Powered By Blogger
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lampion. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lampion. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 lipca 2015

nowości w moim "raju"


Witajcie :))
Lipiec, a ja dopiero teraz biorę się co nieco za taras.
Ale te afrykańskie upały powodują, że chce się na nim spędzać popołudnia i wieczory.
Osłonięty od słońca, ciepły, gościnny :))
Dzisiaj jestem sama w domu i mogę delektować się spokojem i ciszą. Tylko od czasu do czasu zapieje kogut u sąsiada i ptaszyny delikatnie ćwierkają. Cudnie,  pełny relaks.
Mój taras jest dość spory - i tak naprawdę zaaranżowaną mam dopiero tę mniejszą część.
Przede wszystkim  pojawiły się nowe, przecudnej urody doniczki - a raczej osłonki na skrzynki.
Zobaczcie same:))




Doniczki kupiłam u Lucy, która takie cuda własnoręcznie wykonuje:))
Poza tym, to Dziewczyna niesamowita. Wcześniej robiłam "badanie rynku" i wymieniałyśmy się mailami co do ceny, wykonania itp. Po czym zamilkłam na dość długi czas. Ja bym pomyślała: "jakaś niesolidna osoba". Kiedy się ponownie odezwałam, wreszcie z konkretnym zamówieniem, Lucy mi napisała, żebym podała adres, bo ona już wysyła!! Nie czekając na wpłatę!? Ależ mnie pozytywnie  zaskoczyła i ucieszyła, bo na weekend już miałam w domu te piękne skrzyneczki. Na moje zaskoczenie, odpowiedziała, że mocno wierzy w człowieka i zaufanie to podstawowa wartość :))
Z kolejnych nowości to  lampion - solarny -jeszcze nie wiem jak świeci, bo dziś wieczór  inauguracja :))
Ponieważ mieszkam w drewnianym domu i jak "ognia boję się ognia":)) postanowiłam spróbować z solarnym lampionem, bym mogła cieszyć się światłem wieczorami, kiedy na taras tylko patrzę z miękkiej kanapy.


i chodnik


Oba przedmioty pochodzą z Tchibo. Na ten chodnik i dywan (dywan w drodze,bo coś się poknociło w Tchibo) miałam chrapkę już w ubiegłym roku, ale był dwa razy droższy. W tym roku Tchibo zaproponowało o wiele atrakcyjniejszą cenę, tak, że skusiłam się na jedno i drugie. A że chodnik fajny - to wiadomo, od razu zajęty :))
I tak obie - razem z Kicią - odpoczywamy :))











Do miłego zobaczenia


ania.
ps. już wiem, lampion cudnie migocze płomieniem świecy.
Jest nastrojowo i pięknie wieczorową  porą:))



wtorek, 5 sierpnia 2014

lubię obdarowywać moich bliskich,

lubię zastanawiać się co dla kogo, kupować i cieszyć się wyobrażeniem radości obdarowanej osoby, lubię pakować w piękne papiery... hmmm sama radość:)
I równie lubię otrzymywać prezenty, często są tak cudnie zapakowane, że szkoda mi ich otwierać... i jeśli się zdarzy, że mogę poczekać z otwieraniem takowych, to czekam :)) i napawam się ich urodą i zdolnościami innych.
Lipiec to zdecydowanie mój miesiąc, 
przynosi mi mnóstwo niespodzianek, bo wśród Przyjaciół mam wielu lipcowych solenizantów i sama zaliczam się do tego grona, więc i mogę podarować i otrzymuję i...
...pokazuję :)
bo tak mi się wszystko podoba, że muszę się z Wami podzielić moją radością :)
taca i lampion to od Rodzinki, 
ceramiczny kwiat od Eli

pudełeczko (już zagospodarowane) od Marzki

od Marty rameczka, jeszcze nie zagospodarowana, ale niebawem będzie :)
Marta to moja koleżanka z pracy, z którą tam i z powrotem przeglądamy, z pełnym oddaniem :)) wszystkie możliwe blogi i czasopisma wnętrzarskie i w kółko omawiamy inspiracje, zmiany i marzenia, które czekają na realizację... albo pozostają w sferze marzeń. Ale co się przy tym nagadamy i na planujemy! bezcenne :)

Przecudnej urody lampion od Przyjaciół W i D (ciągle jeszcze stoi zapakowany ;)


doniczka - filiżanka od Ani i Krzysztofa



no i kosz od Mamy,
cudo, zamykany na sprzączkę, ach jaki piękny! Będzie na moje rozliczne włóczki, moteczki i szydełka, i gdybym przypadkiem nad rzeczkę lub łąkę chciała się wybrać.. idealny :)




A do tego w mojej Parafii w lipcu jest odpust. W dzieciństwie to było szaleństwo, karuzele, kolorowe stragany, kuszące kapiącymi od złota i kamieni pierścionkami, bransoletkami. Cukierki kolorowe, bibułowe wachlarze i takie piłeczki na gumce, śliczne, błyszczące - pamiętacie może? Piszczałki, strzelające korki, gwar, szum, ekscytacja! I koniecznie, bo bez tego odpust nieważny, ogórki kiszone z wielkiej beczki i lody, nie pierwszego mrożenia, to było pewne!
Tego świata już nie ma, przez wiele lat katowano nas plastikowym byle czym, ale i ten mija!
Od kilku lat, przy miejscowym muzeum ustawiają się stragany z rękodziełem. Czego tam nie ma! Oczu nie można oderwać, i drewniane łyżki i kute róże i szyciowe cudeńka, oscypki z grilla, góralska kapela w góralskich strojach,
no odpust, cudowny, kolorowy jak za dawnych czasów.
A my - jak przystało na kocie miłośniczki - mamy odpustowe:


i woreczek, no nie wiem na co, ale tak mi się podobał,
że musiałam go mieć :)

Ależ było tego wychwalania się!
Mam nadzieję, że nie posnęliście ;))
Serdeczności


a.