcie :))
Co prawda ja urlopu jeszcze nie mam, ale wreszcie i do mnie dotarły małe namiastki wakacji.
Po pierwsze pogoda się poprawia, po drugie od jutra pracujemy krócej!!, po trzecie lubię ten czas oczekiwania - tym razem oczekuję na urlop. I na te trzy okoliczności wstąpiła we mnie energia.
Po pierwsze zamieniłam miejsca lampkom -  zmiana z korzyścią, przynajmniej wzrokową:)) Bo ta mała lampka w sypialni, światła nie daje zbyt wiele (żarówka "mini, że mini"). Więc nie poczytam w jej świetle żadnej książki.
Ale na razie zostaje, bo mi się podoba. 
Zdjęcia bardzo malarskie - wybaczcie, kliknęłam "coś" i zorientowałam się po czasie.






Na miejsce lampki z salonu - trafiła lampka z sypialni - i też z korzyścią:))





Zmieniłam też narzuty, pomarańczowe oczekują jesieni. Choć nie ukrywam, były baardzo praktyczne ;)) Przede wszystkim nie trzeba ich było prasować, no i kocich łapek nie widać było tak bardzo.
Wróciły białe, bawełniane (czyli pranie i prasowanie na okrągło, przy kotach... miłośnicy domowych czworonogów  wiedzą o czym mówię) i kolorowe poduszki. Zrobiło się lżej. I choć to tylko taki drobny zabieg, powiało świeżością.






Na drzwi powrócił motyl



A przed wejściem wreszcie zakwitły gazanie. Kupiłam je dawno, myślałam, że już po nich. Przyszły do nas chłody, noce były bardzo zimne. Wyglądały źle. Wczoraj zrobiły mi niespodziankę. Są piękne.




I jeszcze jedna niespodzianka kwiatowa przede mną. Mam ślicznego blado różowego clematisa. W tym roku pąki go zasypały. Już nie mogę się doczekać (puk, puk, nie zapeszam).



Do zobaczenia Dziewczyny
mam nadzieję, że "malarskość" zdjęć za bardzo Wam nie przeszkadzała.


ania.